Przygoda w Twierdzy Smutku

"Trójca" zabiera gracza do Twierdzy Smutku, szeroko opisywanej w piśmiennictwie Tamriel. Pośrednim prowodyrem naszego pojawienia się tam jest dopiero co osiadły na tronie król Helseth Hlaalu, syn
"Trójca" zabiera gracza do Twierdzy Smutku, szeroko opisywanej w piśmiennictwie Tamriel. Pośrednim prowodyrem naszego pojawienia się tam jest dopiero co osiadły na tronie król Helseth Hlaalu, syn słynnej na całe Morrowind królowej Berenziah, której niezwykle obszerną biografię popełnił jej skryba Plitinius Hero. Sam pisarz twierdzi jednak, że "jego skłonność do gawędziarstwa nie została zrównoważona mądrością, a pewne fragmenty nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego". To szczere wyznanie potwierdza tylko niezwykłą złożoność świata Morrowind, w którym nie tylko miejsce na literaturę i jej charakter informacyjny się znajduje, ale poszerza się ją o tą stronniczą i wybiórczą. Ostatecznie jednak "Trójca" nie okazuje się dodatkiem dostatecznie rozbudowanym, a w uniwersum funkcjonuje bardziej jako jego skromne uzupełnienie.

Podstawowym problemem "Trójcy" jest hermetyczność. Prowadzi to do wrażenia sporej liniowości tytułu, choć pod względem konstrukcyjnym gra nie różni się przecież ani od podstawki, ani od drugiego dodatku "Przepowiedni". Zadań pobocznych jest dość sporo, a wątek główny ma dokładnie taką samą strukturę jak w pozostałych częściach. Różnica tkwi tylko w lokacjach - ogromne tereny gwarantujące całkowitą swobodę zostały zastąpione rozległymi korytarzami, ciasnymi wnętrzami i licznymi pomieszczeniami. Teraz realizacja questów prawie zawsze będzie wyglądać tak samo - bo do celu z reguły prowadzi tylko jedna droga.

Z punktu widzenia fabularnego, "Trójca" dotyka spraw kluczowych dla całej historii kontynentu Tamriel. Ciekawie zapowiadający się motyw Mrocznego Bractwa, mocno nakreślany w podstawce (ataki jego członków na gracza, informacje od bohaterów niezależnych) szybko zostaje urwany, a ostatecznie intryga nie zostaje rozegrana - jak mogłoby się wydawać - w środowisku szajki złoczyńców i zabójców, ale w najwyższych kręgach. I wcale nie chodzi tutaj o dwór królewski i jego otoczenie, lecz struktury jeszcze ważniejsze bo te boskie. Główną rolę w wydarzeniach dodatku odgrywa jedna z członkiń religii Trójcy, półbogini Almalexia, a w roli antagonisty wystąpi również członek Trójcy, Sotha Sil. Nie ukrywam, że po zmaganiach z Dagoth Urem poczułem lekki przesyt.

Porównując do podstawki, najbardziej widoczną zmianą w gameplayu jest korekta poziomu trudności na zdecydowanie wyższy. Niskopoziomowe postacie nie mają w "Trójcy" czego szukać, te wysoko rozwinięte mogą mieć problemy w pierwszych starciach. Już członkowie Mrocznego Bractwa czy zwykli goblińscy siepacze są niezwykle wymagającymi przeciwnikami, a w grupie stanowią siłę nie do pokonania. I choć walka jest mocno wyrównana, a przez to emocjonująca, to po przygodach w "Morrowind" nietrudno nie poczuć ogromnej dysproporcji. Gdyby wszystkie postacie "Trójcy" postanowiły najechać te z podstawki, doszłoby do masowej rzezi. Takie odczucie gwarantowane.

Drugą kluczową modyfikacją jest możliwość dołączenia towarzysza. Pomysł świetny, wreszcie naszych wędrówek nie musimy odbywać w samotności. Z punktu widzenia praktycznego jednak, towarzysz dobrze spisuje się tylko w roli "muła" niosącego zbędny sprzęt. W walce, jego szaleńcze szarże na wymagających przeciwników często kończą się niechybną śmiercią, stąd generalnie przyłączenie kompana dokłada nam kolejnego problemu: jak pilnować go, by nie przeszkadzał nam w pojedynkach. Poza tym, uwielbia zgubić się po drodze czy zatrzymać na jakiejś niewielkiej przeszkodzie, co bywa już mocno irytujące.

Na ostatnią uwagę zasługuje atmosfera. Tę kreują w dużej mierze zamknięte struktury: pozostałości po starych budowlach, mury Twierdzy i ciasne jaskinie. Specyficzny, słynny z "Morrowind" duch epickości trochę gdzieś ulatuje, aczkolwiek trzeba przyznać, że lokacje bazaru, a w szczególności Świątyni robią niesamowite wrażenie, zwłaszcza w nocy. Nie da się jednak ukryć, że mimo kilku zalet "Trójca" to najsłabsza część wspaniałego cyklu. Osobiście poczułem się tytułem rozczarowany.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones