Ciągle znakomita zabawa

Pierwsza część była świetnym filmem rozrywkowym, który wciskał swoim rozmachem w fotel. Idealne kino na wakacje. Michael Bay na długo zostanie niepodważalnym mistrzem kina akcji. Druga część
Pierwsza część była świetnym filmem rozrywkowym, który wciskał swoim rozmachem w fotel. Idealne kino na wakacje. Michael Bay na długo zostanie niepodważalnym mistrzem kina akcji. Druga część wojny Autobotów i Decepticonów została zapowiedziana na lepszą, większą i jeszcze bardziej wciskającą w fotel. Co z tego wyszło? Z tych trzech przymiotów słowo "lepszy" nie zgadza się z tym, co widzimy na ekranie. Każdy wie, jakie są wymogi sequeli, ale momentami Bay przesadził z natężeniem akcji i całej tej rozwałki. Pierwsza część trzymała się jednego toru. Tutaj wydaje się jakby cały film się gdzieś rozjeżdżał w różne strony. Przyczyną tego jest niespójny scenariusz. Jak wiadomo scenariusze nigdy nie były mocną stroną filmów Baya, ale ten jest faktycznie słaby i momentami głupi. Zawsze wybaczałem to reżyserowi i robię to i tym razem, bo pomimo wielkich bzdur i dziur, bawiłem się znakomicie. Zupełnie jak małe dziecko w Disneylandzie. Akcja pędzi w zastraszającym tempie. Efekty specjalne są monstrualne i nie pozwalają oderwać oczu od ekranu. Walki robotów są niezwykle widowiskowe i przebijają te z jedynki pod każdym względem. Raziło mnie bardzo to, że wszystko zmierzało do finału podobnego do pierwowzoru. Sam musi dobiec do pewnego miejsca, Autoboty zapewniają mu ochronę, a wokół trwa rozpierducha w najlepsze. Zupełnie jak w finale jedynki. Wina to oczywiście scenarzystów, ale o tym pisałem przed chwilą. Aktorsko jest zupełnie tak samo jak poprzednio. Szkoda tylko, że potencjał agenta Simmonsa i rodziców Sama nie został w ogóle wykorzystany. Shia LaBeouf jest żywy, rozbiegany i na tyle charyzmatyczny, by móc się spodobać. Najwięcej w stosunku do pierwowzoru straciła Megan Fox. Lata po ekranie, nie wiadomo właściwie po co. Gdyby jej nie było, nic by się nie stało. Aktorka została mocno skrzywdzona, bo została sprzedana tylko i wyłącznie do tego, by część widowni mogła się ślinić na jej widok. Na sam koniec chciałem obronić ten film przed pseudo krytykami, którzy rzekomo znają się na kinie. Ludzie nie zjeżdżajcie tak tego filmu, bo oglądając jedynkę, wiedzieliście, czego można się spodziewać po dwójce. To właśnie ten fakt czyni z was "pustymi". Trzeba wam wreszcie zrozumieć, że takie filmy powstają i to nie scenariusz jest najważniejszy. Jest Bergman i jest Bay. Równowaga w świecie jest zachowana i ja się z tym czuję znakomicie. W skali od 1 do 5 w kategorii godny polecenia daję temu filmowi maksymalną ocenę, gdyż w swojej kategorii nie ma sobie równych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na pierwszej części "Transformers" bawiłem się świetnie i miałem nadzieję, że druga odsłona obrazu będzie... czytaj więcej
Gdy kino staje się coraz bardziej banalne, nastawione na tysiące huków, fajerwerków, tudzież innych... czytaj więcej
Lato w pełni. Nadszedł czas urlopów i końca szkoły. Szare komórki idą na zasłużony odpoczynek. Wszyscy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones