Wzruszający finał, wielka rola Vince'a. Pomimo, że drugi sezon był bardzo nierówny i miejscami pełen fabularnych dziur, to finał wbił w fotel. Vince doprawdy wielki, a Farrell wcale nie gorszy. Budowanie napięcia w iście hitchcockowskim stylu. Muzyka!!!
Zadowalający finał. Ujęcia z idącym Frankiem na pustyni świetne, chociaż miałam nadzieję, że jego losy jednak inaczej się potoczą. Nawet Ani pod koniec serialu zdobyła moją sympatię. A może raczej zwalczyła niechęć do jej postaci ;) Nie mam pomysłu jak inaczej można było zakończyć tę produkcję i sensownie zamknąć wszystkie wątki. Tak więc było ok.
I na końcu ta scena gdzie synalek po zabiciu ojca zostaje burmistrzem,z lewej meksykance co zabili Franka i prawej koleś co zabił Raya,samo życie ....
dokładnie tak, ten serial ma cos w sb... bym powiedział, że jest przerażająco realistyczny...
Powiem Wam, że nie wiem co mam myśleć. Jestem kobietą i zwolenniczką "cukierkowych" zakończeń, ale nie tym razem.
Fakt sezon nie równy, jednak gra aktorska Farrela i Vaughn'a nadrabiała i tworzyła cały serial, to dla nich go oglądałam.
Wracając do finału, taki jaki jaki sobie życzyłam, ale taki jaki powinien być.
Farrel świetny fakt, ale Vaughn? bez przesady. z całej 4 głównych bohaterów wypadł najsłabiej i najmniej wiarygodnie, a jego sceny z Kelly Reilly (nie spodziewałem się, że ta aktorka może wypaść tak słabo) były wręcz śmieszne. Oboje grali w tych scenach fatalnie, nie mówiąc już o braku chemii między tą dwójką. Farrel ciągnął ten sezon za uszy. taka jest prawda.
Farrel genialny tu się zgadzamy ;) Obejrzałam kiedyś Aleksandra i całkowicie straciłam szacunek i zainteresowanie tym aktorem, ale TD2 sprawił że wróciło.
Jeśli chodzi o Vaughn'a to postać jaką stworzył podobała mi się, ale również uważam że Reilly wypadała w CAŁYM sezonie komicznie.
Vaughn wykreował najlepszą postać zaraz za Farrelem. Najsłabiej muszę przyznać wypadła Rachel McAdams, choc to nie znaczy że wypadła źle, bo też fajna postać, jeśli chodzi o Taylora K to - fakt szkoda go, ale zbyt mało zagłębili się w tą postać, mogli ją lepiej przedstawić.
Odcinek rewelacyjny jak i cały S2,smutny ale prawdziwy bo wszyscy bohaterowie giną od swoich nemezis.Ostatnie minuty to już refleksja Bezzerides nad otaczającym nas światem w którym do póki na pierwszym miejscu jest pieniądz a nie człowiek świat nigdy się nie zmieni "I don't know if it'll make any difference,but is should,because we deserve a better world"
Zgadzam sie w 100%. Oglądając nawet mi zdarzyło się uronić kilka łez. Serial pokazuje nie tylko, co stoi na pierwszym miejscu na świecie, ale też miłość np. ojca do syna :)
Velcoro to postac wybitnie tragiczna, gdyz umarl nie wiedzac ze byl ojcem i to az dwóki dzieci (co prawda z róznymi kobietami). Marsz Franka przez pustynie po prostu masakra (zwlaszcze jest taki moment, w którym pokazano blask slonca odbijajacy sie w ranie Franka)
światło odbijało się w rozsypanych diamentach które miał w marynarce i dla tego nie chciał jej oddać
no szacunek za tę wypowiedź, zapomniałem o tych diamentach i cały czas zastanawiałem się dlaczego po prostu nie oddał jej.
Niestety musial sie sklocic by zginac.Tak samo jak Velcoro.
Ja na jego miejscu nie wozilbym sie po takiej akcji swoim autem tylko znalazl jakis zwykly pojazd.
Słuszna uwaga, ja natomiast warte 3mln diamenty, włożyłabym sb ( za przeproszeniem ) w dupe a nie do kieszeni marynarki... Jak mam przy sb tysiaka to umieszczam go w różnych miejscach torebki i kieszeniach, a nie jestem pod obserwacja groźnych gangsterów... ;)
Fakt, że było to lekkomyślne, ale w sumie to nie spodziewał się że wjazd zrobi mu byle typek, któremu obiecał handel dragami w klubie kilka dni w tygodniu. Rozbroiło mnie to jak potraktował tego meksykańca i jak to później się na nim odbiło. You never know...
Zadowalający lecz trochę przekombinowany był ten sezon, od strony technicznej i aktorskiej bez zarzutów, ale fabularnej bez finezji.
ten sezon to kompletne gowno, a final to jeszcze potwierdzil, velcoro jak kompletny idiota pojechal do dzieciaka zeby na niego popratrzec minute za co zaplacil zyciem, taki z niego true detective, nie wiedzial ze kiedy jest na niego oblawa to beda dzieciaka obserwowac? a franka to jak te meksyki znalazly, jakis nadajnik mial czy co... zenada
no właśnie, finał tak bezsensowny że szkoda pisać, spodziewałem się, że gdy wykończyli tych w tej chacie to zrobią podobnie z resztą, a tu takie schematowe machanie do dzieciaka, bezmyślne działanie przy oddawaniu garniaka, no kuźwa ludzie, 8 godz oglądałem coś co nie miało zakończenia, raczej preludium do procesów i medialnej nagonki, Co ja jestem Don Kichot, żebym walke z wiatrakami oglądał, i co mam zrobić z oceną, która jest za 1 sezon, szkoda słów
Finał to kula w łeb dla dogorywającego sezonu. Kumulacja niedorzeczności i chaosu. Druga seria niestety poszła w kierunku marnego kina akcji, czego kulminacją była masakra przy użyciu granatnika w chatce Osipa. A duch prawdziwego detektywa został sprowadzony do nagłego oświecenia Velcoro i Antygony, którzy w cudowny sposób w minutę połączyli fakty po ośmiu epizodach dowodowej mordęgi, w której liczba postaci i wątków krzyżowała w taki sposób, że chyba każdy się zdążył pogubić. Pizzolato ewidentnie ciągnął wszystko na siłę bez większego ładu i składu, aby dobrnąć do końca. Przykre, bo pierwszy sezon otarł się moim zdaniem o arcydzieło. Jeśli trzeci sezon to ma być kolejne odcinanie kuponów od wyrobionej przez jedynkę marki to lepiej żeby cały serial skończył się w tym właśnie momencie.
pierwszy sezon to mistrzostwo swiata, ale drugi to wlasnie odcinanie kuponow ... dobra tez byla scenka w lesie, ekipa komando fok biegnie za velcoro, ten sie chowa za drzewo i wyskakuje pif paf jednego komandosa zdejmuje, podbiega kilka metrow dalej za kolejne drzewo i co? to samo, wyskakuje zza drzewa i pif paf, myslalem ze zaraz pobiegnie za kolejne i wszystkich ich tak wykonczy XD
po co velcoro w ogole wysiadal z samochodu, paliwo sie skonczylo czy co, taka fura mogl spokojnie odczepic ten nadajnik na parkingu i ich zgubic
Dokładnie. Irracjonalne zachowanie głównych bohaterów w drugim sezonie przyprawiało mnie o ból głowy.
pseudo zwolennic beznadziejnego 1 sezonu. oh to teraz takie modne wychwalać bezsensowne filozofie rusta. Co powiesz ze może go rozumiesz ? czujesz to co on ? to takie podniecające nie ? cały 1 sezon to nic innego jak NUDY! W 2 sezonie jakby dalej była postać bo bełkocze bezsennsu na lewo i prawo to pewnie byłby wychwalany po niebiosa ! 8 odcinek 1 sezonu to dno totalne i gówno, zaś cały 2 sezon ocierał sie o perfekcje ( może bez 2 odcinków).
zgadzam się w 100%, 1 sezon był denny i przegadany, nawet obsada nie ratowała sytuacji, 2 sezon lepszy ale oczekiwań nie przerósł
nie trol tylko prawda :) jakoś elvissa przyznała mi racje :) To wy 1 sezonowcy jesteście przewrażliwieni i przekonani o wyższej wyzszości ... noł comenntss
bez genialnego pierwszego sezonu ta ŚMIESZNA kontynuacja by nawet nie powstała :) my przewrażliwieni? to ty chcesz dowieść swojej racji nie mając absolutnego rozeznania w sytuacji w której się znajdujesz.
oj nie masz racji :) otóż fabuła mafijna, klimat, bohaterowie i muzyka stoją na wyższym poziomie niz w 1 sezonie .
"Machanie do dzieciaka" już zwiastowało tragiczny finał Raya, napięcie było genialne! A postaci Franka chyba nie zrozumiałeś - on nie mógł się inaczej zachować..
No nie mogł skoro w garniaku miał klejnoty za 3 mln ale jak ktos oglada dupa to pozniej nie ogarnia co sie dzieje na ekranie.
Cały sezon był żałosny, dupa a nie prawdziwi detektywi, główni bohaterowie to idioci, mając tyle kasy i jej nie wykorzystać do natychmiastowej ucieczki albo do wynajęcia ekipy i ataku, zachowali się tak jakby mieli wodogłowie, albo mieli poważne uszkodzenie mózgu powodujące zanik myślenia, kompletnie nieudany sezon błąd za błędem, słaba obsada poza Farrelem który dźwigał ten sezon samotnie, aż szkoda że taka postać została tak zrypana ;
wielki pan inteligentny sie odezwał hahah bo rust to bo rust tamto haha gówno nie lepszy. 2 sezon o WIEELEE lepszy od 1
Mnie też ten sezon wymęczył. Oglądałam, żeby zobaczyć jak to się rozwinie, ale gubiłam się w tych wątkach, już czasami nie wiedziałam o co w tym sezonie chodzi. Poza tym chyba tylko te ostatnie trzy odcinki były ok, a na początku się tak ciągnęło to wszystko jak flaki z olejem. Bardzo dobre odegrane role zwłaszcza Farrell i Vaughn, ale Kitsch i McAdams też dobrze grali. Na aktorstwo ogólnie nie można narzekać, ale te wątki wszystkie, no nie. Ostatni odcinek też był dla mnie momentami za bardzo przewidywalny :(
najlepsze określenie: "sezon mnie wymęczył " Z żalem podpisuje się pod tym zdaniem.
Mnie pierwszy usypiał a drugi wymęczył. Nie kapuję genialności pierwszego i fanatyków drugiego. Fakt, że w ostatnich 4 odcinkach drugiego cokolwiek zaczęło się dziać.
Mam dokładnie takie samo wrażenie. Lubię filmy, na których muszę się skupić, aby zrozumieć o co chodzi, ale bez przesady. Kiedy pod koniec tłumaczyli całą intrygę, zamiast zastanawiać nad jej zawiłością, myślałam tylko o tym jak to nie wiem o kim mówią i że przy każdym wymienianym nazwisku powinny się pojawiać zdjęcia. Trochę mnie to zirytowało, bo już dawno tak zupełnie nie załapałam intrygi, co więcej cały sezon oglądnęłam na raz, więc wydawało mi się, że tym lepiej zapamiętam fabułę...
Pytanie do oglądających uważnie - czy nie wydaje się wam, że zanim Velcoro skręcił, aby pojechać do syna, już był śledzony? Widać w lusterku za nim czarny samochód. Ale to chyba niemożliwe, że już wtedy był namierzony.
druga seria była mocno nierówna, momentami oko mi sie przymykało. Myślałem gdzie te wyczekiwanie na Rusta? I jego rozkminy.
Ale finał drugiej serii mnie rozwalił i wynagrodził trudy, jest lepszy od finału jedynki! Vince super rola przez caly serial a w finale wysokie C. Autentycznie zlapalem jakiegos smuta po tym odcinku, Farell tez ok chociaz wkurzal mnie momentami.... Producent nie obiecywal gruszek na wierzbie mowiac, poczekajcie do konca...