Recenzja gry PC

Painkiller (2004)
Adrian Chmielarz

Daniel i jego kołkownica

Jeśli ktoś poprosiłby mnie o podanie przykładu najlepszej polskiej gry, nie uwzględniając serii "Wiedźmin" produkcji studia CD Projekt RED, to mój wybór padłby na "Painkiller" od People Can Fly.
Jeśli ktoś poprosiłby mnie o podanie przykładu najlepszej polskiej gry, nie uwzględniając serii "Wiedźmin" produkcji studia CD Projekt RED, to mój wybór padłby na "Painkiller" od People Can Fly. Dość późno dostałem szansę ogrania tej strzelanki, gdyż ponad dwa lata po jej oficjalnej premierze. Mimo wszystko byłem wielce uradowany z możliwości nadrobienia zaległości. Przyczyniły się temu zwiastuny i artykuły w czasopismach zajmującymi się grami.



Oprawa wizualna jak na 2004 rok była w porządku pod względem jej jakości na tle konkurencji. Na pewno nie był to poziom znany z "Far Cry" lub "Half-Life 2", jednak ja nie narzekałem. Zdecydowanie bardziej udał się deweloperowi mroczny klimat, który nie opuszcza gracza do samego końca. Stylistyka idealnie pasuje do tego typu rozgrywki i opowiadanej nam historii.

Scenariusz jest banalny, ale bynajmniej nie jest to wadą tej gry. Świetnie komponuje się to ze wszystkimi innymi elementami. Gracz wciela się w postać Daniela Garnera, który w celu odkupienia swoich grzechów rusza na odsiecz Niebu. Temu bowiem zagrażają siły Piekła. Brzmi to jak fabuła filmu akcji klasy B, a być może nawet C. Sumarycznie jest to tylko dobra przystawka do tego, co w grze "Painkiller" jest najważniejsze.



Rozgrywka to perełka w koronie tej polskiej strzelaniny pierwszoosobowej. Najmocniejszymi jej stronami jest uzbrojenie i tzw. feeling strzelania. Pukawki, którymi będziemy niszczyć piekielne pomioty, to coś niesamowitego. Kołkownica to broń, którą świetnie pamiętam do dziś. Trudno wskazać mi bardziej ikoniczną oraz lepiej wykonaną fikcyjną pukawkę w grach komputerowych. Wszystkie inne umieszczone w "Painkiller" sprawują się troszkę gorzej, ale to wciąż bardzo wysoki poziom. Świadczy to o niepowtarzalności odczuć towarzyszących nam przy ogrywaniu tej produkcji z 2004 roku.



Gorzej prezentuje się zróżnicowanie przeciwników. Moim zdaniem jest śmiesznie małe. Aż chciałoby się zobaczyć więcej tych złych. Ostatecznie, nie jest to słaby element tej gry. Poziomy, które przyjdzie nam pokonać pod względem rozgrywki nie wnoszą nic specjalnie dobrego. Widać gołym okiem, że deweloper skupił się przede wszystkim na ich stylistyce. Szkoda, bo tutaj też tkwi niewykorzystany potencjał ze strony zespołu People Can Fly.

Szkoda, że "Painkiller" to tak krótka produkcja. Kilkanaście godzin to absolutne maksimum, które możemy wycisnąć z tej gry. Oczywiście, ten czas jest naładowany konkretną treścią, jednak aż prosiło się o coś ciekawszego w kwestii trybu sieciowego bądź chociaż kooperacji. Im dłużej rozmyślam o tej polskiej produkcji, tym częściej zdaję sobie sprawę, że "Painkiller" to przede wszystkim gra niewykorzystanych możliwości. Dużą winę może ponosić wysokość budżetu i deadline narzucony przez wydawcę.



Poziom trudności moim zdaniem jest świetnie wyważony. Nie miałem zbyt dużych problemów z ukończeniem gry, która i tak potrafi postawić przed graczem wyzwanie. Sterowanie za pomocą myszy komputerowej i klawiatury jest bardzo przyjemne. Od razu widać, że "Painkiller" to gra tworzona z myślą o pececie. 

Podsumowując, "Painkiller" to bardzo dobra gra i jeden z lepszych przedstawicieli gatunku strzelanin pierwszoosobowych, z jakimi kiedykolwiek miałem styczność. Niewątpliwie wybija się on na tle konkurencji w pozytywnym aspekcie tego stwierdzenia, oferując nam ciekawą odskocznię od popularniejszych gier FPS. Polecam każdemu, kto jeszcze nie zapoznał się z tą polską produkcją, gdyż staje się ona z dnia na dzień coraz mniej grywalnym produktem. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones