Jest tu trochę Guya Ritchie, trochę Tarantino, trochę Patryka Vegi. Jest trochę kiczu, jest szczypta artyzmu. Są dobre pojedyncze scenki, ujęcia, jest niezły Giancarlo, zaskakująco dobry Jai Courtney, jest fajna Hiszpaneczka i niezawodny Rufus Sewell.
Na początku wciąga, potem troszkę męczy, na koniec rozczarowuje....