Recenzja wyd. DVD filmu

Vampire Knight (2008)
Kiyoko Sayama
Ryuichi Kimura
Mamoru Miyano
Yui Horie

Wywiad z ukochaną wampira

Z mangą, na podstawie której anime "Vampire Knight" powstało, zetknęłam się jakiś czas temu i z miejsca zakochałam się w tym mrocznym romansie z krwiopijcami w tle. Postanowiłam więc zapoznać się
Z mangą, na podstawie której anime "Vampire Knight" powstało, zetknęłam się jakiś czas temu i z miejsca zakochałam się w tym mrocznym romansie z krwiopijcami w tle. Postanowiłam więc zapoznać się z jego wersją animowaną. Ta jednak okazała się dużo słabsza, uproszczona i zdecydowanie mniej klimatyczna, ale po kolei.

Wszystko zaczyna się pewnej mroźnej, zimowej nocy: zagubiona dziewuszka wpada na wygłodniałego wampira. Przed niechybną śmiercią ratuje ją inny krwiopijca: pochodzący z elity Kaname Kuran. Przystojny arystokrata z twarzą nastolatka zostawia Yūki pod opieką byłego łowcy wampirów o nazwisku Cross, teraz dyrektora prywatnej szkoły. Kiedy wspomniana placówka decyduje się utworzyć specjalne klasy dla dzieci nocy, wraz z pokaźną gromadką niezwykle urodziwych wampirów, Crossowi przybywa nowy podopieczny: rówieśnik Yūki, Zero Kiryu (mówiący seksownym głosem Mamoru Miyano), którego rodzinę wymordowali potomkowie Draculi. Mija dziesięć lat. Chłopak i adoptowana córka dyrektora zostają prefektami, których głównym zadaniem jest pilnowanie rozpieszczanych uczennic przed zbyt wylewnym okazywaniem uczuć swoim pięknym, bladolicym kolegom. Tymczasem Yūki musi odpowiedzieć sobie na pytanie, kto jest bliższy jej sercu: uwielbiamy przez nią, czarujący Kaname czy zamknięty w sobie, wciąż sarkastyczny Zero. Nieoczekiwanie ten drugi zaczyna się dziwnie zachowywać nie tylko z powodu pojawiania się nowego nauczyciela i tajemniczej uczennicy z wymiany.

Anime "Vampire Knight" jest nieudane: historia znana z komiksowego pierwowzoru została "przygładzona" i ugrzeczniona, niemal obdarta z mrocznej aury i erotyzmu zakazanych romansów człowieka i nieumarłego. Delikatna, śliczna kreska w mandze sprawdzała się doskonale, w anime jest zupełnie odwrotnie: tu niedociągnięcia i błędy w anatomii rzucają się w oczy (np. wiecznie "wypadające" źrenice Yūki). Sama animacja jest oczywiście płynna, do czego fanów zdążyły przyzwyczaić już najnowsze produkcje z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Opening jest dosyć ciekawy, ładnie zanimowany i dynamiczny ze świetną piosenką "Futatsu no Kodou to Akai Tsumi" grupy ON/OFF w tle. Statyczny, mroczny ending to również wpadający w ucho utwór "still doll" w wykonaniu pani Kanon Wakeshimy. Oprócz tego seria broni się dobrą muzyką; klimatycznie brzmią zwłaszcza chóry gregoriańskie.

Historia interesującego trójkąta miłosnego Kaname/Yūki/Zero zdecydowanie lepiej prezentuje się w mandze; w anime odpowiedzi na frapujące pytania twórcy podsuwają nam pod nos zbyt szybko (np. dotyczące przeszłości Zero), co jest zdecydowanie największym minusem serii. Myślę jednak, że fani romansów spod znaku kłów i picia osocza (jak i również urodziwych, wysmukłych chłopców) będą zadowoleni. Wielbiciele "Zmierzchu" pewnie też.
1 10
Moja ocena serialu:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones