Recenzja filmu

Tajemnice oceanu (2003)
Andy Byatt
Martha Holmes
Michael Gambon
Jacques Perrin

Piękno oceanów

Jeśli macie w sobie choć odrobinę wrażliwości na piękno, to uznacie czas poświęcony na seans za doskonale spędzone chwile.
Nie jest tajemnicą, że interesują mnie bezmiary oceanów. Dlatego kiedy tylko mam okazję, staram się obejrzeć filmy i programy, których motywem przewodnim jest właśnie życie w głębinach. Morza i oceany pokrywają naszą planetę niemal w 3/4 jej całkowitej powierzchni. To ogromny i w znacznej części niezbadany rejon Ziemi. Tak naprawdę więcej wiemy o kosmosie niż o naszej planecie. Niestety ta niewiedza bardzo często prowadzi do niezrozumienia i niszczenia tego, co piękne. Dlatego, aby choć troszkę lepiej zrozumieć to unikalne środowisko, warto obejrzeć "Tajemnice oceanu". A jeśli nawet samo zrozumienie nie przyjdzie, to z pewnością warto zachwycić się pięknem obrazów zawartych w tym filmie.



Alastair Fothergill, znany z wielu doskonałych dokumentów przyrodniczych, przy współpracy z Andym Byattem, Marthą Holmes i wielkim Davidem Attenboroughem zabierają nas w niezapomnianą oceaniczną podróż. "Tajemnice oceanu" nie skupiają się tylko na niezmierzonych głębinach. O nie. Twórcy postarali się o to, by widz nie poczuł monotonii. W tej niemal magicznej podróży odwiedzimy tropikalne i arktyczne wody, spotkamy najmniejsze oraz największe organizmy żywe naszej planety. Prześledzimy cykl życia, który trwa nieustannie od zarania dziejów. A wszystko to przy akompaniamencie bardzo dobrej muzyki George'a Fentona, którego z pewnością większość z Was kojarzy z muzyką do filmów fabularnych.



Autorzy zdjęć: Michael deGruy, Rick Rosenthal, Doug Allan i Peter Scoones wykonali kawał naprawdę doskonałej roboty. Jeśli lubicie urzekanie obrazem, to "Tajemnice oceanu" z pewnością Was nie zawiodą. Spokojnie mogę to zagwarantować. Nie mogę zapomnieć o Martinie Elsburym, którego zabiegi montażowe zdecydowanie podnoszą wartość filmu. Płynne przechodzenie między obrazami i zdarzeniami, tam gdzie trzeba zwolnienie lub przyspieszenie obrazu sprawiają, że blisko 90 minut seansu przeleci jak z bicza trzasł. W tym filmie nie ma miejsca na nudę. Dokument ten jest także kolejnym doskonałym przykładem na to, że dźwiękowcy sporej części filmów fabularnych nie dorośli do pięt swym kolegom po fachu pracujących przy filmach przyrodniczych.



Cykl życia fauny oceanicznej jest stale związany z walką o przetrwanie. Największe wrażenie na mnie zrobiła scena polowania stada orek na młodego walenia, którego bezskutecznie stara się obronić matka. Był to najsmutniejszy obraz z całego dokumentu. Na szczęście w filmie pełno jest także pięknych i unikalnych zdjęć oceanicznej przyrody. Bezmiary wód są tak zadziwiające, że bardzo trudno jest opisać w kilku zdaniach ich piękno. Nic tutaj nie zastąpi obrazu. No bo jak w pełni oddać tę różnorodność? Jak wyrazić piękno wyskakującego z wody w piruetach stada delfinów, falującego stada ryb, które wydaje się jednym, ogromnym organizmem? Jak opisać podróżującego samotnego żółwia pośród oceanicznej "pustyni"? Jak w pełni oddać majestat ogromnego kaszalota czy żyjącego koralowca? Jak opisać wygląd stworzeń żyjących w głębinach, których wygląd jest bardziej fantastyczny od wymyślonych stworzeń w "Gwiezdnych wojnach" George'a Lucasa? Nie wiem, czy jest to możliwe, zwłaszcza że oglądając te obrazy, nie można czasem oprzeć się wrażeniu, że wzrok płata nam figle. Wierzcie mi, oceany Was zaskoczą. I to pozytywnie. Jeśli macie w sobie choć odrobinę wrażliwości na piękno, to "Tajemnice oceanu" znacznie je pogłębią i sprawią, że uznacie czas poświęcony na seans za doskonale spędzone chwile.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones