Recenzja wyd. DVD filmu

Zaginiona dziewczyna (2014)
David Fincher
Ben Affleck
Rosamund Pike

Wicked game

Nie ulega wątpliwości, że Fincher miał pomysł na ten film: odkrywa przed nami karty tylko pozornie, nie intryga kryminalna ma bowiem wielopiętrową, misterną strukturę, ale relacja obojga
David Fincher przyzwyczaił nas do filmów, w których istotą jest zaskakiwanie widza, a już z pewnością prowadzenie z nim gry - zapoczątkowane jeszcze w latach dziewięćdziesiątych, m.in. przez nomen omen "Grę", dzieło o jakże symptomatycznym i proroczym tytule. Ale już i we wcześniejszym mrocznym thrillerze "Siedem" efektowna, niespodziewana końcówka była tyle ozdobą filmu, ile rzadko dotąd spotykanym uderzeniem w widza i konwencję thrillera. Fincher nie zrezygnował z tej formy angażowania odbiorcy również w nowym tysiącleciu, przy okazji zyskując kolegów w metodzie (Nolan, Shyamalan). Filmy tego typu ogląda się z reguły z wypiekami na twarzy, zawsze jednak pojawia się ryzyko ograniczenia – ograniczenia do efektownej końcówki, która ma za zadanie wstrząsnąć widzem. Film koniec końców staje się wspomnianą grą, a reżyser spryciarzem, którego ostatnie, triumfalne zagranie jest zagraniem nieczystym. Warto więc docenić każdą próbę uzupełnienia metody o dodatkowe, wartościowe elementy. W przypadku "Zaginionej dziewczyny", thrillera o profilu – na pierwszy rzut oka – typowo fincherowskim, z takimi wartościowymi uzupełnieniami można się spotkać.

Brutalna historia została tu zgrabnie zapowiedziana banalną opowieścią o idyllicznej miłości, której przedstawieniu twarze Bena Afflecka i Rosamund Pike bardzo sprzyjają. Grani przez nich Nick i Amy poznają się ni stąd ni zowąd i chociaż oboje są osobowościowo usytuowani na przeciwnych biegunach, to zakochują się i nieroztropnie ustawiają swój związek na niebotycznych wyżynach. Upadek z takiej wysokości zwykle kończy się tragicznie. Ale by ten tragizm lepiej wybrzmiał, Fincher wplótł miłosną historię, nie tak zwykłą zresztą, jak mogłoby się na początku wydawać, w intrygę kryminalną. Pewnego dnia, dokładniej mówiąc, w piątą rocznicę ślubu, Amy znika. Pozostawione w domu ślady początkowo wskazują na porwanie, z czasem jednak wszystkie tropy coraz wyraźniej prowadzą w innym kierunku. W retrospekcjach poznajemy problemy obojga, coraz częstsze tarcia i niezrozumienie, w końcu coś, co moglibyśmy określić niechęcią czy nawet nienawiścią, ponadto tym obrazom z przeszłości towarzyszą odkrycia kolejnych dowodów obciążających Nicka. Już nie pytamy, czy to on zabił, już go w wyobraźni chcemy ćwiartować i posypywać solą, wespół z przedstawionymi w dziele Finchera mediami, i tylko znajomość twórczości Amerykanina każe nam zachować nieufność.

Jak się okazuje, słusznie. To dopiero preludium do piętrowej intrygi miłosnej. Tak, świadomie określam ją intrygą miłosną, nie kryminalną, chociaż oczywiście ta druga też jest obecna i to ona wyeksponowana została na powierzchni – stawką jest w końcu życie mężczyzny. W istocie jednak Fincher opowiedział w "Zaginionej dziewczynie" historię obsesyjnej miłości, której ramy wyznacza nad wyraz toksyczny związek. To we wzajemnych relacjach, eksponowaniu odczuć obojga bohaterów i patologicznej rozgrywce między nimi tkwi siła tego filmu, a nie w samej zagadce zniknięcia Amy i próbach jej rozwiązania. Warto przy tym nadmienić, że reżyserowi udało się uniknąć – nie twierdzę, że było to trudne, czy wymagało jakichś zaawansowanych umiejętności – budowania na jednostkowych przykładach ogólnych tez, a już z całą pewnością "Zaginioną dziewczynę" szczęśliwie ominęła wojna płci z jej fatalizmem i banałami. Nie jest to bez znaczenia, brak takich uogólnień pozwala zachować bliską, konkretną perspektywę, nie daje opaść napięciu i emocjom, a to właśnie te elementy decydują o sugestywności filmu Finchera.

Intensyfikacji odczuć w "Zaginionej dziewczynie" służy również niesztampowe wykorzystanie tematu mediów. Z reguły media są łatwym celem filmowców. W kinie i na srebrnym ekranie eksponuje się ich ogromną, a więc i niebezpieczną sugestywność oraz skłonność do manipulacji i niszczenia prywatności. Ten znany nam repertuar zarzutów, skądinąd słusznych, pojawia się oczywiście również w filmie Finchera, wydaje się jednak, że to tylko skutek uboczny roli, w jakiej reżyser umieścił telewizję. Jej funkcją w "Zaginionej dziewczynie" jest tak naprawdę pośredniczenie w toksycznym "dialogu" Nicka i Amy. Ten swoisty, niebezpośredni kontakt przez media staje się hiperbolą ich niezdrowych relacji, wyjaskrawia uczucia obojga bohaterów, ale przede wszystkim ich samych wystawia na próbę. Nie byłoby historii obsesyjnej miłości, gdyby nie telewizyjne medium, w każdym razie nie byłaby ona wyeksponowana z taką siłą.

Koniec końców "Zaginiona dziewczyna" jest tylko w niewielkim stopniu kryminałem i nie bez znaczenia jest tu fakt, że rozwiązanie zagadki poznajemy dość szybko. Dzięki temu nasz wzrok kieruje się gdzie indziej – w stronę miłosnej konfrontacji Nicka i Amy. Filmowi nie zaszkodzili ani Ben Affleck ze swoją banalną twarzą chłopaka luzaka z przedmieść i nieco monotonną grą, ani tym bardziej Rosamund Pike, momentami tylko balansująca na granicy przerysowania, o co nietrudno, gdy przedstawia się taką postać. Nie ulega wątpliwości, że Fincher miał pomysł na ten film: odkrywa przed nami karty tylko pozornie, nie intryga kryminalna ma bowiem wielopiętrową, misterną strukturę, ale raczej relacja obojga bohaterów, rozchwiana i oparta na skrajnościach do samego końca. Reżyser wprawdzie nie odmówił sobie gry z widzem, ale  gra między Nickiem i Amy jest bardziej zajmująca i to ona nadaje ton "Zaginionej dziewczynie".
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Gdyby bestsellerowa powieść Gillian Flynn, na podstawie której zrealizowano "Zaginioną dziewczynę",... czytaj więcej
By w pośredni sposób wyrazić istotę nowego dzieła Davida Finchera, trzeba przywołać inny film. W mniej... czytaj więcej
"Gdzie diabeł nie może…"? Moralna ambiwalencja bohaterów "Zaginionej dziewczyny" nie pozwala bez... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones