Recenzja gry PS2

Rune (2000)
Timothy S. Gerritsen

Nordycka przygoda

Swego czasu była to ciekawa propozycja, szczególnie dla szczęśliwych posiadaczy konsoli Sony PlayStation 2. 
Nordyckie klimaty są bardzo popularne w świecie gier RPG itp., oczywiście tych z naciskiem na elementy fantasy, a wszystko dzięki bogatej mitologii przodków Norwegów, Islandczyków i Duńczyków. Ten trend na dobre rozpoczął książkowy "Władca Pierścieni" autorstwa Tolkiena. Gry video korzystają z dobrodziejstwa tegoż inwentarza odkąd pamiętam. Jednym z przykładów tego typu jest "Rune" z 2000 roku od studia Human Head Studios. Oficjalna nazwa dewelopera jest dość obiecująca i gdy pierwszy raz ujrzałem pudełko z grą zachęciła mnie niezmiernie do wypróbowania gry na konsoli Sony PlayStation 2.


"Rune" to przygodowa gra akcji z początku dwudziestego pierwszego wieku, co za tym idzie elementy RPG zostały zmarginalizowane. Byłem trochę zdziwiony, gdyż gry usadowione w typowo nordyckich klimatach zawsze kojarzyły mi się z tym gatunkiem. Historia jest dość prosta. Gracz wciela się w postać Ragnara (fani serialu "Wikingowie" na pewno baczniej przykują uwagę i zauważą pewne podobieństwa), który będąc członkiem zrzeszenia wojowników walczących w imię Odyna, rusza na sąsiednią wyspę w celu wyzwolenia jej z rąk Cornacka. Niestety, ale w trakcie podróży wiele się komplikuje, gdyż statek utonął, a jedynym ocalałym jest właśnie nasz Ragnar, który mimo wszystko postanawia kontynuować swoje zadanie. Taki prosty scenariusz dobrze pasuje do tego typu produkcji, jednak nie można spodziewać się niczego nadzwyczajnego, co mimo wszystko mnie trochę boli. Ten element gry nie przeszkadza, ale też nie wbija w fotel ani na moment.


Rozgrywka w "Rune" jest dość prosta. Opiera się na niezbyt złożonych założeniach. Kluczowym elementem jest kontrola i podnoszenie poziomu adrenaliny Ragnara, który dzięki temu będzie mógł wyrządzić większe szkody przeciwnikowi. System walki jest banalny, ale nie należy do najłatwiejszych. Można powiedzieć, że "Rune" to dość wymagająca gra, szczególnie w kwestii zręczności. Kamera z perspektywy trzeciej osoby na szczęście dużo ułatwia. Nie wyobrażam sobie ogrywać tę grę z perspektywy pierwszej osoby, co miało sens chociażby w "The Elder Scrolls V: Skyrim". Kampania dla jednego gracza jak na 2000 rok nie była za krótka ani za długa, czyli dokładnie w sam raz na kilka nocnych posiedzeń. 


Świat gry jest zróżnicowany. Przyjdzie nam zwiedzić jaskinie, wioski i wielkie lasy (jak na możliwości ówczesnych komputerów osobistych i konsol), jednak gorzej jest z kwestią przeciwników. Tutaj różnorodność jest dość znikoma. Na pewno warto pochwalić muzykę skomponowaną przez twórcę muzyki pewnej popularnej gry z 2017 roku od studia Epic Games. Wraz z ładną (jak na tamte czasy) grafiką, historią Ragnara i światem przedstawionym współtworzy niesamowicie klimatyczną grę. Aż czuć nordyckie życie wikinga od pierwszego wejrzenia i wsłuchania się w "Rune"


Podsumowując, na pewno nie polecę tej gry nikomu, gdyż od premiery minęło blisko 20 lat i w efekcie "Rune" cierpi na typową chorobę produkcji z realistyczną grafiką. Mam na myśli starzenie się w zastraszającym tempie. Swego czasu była to ciekawa propozycja, szczególnie dla szczęśliwych posiadaczy konsoli Sony PlayStation 2. Fanom jedynki i osobom zainteresowanym tym tytułem mogę tylko polecić czekanie na drugą część, która niebawem się pojawi. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones