Drugi sezon "Vampire Knight" (z dopiskiem "Guilty") zaczyna się tam, gdzie pierwszy się skończył, dlatego trudno pisać cokolwiek o fabule, żeby zbytnio nie spojlerować. Yuki, Kaname i Zero nadal
Drugi sezon "Vampire Knight" (z dopiskiem "Guilty") zaczyna się tam, gdzie pierwszy się skończył, dlatego trudno pisać cokolwiek o fabule, żeby zbytnio nie spojlerować. Yuki, Kaname i Zero nadal stanowią wierzchołki ludzko-wampirzego trójkąta miłosnego, ale akcja nieco się od nich oddala. Twórcy anime postanowili dać pięć minut postaciom drugoplanowym, dlatego też poznajemy ostrozębną świtę Kaname, a każdy z wampirów ma niezwykłe umiejętności i jest mniej lub bardziej uwikłany w mroczną przeszłość rodu Kuran.
W każdym odcinku pojawiają się nowe pytania: kim tak naprawdę jest Yuki? Dlaczego brat-bliźniak Zero, Ichiru, trafia do Akademii jako nowy uczeń? Co planuje dawny wróg Kaname? Bohaterowie wciąż schodzą się i rozchodzą, zmieniają strony barykady tak często, że w pewnym momencie nie wiadomo, kto jest z kim, i właściwie dlaczego. Padają przysięgi, obietnice bez pokrycia, groźby i wyznania miłosne; w ruch idą kły, miecze i pistolety, sojusznicy stają się wrogami, a kłamstwa dzielą przyjaciół i kochanków. Kiedy Yuki poznaje prawdę o sobie, dalsze losy bohaterów stają pod znakiem zapytania, a ich sercowe rozterki schodzą na drugi plan.
Animacja jest nieco lepsza niż w pierwszych trzynastu odcinkach, scenariusz mocno kuleje (niektóre teksty bohaterów wołają o pomstę do nieba!), a zakończenie rozczarowuje. Nie brak niepotrzebnych dłużyzn i nudnych wątków (te ciekawe często nie zostają rozwinięte). Od nieustannych przetasowań w szeregach "dobrych" i "złych" można dostać zawrotu głowy, co nie wychodzi serii na zdrowie. Mam nadzieję, że niektóre elementy fabuły w mandze zostaną inaczej (czyt.: lepiej) rozpisane.
Opening (piosenka "Rondo" zespołu ON/OFF) jest zdecydowanie gorszy niż ten w pierwszym sezonie, podobnie jak ending ("Suna no Oshiro" Kanon Wakeshimy). Oba kawałki zupełnie nie wpadły mi w ucho.
Drugi sezon jest dużo słabszy niż pierwszy, a oba razem wzięte są zdecydowanie gorsze od swojego mangowego pierwowzoru. Fani serii pewnie tak bardzo narzekać nie będą, bo anime trzyma poziom. Osobiście uważam, że najlepiej wypadły sceny między Yuki a Zero - moim ulubionym (mimo wszystko) pairingiem z universum "Vampire Knight". Dodam jeszcze, że jeśli trzeci sezon powstanie, chętnie go obejrzę.