Recenzja serialu

Akagami no Shirayuki-hime (2015)
Masahiro Ando
Takefumi Anzai
Ryōta Ōsaka
Saori Hayami

Bajeczne słodkości

Pełna słodyczy i uroku historia o Śnieżce, która nie jest królewną.
Baśniowa historia o Królewnie Śnieżce, spisana ponad dwa wieki temu przez braci Wilhelma i Jacoba Grimmów stanowi nieustające źródło inspiracji dla wszelkiej maści autorów, także filmowych. Po motyw ten sięgnęli także twórcy anime, a konkretnie studio BONES, adaptujące mangę Soraty Akiduki. Akagami no Shirayuki-hime, to dosłownie "Czerwonowłosa Królewna Śnieżka". Sugestia spowodowana tytułem jest jednak mylna. Serial nie jest bowiem kolejną adaptacją historii o księżniczce i siedmiu krasnoludkach. Ze znaną baśnią pokrywa się imię głównej bohaterki, motyw zatrutego jabłka pojawiający się w jednym z odcinków oraz sceneria wydarzeń, czyli średniowieczne królestwo. Pozostałych znanych motywów – brak.
Shirayuki (głosu użycza Saori Hayami) jest młodą dziewczyną, która pasjonuje się zielarstwem. W rodzinnym mieście prowadzi małą aptekę i wiedzie spokojne życie. Do dnia, kiedy zaczyna interesować się nią książę Raji (Jun Fukuyama), który pragnie, by została jego kochanką. Powodem zainteresowania księcia są przede wszystkim włosy bohaterki, mające unikalny, czerwony kolor. Śnieżka nie chce stać się książęcą konkubiną, postanawia więc uciec z królestwa. Błąkając się po lesie, napotyka grupę wojowników. Ci, chcąc jej pomóc, zabierają ją do kraju, z którego pochodzą. Szybko okazuje się, że Zen (Ryota Ohsaka) jest księciem, drugim w kolejce do tronu, zaś Kiki (Kaori Nazuka) i Mitsuhide (Yuichiro Umehara) to jego wierni towarzysze. Śnieżka postanawia wykorzystać szansę jaką dał jej los i rozpocząć życie w nowym miejscu. Powoli buduje relację z Zenem i zostaje nadworną adeptką zielarstwa.
Główną osią fabularną serialu jest uczucie rozwijające się między Shirayuki i Zenem. Jednocześnie wątek ten jest chyba najmocniejszą stroną serii. Pokazuje bowiem w wiarygodny sposób miłość rodzącą się między dwojgiem młodych ludzi. Początkowe zainteresowanie przeradzające się w fascynację, coraz dłuższe rozmowy, wzajemna troska, czuły dotyk, wyznawanie uczuć... Wszystko rozgrywa się stopniowo, w naturalnym, nieśpiesznym tempie, w sposób jaki pozwala nam uwierzyć w prawdziwość opowiadanej historii. Podkreślam to, gdyż w tego typu seriach anime (tj. kierowanych do dziewcząt) takie przedstawienie miłosnej relacji nie jest częstą rzeczą. W wypadku Akagami no Shirayuki-hime mamy natomiast gwarancję obserwowania pierwszej młodzieńczej miłości takiej, jaką zapewne sami przeżywaliśmy. Dodatkowym atutem tego wątku jest problematyka różnic w statusie społecznym między bohaterami. Podniesiona jest ona w zaskakująco mądry i uważny sposób.
Poza wątkiem romantycznym anime nie prezentuje jednak zbyt wiele. W zasadzie nie ma jednej fabularnej linii spajającej wszystkie odcinki. Każdy z nich porusza nieco inny temat i związek przyczynowo-skutkowy między epizodami jest niewielki. Możemy obserwować życie codzienne bohaterów, ich problemy i radości, głównie przez pryzmat pracy zielarki (w przypadku Śnieżki) oraz współrządzenia królestwem (jeśli chodzi o Zena). Od czasu do czasu pojawiają się też niebezpieczeństwa zagrażające bohaterce, z których szybko ratuje ją jej książę. Niebezpieczeństwa należałoby jednak ująć w cudzysłów, ponieważ w serii brak zarówno prawdziwych trudności jak i prawdziwie złych charakterów. Wrogie działania rozmaitych antagonistów pokazane są w sposób satyryczny i nawet przez chwilę widz nie ma wątpliwości czy mogliby naprawdę komukolwiek zagrozić. Na przestrzeni odcinków pojawia się kilka drugoplanowych postaci. Prócz wspomnianych towarzyszy Zena, mamy jeszcze jego brata – Isanę (Akira Ishida), sługę Obiego (Nobuhiko Okamoto), oraz zielarzy współpracujący ze Śnieżką. Ich potencjał jako postaci jest jednak niewykorzystany. 
 
Należy podkreślić, że cała seria skąpana jest w bajkowej konwencji, co – w zależności od preferencji – może być zarówno zaletą jak i wadą. Główni bohaterowie są idealni w każdym calu. Zen – bohaterski, szlachetny, mężny, honorowy. Shirayuki – piękna, inteligentna, zaradna, a zarazem niewinna. Przyjaciele są wierni, władcy sprawiedliwi, zło zostaje każdorazowo ukarane, a dobro nagrodzone. Należy więc nastawić się na opowieść pełną słodyczy i wyidealizowaną do granic możliwości, która to utopijność momentami może być irytująca. Sytuację ratuje fakt opowiadania historii w logiczny i wiarygodny sposób oraz baśniowe tło – w świecie fantastycznych krain i disnejowskich zamków łatwiej nam uwierzyć w świat koloru różowego.
Oprawa graficzna doskonale wpasowuje się w baśniową konwencję – pastelowa kolorystyka, śliczne projekty postaci, miękka i delikatna kreska. Podobnie muzyka – niewyróżniające się, ale zauważalne utwory tworzą subtelny i łagodny nastrój. Podobał mi się zarówno utwór początkowy jak i końcowy, choć ten pierwszy ("Yasashii Kibō" śpiewany przez Saori Hayami) zdecydowanie łatwiej dostał się do mojej pamięci.
Reasumując, seria przeznaczona jest dla dość wąskiego grona odbiorców – takich, którym za całą fabułę wystarczy obserwowanie rodzącej się miłości oraz którym nie przeszkadza wybitna cukierkowość scenerii. Wszystkim którzy spełniają powyższe warunki, serię polecam. Jest techniczne nienaganna, fabularnie realistyczna i wywołująca nastrój błogiej beztroski. Ode mnie siedem (ciut naciąganych) gwiazdek.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones