Recenzja serialu

Temple (2019)
Luke Snellin
Shariff Korver

Świat musiał pogodzić się z jej śmiercią. On nie potrafił.

Znacie to uczucie, gdy z braku laku sięgacie po pierwszą lepszą książkę, która jest pod ręką, tylko po to, żeby coś przeczytać? Tak miałem z "Temple". 
Znacie to uczucie, gdy z braku laku sięgacie po pierwszą lepszą książkę, która jest pod ręką, tylko po to, żeby coś przeczytać? Tak miałem z "Temple"

Co prawda tutaj mówimy o serialu, jednak to nie zmienia faktu, że dołączył do 
mojej listy "do obejrzenia" przypadkowo. Tym bardziej, że HBO na swojej platformie wprowadza opisem błędne wyobrażenie na jego temat, umieszczając go w kategorii "komedia, dramat". Słusznie jednak nie dałem się zwieść, bo z komedią to nie ma nic wspólnego, a dramaty lubię, tym bardziej tak mroczne jak ten. Mark Strong, znany między innymi z "Kick-Ass", wciela się w pierwszoplanową postać wybitnego chirurga Daniela Miltona, który oficjalnie kończy karierę po pogrzebie swojej żony. Beth (Catherine McCormack) - bo o niej mowa - jest naukowcem, laborantką szukającą sposobów na walkę ze śmiertelnymi
przypadkami zachorowań. 

Wskutek choroby zaniedbuje ona własne małżeństwo, poświęcając cały swój czas na znalezienie dla siebie lekarstwa. Dystansuje się od Daniela i swojej córki Eve, ukrywając przed nimi ten fakt. Bezskuteczne próby leczenia sprawiają, że Beth zapada w śpiączkę. Wcześniej jednak prosi męża, że gdy tak się stanie,
musi dać jej odejść. 

Świat musiał pogodzić się z jej śmiercią. On nie potrafił. Podczas swojej wieloletniej kariery nawiązał znajomości, które pozwoliły mu pozostać w zawodzie. Tym razem jednak w ukryciu. Tytułowa świątynia 
- Temple -  to podziemna klinika dla tych, którzy z różnych powodów nie mogą skorzystać ze standardowej opieki medycznej - przestępców, uciekinierów i innych osób, dla których prywatność odgrywa ogromne znaczenie. Ciąg niefortunnych zdarzeń sprawia, że Milton zaczyna obracać się w kręgu bardzo niebezpiecznych ludzi, rozpoczynając tym samym brutalną walkę o życie.

"Temple" plasuje się w kategorii mrocznego dramatu, choć właściwie to historia o miłości. Takiej, która nie zna żadnych granic. To ona bowiem jest podstawą
działań bohaterów i popycha fabułę we właściwym kierunku. W moim odczuciu to bardzo dobre kino, nieczęsto bowiem pochłaniam całe osiem odcinków naraz. Napięcie jest budowane powoli, jednak nie odniosłem wrażenia, że czegoś tu brakuje. Autor systematycznie wzbudza naszą ciekawość, momentami szokuje, śmieszy. Z ręką na sumieniu polecam i zostawiam mocne 8, z niecierpliwością czekając na drugi sezon. 
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones