Rewelacyjna edycja fenomenalnej gry

"Metal Gear Solid 3" to jeden z tych tytułów, na który czekałem z niecierpliwością – pierwszą część bowiem ubóstwiam, a drugą lubię nawet pomimo tego, że wersja na PC napsuła mi trochę krwi.
"Metal Gear Solid 3" to jeden z tych tytułów, na który czekałem z niecierpliwością – pierwszą część bowiem ubóstwiam, a drugą lubię nawet pomimo tego, że wersja na PC napsuła mi trochę krwi. Trójka miała być prequelem nie tylko serii z podtytułem "Solid", ale także całej sagi "Metal Gear" w ogóle (pierwsza opowieść o Snake'u pojawiła się bowiem jeszcze w latach 80.), a to jeszcze bardziej zaostrzyło mi apetyt. Niestety później okazało się, że planowany na początku port na PC nie ukaże się w ogóle i gra będzie tylko exclusivem na konsole nowej generacji (a wówczas byłem zapalonym "pecetowcem") ale, szczęście w nieszczęściu, tworzenie Playstation 3 zajęło Sony dużo więcej czasu niż pierwotnie zakładano i podjęto decyzję o wypuszczeniu "Metal Gear Solid 3" na Playstation 2, które wówczas nie miało zbyt wygórowanej ceny.  Czy warto było kupować poczciwą "czarnulkę" dla pierwszej przygody Big Bossa? Odpowiedź na to pytanie znalazłem w poprawionej wersji "trójki" zwanej "Subsistence".

Akcja "Metal Gear Solid 3" rozgrywa się w 1964 roku, a więc w czasach Zimnej Wojny. Agent CIA o kryptonimie Naked Snake dostaje zadanie odbicia z rąk komunistów rosyjskiego naukowca nazwisku Sokołow, który, doskonale znając się na broni masowego rażenia, został siłą zmuszony do pracy nad Shagohodem - mobilnej wyrzutni pocisków nuklearnych. Coś takiego może zmienić układ sił na świecie, dlatego też Snake zostaje niezwłocznie przerzucony na terytorium ZSRR i, nie mogąc zostać wykrytym, musi pomóc Sokołowowi w powrocie do Stanów, gdzie czeka na niego rodzina. W misji tej pomagają "Wężowi" przez radio Major Zero, Sigint, Para-Medic oraz mentor głównego bohatera - The Boss. Niestety misja kończy się porażką: zdrada przychodzi z nieoczekiwanego kierunku i w jej wyniku Snake zostaje ciężko ranny, na laboratorium Sokołowa spada mały pocisk nuklearny (zabijając wszystkich pracowników), a udział USA w operacji ujawniony. Omal nie dochodzi do konfliktu na skalę globalną. Chruszczow w rozmowie z prezydentem USA stawia twarde warunki - jeśli Ameryka chce pokoju musi na niego zapracować: agenci CIA muszą pozbyć się zagrażającemu obecnej władzy ZSSR pułkownika Volgina (finansującego prace nad wyrzutnią) i zniszczyć Shagohoda. A skoro, jak twierdzą, nie mieli nic wspólnego z atakiem nuklearnym, to na pewno z chęcią pozbędą się również zdrajcy, który przeszedł na stronę Volgina. A zdrajcą tym jest The Boss...

"Metal Gear Solid 3" pod względem fabularnym jest, przynajmniej dla mnie, najlepszą częścią całej sagi. Przede wszystkim dlatego, że dostajemy porządne political fiction bez zbędnych elementów rodem z kina sc-fi. W poprzednich odsłonach mieliśmy najnowsze technologie, roboty, klonowanie, manipulowanie DNA i mnóstwo innego "tałatajstwa", tutaj natomiast można odnieść wrażenie, że wszystko to naprawdę mogłoby się zdarzyć. Oczywiście od czasu do czasu pojawi się jakieś urządzenie, o którym nawet dziś nikt nie słyszał, no ale trzeba wziąć pod uwagę to, że w placówkach w grze pracowały najtęższe umysły ZSRR - kto wie jakich geniuszy udało się zebrać Volginowi. To wszystko jest więc prawdopodobne, a niektóre "nowsze" gadżety tworzą taki specyficzny "bondowski" klimat, znany z "Dr. No", "Pozdrowień z Rosji" czy "Operacji Piorun", potęgowany jeszcze bardziej przez muzyczną czołówkę. Elementem fantastycznym jest tutaj tylko wizytówka serii, a więc niezwykli bossowie, na których składają się najlepsi żołnierze na świecie, często posiadający jakieś nadprzyrodzone zdolności. Tacy osobnicy byli w każdej części, więc i tutaj zabraknąć ich nie mogło. Fabuła została uproszczona względem poprzednich odsłon, mamy mniej postaci i wątków pobocznych, co również wyszło tytułowi na dobre - teraz mamy do czynienia z interaktywnym filmem, a nie telenowelą jak w "MGS 2". Wrażenie filmowości potęgują znakomicie zrealizowane cut-scenki, które niekiedy potrafią trwać po kilka minut.

"Metal Gear Solid 3" jest prequelem, co ma swoje zalety: przede wszystkim gracze, którzy nie widzieli żadnej wcześniejszej odsłony serii nie muszą się obawiać nieznajomości wątków czy postaci. "MGS3" pełni bowiem rolę pierwszej części; wprowadzenia do wszystkich gier z "Metal Gear" na MSX na czele, więc na dobrą sprawę nie trzeba wiedzieć niczego o innych dziełach Hideo Kojimy. Ci, którzy natomiast wszystkie pozostałe gry z serii znają na pamięć zobaczą m.in. w jaki sposób Naked Snake został Big Boss-em, jak zdobył kultową, czarną bandanę czy też w jaki sposób stracił oko. Poznamy również bliżej tak kluczowe dla całej serii postacie jak Zero (późniejszy współzałożyciela Patriotów), Andersona (szefa DARPA i kierownika prac nad Metal Gearem w Shadow Mosses), pani doktor (odpowiedzialną później za przywrócenie do życia Grey Foxa*) czy Revolver Ocelota, który w "Snake Eater" jest jeszcze nieopierzonym młodzikiem.

Seria "Metal Gear" nigdy nie stała w miejscu i każda kolejna część wnosiła pewien powiew świeżości do sprawdzonej już formuły. Nie inaczej jest w "Snake Eater", ponieważ po raz kolejny dostaliśmy całą listę usprawnień i nowych elementów. Z tego też względu zajmijmy się najpierw tym, co pozostało niezmienione: ciągle mamy do czynienia z taktyczną grą akcji, która bardziej niż na rozwałkę stawia na ciche wykonanie zadania bez konieczności usypywania stosów z trupów wrogich żołnierzy. Przekradamy się więc po levelach, pozbywając się lub unikając kolejnych wrogich patroli, w ostateczności tylko korzystając z głośniejszych broni. Znów możemy wykorzystać naszą pomysłowość do zwabiania przeciwników, chociażby poprzez zostawianie w danym miejscu pisemek dla dorosłych czy stukanie w ściany lub konary drzew. Wrogowie, tak jak w poprzednich częściach, poruszają się po określonych trasach i w razie kłopotów wzywają posiłki, próbują nas okrążyć lub wykurzyć granatami, a z uwagi na brak mapy z zaznaczeniem położenia patroli ("MGS3" rozgrywa się lata przed "MGS", więc i technologia nie ta...) jest nieco trudniej. Nie nazwałbym jednak AI mieszkańców ZSRR jakoś szczególnie zaawansowanym - to głównie skrypty i przez to czasami rosyjskim żołnierzom zdarza się totalnie zdurnieć...

Bez zmian pozostał również sposób ukazania akcji, ale tylko jeśli posiadacie oryginalne wydanie "Metal Gear Solid 3". Tam, podobnie jak w części pierwszej i drugiej, akcję obserwujemy z różnie rozmieszczonych względem gracza kamer (najczęściej tuż nad protagonistą). Jeśli jednak zakupiliście wydanie późniejsze (chociażby takie jak moje, a więc trzy-płytowe "Subsistence"), to domyślnym widokiem będzie widok TPP, a więc zza pleców Naked Snake'a. Według mnie jest on strzałem w dziesiątkę, bowiem gra stała się dzięki temu bardziej naturalna i lepiej widzimy co się dzieje na polu bitwy. Gdybyśmy jednak chcieli powrócić do "klasycznego" widoku, wystarczy tylko nacisnąć jedną z gałek na padzie. Podczas kampanii przydaje się korzystanie z obydwu trybów, bowiem ten "klasyczny" jest lepszy np. do obserwacji poczynań wrogów schowanych za daną przeszkodą czy do strzelania "na oko", natomiast TPP doskonale sprawdza w skradaniu, planowaniu działań i generalnie poruszaniu się po planszach.

Korzystanie z ekwipunku również bliźniaczo przypomina to, co widzieliśmy wcześniej. Snake może zbierać różnego rodzaju bronie i przedmioty, którą mogą pomóc mu w wykonaniu misji - przyciskiem z lewej strony przywołujemy menu itemów, a z prawej broni. Tradycyjnie, ale teraz jest nieco bardziej przejrzyście z uwagi na zarządzanie zasobami. W specjalnym menu możemy wybrać przedmioty, które trafią do menu podręcznego, a te, z których w najbliższym czasie nie będziemy korzystać, wrzucamy do plecaka i tam czekać będą na ich czas - dzięki temu nie musimy przewijać kilkunastu przedmiotów aby np. użyć apteczki. Broni i przedmiotów nie ma jakiejś wielkiej ilości i w sumie dobrze, bo po co? Mamy np. różnego rodzaju środki lecznicze, sonar, lornetkę, gogle termiczne, noktowizor, pułapki, cygaro czy gazety - wszystko, do czego zdążyliśmy przywyknąć. Podobnie z arsenałem: Konami Ameryki nie odkryło i dało nam klasyczny zestaw pukawek od noża, pistoletu, strzelby, "kałacha", karabinów szturmowych, a na wyrzutni rakiet czy karabinie snajperskim kończąc. Nie silono się na zbytnią oryginalność i, prawdę mówiąc, nawet przez moment mi to nie przeszkadzało.

"Metal Gear Solid 3" to jednak również spora ilość nowości. Zmianą, którą każdy zauważy na początku jest środowisko, w którym przyjdzie nam działać. Naked Snake nie zostanie przetransportowany pod same drzwi wrogiej bazy, tylko zostanie zrzucony kilometry przed nią (w celu uniknięcia wykrycia) i sam będzie musiał pokonać las, który dzielić go będzie od celu. Jest to oczywiście rozwiązanie jak najbardziej logiczne, a i przy okazji przypomina nieco to, co wprowadzono w porcie na NES pierwszego "Metal Gear". Tam jednak dżungla była nieco nieudolna, tutaj na szczęście jest po prostu kapitalnie. Wśród traw, drzew i dzikich zwierząt spędzimy niemal 2/3 rozgrywki i ani przez moment nie będziemy się nudzić, bowiem lasy Związku Radzieckiego wyglądają prześlicznie, a teren pełen jest nierówności i przeszkód, w postaci np. konarów drzew, kałuż czy błota. Nie miejcie złudzeń: nie jest on jedną wielką lokacją jak np. levele w "Far Cry", tylko bardziej wielkim tunelem podzielonym na etapy, ale i tak pozwala na większą swobodę względem poprzednich odsłon. Ukształtowanie terenu będzie miało dużo większy wpływ na nasze działania niż wcześniej, ponieważ za pagórkami będzie można się chować, błoto spowolni nasze ruchy, przebiegnięcie przez kałużę skutkować będzie głośnymi plaśnięciami, stare pnie udzielą nam schronienia przed czujnym wzrokiem strażników, a na niektóre drzewa będzie można się wspiąć, aby mieć lepszy widok. Najbardziej jednak korzystać będziemy z bujnych traw, które można wykorzystać do podkradnięcia się do niczego nie spodziewającego się wroga, wzięcia go z zaskoczenia i ewentualnie ukrycia zwłok.

Rosyjskie lasy to miejsce dosyć niebezpieczne: pełno w nim naturalnych przeszkód i groźnych, dzikich zwierząt, jak również pułapek zastawionych na amerykańskich "turystów". Dlatego też bardzo często nasz bohater będzie sobie coś łamał, rozcinał czy wbijał w ciało. Jeśli zostanie ciężej ranny pasek życia nie będzie w stanie powrócić do maksymalnego poziomu i w tym momencie trzeba będzie pobawić się w doktora. W menu znajdziemy zakładkę opatrywania ran, gdzie będziemy mogli, za pomocą zebranych medykamentów, przeprowadzić proste operacje lub zakładać opatrunki. Nie jest to zadanie zbyt skomplikowane, polegające głównie na kliknięciu poszczególnych przedmiotów w logicznej kolejności, ale jest to jednak pewne urozmaicenie. Kolejnym dodatkiem jest pasek staminy, znajdujący się pod paskiem życia, pokazujący kondycję Big Bossa. Jeśli jest cały, bohater grzeje ile fabryka dała, jeśli niski - Snake porusza się ociężale, a jego ciosy nie robią już takiego wrażenia. Aby dodać sił protagoniście, potrzebujemy jedzenia, a te znaleźć możemy albo w magazynach sił rosyjskich, albo... w lasach. Nic nie stoi bowiem na przeszkodzie, aby zabić jakiegoś jelenia, węża czy sępa, lub zerwać kilka grzybów. Trzeba jednak nieco uważać, gdyż niektóre zwierzaki mogą się bronić (np. kobra czy skorpion), a inne potrafią zatruć organizm (jadowita żaba czy pająk nie są dobrym daniem). Kolejne fajne urozmaicenie, dodające (dosłownie!) smaczku rozgrywce.

Jeszcze jedną nowością, wpływającą na rozgrywkę jest możliwość stosowania kamuflażu. Jeśli Snake dobrze wtopi się w otoczenie, wtedy będzie niemal niewykrywalny dla wrogich oddziałów. Do tego celu służy specjalna opcja w menu, gdzie możemy wybrać kilkanaście wzorów farb, zarówno na ubiorze, jak i twarzy bohatera. Na początku tych wzorów mamy tylko kilka, natomiast resztę trzeba znaleźć w różnych zakamarkach poszczególnych map. Część z nich ma zabarwienie bardziej humorystyczne niż praktyczne, inne natomiast mogą znacznie ułatwić poruszanie się na wrogim terenie: nikt nie zobaczy bowiem w gęstej trawie kogoś, kto twarz i ubranie ma pomalowane w zielone pasy, co nie? Jako że teren naszych działań obejmować będzie zarówno gęsty las, jak i różnego rodzaju bazy, hangary czy podziemne tunele, to zdobyć będzie można wzory w odcieniach brązu i pomarańczu (na teren górzysty), w niebieską kratę (idealne podczas nurkowania) czy biało-żółte (pustynie)... Znajdą się kamuflaże nie tylko do walki na otwartym terenie ale również takie, zmniejszające widoczność w terenie zabudowanym czy w ciemnych pomieszczeniach. Dla każdego coś miłego.

Wśród naszych wrogów znajdziemy nie tylko radzieckich żołdaków czy członków sił specjalnych, ale również dobermany, rzucające się na każdego nieznajomego. Na pewno nie zawsze uda nam się zachować dyskrecję, tak więc kiedy coś śmierdzącego uderzy w wentylator i wrogowie rzucą się nam do gardła, wtedy przyda się coś takiego jak CQC, a więc rozbudowany system walki w bliskiej odległości. Zapomnijcie o combosach typu dwa uderzenia + kop z "MGS" czy "MGS2" - teraz Snake potrafi złapać przeciwnika, popchnąć go, poderżnąć mu gardło, wybić broń z ręki, skontrować uderzenie, zmusić wroga do ujawnienia ważnych informacji czy też w przeciągu chwili znokautować potężnym rzutem o ziemię. CQC to bardzo ciekawe rozwiązanie, jednak zanim zaczniecie rozgrywkę polecam obejrzeć filmy instruktażowe w menu głównym: walka wręcz nie jest bowiem prosta i dobrze poznać wszystkie możliwości naszego bohatera (a tych jest naprawdę sporo!) zanim rzucimy się w wir walki. Szkoda, że w kampanii nie ma żadnego samouczka, pozwalającego przetestować combosy i wszystkiego musimy się w zasadzie uczyć w biegu. Ja podczas całej kampanii nie wykorzystałem nawet 50% umiejętności Snake'a w walce, ponieważ bałem się eksperymentować i wolałem użyć sprawdzonych już, nieco prostszych, metod.

Jeśli wróg odkryje nasze położenie i walka przeniesie się na większe odległości, to warto wtedy przetestować rozbudowany tryb pierwszoosobowy. Przez pierwsze kilka godzin nieco ciężko się do niego przyzwyczaić z uwagi na sporą liczbę używanych klawiszy, jednak później będzie on po prostu podstawą sukcesu. Dlaczego? Ponieważ w zależności od miejsca trafienia, wróg reaguje nieco inaczej: jeśli trafimy go w rękę, to upuści on broń, czyniąc go tym samym bezbronnym, przestrzelenie nogi sprawi, że poruszać się będzie bardzo powoli a strzał prosto w głowę to natychmiastowa śmierć. Jeśli jesteśmy ukryci w gęstwinie i mamy możliwość dokładnego, spokojnego wycelowania, to wybranie odpowiedniego miejsca trafienia może decydować o naszym życiu lub śmierci.

Co jakiś czas Snake'owi przyjdzie się zmierzyć z bossem, a więc przeciwnikiem dysponującym jakimiś specjalnymi, niezwykłymi zdolnościami. W pierwszym "Metal Gear Solid" potyczki z FOXHOUND były najlepszym elementem całej kampanii, natomiast "MGS2" pod tym względem niestety rozczarowywał. Trójka to na szczęście powrót do wysokiej formy i walki z członkami oddziału Cobra, to coś, co zostanie w naszej pamięci na długo. Potyczki są trudne i pełne napięcia, a na każdą walkę można stosować kilka taktyk: po przejściu gry widziałem filmiki, w których gracze pokonywali danych bossów na zupełnie inne sposoby niż ja! Niezwykła Walka z The Sorrow czy też długi pojedynek snajperski z The End (którego można zabić na trzy całkowicie różne sposoby!), to momenty, które każdy fan serii będzie wspominał przez lata. No i sami przeciwnicy to galeria niezwykłych żołnierzy: oryginalnych, niekiedy przerysowanych, ale przy tym intrygujących. The End, The Pain czy The Sorrow bez obaw można postawić obok tak klasycznych postaci jak Sniper Wolf czy Psycho Mantis. Kapitalna robota, panie Kojima!

W "Metal Gear Solid 3" wykorzystano mocno zmodyfikowany silnik "MGS2" i gra wyciska dzięki niemu ostatnie soki z Playstation 2 - jest to jeden z najładniejszych produktów na starszą konsolę Sony. Przepięknie wygląda zwłaszcza las z liśćmi i trawami powiewającymi na wietrze, w którym znalazło się miejsce nawet na takie smaczki jak motyle latające nad kwiatami. Do tego świetne efekty pogodowe, kapitalne wybuchy i rewelacyjne, pełne najdrobniejszych detali, modele postaci. Muzyka to po raz kolejny mocny element oprawy, no ale odpowiada za nią sprawdzony już wcześniej duet Norihiko Hibino i Harry Gregson-Williams. Po raz kolejny otrzymaliśmy więc świetny, filmowy soundtrack i szkoda tylko, że utwór tytułowy nie jest niczym powalającym. Aktorzy podkładający głosy postaciom spisali się równie dobrze: wczuli się w swoje role i uwiarygodnili część bohaterów. Rozczarował niestety... David Hayter. Człowiek bez którego nie można wyobrazić sobie serii "Metal Gear Solid" jako Naked Snake wypadł mało przekonująco. Legendarny żołnierz w jego wykonaniu jest niezbyt pewny siebie i niekiedy wręcz wydaje się fajtłapowaty. Spodziewałem się, że Big Boss będzie twardy jak skała; że żywe węże popijać będzie paliwem; że wrogowie na jego słowa reagować będą strachem... A tu taki zwykły facet, po którym nie spodziewałbym się, że zostanie legendarnym najemnikiem. No ale może taki był zamysł twórców? Kto wie.

"Metal Gear Solid 3", mimo kilku drobnych potknięć, to jednak fenomenalna gra, a wersja "Subsistence" kusi licznymi usprawnieniami rozgrywki. Dodatkowo ta specjalna edycja zawiera całe mnóstwo bonusów, sprawiających, że nawet po przejściu kampanii będziemy bawić się przy niej całymi godzinami. Przede wszystkim dostajemy pierwsze dwie części sagi, a więc "Metal Gear" oraz "Metal Gear 2" w poprawionych wersjach, znanych z urządzeń mobilnych (można to poznać po zmianach w nazwiskach bohaterów). Dodatkowo czekają nas również misje, w których Snake poluje na małpy znane z serii "Ape Escape", chociaż akurat ten tryb do gustu jakoś mi nie przypadł. Mało? To co powiecie na "Metal Gear Online", a więc grę sieciową, w której toczymy grupowe pojedynki na wielkich mapach? Co prawda dzisiaj to już tylko gadżet, bowiem serwery są wyłączone, no ale w dniu premiery zabawa była przednia. Twórcy złożyli również cut-scenki z kampanii dla pojedynczego gracza, dodając tu i ówdzie fragmenty rozgrywki, i stworzyli długi film. Mamy też kilka trailerów oraz... teaser "Metal Gear Solid 4"! Znakomita edycja, jakże znakomitej gry.

* Tak, wiem, że w "Metal Gear Solid" zwany jest Gray Fox, jednak w "Metal Gear" wyraźnie stosowana jest nazwa Grey. Z uwagi na to, że "MGS3" jest pierwszą częścią sagi, to pozostanę przy najwcześniejszym kryptonimie tej postaci jaki się pojawił.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones