Recenzja gry PC

Heroes of the Storm (2015)
Dustin Browder
Maciej Kowalski

Nowa liga

Dzisiaj "Heroes of the Storm" sprawdzi się najlepiej jako zapychacz. Coś w rodzaju krótkiej odskoczni od gier głównego nurtu.
Podgatunek gier strategicznych z rodziny MOBA wydaje się być już zaklepany. Riot Games ze swoim "League of Legends” oraz Valve z "Dota 2" świecą triumfy na rynku od wielu lat. Dość późno do gry wtrącił się Blizzard Entertainment. Dopiero w czerwcu 2015 roku premierę miało "Heroes of the Storm". Mieszanka postaci znanych z innych produkcji tego amerykańska giganta wyglądała apetycznie. Czy nie było jednak za późno?


Oprawa wizualna "HotS” była akceptowalna. Porównując grywalne postacie z gry "Overwatch" do swoich odpowiedników ze strategii Blizzard Entertainment, można rzec, że wieje biedą. Widać skromniejsze detale itd. Należy jednak pamiętać, że dzięki takim zabiegom "Heroes of the Storm" miało niskie wymagania sprzętowe, co pozwoliło nawet graczom z leciwym sprzętem rozpocząć zabawę od samego początku. 

Dużym plusem jest styl oprawy wizualnej. Zamiast celować w realizm, zdecydowano się na coś, co pozwoli pozostać przyjemnym dla oka przez dłuższy czas. Podobnie jak w większości gier od Blizzard Entertainment. Muzycznie i dźwiękowo jest tylko dobrze. Od strony technicznej nie mogę narzekać. Gra działała płynnie i bez większych błędów od samego początku.


W strategiach typu MOBA kluczowe są postacie. W "Heroes of the Storm" znajdziemy ich całą masę. W dodatku ich liczba ciągle się powiększa. W mojej pamięci najdłużej pozostanie Cho’gall. Jest to bardzo specyficzny bohater, a w zasadzie duet. Jeden gracz zajmuje się poruszaniem tym gigantem, a drugi rzucaniem zaklęć. Świetnie się nim bawiłem. 

Balans bohaterów oceniam pozytywnie. Stoi chyba na wyższym poziomie niż ten w "League of Legends". Wiadomym jest, że czempionami musimy poruszać się po określonej mapie. Tutaj nie wybieramy miejsca, w którym będziemy grać. Po dobraniu graczy rozpocznie się losowanie. Różnorodność plansz jest spora. Na mapach znajdziemy standardowe elementy dla tego gatunku. Są wieże, dżungla, baza itd. Poza tym  mamy do czynienia z misjami czasowymi. Ogólnie podoba mi się, jak w "Heroes of the Storm" liczy się granie poza alejkami głównymi. Muszą tam być zaangażowani wszyscy gracze, aby osiągnąć sukces. 

Postacie w trakcie meczu awansujemy poprzez wybór konkretnych ścieżek rozwoju. Oznacza to, że czempion nie jest monotematyczny. Wielkie brawa dla Blizzard Entertainment. Mecze są stosunkowo krótkie. Nie powinny trwać dłużej, niż 20 minut. W "League of Legends" dopiero wtedy zaczyna się tzw. "mid-game". Pozwala to na krótsze partyjki. Ja się z tego cieszę.
 

Walka nie wygląda zbyt spektakularnie. Zamiast widzem lepiej być uczestnikiem. W "League of Legends" duże znaczenie ma zręczność. Natomiast w "Heroes of the Storm" większy nacisk położono na czynnik strategiczny. Średnio mi się to podoba. Na pewno utrudni to tej grze wejście na wyżyny e-sportu. Obecnie na mecze czekamy bardzo długo. Niestety, ale Blizzard Entertainment przyznał się do tego, że nie podołał wejściu z przytupem na rynek gier MOBA. Nie zrobił tego bezpośrednio. Komunikat o ograniczeniu ilości aktualizacji oraz wycofaniu się z imprez e-sportowych z "Heroes of the Storm" w roli głównej jest wyraźnie czytelny. 

Będzie mi przez to trudno polecić Wam tą produkcję. Wydaje mi się, że Blizzard Entertainment sam jest sobie winien. Przede wszystkim weszli w ten gatunek za późno. Dzisiaj "Heroes of the Storm" sprawdzi się najlepiej jako zapychacz. Coś w rodzaju krótkiej odskoczni od gier głównego nurtu. Największym zainteresowaniem cieszy się wśród fanów innych produkcji tego amerykańskiego giganta. To także kolejny gwóźdź do trumny. Uważam, że o wiele lepiej sprawiłoby się nowa marka. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones