Erotyczna cepeliada

Japończycy nie mogą zrobić zwykłej gry. Ich imperatywem kulturowym jest wsadzanie w proste gatunki jakichś przedziwnych elementów. Jeśli odpalamy jRPG, bohaterem musi być spasiony, gadający kot.
Japończycy nie mogą zrobić zwykłej gry. Ich imperatywem kulturowym jest wsadzanie w proste gatunki jakichś przedziwnych elementów. Jeśli odpalamy jRPG, bohaterem musi być spasiony, gadający kot. Gdy walczymy z wampirami, trzeba je pozbawiać ciuchów. A w przypadku dungeon crawlera osią podnoszenia statystyk jest BDSM z udziałem małoletnich dziewcząt.



NIS America dba od pewnego czasu o to, by zachodni gracze nie przegapili żadnego kuriozum we wschodnim stylu. Najnowszą produkcją tego typu jest „Criminal Girls: Invite Only”. Z pozoru jest to dość klasyczny dungeon crawler w typowo mangowym stylu. Nasz bohater przez pomyłkę staje się opiekunem więźniarek, które utknęły w piekle. Mniejsza o powody, istotne jest to, że musimy pozbierać do kupy dziewczęta oraz przetrwać niezliczone losowe spotkania z potworami. Osnowa fabularna jakaś jest, ale im mniej o niej myślimy, tym lepiej dla naszego mózgu. Wgłębianie się w niuanse historii w tej grze to prosta droga do alkoholizmu, narkomanii i spektakularnego samobójstwa.

Najistotniejsza rzecz w tym tytule to sposób podnoszenia poziomów doświadczenia. Otóż po każdej walce nasze podopieczne zdobywają punkty umiejętności. Dość upiornym pomysłem jest uznanie tych punktów nie tylko za sposób rozwoju postaci, lecz także walutę, za którą kupimy w sklepiku mikstury leczące, wskrzeszające czy zdejmujące negatywne statusy.



Jak podnosimy wydolność protagonistek? Przez wyjątkowo tandetną minigierkę o zabarwieniu mocno erotycznym i w klimatach BDSM. W wersji angielskiej nazywa się to „motywowaniem” dziewcząt do walki, wersja oryginalna operowała znacznie bardziej bezpośrednim słowem – „kara”. W zależności od tego, który pakiet zdolności chcemy rozwijać, dziewczęta możemy batożyć, razić prądem bądź nacierać lubrykantem. Mało tego, technicznie minigierki nie są takie złe – opierają się na pacaniu ekranu Vity oraz rzadko używanego tylnego panelu dotykowego. Gorzej niestety, że przed oczyma mamy skąpo ubraną (bądź przebraną) jedną z bohaterek, która w takt wystukiwanych poleceń (czyli np. flagellacji) wygina się i w domyśle nieco cierpi, ale nie tak za bardzo. Spokojnie, nawet gdyby kręciło kogoś zadawanie bólu animowanym dziewczętom (sic!), narysowane są tak, jakby urwały się z gierki w przeglądarce. Większość ekranu (w wersji zachodniej) zamazana jest zresztą przez różową mgłę, być może w trosce o nasze umysły, gdyż poziom tej erotycznej cepeliady to coś, w czym Zachód nigdy nie dogoni Japonii...



Minigierki mogą zainteresować na moment lub dwa. Gorzej, że będziemy je wykonywać cyklicznie, bo nie wystarczy raz przejechać wstrząśnikiem po tyłku, żeby któraś z bohaterek dostała nowe zdolności. Jesteśmy skazani na regularne zadawanie tortur, ale można się zastanawiać, kto tu naprawdę cierpi – wirtualne postacie czy zażenowany gracz, który bierze udział w tych idiotyzmach.

Criminal Girls: Invite Only” to również festiwal grindu. Zapomnijcie o w miarę gładkim przechodzeniu podziemi. Ba, warto wybić sobie z głowy jakiekolwiek miłe myśli na temat crawlerów w stylu np. Etrian Odyssey czy pecetowego Grimrock. Ta produkcja to koszmar powtarzania wciąż tych samych pomieszczeń na jednym poziomie podziemi tylko po to, by wreszcie odblokować nowe zdolności naszych bohaterek i spróbować pokonać bossa, który strzeże schodów na kolejny poziom. Na nim znajdziemy następne serie losowych spotkań z potworami oraz potężniejszego bossa. By go pokonać, znowu trzeba będzie łazić w tę i z powrotem przez trzy godziny, by podbić statystyki naszym postaciom. Faktycznie – piekło.



Najgorsze jednak jest to, że nie da się całkowicie przekreślić „Criminal Girls” jako produkcji wyłącznie szkodliwej i żenującej. Walki są zrealizowane całkiem nieźle, choć dość ekstrawagancko. Nie mamy bowiem wpływu na to, jakiej zdolności użyjemy. Co turę dziewczęta wystawiają po swoje propozycje, a my musimy wybrać jedną z czterech opcji. Może to być atak (bądź kilka ataków naraz), użycie czaru, wzmocnienia albo obrona przed wrogimi ciosami. Im bardziej napakowane są postacie, tym trudniejsze robią się walki, ponieważ mamy więcej opcji do wyboru. Zmusza to czasem do myślenia w stylu: lepiej puścić czar czy może podleczyć drużynę? Paradoksalnie ograniczenie możliwości wyboru opcji przez gracza daje całkiem niezłe pole do popisu. Gdyby tylko nie trzeba było tak potwornie grindować...



Niestety, to jedyna zaleta tej gry. Cóż z tego, że mamy ten niecodzienny system walki, skoro zajeżdżamy go powtarzaniem takich samych potyczek przez kilka godzin bez przerwy. Gdy już uda nam się uzbierać odpowiednią liczbę punktów, musimy oglądać się za siebie z zażenowania, bo miziamy ekran Vity, rażąc prądem animowane dziewuchy. Gdy i przez to przebrniemy, bo mamy nadzieję, że dalej będzie coś ciekawego, zmyślnie zaprojektowane lochy czy rozwój nędznej na początku fabuły, spotyka nas kolejna seria rozczarowań. Historia jest napisana koszmarnie, i nie mam na myśli ogólnej osnowy. Równie po łebkach i schematycznie nakreślone są postacie występujące w grze. Znajdzie się miejsce dla stereotypowej lolity, tsundere czy dziewczyny, której cała para poszła w biust. 



Co zrobić z „Criminal Girls”? Najlepiej nic. Zwykły gracz może przeczytać recenzję i zaoszczędzić na lepsze tytuły. Recenzent musi torturować się tą pseudoerotyczną zabawą przez długie godziny w nadziei, że dozna ulgi, opisując ten japoński koszmarek. Niestety, nie ma wybawienia, pozostaje tylko niesmak.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones