PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=349326}

Notatnik śmierci

Death Note
8,3 82 469
ocen
8,3 10 1 82469
8,0 3
oceny krytyków
Notatnik śmierci
powrót do forum serialu Notatnik śmierci

Death Note. Przebrnąłem przez pierwsze 36 odcinków zachwycony tym anime. Od początku pokochałem sam pomysł na tytułowy notatnik śmierci, niesamowitych bohaterów i ogromne emocje towarzyszące potyczkom Lighta oraz L i jego następców. Zastanawiałem się, czy dać temu dziełu 9, a może 10?

Przed chwilą obejrzałem ostatni odcinek. Powiedzieć, że mnie rozczarował, to błąd. On mnie rozwścieczył! Nie po to poświęcałem kilkanaście godzin, żeby zobaczyć tryumf postaci, która jest gównianą podróbą L. Skąd on w ogóle się wziął?! Rozpracowywał Lighta bez żadnych podstaw do tego; jedyny powód, dla którego umiałby tak robić, to niepokazana w serialu umiejętność podróżowania w czasie albo czytania myśli. To chociaż L miał jakieś racjonalne podstawy, by sądzić, że Kira=Light (choć i tak mocno naciągane), można go też było darzyć sympatią.
Ponad 13 godzin czekałem na moment, w którym Light wreszcie powie "I w ten oto właśnie sposób pozbyłem się ostatniej osoby na mej drodze do zostania bogiem nowego świata... Mua haa hah ha", po czym następuje oddalenie kamery od niego i ukazanie milionów ludzi oddających cześć Kirze i akceptujących go jako swojego boga.

Naprawdę, jak mógłbym się cofnąć w czasie i powiedzieć "sobie z przeszłości", żeby nie oglądać tego bo "tak" to się skończy, to bym tak ze szczerą radością zrobił. Wahałem się, czy dać temu anime najwyższą notę, a teraz z uwagi na ostatni odcinek daję naciągane 6... Z racji, że są ludzie bez emocji, których nie wzruszy tak brutalne (w stosunku do widza) zakończenie i może nie będą tak oburzeni.

Nie ma może jakiegoś alternatywnego zakończenia, coś jak na wzór End of Evangelion (nawiasem mówiąc w NGE wolałem oryginalny ending)?

rafiraf2

No, teraz już trochę ochłonąłem i tak oto stwierdzam: mimo paskudnego zakończenia, w pamięci mam przede wszystkim genialne sceny, ogrom emocji i kilka absolutnie perfekcyjnych utworów muzycznych, co stawia Death Note na piedestał najlepszych anime kiedykolwiek stworzonych przez człowieka. Tylko ze względu na ostatni odcinek nie mogę dać temu anime maksymalnej oceny; najsprawiedliwsze byłoby 9+. Trudno mi też je dodać do ulubionych, bo niejako popierałbym tym znienawidzony finał.

Czytałem wcześniejsze komentarze innych użytkowników i chciałbym się do co poniektórych odnieść. Głównie mam tu na myśli "pogorszenie się" serialu po śmierci L. Ja nawet nie zauważyłem, żeby DN cokolwiek stracił od tamtego momentu - dalej byłem zanurzony po uszy w historii Lighta. Dopiero po lekturze na forum dostrzegłem, że faktycznie było to "tasiemcowanie". Czytałem gdzieś, że ze względu na bardzo dużą popularność mangi, autorzy mieli za zadanie je przedłużyć, czego skutkiem na pewno jest istnienie Neara i Mello i tych tutaj słów.
Czyli w zasadzie możemy traktować koniec L i tryumf Kiry jako... prawdziwe zakończenie? Ja tam byłbym rad.

Można by jeszcze wiele pisać o Death Note, ale przecież hentai z Misa-chan samo się nie ściągnie!

ocenił(a) serial na 7
rafiraf2

Było już dużo takich tematów. Poza tym to anime to jedynie bardzo dokładna adaptacja (lepszej wg mnie) mangi. Co prawda w mandze są 2 czy 3 niezbyt istotne sceny, które nie występują w anime, ale poza tym niczym się nie różni, jest jakby odbiciem lustrzanym.
PS. hentai z Code Geassa jest dużżo ładniejsze.

ocenił(a) serial na 8
rafiraf2

rafiraf2 ma rację. Od śmierci prawdziwego L jedna niedorzeczność goni drugą, niestety :( Zakończenie jest jakie jest, co prawda od początku myślałem, że Ryuk na koniec serialu wpisze Lighta do swojego notesu, ale nie wiedziałem że tak lipnie przedstawią jego upadek.

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Ojj, dla mnie po śmierci L było to brutalnie zauważalne.
I niestety fabuła spadła i czułam jakby dalsze cześć były dokręcane na siłę.

Chociaż ja bym wolała aby wygrał L, dlatego przypadł mi do gustu zabieg zastosowany w filmie...;)

rafiraf2

Od początku kibicowałam L-owi i jego śmierć mnie zabolała, chociaż 25. epizod był moim zdaniem mistrzowski… Niemniej, bardzo miło mi się czyta wszelkie fanfictiony, w których fani zmieniają drobne szczegóły na korzyść L-a, gdybając w jaki sposób mógłby wygrać tamtą potyczkę. Dla mnie L nie zginął, jest ikoną tego anime. Tak charyzmatycznych postaci bardzo ciężko się pozbyć z serca...

raveleina

Jak oglądałam to anime za 1 razem to po śmierci L'a byłam tak zrozpaczona że nie mogłam oglądać dalej. Ponownie obejrzałam niedawno (znowu ryczałam po 25) i tak rozwścieczył mnie ostatni odcinek że walnęłam telefonem o ścianę. Mało które anime wywołało u mnie tyle emocji

ocenił(a) serial na 9
annabethphantomhive

No i dobrze, co to byłoby za oglądanie bez dawki emocji. Skoro producentom udało się poruszyć widza to znaczy, że dzieło jest skończone :)

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Mnie to bawi ta sprzeczność fanów, z jednej strony uważacie że anime było lepsze od filmów (tych japońskich z 2006 roku) a z drugiej strony stwierdzacie że anime po śmierci L obniżyło poziom czyli filmy w których L demaskuje Kirę powinny wam się bardziej podobać ...ale cóż film z żywymi ludźmi nie może się przecież podobać bardziej od czegoś co zrobili w komputerze ;)

"następuje oddalenie kamery od niego i ukazanie milionów ludzi oddających cześć Kirze i akceptujących go jako swojego boga."
raczej kamera ukazywała by miliony trupów do o koła niego lub miliony ludzi w łańcuchach którzy stali się jego niewolnikami ;)

Żeby było jasne nie przyszedłem tu szukać kłótni, kocham historie opowiedzianą w Death Note choć osobiście jestem zwolennikiem filmów aktorskich z 2006 roku (chodzi mi głównie o zakończenie), anime też było świetne ale wolałbym gdyby zakończyło się tak jak to zrobili w filmach no wiecie zwycięstwem L a nie jego marnej podróby ;)

Spicke

Podpisuję się pod tym. Zakończenie w filmie aktorskim zdecydowanie bardziej przypadło mi do gustu. Może jesteśmy w mniejszości, ale mnie też filmy się podobały, zwłaszcza jeśli chodzi o przedstawienie głównych postaci. Oboje mieli tu nadany bardziej ludzki charakter, co było dla mnie bardziej przekonujące - Light jako chłopak stopniowo przesuwający granice (w anime przekroczył je dość szybko, jakby coś mu pstryknął włącznik w mózgu), L w ostatniej swojej scenie jako samotny, młody chłopak (w anime głównie pokazany jako ekscentryczny genialny detektyw - co też jest świetne, bo za to go polubiłam, ale dodanie mu kolejnej "warstwy" w filmie zadziałało na plus). Nie powiem, żeby całościowo filmy aktorskie były lepsze od anime, bo anime ciężko byłoby przebić, ale końcówka ze zwycięstwem L zdecydowanie wymiata, bo nie mogłam pogodzić się z bezsensownością jego śmierci w anime - jeszcze jakby zginął w wielkim stylu, ale on został wpisany praktycznie ot tak, co ujmowało jego postaci po tylu odcinkach zażartej bitwy genialnych umysłów. W filmie aktorskim niby też zginął, tu się nic nie zmieniło, ale przynajmniej ostatni raz przechytrzył Kirę i wreszcie znalazł na niego dowód. No i rozmowa przed śmiercią z ojcem Lighta - mistrzostwo.

rafiraf2

Forum jest długie, wiadomość jest sprzed ponad dekady i nie wiem czy ktoś to napisał, ale… jestem świeżo po zakończeniu anime i tam jest wytłumaczone skąd Near wie to wszystko. Nie wiem czy to zgodne z mangą, tej nie czytałem, ale UWAGA SPOILER, po śmierci L jest pokazany zbiór jego myśli, spostrzeżeń, informacji o Lightcie, którego podejrzewa o bycie Kirą, ogólnie tak jakby nagrany notatnik, z którym Near się zapoznaje i przez to przygląda się Lightowi i go podejrzewa. Później zreszta Near często się odnosi do tych informacji prosząc o jakieś wyjaśnienie czy rozszerzenie sytuacji, którą zna tylko z „notatki” L.

pumba_14

Ale nie ma w anime czegoś takiego. A jak jest to poprosze o źródło

falangio

Źródło to serial na Netflix. To jedyne co oglądałem z Death Note. Sam bym tego wszystkiego nie wymyślił. Te wątki były pokazane w anime.

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

tak o wielki wezyrze, polec wszytkiem pokemony, tam jest zawsze happy end i idz spac.

ocenił(a) serial na 10
miechnik

Przecież w Death Note właśnie jest "happy end". Każdy ma inne zdanie na ten temat, ale myślę, że Light jest postacią negatywną, choć przez wielu lubianą.

ocenił(a) serial na 10
aaanime

Negatywna no raczej nie powiedziałbym miał bardzo prawdziwą wizję zmiany świata na lepsze którą ja w pełni popierałem dopóty dopóki no właśnie nie dostrzeże się jego szaleństwa , zmienił się od swojego upragnionego boga po śmierci L do manipulatora który za nic ma zmianę niewinnych ludzi w maszyny do zabijania by potem też sam ich pozabijać ukoronowaniem tego przemyślenia było zabicie Takady...

SaoSin

Dla mnie jak najbardziej negatywny. Coraz dalej przesuwał granice, moralności. Najpierw tylko złoczyńcy potem, ci którzy mu sie sprzeciwią też. Żeby jeszcze dał jakis punkt zaczepienia, małego pozytywu, że coś dla niego jest tez wazne, milosc rodzina itp. ale nie, ostatecznie poswiecilby nawet siostre.Co nie znaczy ze go nie lubilem, a juz wogole w polaczeniu z L. Jego tok rozumowania, nie odbiega od marzeń hitlera, a jednym wielkim narodzie niemieckim- tez ustalyby wszelkie wojny, zmniejszylaby sie przestepczosc. Nic nie usprawiedlwia takich czynów. Nawet w bajce!!!:P

ocenił(a) serial na 8
mbytom_2

Oczywiście, że to postać negatywna. To pieprzony socjopata z kompleksem Boga.

ocenił(a) serial na 10
mbytom_2

Jedną z zalet "DN" jest właśnie niejednoznaczność postępowania Lighta. To znaczy - ja go osobiście oceniam negatywnie, ale - o dziwo - dopiero po dłuższym przemyśleniu.

Z jednej strony jego (Lighta) działania przyniosły wiele dobrego. Tak, jak mówił - wojny się skończyły, przestępczość spadła o 70%. Zginęła cała masa "złoli" - gwałcicieli i morderców, którzy odbierali innym życie lub je niszczyli. Ludziom zaczęło się żyć po prostu lepiej, a bandyci zaczęli się bać popełniania przestępstw.

Z drugiej strony - to, co robił, było ewidentnie złe, a on sam szybko ujawnił cechy bezwzględnego psychopaty. Zabijał nie tylko tych, którzy na to zasługiwali (ocena, kto zasłużył, a nawet kto może wydawać taki osąd to oddzielna dyskusja...). W tym względzie granicę przesunął już na samym początku, gdy zabił fałszywego L odczytującego wyzwanie w telewizji (chyba 3 odcinek?), a potem zaczął mordować stróży prawa, którzy stanęli mu na drodze. Nie wiadomo, jak by się to skończyło. W serialu przez cały czas miał naprzeciwko siebie zdolnego przeciwnika, z którym musiał się liczyć i przez którego nie mógł rozwinąć skrzydeł - ale jestem przekonany, że popadłby w szaleństwo tak, jak prokurator Mikami, a które sam ujawnił w ostatnim odcinku, gdy wszystko się posypało. Zacząłby zabijać coraz więcej i za coraz błahsze przewinienia.

No i najważniejsze - świat stworzony przez Lighta nie miałby szansy powodzenia. Nie ma opcji, żeby wyczyścił go z przestępców - jest cała masa takich, których nie wykryto lub którym nie można udowodnić winy (z czego wielu faktycznie niewinnych). Inna sprawa to liczebność "zbrodziejów". Ludzi jest ponad siedem miliardów - ile jest stron w Notatniku? Jaką on ma pojemność? No właśnie...
To był świat stworzony dla niego - psychopatycznego narcyza, świat, w którym byłby wszechwładnym bogiem rządzącym ludźmi.

Vesslan

Amen

ocenił(a) serial na 10
SaoSin

Pozytywny? Ukradniesz cukierek i już byś miał wyrok śmierci. A w ogóle gdzie danie drugiej szansy? Przecież nie każdy przestępca jest co cna zły. Nie raz i nie dwa mogą się zmienić w bardzo dobrych ludzi. To co robił główny bohater to patologia.

ocenił(a) serial na 4
Rockman92

Ja oglądałem anime do 15 odcinka, bo mówiąc szczerze fabuła i dialogi były męczące i ciągnęły się jak guma do żucia lub od majtek :P. Ale dziwię się - bo poznałem anime na tyle dobrze - że dla niektórych ludzi Light jest dobrą postacią - przecież to psychopata, manipulator, za nic mający innych!..

ocenił(a) serial na 4
introverder667

Gdyby jeszcze potrafił kochać, żywić do kogoś uczucia, jak oglądałem anime, to Bóg śmierci z anime był mniej zepsuty niż główny bohater.. Nawet on był zaskoczony bezwzględnością Lighta.

Obejrzałem po miesiącach oglądania pierwszych odcinków zakończenie, po to, by obejrzeć śmierć Lighta jedynie, bo zasłużył sobie na to! :).

ocenił(a) serial na 9
Rockman92

Ale większość to zło i się nie zmieniają (pomimo kar, problemów, odsiadki itp.) . Oczywiście 1 na 100 nawróci się i stanie się dobrym człowiekiem, pytanie więc (zawsze aktualne) czy można zabić 100 osób wśród których jest 99 złych i 1 dobry.
Oczywiście pytanie staje się retoryczne jeśli to akurat to TY byłbyś tym 1 dobrym, he he...

rafiraf2

Rozumiem cię i to bardzo, bardzo. Po obejrzeniu ostatniego odcinka jedyne, co udało mi się wydusić to "ja p***dolę, co jest k*rwa?!". Potem miałam ochotę zabić człowieka odpowiedzialnego za to zakończenie. A jeszcze później wymazać to z pamięci i wmówić sobie, że choć jeden jedyny raz "dobro" nie musiało wygrać... -.-''

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Jak chcesz alternatywne zakończenie obejrzyj film Death Note, spodoba Ci się. Dla mnie anime skończyło się na 25 odcinku, choć i to zakończenie nie jest zbyt huczne, ale nie będę serii odbierał punktów za coś, co można sobie ominąć bez straty głównej fabuły... przywołując na myśl wspaniałe sceny, rozkminki i zaplanowane akcje Lighta, u mnie ma 10.

ocenił(a) serial na 10
rafiraf2

Near wcale nie wygrał miał po prostu fart gdyby nie...
tu taki gigantyczny spoiler
Głupota wspólnika Raito (Ten prawnik na M) to wszystko miał świetnie zaplanowane ale jakby był mądry to by się też nie wystawił na takie niszczące ryzyko .. brak drugiego planu spowodował obłęd no i wtedy wiadome było że będzie już tylko gra do jednej bramki

ocenił(a) serial na 10
SaoSin

1. Nie prawnik, tylko prokurator.
2. Nazywał się Teru Mikami

ocenił(a) serial na 7
rafiraf2

A nie mówiłem, żeby nie oglądać ?

rafiraf2

<<Jak coś to uwaga, spoiler>>

Zgadzam się z tobą w wielu miejscach.

Postać Neara była słaba, płytka bez sensu. Wydawało się też, że autor "na siłę" dawał mu do zrozumienia kim jest Kira. Nawet L, mimo, że czuł, że to Raito, wciąż nie miał na to wystarczających dowodów - Nearowi z jakiegoś powodu przyszło to od razu. Fakt, że to on właśnie rozpracował Raito bardzo osłabia zakończenie.

Podobnie z Teru Mikami, który na początku wydawał się ciekawą, inteligentną postacią, by na końcu zrobić z niego zwyczajnego wariata, do tego idiotę, który w zasadzie doprowadził swego mistrza do zguby.

Jednak wciąż kocham zakończenie Death Note. Za co?

Przez całą serię gorąco nienawidziłem Raito. Był jedną z postaci jak Scarface czy Mike Corleone z 3 części Ojca Chrzestnego - nie cierpisz postaci, życzysz jej najgorszego, lecz lubisz za nią podążać, oglądać rozwój wydarzeń. Raito z jego syndromem Boga, megalomanią i totalnym zanikiem człowieczeństwa był interesujący i wku@#%jący jednocześnie. Scena śmierci jego ojca, w której on sam myśli tylko o tym, by przed śmiercią zabić Mello? Straszne.

Ostatni odcinek to kulminacja. Wszystko na jedną kartę. Wiem, że anime się skończy, ale jak? Może Raito zostanie Bogiem, ale Shinigami interweniują? Może Raito zdąży zapisać w notesie całą grupę pościgową, lecz Aizawa to wyczuje i ostatnim, dramatycznym ruchem go zabije? Słabe rozwiązania. Autor zdecydował się na coś innego. Jak dla mnie, genialnego.

Raito, w jednej chwili pewien swojej boskości, ba, wielbiony przez rzesze wyznawców - przegrywa jednym drobiazgiem. Ten jeden drobiazg, jedna skaza niszczy całą jego boskość. I wyłania się ktoś, kogo nie widzieliśmy od pierwszego odcinka - Raito Yagami, człowiek. Szaleniec, który dla własnej, utopijnej wizji świata mordował rzesze ludzi, z mniejszą lub większą precyzją mierząc w przestępców. Narcyz, który w swych działaniach upatrywał stworzenie idealnego świata - lecz dla siebie, nie dla innych. A przede wszystkim zaszczuty, pokonany młody chłopak, któremu w tej chwili cały świat legł w gruzach. Każda sekunda jego śmierci przypomina widzowi rozmiar zbrodni nastolatka, i każdą sekundę widz czuje we wnętrznościach.

Scena, gdy leży pokonany, postrzelony przez w zasadzie jedyną osobę, która jeszcze wcześniej mu ufała, jest dopełnieniem wizji. Raito orientuje się, że jest sam. Że Bóg pozostał sam, bez wyznawców, bez wsparcia... bez przyjaciół. Na koniec pragnie mieć przy sobie osoby dla niego bliskie, nie mogąc pamiętać, że sam je od siebie odsunął. Raito odchodzi jako przegrany. Jako ten, który sięgając po wszystko, wszystko stracił. I w chwili śmierci żałuje tego.

Uczłowieczenie odejścia Raito, ukazanie psychiki zbrodniarza i konsekwencji jego manii to najlepsze zakończenie, jakie mogłem zobaczyć. Przed ostatnim odcinkiem straciłem wiarę w to anime, pogrążające się w bezsensownych postaciach i wszechogarniającej megalomanii Raito. Podczas zakończenia zrozumiałem, że autor nie powiedział ostatniego słowa. Dzięki niemu daję anime 9/10. Ani punktu więcej - za śmierć pierwszego L.

PS. Rozumiem też tych, którym zakończenie nie przypadło do gustu. Z pewnością było mocnym ciosem dla tych, co oglądali Death Note, kibicując Raito. Jednak dla tych, co mieli inne zdanie (jak niżej podpisany) zakończenie jest idealnym akcentem na koniec.

Okacz

Przede wszystkim - BŁAGAM - nie ma takiego czegoś jak "Raito"!!! Jest "Light". W uniwersum Death Note'a istnieje Light Yagami. Pisać "Raito", to tak, jakby pisać "Jagami". Z tej racji, że owszem, wymawia się (a raczej Japończycy tak wymawiają) "Raito", ale jednak pisze "Light". Mam nadzieję, że zrozumiałeś. :)

I nie pisz "Bóg" z wielkiej litery, gdy masz na myśli Kirę, bo w tym przypadku powinno być z małej.

Z Nearem było mnóstwo naciąganych scen, jak np. ta, gdzie oglądał setki wideo z nagranymi programami o Kirze. Nadprzyrodzonymi siłami wyłonił wtedy z nich trafnie jedną osobę, która miałą być X-Kirą (Mikami Teru). Mam nawet link do tej sceny: http://www.youtube.com/watch?v=RYyUUrga7kU

L dobrze widział, że Light to Kira. Każdy człowiek, który nie ma totalnych klapek na oczach, wyczułby w nim coś podejrzanego. Jak się ma zmysł detektywa, to sprawa jest w zasadzie oczywista. Ale L był najlepszy na świecie. Nie mógł osądzić Kiry tylko na podstawie swojego, trafnego, przeczucia. Chciał mieć fizyczny dowód i to go w zasadzie zgubiło, tym samym zgubiło go to, że był tak dobrym detektywem. Gdyby w prawdziwym świecie istniał taki Kira, tajne służby zdjęłyby od razu każdego, kto choćby w 1% byłby podejrzany. :)

Zgadzam się, autor niestety zniszczył bardzo ciekawą postać Mikamiego, na koniec czyniąc z niego wariata i zepsutego człowieka.

Zakończenie swoją drogą też było naciągane. To idiotyzm, że Kira w żaden sposób się nie zabezpieczył. Idiotyzmem jest też to, że zakładał, iż Mikami po prostu sobie uchyli drzwiczki i wpisze wszystkich nazwiska.

Wiesz, ktoś mógłby powiedzieć, że Lightowi należy współczuć. Z jednej strony to prawda, bo gdyby nie dostał Death Note'a, na pewno byłby jednym z najlepszych detektywów na świecie i miał szczęśliwe życie. Ale nie to było mu pisane. Light uległ pokusie panowania nad śmiercią. A cała jego bezduszność i bezwzględność nie wynikała z tego, że on taki był. Ciężko jednoznacznie określić, jaki był. Light posiadający Death Note'a to inna osoba, niż Light z Death Notem, co zresztą świetnie widać, gdy zrzeka się Notesu w więzieniu. Kira był bezduszny i bezwzględny, ponieważ wszystko, ale to wszystko podporządkował swojej idei stworzenia nowego świata. Wszystko oceniał przez ten pryzmat.

Jednoznacznie ocenienie Lighta jest więc w gruncie rzeczy niemożliwe. Można powiedzieć, że był za słabym człowiekiem, nie był w stanie przeciwstawić się pokusie władania nad śmiercią, tym samym ciężko go obwiniać za jego czyny. Ktoś inny mógłby rzecz, że co z tego, że był za słaby - zrobił to, co zrobił, czyli pozbawił życia wielu ludzi, więc jest winny.

Według prawa na pewno był mordercą. Ale prawo jest stworzone przez człowieka i w każdym kraju jest inne. Inne było też prawo w świecie Kiry, w którym nie był mordercą, a bogiem. :)

ocenił(a) serial na 5
rafiraf2

puknij się w łeb gościu, w alfabecie japońskim NIE MA czegoś takiego jak 'L', nie istnieje taka litera, więc nie ma czegoś takiego jak Light (który debil to wymyślił), a jego faktyczne imię to Raito. koniec tematu.

ocenił(a) serial na 8
genki_dama

jeśli jesteśmy już tacy dokładni to jego prawdziwe imię piszę się 'Moon'

rafiraf2

Ja też mówię Raito. W anime tak na niego mówią

użytkownik usunięty
Okacz

Jednak wciąż zapominasz że Lighto mógł zmieść "L" od razu. Wystarczy aby poprosił Riuka o oczy shinigami . Prawda jest taka, że serial mógłby się skończyć na śmierci "L". Bo to "L" jest ucieleśnieniem obrońcy obecnego wypaczonego establishmentu polityczno-ekonomicznego - rządzą nami pazerni, wyrachowani cwaniacy, którzy ogłupiają nas pseudointeligentną rozrywką w mediach. Ogłupiają nas dewastacją systemów edukacyjnych, łamią nas wewnętrznie wprowadzając chaos informacyjny i skrzywiony obraz moralności. Wszytko: prasa, radio, telewizja i internet jest jedną wielką wymiociną, aby wypaczyć i podporządkować was jedynej i słusznej ideologii. Nie ma miejsca na indywidualny, trzeźwy osąd. Świat przejmuje korporacja. Nie ma szans, nawet na wojnę, bo jeżeli takowa to już po 89' została przegrana. I wiem co mówię widząc wielu wspaniałych, wykształconych młodych ludzi, którzy zderzają się chorym nepotycznym i sprzedanym systemem. Dziś świat potrzebuje takiego Lighto, aby zniszczył dominat systemowy. Wszystkie spory między liberałami a pseudokatolikami to iluzja. To taka gra. Bo o co rozbija się sprawa? O błahostki, i ja sporu tego nie rozumiem - to jest wszytko taki smog polityczny - a wy wszyscy jesteście tylko żywymi zombiakami o ukształtowanych poglądach przez dominat systemowy. Nie jesteście już wstanie odróżnić własnych potrzeb od potrzeb korporacji, wami zarządzających. Jesteście martwi.

Co ciekawe, tylko pierwszy paragraf wypowiedzi jako tako trzyma się kupy i nie jest pseudoanarchistycznym bełkotem. Takie spostrzeżenie.

użytkownik usunięty
Okacz

Może i tak być. Jedna uwaga. Zauważ w co się ubierasz, co jesz, jakiej muzyki słuchasz, w ogóle co jest twoją rozrywką, co jest obiektem twoich zainteresowań. A teraz zastanów się co je zdeterminowało. Dlaczego tak jest, jak jest? Czy może być inaczej? Czy na pewno większość ma rację? Albo: Co to za ustrój, w którym dwóch pijaków leżących przed barem ma więcej do powiedzenia niż profesor filozofii na UW?
To też nazwiesz bełkotem? Cóż, moja strata czasu.

ocenił(a) serial na 8

Ja się zastanowiłem. Powiem tak: co do tego ustroju to kto i w jaki sposób miałby wg. Ciebie decydować komu się te prawa (Tu np. do głosowania) należą, a komu nie? Nigdy nie uda się stworzyć ku temu w pełni sensownego systemu.
Większość... nie ma znaczenia, czy coś mówi większość, czy mniejszość. Ważne nie KTO, ale CO.

użytkownik usunięty
Capitano_S

Patrzysz, lecz nie widzisz. Nadstawiasz ucha, ale nie słyszysz. Ten pan wyżej, oskarżył mnie o anarchizm. Lecza prawdziwa anarchia, była i jest, częścią polskości - często to podkreślała caryca Katarzyna II Wielka (tu się z nią zgadzam). Ale, wracając do demokracji - sprawa jest beznadziejnie prosta. W moim odczuciu nie można pozostawić spraw w rękach idiotów, półinteligentów, nieuków, durni by nie powiedzieć, prostaków. Dlatego w moim odczuciu posłami powinni zostać tylko osoby oświecone - powinni doskonale znać się na prawie naszego kraju ( w tym karnym, gospodarczym, pracy, itd.); powinni dokładnie znać historię i język polski (w tym doskonale polską ortografię!). Dodatkowo, powinni być obeznani w sposób znakomity w takich dziedzinach jak ekonomia lub energetyka lub ochrona środowiska lub dyplomacja z historią regionu/świata lub transport lub administracja itd. Wszystko to powinno być sprawdzane 10 egzaminami po 5 godzin każdy - poziom takiego egzaminu powinien być porównywalny z egzaminami doktoranckimi. Egzamin powinien być przeprowadzany przez stosowne gremium profesorów do tego powołanych, przebieg jak i wyniki powinny być znane opinii publicznej - na egz. jako widz wstęp wolny. I to wszystko przed przystąpieniem do kandydatury na posła. A liczbę posłów bym zmniejszył do 100ki a senat bym zlikwidował, podobnie jak samorządy gminne, powiatowe itd. Władzę pozostawił był w rękach wójtów, burmistrzów, itd. Zlikwidował bym urząd prezydenta a jego kompetencje przekazał MSZ i premierowi. Posłów mogliby wybierać tylko oświeceni obywatele - ci którzy przeszliby odpowiednie egzaminy z filozofii, historii Polski, i świata języka polskiego, geografii, prawa, itd. Taki egzamin powinien mieć wysoki poziom trudności jak i jawności - wszystko po to aby krajem rządzili najlepsi, predysponowani, a nie motłoch. Dodatkowo wprowadziłbym izolację państwa na zachód i daleki wschód - embargo na szmelc z Niemiec, szajs z Chin. Żaden żabojad nie dyktowałby mi cen za połączania międzynarodowe a fryc usług tv. Ale tutaj problem idzie w nieskończoność

Rozumiem zgorszenie obecnym stanem rzeczy. Sporo rzeczy, czy to w rządzie, czy na scenie międzynarodowej może budzić niesmak. Łatwo za to winić system - demokrację. Jednak, cytując Churchilla "Demokracja to fatalny ustrój - szkoda tylko, że najlepszy z możliwych". Obecna konstytucja, obecny skład sejmu czy prawo celne jest efektem długiego łańcucha wydarzeń, który zaczęli już Twoi przodkowie, decydując w głosowaniach czy referendach nad tym, co dla nich ważne. Obecnie wydaje się, że władza jest w rękach idiotów - jest jednak w rękach mniej lub bardziej inteligentnego społeczeństwa, które stanowi prawo tak, by jak najbardziej odpowiadało ogółowi - czyli każdemu z nas. Martwi cię wysoka cena benzyny? Za dyktatury zmartwiłyby cię lufy karabinów wymierzone w twoje plecy.

Wracając do rozmowy o Death Note (wreszcie trzeba), właśnie to było złe i niedojrzałe w zachowaniu Lighta. Myśląc, że jego pomysł na świat jest najlepszy, chciał zniszczyć owoce starań wszystkich ludzi przed nim i stworzyć świat, który jest utopią na miarę pomysłów Tomasza Morusa. Zamiast chcieć zmieniać, pomagać, choć odrobinę kierować rozwój wydarzeń na właściwy tor - wybierał prostą drogę Notatnika Śmierci, układając sobie własny dom dla lalek z martwych ludzi. Twój pierwszy post, w przeciwieństwie do dość konkretnych następnych, zawierał w sobie takie myślenie - zniszczyć wszystko, bo to ja mam rację, tak powinno być, tak będzie sprawiedliwie. Być może 7 miliardów ludzi na świecie tak myśli, każdy posiadając odrobinę inną wizję świata idealnego. Czym by była mieszanka tych wszystkich idei połączonych ze sobą? Stanem obecnym - czy może czymś zupełnie innym?

użytkownik usunięty
Okacz

Jeśli myśli że żyjesz w państwie demokratycznym, to jesteś, pardon, skończonym idiotą.

A co, kto rządzi "zza kurtyn"? Tylko nie odpowiadaj że masoni, lewacy albo iluminaci, to już było.

użytkownik usunięty
Okacz

1. A jaki masz wybór idąc do urny: między głupim a głupszym, albo między nawiedzonym a "wyzwolonym".
2. Tak jak ustawia się przetargi na wywóz śmieci w małym miasteczku tak piszę się ustawy pod pewne grupy interesu. Nie ma znaczenia kto jest wybrańcem narodu i tak panowie posłowie zatańczą jak zagrają im beneficjenci partii politycznych.

Okacz

W Polsce głównie postkomunistyczny establishment. Dowodów możnaby przytaczać wiele; jeden z ważniejszych: od 1989 nie przeprowadzono lustracji, a 2 partie, które chciały tego dokonać, przedterminowo straciły władzę.

ocenił(a) serial na 10
Okacz

Churchil później zostal republikaninem - nie demokrata. Sam powiedzial ze argumentem przeciwko demokracji jest rozmowa z przecietnym wyborcą wiec...

Najlepszy ustrój to monarchia konstytucyjna.

ocenił(a) serial na 8
Okacz

No, jak już cytujesz Churchilla, to jeszcze może Miller? Bo już jakby uważasz, że zgrabność zdania zastępuje sensowność.

Demokracji nie ma. Jest mit, że żyjemy w demokracji. Wyobraź sobie siebie, swoich przyjaciół, sąsiadów i całą rodzinę. Jeśli wszyscy pójdziecie głosować, to waszych głosów będzie mniej niż głosów sprzedanych. Będzie ich o rzędy wielkości mniej niż głosów oddanych przez pomyłkę. Głosujący ma złudzenie wpływu, ale nie ma wpływu.

"Pseudoanarchistyczny bełkot", jak raczyłeś określić wypowiedź przedmówcy w sposób obraźliwy i pozbawiony argumentacji, jest trochę bliżej rzeczywistości. Większy bowiem wpływ na wyborców ma władza niż wyborcy mają na władzę. Nie wybiera się w naszej pięknej demokracji ludzi zdolniejszych, mądrzejszych, lepiej się nadających - bo obywatel nie ma możliwości się dowiedzieć, którzy tacy są. Wybiera się lepiej wypromowanych, lepiej przedstawionych w mediach. Takich, którzy ulepieni przez specjalistów od wizerunku dadzą ludowi nadzieję. Takich ludzie rozpoznają. Głosują głównie na nazwiska znane, przez co wybory wygrywają celebryci czy ludzie przypadkowo noszący nazwiska innych, popularnych polityków.

Wpływ na rządy ma niewiedza i pomyłka.

Zauważam czasem ludziom, którym się nazwy ustrojów mylą z ustrojami, że komunizm upada z powodów wolnorynkowych, to znaczy - jest rozkradany. Wolny rynek jest po prostu rozkradaniem sankcjonowanym prawnie, do pewnych rzecz jasna granic. Można jednak z powodzeniem wciskać ludziom (z użyciem przeróżnych manipulacji, naciągań, przeinaczeń, kłamstw w reklamie, marketingu) rzeczy drogie zamiast tanich, niepotrzebne zamiast potrzebnych, szamanów zamiast lekarzy, garnki i inne takie.
Mitem są różne stwierdzenia, że każdy jest kowalem własnego losu, że sam jest odpowiedzialny etc.

Podsumowując - demokracja nie istnieje, bo człowiek ma tylko złudzenie władzy, a jego głos zawsze ginie przy głosach ludzi oszukanych, kupionych albo mylących się.
Wolny rynek jest uznaniem dla konkurencji, w tym nieuczciwej, a za nieuczciwością i manipulacją prawo nie nadąża. Wobec tego pseudoanarchistyczny bełkot okazuje się bliższy prawdzie od wypowiedzi twojej.

Z twojej sensowne jest pół zdania o tym, że łańcuch zdarzeń do tego doprowadził. Owszem, ale wobec nieświadomości prowadzenia do tego ludzie dawni nie są odpowiedzialni etycznie. Natomiast ludzie wykorzystujący świadomie i intencjonalnie mechanizmy, które do nierówności i oszustw prowadzą, odpowiedzialni etycznie są.

Pozdro.

ocenił(a) serial na 8

Z wymogami dla posłów to niezły pomysł, z wymogami dla wyborców - niedorzeczny.

Capitano_S

Ten z wymogami dla wyborców jest na pierwszy rzut oka logiczny, ale w rzeczywistości nie jest dobry. Wykształcenie wyborców nie przekłada się bezpośrednio na odpowiednie wybory rządzących. Wielu doktorów i profesorów w Polsce opowiada się za partiami, które przyczyniają się tylko i wyłącznie do rozkładu tego państwa. Dla narodu najlepiej by było, gdyby głosowali tylko obywatele, którym zależy na dobru społeczeństwa, jak na niczym innym. Tylko prawdziwi patrioci. Ale jak zmierzyć patriotyzm? Testami się nie da, bo każdy mógłby udawać patriotę. Tylko osoby, które poważnie zasłużyły się dla kraju? Za mała grupa, by powierzać jej los wszystkich innych. No i przede wszystkim, te rozwiązania są niemożliwe do zastosowania w świecie, jaki jest teraz. Nic takiego nie przejdzie, pole manewru jest bardzo wąskie. Dlatego trzeba się wzorować na państwach, które w takich warunkach jakoś są potęgami i dalej się rozwijają, a politykom zawsze zależy na kraju, a nie na władzy dla władzy, pieniądzach, leczeniu kompleksów. Pierwszy lepszy przykład - Stany Zjednoczone. Tam od ponad 200 lat każdy, ale to każdy obóz rządzący działa na korzyść USA, wzmacnia je. Nie tak jak w Polsce, gdzie jesteśmy przez większość rządów okradani. Dlaczego tak jest? Dlaczego u nich to działa, a u nas nie? Trzeba się zastanowić i przenieść źródło ich sukcesów do nas.

ocenił(a) serial na 10
Okacz

Popieram w 100% :)

Okacz

Tym N'em mógłby być nauczyciel L'a, dla mnie by to było satysfakcjonujące.
Po za tym, zgadzam się z przedmówcami. N do wszystkiego dochodził w rąbnięty sposób ! Z 7 miliardów ludzi zorientował się kto jest pomocnikiem Kiry ? Super ! A wystarczyło sprawdzić połączenia tej reporterki.
Mogli zrobić kopie dziennika, i jedynce co zrobić aby potwierdzi jego autentyczność, to zmienić czas śmierci jednego z przestępców. I mieliby 100% pewność.
A N, zamiast, się bawić w sprawiedliwość powinien zrobić wszystko by wyeliminować Kirę.

Ale zakończenie moim zdaniem dobre. Kira skończył tragicznie. Rzadko kiedy spotykam się z całkowicie zmył zakończeniem.

ocenił(a) serial na 7
rafiraf2

Ja dlatego od razu mówiłem, żeby nie oglądać tego badziewia XD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones