Recenzja wyd. DVD filmu

Czarna kawa z papryczką chili

"Dobrej nocki" to czarna komedia bez majtek-a nie lubi ich nosić socjopatyczna  fryzjerka Jill, która po odstawieniu do szpitala chorego na raka męża zmieni w koszmar życie równie skrzywdzonej
"Dobrej nocki" to czarna komedia bez majtek-a nie lubi ich nosić socjopatyczna  fryzjerka Jill, która po odstawieniu do szpitala chorego na raka męża zmieni w koszmar życie równie skrzywdzonej przez los Cathy. Wyrafinowanie zimnokrwistej blondynki w obracaniu w ruinę  życia tych, którzy stoją na jej drodze do szczęścia (a tak się składa, że mąż Cathy, Don, zdecydowanie wpadł jej w oko) przekroczy cienką czerwoną linię, do której wielu boi się nawet zbliżyć. Jeśli do tej pory nie wiedzieliście, jak wygląda wisielczy humor w ultrakobiecym wydaniu, poznajcie Julię Davis-autorkę scenariusza i odtwórczynię głównej roli w "Dobrej nocki", znaną już z udziału w podobnie "ryjących psychę" produkcjach (jest i okazja do obejrzenia paru starych znajomych). Trzeba przyznać, że choć aktorstwo obdarzonej zimnym spojrzeniem Davis jest specyficzne, aktorka świadomie wykorzystuje tu same mocne jego strony-połączenie jej naturalnych predyspozycji z nieludzko odważnym podejściem do komedii zaowocowało postacią ekranowej manipulantki, od której na kilometr wieje chłodem-Jill bynajmniej nie bierze sobie bowiem do serca powtarzanej większości od dziecka frazy "nie należy znęcać się nad słabszymi", dołując na różne sposoby schorowanego męża i pogłębiając objawy menopauzy u niepełnosprawnej Cathy, by później, na jej oczach, ostentacyjnie tańczyć przed Donem, chwaląc się odważną bielizną lub jej brakiem (a sceny tańca będą jednymi ze śmieszniejszych w toku akcji). Aby być jak najbliżej nowego obiektu uwielbienia, niedorozwinięta emocjonalnie fryzjerka nie cofnie się nawet przed zajściem w ciążę z  dwunastolatkiem, ale ostatecznie czego można spodziewać się po osobie, która organizuje pogrzeby z udziałem striptizerów i zaspokaja oralnie każdego, kto może okazać się jej przydatny. Jednym z większych plusów produkcji, oprócz mocnego scenariusza z dużą dozą mroku i świetnie zagranej postaci przekonanej o swojej atrakcyjności Jill, jest też jej realistycznie oddane tło-angielska prowincja, w której główną rolę odgrywa przykościelna świetlica i zakład kosmetyczny, gdzie wspomniana fryzjerka będzie skutecznie udawać wdowę, wzbudzając współczucie i jednocześnie usprawiedliwiając swoje dziwaczne wyczyny załamaniem po śmierci męża (któremu w istocie do grobu wcale się nie spieszy). Świetnie spisują się też postaci poboczne-zarówno mąż Jill, Terry (Kevin Eldon), jak i jej nowa sąsiadka Cathy (Rebecca Front), skutecznie każą widzowi kibicować sobie w obliczu blond potwora. Minimalistyczna gra Dona (Angus Deayton), głównej ofiary serialowego fatalnego zauroczenia, nieco zginie za to w cieniu kolejnych postaci drugoplanowych-obdarzonej karykaturalnie nabrzmiałym biustem żony pastora (Felicity Montagu) i (przede wszystkim, jako że to jedna z niewielu stricte komediowych postaci) wyposażonego w równie wydatne uzębienie "odpadku" z biura matrymonialnego-Glenna (Mark Gatiss), który potrafi rozśmieszyć nawet sposobem  poruszania swoim językiem po ciele Jill. Wspomniany wcześniej realizm znika niestety w poniekąd ostrzejszej drugiej serii, co zostało wymuszone zmianą scenerii na bardziej bajkową. Szczerze znienawidziłam w niej też postać gotki Lindy (Ruth Jones), choć jej gra nie pozostawia zastrzeżeń-przez pierwsze trzy odcinki nie dość, że Jill dopiero powraca do formy znanej z pierwszej serii, to jeszcze tworzy z koleżanką z salonu niedającą się znieść parę, której działania niech podsumuje stwierdzenie-nie zaleca się jedzenia bezpośrednio przed oglądaniem drugiej serii produkcji (choć jest w niej ogrom perełek dla osób o mocnych żołądkach). Do plusów zdecydowanie należy również zakończenie-dość sprawnie zamknięta akcja to coś, na co w wielu produkcjach czeka się dzisiaj latami, choć tu mamy do czynienia z sitcomem. Jedno jest pewne-po obejrzeniu blond femme fatale w akcji zastanawiam się, czy nazwy stacji BBC nie należałoby zacząć odszyfrowywać jako British Black (Humour) Council-jest to bowiem kolejna produkcja z jej stajni, która wychodzi na czoło gatunku w skali światowej, nie bacząc na protesty obrażalskich (choć obejrzenie "Dobrej nocki" i mnie skłoniło do refleksji, jak skrzywioną osobą mogłaby być prywatnie autorka wypowiadanych w nim kwestii). Czerń w nazwie gatunku od dawna nie była zresztą aż tak czarna-szkoda tylko, że Julia Davis nie ma już tak wielu okazji do zaprezentowania swojego ocierającego się o komiczny geniusz spojrzenia na rzeczywistość.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones