Recenzja gry

Outlast: Whistleblower (2014)
David Chateauneuf
Hugo Dallaire

Para nie poszła w gwizdek

Jednoczesne odczucie uwielbienia, przemieszane ze strachem, zaszczuciem i obrzydzeniem? Do tego nieustannie opadająca szczęka - tak wyglądał mój czas z "Outlast: Whistleblower".
Ile razy w życiu grając w coś konsekutywnie opadała Ci szczęka, doświadczając uwielbienie jednocześnie z prawdziwym odczuciem strachu, zaszczucia i obrzydzenia? Taki właśnie był dla mnie "Outlast: Whistleblower" i już na samym początku mogę stwierdzić bez owijania w bawełnę: To jeden z, jeśli nie najlepszy survival-horror w jaki kiedykolwiek grałem.



Tytułowym Whistleblowerem, czy w wolnym tłumaczeniu "kapusiem" jest Waylon Park (Shawn Baichoo). Pracuje w znanej z podstawki, winnej całemu tamtemu szaleństwu korporacji Murkoff. Ma dość tych wszystkich horrendalnych eksperymentów, więc decyduje się na znalezienie pomocy z zewnątrz... Po tym jak wysyła wiadomość do swojego znajomego, (głównego bohatera pierwszej części) natychmiast zostaje złapany przez szefostwo. Teraz sam zostaje częścią eksperymentu...



Za pomocą prawdziwego cudu udaje mu się oswobodzić z okowów. Chwyta kamerę, której używał jeden z "naukowców" chcący wykorzystać ją do swych celów i zupełnie jak w jedynce, ów nagrywający sprzęt wielokrotnie ratuje mu życie dzięki wbudowanemu trybowi nocnemu, pozwalającemu widzieć w ciemności. Co również jest identyczne z oryginałem, główny bohater nie posiada żadnych zdolności ofensywnych, więc przy konfrontacjach z szalonymi rezydentami ośrodka polega przede wszystkim na ucieczce oraz znajdywaniu odpowiednich schronień.



Z pewnością nie można narzekać na brak różnorodności. Poza chowaniem się w paskudnych, najczęściej pełnych krwi i brudu szafkach siłowni, przyjdzie nam zwiedzić niedostępne w podstawce żeński oddział, ogromny strych, czy nowe partie ogrodu. Każda z lokacji oferuje coś nowego - moją ulubioną pozostanie najeżona ciałami sala gimnastyczna...



Swój udział w kreowaniu doskonałego klimatu ma również oprawa audiowizualna. Wydaje mi się, że twórcy jeszcze bardziej podrasowali grafikę. Twarze są niezwykle realistyczne, zaschnięta krew na ścianach błyszczy jeszcze bardziej, a tryb nocny jest wiarygodniejszy. Przy takich perełkach ja ta gra, żałuję iż nie mam Oculus Rifta. Świetnie spisuje się też muzyka oraz generalne udźwiękowienie stawiające włos na karku... Nie pamiętam już nawet, kiedy ostatni raz słysząc głos jednego z wrogów pociłem się równie obficie, co przy jednym ze schwartz-charakterów "Whistleblowera".



Historia Waylona Parka kosztuje 9$ (ok. 30zł) na Steamie, XBO czy PS4. Może wydawać się to wygórowaną ceną za 1,5h zabawy, ale czyż doskonałe przeżycia nie są bezcenne? Choć dla nieobeznanych w gatunku może okazać się zbyt brutalna, każdy miłośnik horroru powinien brać tę pozycję bez mrugnięcia okiem...
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones