Recenzja serialu

Feel Good (2020)
Ally Pankiw
Luke Snellin

Do you feel good?

"Kiedyś napalone kobiety wzbudzały niepokój, teraz dostają statuetki Emmy", powiedziała  Phoebe Waller-Bridge w monologu SNL, nawiązując do niedawnego sukcesu swojej "Fleabag". Z tą wypowiedzią
"Kiedyś napalone kobiety wzbudzały niepokój, teraz dostają statuetki Emmy", powiedziała  Phoebe Waller-Bridge w monologu SNL, nawiązując do niedawnego sukcesu swojej "Fleabag". Z tą wypowiedzią skojarzył mi się serial napisany przez inną stand-uperkę, Mae Martin, która razem z Joe Hampsonem napisała mocno autobiograficzny scenariusz, i zagrała główną rolę, siebie, reżyserowana przez Ally Pankiw. "Feel Good" opowiedziany jest oryginalnym językiem i przedstawia historię osobistą, a zarazem uniwersalną.

To historia burzliwego związku Mae i George (Charlotte Ritchie), który w życie obu kobiet wprowadza chaos. Mae musi zmierzyć się ze swoją przeszłością, której koszmary – odrzucenie przez rodziców (w Lisie Kudrow w roli matki Mae pierwszy raz nie widziałam cech Phoebe Buffay) i uzależnienie od kokainy – doprowadzają ją do odkrycia w sobie osobowości nałogowej, która nie przestaje wpływać na jej codzienność. Za to jej dziewczyna George jest hetero, przynajmniej kulturowo. Jako bogata, ładna, biała dziewczyna została uwarunkowana do marzeń o księciu z bajki, a problemy społeczności LGBT po prostu nie docierały do jej świata. Dziewczyna przeżywa kulturowy szok, który wywraca jej życie do góry nogami.

"Feel Good" to dwie i pół godziny spędzone na wstrzymanym oddechu, co chwila przerywanym wybuchem śmiechu, a zakończone – a jakże – uczuciem smutku i pustki. Niewystarczająca zachęta? To nie tylko pustka skończonego sezonu binge’owanego serialu, ale również ogrom własnych emocji obudzonych przez te pokazane na ekranie. Prawda emocjonalna tej opowieści jest niezwykła, aż boli. Nie trzeba być nieheteronormatywną dziewczyną, ani osobą uzależnioną od kokainy, żeby poczuć się jak na miejscu na tej starej jak świat terapii śmiechem.

A humor, jaki proponują twórcy, jest z najwyższej półki, od błyskotliwych dialogów po sytuacyjne gagi. Scenariusz zresztą uważam za udany, choć twórczyniom nie udało się uniknąć pewnych potknięć. Wśród nich przerysowanie świata klasy średniej (gdy George pokazuje bliznę po tym jak spadła z podium po turnieju badmintona i mówi z żalem, że powinna była zająć pierwsze miejsce), czy powtarzany na okrągło motyw zamykania Mae w szafie. Zabawne to, ale mocno już zużyte. I wreszcie, karykaturalne przedstawienie heteronormatywnych postaci, w szczególności męskich. Podczas gdy serial zaludniony jest świetnie napisanymi postaciami queerowymi, pierwszoplanowymi, drugoplanowymi (wspaniała Lava, w którą wcieliła się Ritu Arya) i epizodycznymi, otaczający je heterycy są pokazani jako puści, sprośni i prostaccy. Ale cóż, heteryckim twórcom też trochę zajęło zamienienie stereotypowego gay best friend, dodatku do głównej bohaterki, na nieźle napisaną, autonomiczną postać (takim bohaterem jest na przykład Eric z "Sex Education"). 

Ostatecznie serial ten opowiada przede wszystkim o tym, jak uzależniamy się – od narkotyków, alkoholu, ale też od związków, drugiego człowieka, telefonu, czy serialu – żeby każdego dnia, mimo wszystko, było nam trochę łatwiej. Gdybym pisała tę recenzję po angielsku, skończyłabym ją słowami "I don’t know if it made me feel good, but I will definitely watch it again". Na szczęście piszę po polsku, więc dodam tylko, że lepsze żarty usłyszycie w serialu.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones