Recenzja filmu

Zaginiona dziewczyna (2014)
David Fincher
Ben Affleck
Rosamund Pike

Kim jesteśmy, kim się staliśmy?

"Kim jesteś, Amy?" – pyta na pierwszej randce swoją przyszłą żonę, początkujący pisarz Nick Dunne. Amy, zmysłowa i urocza prymuska odpowiada zagadką. Mnoży wersje i możliwości. Dziewczyna lubi
"Kim jesteś, Amy?" – pyta na pierwszej randce swoją przyszłą żonę, początkujący pisarz Nick Dunne. Amy, zmysłowa i urocza prymuska odpowiada zagadką. Mnoży wersje i możliwości. Dziewczyna lubi kalambury. Jej specjalnością są psychozabawy. Nick nie traci jednak rezonu. Jest błyskotliwy, dowcipny, w dodatku przystojny. Amy, oczarowana mężczyzną odwdzięcza się identycznym pytaniem: "A ty, kim jesteś Nick?".



W tej krótkiej scenie zawarty został główny temat oraz wiodący chwyt dramaturgiczny "Zaginionej dziewczyny" Davida Finchera. Mimo że żaden z nich, w swej istocie, do szczególnie odkrywczych nie należy, nowy, prawie dwuipółgodzinny film twórcy "Siedem", "Gry", "Podziemnego kręgu" ogląda się z przyjemnością i niesłabnącym zaciekawieniem.

Fincher i Gillian Flynn, autorka scenariusza i powieści, na podstawie której zrealizowano obraz, koncentrują się na analizie mrocznej strony międzyludzkich związków. W "Zaginionej dziewczynie" wiwisekcji poddana zostaje relacja małżeńska. Emocjonalnej intensywność i moralnej perwersji, które jej towarzyszą, patronują kanoniczne – literackie i filmowe – wzorce.

Po pierwsze August Strindberg. Jego "Historie małżeńskie", "Panna Julia", zwłaszcza "Taniec śmierci". Dramat o małżeńskim piekle, w którym miłość bohaterów świętujących jubileusz złotego wesela przeradza się z czasem w brutalną walkę płci, pragnienie zdobycia dominacji nad partnerem, w końcu przemożne uczucie nienawiści. Małżonkowie z "Zaginionej dziewczyny" doświadczają podobnych odczuć. W swoim niespełnieniu oraz biegłości i perfidii we wzajemnym udręczaniu w naturalny sposób spokrewnieni są również z bohaterami małżeńskich psychodram Bergmana. Dług zaciągnięty został także u Romana Polańskiego. "Drewniane gody" Amy i Nicka (bohaterowie obchodzą piątą rocznicę ślubu) można uznać za trawestację sadomasochistycznego związku z "Gorzkich godów".



Nawet jeśli przyjąć, że "Zaginiona dziewczyna" jest tylko skrojonym podług gustów mainstreamowej publiczności kolejnym przetworzeniem tematu od dawna obecnego w kulturze, to rezultat i tak jest niezwykle interesujący. Twórcy filmu strindbergowski "taniec śmierci" powiązali bowiem z krytyką patogennych przejawów współczesnej kultury masowej.

Połączenie to ujawnia manipulacyjną naturę kreowania własnej tożsamości zniewolonej gorsetem publicznego wizerunku. Istoty tego problemu Fincher dotykał choćby w "The Social Network". W "Zaginionej dziewczynie" rozprawia się z fenomenem rozpasanej wolności w zakresie tworzenia – ku uciesze gawiedzi – faktów medialnych. Fabrykowanych zarówno przez środki masowego przekazu, jak i aktorów publicznego spektaklu.

Reżyser zdaje się przestrzegać przed powszechną akceptacją redukowania tożsamości osoby do jej zewnętrznego wizerunku. Refleksja ta – choć może mało oryginalna – ze względu na sugestywny sposób przedstawiania zdarzeń w "Zaginionej dziewczynie" pozostaje w pamięci widza. A wtłaczana do świadomości społecznej przez specjalistów od PR-u maksyma: "Jesteś taki, jakim się prezentujesz", po obejrzeniu filmu, raczej ulegnie przewartościowaniu.



Nieustanna rewizja oceny oglądanych wypadków czy stosunku do bohaterów to z pewnością największe zalety "Zaginionej dziewczyny". Efekt ten został uzyskany m.in. za pomocą zwielokrotnienia narracji. Widz poznaje wersję wydarzeń przedstawioną przez Nicka, Amy oraz na bieżąco śledzi medialną relację z wypadków.

Każda z wersji mija się z prawdą. O ile narracje głównych bohaterów, choć nieprawdziwe, pozwalają poznać oraz zrozumieć historię i charakter związku Nicka i Amy, to przekaz kreowany przez media nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Obiektywny ogląd został wyparty przez żądzę sensacji i skandalu, łzawe relacje i potrzebę szczęśliwego zakończenia.

W tej perspektywie, spinające film klamrą kompozycyjną pytanie: "Kim się staliśmy?", nie jest tylko komentarzem do sytuacji bohaterów skazanych na wspólne bytowanie w małżeńskim klinczu. Można go raczej uznać za odautorską, dość ponurą refleksję, że nikogo w rzeczywistości nie obchodzi, kim naprawdę jesteśmy, tylko to, za kogo uchodzimy i jaki jest nasz społeczny odbiór.

To publiczne, obezwładniające wyobrażenie o nas, tworzone z naszym udziałem wpisuje się w Fincherowską wizję zniewalania współczesnego człowieka. Raz złapanego w spreparowaną pułapkę ("Gra"), innym razem ujętego w okowy imaginacji i szaleństwa ("Podziemny krąg", "Siedem"), osadzonego w domowym zaciszu ("Azyl"), czy uwięzionego w przewrotnej biologii własnego ciała ("Ciekawy przypadek Benjamina Buttona").

Każdy kolejny film Finchera przynosi nową odsłonę tego motywu. Znaczący udział w kreowaniu tej autorskiej wizji mają aktorzy. Fincher pracował już z największymi hollywoodzkimi gwiazdami. W "Zaginionej dziewczynie" prym wiedzie piękna Rosamund Pike. Amy w jej wykonaniu przywodzi na myśl psychopatę Johna Doe z "Siedem". Nad wyraz dobrze radzi sobie także Ben Affleck, który wiarygodnie odtworzył postać Nicka.



Aktorów na planie "Zaginionej dziewczyny" wsparł stały współpracownik Finchera, autor zdjęć (w tym przypadku bardzo stonowanych, niemal surowych) Jeff Cronenweth. Nad muzyką (również powściągliwą) pracowali Atticus Ross i Trent Reznor, laureaci Oscara za ścieżkę dźwiękową do "The Social Network".

Niepewność co do rozwoju wypadków i napięcie, które utrzymuje się przez cały film to jednak przede wszystkim zasługa kunsztu inscenizacyjnego reżysera. Fincher umiejętnie zaaranżował opowieść w konwencji wysublimowanej rozgrywki z widzem. Ten, mając w pamięci tytuły takich filmów jak "Siedem" czy "Podziemny krąg", może być pewny, że "Zaginiona dziewczyna" dostarczy mu pożądanych wrażeń.
  
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby bestsellerowa powieść Gillian Flynn, na podstawie której zrealizowano "Zaginioną dziewczynę",... czytaj więcej
By w pośredni sposób wyrazić istotę nowego dzieła Davida Finchera, trzeba przywołać inny film. W mniej... czytaj więcej
"Gdzie diabeł nie może…"? Moralna ambiwalencja bohaterów "Zaginionej dziewczyny" nie pozwala bez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones