Zapomniani

"The Forgotten Ones" jest tytułem znamiennym. Film ten bowiem nie zapisze się w historii kinematografii, a jego twórcy odejdą w niesławie jako kolejni amatorzy niestrawnej tandety, obrośniętej
"The Forgotten Ones" jest tytułem znamiennym. Film ten bowiem nie zapisze się w historii kinematografii, a jego twórcy odejdą w niesławie jako kolejni amatorzy niestrawnej tandety, obrośniętej pajęczyną w wypożyczalniach DVD. Ale do rzeczy. Akcja filmu dzieje się na egzotycznej wyspie. W latach dwudziestych grupa dzielnych antropologów, próbowała zbadać tajemnicze istoty zamieszkujące tutejszą dżunglę. Badacze zostali oczywiście pożarci, ostał się jedynie zakurzony pamiętnik, który w przyszłości przeczyta będąca w tarapatach główna bohaterka. Kilkadziesiąt lat później grupa młodych ludzi wyrusza w rejs po oceanie. Pech sprawia, że łódź się rozbija, a nieszczęśnicy lądują na wspomnianej wyspie. Szybko się przekonują, że w dżungli grasują agresywne humanoidy, mające ochotę na świeże, ludzkie mięso. Nie trudno się domyślić, że fabuła tego "dzieła" nie jest zbyt wysublimowana. Zresztą, kogo obchodzi jakaś tam treść skoro mamy latające po drzewach potwory będące hybrydą orangutanów i rastafarian (bez obrazy dla jednych i drugich). W kwadrans nadpobudliwi ludożercy urządzają krwawą jatkę, wybijając większość obsady. Na pierwszy ogień idzie oczywiście głupiutka blondynka, a za nią kolejni nieudacznicy, którzy uwierzyli, że mogą bezkarnie błąkać się po dżungli, zamiast odpłynąć pontonem i w domu, przy kominku spisać wspomnienia z mrożącej krew w żyłach przygody. Na szarym końcu filmu zostaje oczywiście dzierlatka, która od początku pobytu na feralnej wyspie, czuła, że coś jest nie tak, ale oczywiście nikt jej nie uwierzył. Oglądając "The Forgotten Ones", zastanawiałem się, czy scenarzysta filmu, miał świadomość, że jego dzieło nie jest tworem literackim, lecz czysto matematycznym. Dziełem opartym na przeklętym hollywoodzkim wzorze, gdzie po pięciu minutach wiemy, kto zginie, kto przeżyje i jak skończy się cały film. "The Forgotten Ones" być może nie byłby filmem beznadziejnym, a jedynie słabym, gdyby nie obsada. Mamy tutaj (z jednym wyjątkiem) muskularnych przystojniaków, którzy nigdy nie powinni byli opuszczać sklepowych witryn i dalej robić za poprzebierane manekiny. Gdyby Al Pacino dostał do zagrania rolę aktorskiego beztalencia "The Forgotten Ones" służyłby mu za doskonały podręcznik instruktażowy. Obserwując główną bohaterkę, szybko by pojął, w jak żałosny i patetyczny sposób można odstawiać dramat. Pod względem technicznym film został całkowicie rozłożony na łopatki. Kadry z planu przypominają "Żar tropików" kręcony kamerą cyfrową, montaż natomiast prawdopodobnie padł ofiarą autystycznego kuzyna reżysera, który pozwolił mu się pobawić Movie Makerem. "The Forgotten Ones" powinien był przestrogą dla wszystkich reżyserów, którzy dostali szansę (kasę od producentów) i zamierzają zrobić film. Pamiętajcie, robiąc kolejne kalki, skazujecie się niechybnie na zapomnienie.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones