Recenzja filmu

Zdarzenie (2008)
M. Night Shyamalan
Mark Wahlberg
Zooey Deschanel

Szanuj zieleń!

Na najnowszy film M. Night Shyamalana wybrałem się do kina z ogromnymi obawami, bo przecież mimo świetnego "Szóstego Zmysłu" i bardzo dobrego "Niezniszczalnego" reżyser coraz bardziej obniżał
Na najnowszy film M. Night Shyamalana wybrałem się do kina z ogromnymi obawami, bo przecież mimo świetnego "Szóstego Zmysłu" i bardzo dobrego "Niezniszczalnego" reżyser coraz bardziej obniżał swoje loty. "Osada" oraz "Kobieta w błękitnej wodzie" były tego najlepszym przykładem - charakteryzowały się już jedynie dobrymi, aczkolwiek nie do końca trafionymi pomysłami. Koncepcje w przypadku "Osady" były podparte solidnym aktorstwem, ale atmosfera tajemniczości zniknęła w połowie filmu. Na temat realizacji ostatniego filmu nawet nie będę się z kolei tutaj wypowiadał. Film bronił przed totalną katastrofą jedynie Paul Giamatti swoją grą aktorską, lecz gwoździem do trumny okazał się brak przewrotnego zakończenia, co wydawało się dotychczas znakiem firmowym reżysera. "Zdarzenie" zainteresowało mnie przede wszystkim świetnym zwiastunem, ponieważ po jego obejrzeniu chyba każdy zastanawiał się, o co tym razem chodzi. Postanowiłem w związku z tym dać reżyserowi ostatnią szansę. Niestety została częściowo zaprzepaszczona, ponieważ po pierwsze aktorsko nikt w tym filmie nie wypadł pozytywnie (Mark Wahlberg jedyną świetną rolę stworzył w "Infiltracji", a Zooey Deschanel kolejny raz odgrywa rolę podobną do tej w "Trawce", tylko o ile w tym serialu taka kreacja pasowała do konwencji, to tutaj jest wielkim nieporozumieniem), a po drugie widać momentami ogromne luki scenariusza i drętwe, sztuczne dialogi... Reżyseria stoi co najwyżej na poziomie bardzo przeciętnym i nadaje się raczej jedynie do niskobudżetowego serialu telewizyjnego w stylu "Kroniki Sary Connor". Pomimo wyżej wymienionych wad oraz małego budżetu, nie przeszkadza właściwie brak efektów specjalnych, bo nastrój do pewnego momentu jest budowany bardzo dobrze i cały czas mamy do czynienia z niepokojem i narastającą paranoją, dzięki czemu film broni się i wciąga widza w wir wydarzeń. Po początkowym "bum" emocje są dawkowane, a widzowi zaczyna pracować wyobraźnia. Wszystko psuje jednak jednowymiarowy i schematyczny wątek rodzinny, który z tego filmu mógłby właściwie całkowicie wypaść, ponieważ niesamowicie zwalnia tempo, a dodatkowo zamiast oddziaływać na emocje - zwyczajnie denerwuje. Podsumowując, M. Night Shyamalan jest wizjonerem, bo w tym momencie tylko temu twórcy jesteśmy w stanie uwierzyć nawet w największy nonsens, który pomimo braku logiki intryguje, lecz od strony realizacji reżyser jest jeszcze słabym rzemieślnikiem i brak mu doświadczenia. Potrafi budować napięcie, które w pewnym momencie pryska jak bańka mydlana, ze względu na zbyt rozbudowane wątki poboczne. Należy również dodać, że nie wychodzi mu wprowadzanie zmian konwencji (scena kulminacyjna w domu samotnej, przerażającej staruszki), która bardziej przypomina sceny z filmów "Inni" czy "Sierociniec" i do struktury thrillera "ekologicznego" po prostu nie pasuje. Zawodzi również „przewrotne” zakończenie, które wydaje się po prostu zbyt oczywiste i o zgrozo zostawia otwartą furtkę dla kontynuacji. W wywiadach Shyamalan podkreślał, że jeśli film się przyjmie, wówczas rozpatrywana będzie kwestia nakręcenia, trylogii... Osobiście poleciłbym reżyserowi przemontowanie filmu i ponowną próbę jego sprzedaży jako 15 minutowej "wersji reżyserskiej" na cześć Święta Ziemi.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Co by tu jeszcze sprzedać milionom Amerykanów i przy okazji reszcie wielbicieli twórczości Shyamalana... czytaj więcej
M. Night Shyamalan przedobrzył… Reżyser uznawany przez wielu za mistrza horroru nastrojowego, straszącego... czytaj więcej
Ile to już razy napadali na nas kosmici, bombardowali nieznani terroryści, klimat ocieplał się w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones