Recenzja wyd. DVD filmu

The Den (2013)
Zachary Donohue
Melanie Papalia
David Schlachtenhaufen

Internetowa kultura terroru

Found footage to podgatunek, za którym się przepada lub którego się nie znosi. Jego design nie pozostawia żadnych wątpliwości, a specyfika wywołuje skrajne emocje. Osobiście uznaję się za
Found footage to podgatunek, za którym się przepada lub którego się nie znosi. Jego design nie pozostawia żadnych wątpliwości, a specyfika wywołuje skrajne emocje. Osobiście uznaję się za fana konwencji znalezionych taśm. W zakresie filmowego horroru ten modny nurt jest w stanie przywołać realizm i namacalną grozę, o jakich nie śnią twórcy wielu tradycyjnych straszaków. Dekady temu zdatność formuły found footage udowodnił Ruggero Deodato. W ubiegłym roku powstał film pretendujący do tytułu najlepszej podgatunkowej pozycji ostatnich lat: "The Den" w reżyserii Zachary'ego Donohue.

Bohaterką filmu jest Liz (Melanie Papalia), studentka specjalizująca się w komunikacji i mediach społecznościowych. W ramach realizacji pracy dyplomowej dziewczyna nawiązuje współpracę z przedsiębiorstwem telekomunikacyjnym, wprowadzającym na rynek nowy komunikator internetowy. Jej zadaniem jest przełamanie barier społecznych i kulturowych oraz poznanie jak największej ilości użytkowników z całego świata. Za pomocą kamery komputerowej dokumentowana jest każda minuta rozmów Liz na prywatnym czacie. Studentka sumiennie wypełnia swoje zadanie. Choć nie udaje jej się ustrzec przed kontaktem z krętaczami i miłośnikami cyberseksu, zawiera parę interesujących znajomości. Zadowolenie dziewczyny trwa do momentu, w którym staje się ona świadkiem brutalnego morderstwa jednej z użytkowniczek czatu. Sprawca zbrodni przejmuje konto zabitej, aby prześladować Liz. Z czasem włamuje się na komputer bohaterki, by móc w pełni ją kontrolować.

To, co odróżnia "The Den" od dziesiątek kręconych "z ręki" horrorów, to godna pochwały wiedza reżysera w zakresie realizowanej formy. Donohue szczegółowo przygotował się do nakręcenia swojej pierwszej fabuły i z pewnością przestudiował wiele horrorów opartych na koncepcie znalezionych taśm. W "The Den" nie ma miejsca na nużenie publiki przeciąganymi w nieskończoność scenami, które koniec końców niczego nie dowodzą (patrz "Paranormal Activity"). Donohue machnął również ręką na głupich bohaterów oraz zrezygnował z najstarszej horrorowej zagrywki – naciągania logiki świata przedstawionego do granic absurdu. W ten sposób stworzył film, który nawet nie kipiąc permanentną akcją wciąga widza bez reszty; film, w którym iloraz inteligencji protagonistki jest większy niż jej piersi, a pole działania pozostaje w harmonii z regułami pozakadrowej rzeczywistości. Realizm filmu akcentowany jest za pomocą tak istotnych szczegółów jak chociażby wyposażenie laptopa Liz. Korzystając z edytora nagrań wideo, bohaterka – na wzór większości z nas – prędzej woli posłużyć się 30-dniową wersją testową niż pełnym oprogramowaniem.

Godzina rzetelnie budowanego napięcia oraz dwadzieścia minut nieodpartej grozy. W ostatecznym rozrachunku tak właśnie prezentuje się debiutancki film Zachary'ego Donohue, udany thriller i jeszcze lepszy horror. Finałowa scena "The Den" daje powód do krzyku, a jej preludium jeży włos i karmi lęk. Liczę na więcej takich debiutów!
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones