PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35405}

Rodzina Soprano

The Sopranos
8,5 69 319
ocen
8,5 10 1 69319
9,4 18
ocen krytyków
Rodzina Soprano
powrót do forum serialu Rodzina Soprano

Zakończenie NIE jest otwarte

użytkownik usunięty

Wczoraj zakończyłam oglądanie Rodziny Soprano - jednym ciągiem ostatnie dwa odcinki
(przedwczoraj maraton pięciu poprzednich - 6 sezon straszliwie się dłużył i trzeba było
wykorzystać wolną niedzielę na podgonienie z tematem ;). Nie bardzo rozumiem zachwyty nad
odcinkiem przedostatnim - jak dla mnie odcinek jak odcinek, po prostu wreszcie akcja w
szóstym sezonie nabrała tempa, bywały natomiast dużo lepsze odcinki w sezonach
poprzednich. A samo zakończenie... Pierwsza reakcja - WTF? Wadliwy plik? Coś się zacięło w
komputerze? Kiedy już okazało się, że z komputerem i plikiem wszystko w porządku, przyszła
refleksja, że cóż, zakończenie jest otwarte, owszem ciekawy zabieg, ot, skończyło się i tyle, nie
wiemy, co jest dalej. Po upłynięciu jakichś 30 minut i zajęciu się zwykłymi sprawami, dał znać o
sobie jakiś podświadomy proces tentegowania w mojej głowie, bo oto nagle mnie olśniło.
Tony został zastrzelony.

T. wspominając Bobbiego przywołał na myśl rozmowę na łódce o tym, że gdy ginie się od
strzału w głowę, to pewnie nawet się tego nie zauważa. No i to właśnie przydarzyło się
Tony'emu.

Dziś poczytałam nieco o interpretacjach i wyjaśnieniu zakończenia i utwierdziłam się w moim
przekonaniu. Nie ma żadnych wątpliwości, żadnej otwartej furtki, żadnego otwartego
zakończenia i możliwości dowolnej interpretacji i puszczenia wodzy wyobraźni. Nic z tych rzeczy.
Zakończenie w sposób oczywisty informuje nas o śmierci Tony'ego. Cała sekwencja ostatnich
scen była celowym zabiegiem reżyserskim. Przede wszystkim zaś wprowadzenie ujęć typu
point of view - czyli tego, co widzi główny bohater. Ujęcia point of view przeplatają się z ujęciami
twarzy Tony'ego na zasadzie: twarz T. - ujęcie tego co widzi (drzwi i kolejne wchodzące osoby);
twarz T. - ujęcie tego co widzi i tak dalej. Następuje scena, gdy po raz ostatni widzimy twarz T.,
a następnie, a jakże - ujęcie tego co "widzi", a że już nie żyje, to nic nie widzi :) (ani nie słyszy -
ustaje też muzyka). Nie było słychać wystrzału, bo zgodnie z tym, co stwierdzili Tony wraz
Bobbym na łódce - T. nawet nie zorientował się, że ginie. Myślę sobie, że jak dostajemy kulkę
w łeb, to nie słyszymy wystrzału, po prostu pocisk leci tak prędko, że w chwili, gdy rozlega się
huk, my już jesteśmy martwi. Tak więc reżyser nie pozostawił nam nadziei, co do dalszych
losów głównego bohatera, a wręcz rozprawił się z nim dość bezlitośnie - T. zginął na oczach
najbliższej rodziny, obryzgując ich własną krwią.

Strzelał facet, który poszedł do łazienki. Gdy idzie do niej, widzimy jak łatwy dostęp ma do głowy
Tony'ego. Gdyby strzelał ktoś z drzwi, mina T. w ostatnim ujęciu, kiedy go widzimy byłaby inna.
Nieudolne parkowanie Meadow ma, jak się okazuje, znaczenie. Gdyby zaparkowała szybciej,
siedziałaby obok Tony'ego i znajdowałaby się na linii strzału (to też widać w scenie, gdy gość
idzie do łazienki). Z jednej strony mogłoby to zniechęcić zamachowca, z drugiej - Meadow
mogłaby zginąć wraz z Tony'm. Choć, tak czy inaczej, nie wiemy, co się stało z rodziną.
Podejrzewam, że zamachowiec nie strzelał do Carm ani AJ'a, ale stojąca akurat w drzwiach
Meadow mogła być przeszkodą w ucieczce i jej żywot też mógł dokonać się w tej knajpie.

Dodam tylko, że to nie ja jestem taka genialna. To znaczy - na to, że T. został zastrzelony
wpadłam sama, ale całą resztę wyczytałam na jakiejś stronie po angielsku ;).

Dlaczego zakończenie wygląda tak a nie inaczej? Ano właśnie dlatego, żeby było wyjątkowe i
po prostu bardzo dobre. Oczywiście twórcy mogli nam na koniec zafundować widok zranionego
śmiertelnie T. opadającego bezwładnie na podłogę, widok jego bliskich upaćkanych jego
krwią i popadających w histerię nad jego martwym ciałem. Kamera mogła potem unieść się
gdzieś wysoko ponad głowy bohaterów (jak np. bywa u Smarzowskiego)... Mogła. Ale po co?
Czyż to nie byłoby - poza tym, że i tak nieco szokujące, to jednak dosyć zwykłe i banalne?
Ostatnie ujęcia w knajpie i sam pomysł zakończenia to prawdziwy reżyserski majstersztyk, tam
wszystko ze sobą gra - np. tuż przed ostatnim ujrzeniem twarzy T. widzimy Carmellę i AJ'a
wertujących menu - mają opuszczone głowy, a więc nie mogą spostrzec zamachowca. Sam T.
też jest rozkojarzony i nieostrożny, w ogóle nie zauważa przyglądającego mu się gościa przy
barze (to też niestety nie moje spostrzeżenia, tylko ludzi, którzy pewnie obejrzeli tę sekwencję
scen z pięćdziesiąt razy).

Kto zabił T.? A właściwie, kto zlecił jego zabicie? Sama chciałabym wiedzieć :). Obstawiałabym,
że Ci ludzie od Phila nie byli uczciwi w stosunku do Tony'ego w czasie rozmowy w tej
hali/magazynie. Phil źle się z nimi obchodził, miał wobec nich wygórowane oczekiwania,
wku*wili się na niego i postanowili zagrać przeciwko niemu - udając współpracę z Tony'm.
Tony sprzątnął Phila, ale ludzie tego ostatniego wcale nie odstąpili od pomysłu sprzątnięcia
Tony'ego. Ten z kolei leżał jak na tacy jak nigdy przedtem. Przede wszystkim - stracił wielu ludzi,
a ci, którzy pozostali mogli odczuć słabość rodziny i przystąpić do Nowego Yorku wystawiając
Tony'ego. Zawsze był nienaruszalny, bo był bossem silnej rodziny, jego śmierć zostałaby
pomszczona z nawiązką, ale teraz jego rodzina się wykruszyła i nie bardzo miał go kto mścić -
nawet jeśli jego ludzie do końca pozostali mu wierni, to byli trochę za ciency w uszach do
bawienia się w wojnę gangów. Poza tym, T. był zdołowany zaistniałą sytuacją - utratą ludzi,
poniekąd przyjaciół (choć on dziwnie pojmował przyjaźń), a także tym, że Carlo zdecydował się
sypać, ale też zmęczony ukrywaniem się w ostatnich dniach. Z tego wynikło rozkojarzenie, które
doprowadziło do tego, że dał się podejść zamachowcowi.

Ogólnie serial oceniam jako kawał naprawdę dobrej, mocnej rozrywki. Aktorstwo jest wręcz
rewelacyjne, nie dopatrzyłam się choćby jednej słabej kreacji (poza "Polakami"...). Jedynie
szósty sezon jest rozwleczony, zwyczajnie nudny i kręcony najwidoczniej po to, aby wycisnąć
temat do cna i zarobić tyle, ile tylko się da. Niektóre wątki i sceny z całego serialu - rewelacyjne,
reszta zazwyczaj bardzo dobra.

I jeszcze raz odnośnie zakończenia. Tony ginie. Tam nie ma żadnych możliwości dowolnej
interpretacji. Szkoda, że nie wszyscy to kumają.

ocenił(a) serial na 10

Chociaż temat był poruszany wiele razy to fajnie to opisałaś.

Dla mnie również szósty sezon trochę odstaje. Rozwleczony był przede wszystkim pobyt w szpitalu i wątek geja Vito. Druga już część od Soprano Home Movies wraca na dobry tor.

Blue Comet jak sama wspomniałaś, jest właśnie ceniony za większą dawkę akcji i szachy między Rodzinami w eliminowaniu siebie nawzajem.

ocenił(a) serial na 9

Właśnie skończyłem serial i od razu wpadłem na ten wątek. Jeszcze nawet nie zdążyłem przemyśleć zakończenia a odpowiedź przyszła sama. Już od paru odcinków zastanawiałem się, czy serial skończy się śmiercią T (i byłem niemal pewien że tak będzie), czy zawarciem pokoju (spodziewałem się zaognienia konfliktu), i tylko czekałem w końcowej scenie na wystrzał, który nie nastąpił... ale jednak nastąpił ;) i czytając to wszystko co napisałaś, docenia się kunszt reżysera, nie dało się zrobić tego lepiej. Świetne zakończenie świetnego serialu. Chociaż trochę smutno, że mu się nie udało.

Opowieści o niesłyszeniu strzału to mit ,bo mitem jest natychmiastowa śmierć od strzału w głowę. Ludzie potrafią umierać kilka dni ,albo nawet żyć z usuniętymi fragmentami mózgu. Żyją ludzie którzy odstrzelili sobie twarz i przednią część mózgu odpowiedzialną za bodaj pamięć. Mają rekonstrukcję twarzy i tyle. Żeby mieć pewność śmierci trzeba strzelić sobie w łeb strzelbą np. dubeltówką. Historie o tym ,że nie słyszysz kuli która Cię zabiła pochodzą z wojny ,są wytworem "logiki" żołnierzy i dotyczyły strzałów snajperów.

użytkownik usunięty
Ottiss14

Szczęśliwie nikt do mnie nigdy nie strzelał :).

Wiem, że strzał w głowę można przeżyć. Ale można też zginąć od takiego strzału natychmiast. Jak ktoś przeżył, to możemy się go zapytać, czy słyszał strzał. Jak umarł... no to nic nam już nie powie. Ja myślę, że człowiek w takiej sytuacji jednak nie zauważa własnej śmierci, choć to tylko moje myślenie, wiadomo. Chyba sugerujesz, że Tony mógł przeżyć, tak? No mógł, ale to byłoby mniej epickie ;).

Pierwsze co mi przyszło do głowy jak widziałem faceta idącego do kibelka to był Junior mówiący ,że to ulubiona scena z "Ojca Chrzestnego" jego Ojca. Ale zakończenie nie sprawiło ,że pomyślałem ,że go zabito. Myślę ,że twórcy celowo tak skomponowali scenę ,że można ją odebrać dwojako. Dla mnie np. te wszystkie dwuznaczne zachowania osób w barze ,koleś idący do łazienki ,to wszystko miało właśnie sprawić wrażenie ,że zaraz wydarzy się coś złego ,a serial kończy się tak ,że można sobie dopowiedzieć. Albo te niepokojące sygnały były słuszne (ale czemu Tony nie zwrócił na nie uwagi? Skąd zabójca miałby wiedzieć gdzie on będzie ,skoro nie bywał w tej knajpie zbyt często o ile w ogóle wcześniej) i zginął ,albo do knajpy weszła "medoł" i rodzinka była w komplecie ,wszystko toczyło się dalej ,ale nie miało to znaczenia ,szczęśliwa chwila Tony'ego dopełniła się wraz z pojawieniem się córki.

użytkownik usunięty
Ottiss14

Ja jednak jestem przekonana, że T. dostał, jak to mawiają teraz dzieciaki, "hedszota" :D. Mógł tego "hedszota" przeżyć, ale obstawiam, że tak się nie stało.

Ja pisałem o tym ,że się od razu nie umiera od strzału w głowę ,że to urban myth tak dodatkowo ,domyślam się ,że twórcy w to wierzyli i dlatego końcówka jest dwuznaczna ,ale myślę ,że mam rację ,iż zakończenia jednoznacznego nie ma.
Aktorzy którzy grali w tym serialu mają takie samo zdanie jak ja:
http://www.youtube.com/watch?v=0iPbrqBrwJQ&feature=endscreen&NR=1
W scenariuszu nie było śmierci Tony'ego ,"medoł" miała wejść do knajpy i usiąść z nimi ,ale taka edycja sceny nadała jej właśnie tej dwuznaczności.

ocenił(a) serial na 10
Ottiss14

Pełna zgoda

Jeszcze co do strzału w głowę ,zastanów się... ludzie przeżywają np. wbicie w głowę śrubokrętu ,uderzenia tępymi narzędziami ,jak mała stosunkowo kula może natychmiast zabić? Dlaczego? Co jest w kuli z pistoletu tak niezwykłego ,że natychmiast uśmierca? To mit ,dlatego odradzam strzelanie sobie w głowę. Mało tego ,mit ten jest dosyć nowy. W czasach kiedy ludzie mieli więcej do czynienia ze śmiercią wiedzieli ,że to tak nie działa. Książkowy Werter umierał trzy dni ,po strzale z prochowca ,co wyrządziło większe uszkodzenia mózgu niż dzisiejsza kula. Dużo pewniejszą i lepszą śmiercią jest powieszenie ,może nawet lepszą niż dekapitacja. Tak samo wbrew powszechnej opinii na palu nie umierało się kilka dni ,a kilka godzin. Sporo jest takich utartych wyobrażeń o śmierci ,ale z pewnością każdy jest zgodny ,że najlepsze jest podcięcie żył ,albo zamarznięcie.

użytkownik usunięty
Ottiss14

"ludzie przeżywają np. wbicie w głowę śrubokrętu ,uderzenia tępymi narzędziami ,jak mała stosunkowo kula może natychmiast zabić? Dlaczego? Co jest w kuli z pistoletu tak niezwykłego ,że natychmiast uśmierca? "

Yyyyeeee... no ja nie wiem, co takiego jest w kuli z pistoletu, że natychmiast uśmierca, ale jednak jakby... uśmierca. Udowadnianie, że NIE DA SIĘ człowieka zabić jednym strzałem jest, wybacz, ale trochę dziwne.

A tak zupełnie poza tymi samobójczymi dywagacjami - zwróć uwagę jak dokonywały się zamachy w serialu. Rzadko kiedy kończyło się na jednym strzale, zazwyczaj był jeszcze co najmniej jeden dla pewności, albo nawet kilka.

Da się zabić jednym strzałem ,ale nie tracisz wszystkiego z oczu i uszu ,chyba ,że uszkodzone zostaną ośrodki za te zmysły odpowiadające. Strzał w głowę jest metodą ,ale nie umiera się natychmiast.
A co do zamachów to fakt ,zawsze co najmniej dwa strzały nawet jak strzelano w głowę to potem jeszcze w ciało dla pewności.

ocenił(a) serial na 10
Ottiss14

W tym czasie gdy zapadła ciemność Tony mógł przyjąć kilka kulek. Poniósł śmierć, bo retrospekcje z Bobbym na łódce w przedostatnim epizodzie, nie mogły być bezcelowe.

giant enemy crab

Dlaczego nie mogły?
Twórcy chcieli uzyskać właśnie taki efekt ,dwa zakończenia ,każdy dorobi sobie swoje.

użytkownik usunięty
Ottiss14

Widzisz, szanowny ekspercie, byt każdego człowieka opiera się na aktywności elektrycznej w ośrodkowym układzie nerwowym, a kawałek metalu wbijający się w neurony jak nóż w masło potrafi dość poważnie wymienioną aktywność zakłócić. Śmierć to kwestia pnia mózgu, świadomość nie, i to nie jest jak w grach, że musisz mieć 0hp żeby ją stracić.

ocenił(a) serial na 6
Ottiss14

Tu nie chodzi o rozmiar kuli, czy dokładnie rzecz ujmując pocisku. Pocisk karabinowy kalibru .223 jest mniejszy od pistoletowego kal. 9 mm a znacznie bardziej zabójczy. Dlaczego? Dlatego, że niesie dużo większą energię kinetyczną, którą przekazuje celowi w momencie uderzenia. M.in. dlatego pociski karabinowe, które przechodzą przez ciało na wylot są również śmiertelne. Dlatego też postrzelenie ze śrutu, choć to przecież maluteńkie kulki, również jest przy małej odległości (zanim śrut wytraci energię) śmiertelne.

ocenił(a) serial na 10
sivyok

Pociski, które przechodzą przez ciało są mało śmiertelne.
Śmiertelne są pół albo bezpłaszczowe, które całą energię wytracają w ciele.

ocenił(a) serial na 6
splashradek

To zależy w co się trafi. Pocisk, którzy przejdzie przez ciało rozszarpując arterie będzie bardziej śmiertelny, niż ten, którzy zatrzyma się wcześniej na kości, np. miednicy. Ale generalnie oczywiście masz rację, przy czym nie o tym tutaj rozmawiamy. Chyba zgodzimy się, że kule (pociski) z .223 są mniejsze od 9 mm są znacznie śmiertelniejsze przez energię, jaką niosą i przekazują na cel?

Ottiss14

Piszesz o zupełnie innej sprawie. Piszesz o przypadkach, kiedy ludzie przeżyli po strzale w głowie. Z tego wynika, że według Ciebie żaden strzał w głowę (oprócz broni większego kalibru) nie kończy się natychmiastową śmiercią, a ludzie zawsze po takim strzale umierają po kilka dni albo nie umierają w ogóle (to z czego strzelano w Katyniu?). Ale raczej nie miałeś tego na myśli. W takim razie napisz, czy po takim strzale (brakuje mi synonimów), po którym następuje natychmiastowa śmierć, ofiara to słyszy?

Poza tym nawet jeśli to mit, to przecież niczego nie zmienia. Dla twórców nie musiało mieć żadnego znaczenia, czy to mit, czy nie. Nie bez powodu Tony mówi o tym w którymś z wcześniejszych odcinków. Twórca "Rodziny" w którymś z wywiadów odnośnie zakończenia powiedział, że odpowiedź tkwi właśnie w tym odcinku. No i odniesienie do "Ojca chrzestnego" też raczej nie bez powodu. A że skąd wiedział, czy Tony tam będzie? To już przesadne czepianie się szczegółów. Zresztą zapewne ktoś z otoczenia Soprano zyskałby na jego śmierci. Więc pewnie został zdradzony przez kogoś, kto wiedział, gdzie on będzie. A może po prostu był śledzony.

PS. Werter to bohater książkowy, więc dosyć kiepski przykład.

NickError

Werter był przykładem na to ,że w ubiegłych wiekach ludzie mieli nieco większą wiedzę o śmierci i umieraniu.

"Poza tym nawet jeśli to mit, to przecież niczego nie zmienia. Dla twórców nie musiało mieć żadnego znaczenia, czy to mit, czy nie." - dokładnie to napisałem.

Ottiss14

Nie doczytałem wszystkich Twoich wypowiedzi. Widziałem kilka takich scen (oczywiście w filmach) podobnych do samobójstwa Wertera. Chociażby w "Wyspie tajemnic". Jeśli widziałeś, to na pewno wiesz, o którą scenę mi chodzi. Bodajże w "Upadku" ktoś mówi Hitlerowi jak ma się zastrzelić, żeby ponieść śmierć na miejscu, a nie się po prostu oślepić (nie może ci zadrżeć ręka). W "Podziemnym kręgu" Norton przestrzela sobie policzek, ale to w sumie też headshot. W "Traffic" płatny zabójca mówi, że woli bomby w samochodzie, niż strzelanie, "pakujesz komuś w głowę 5 kulek, a potem jakiś lekarz składa faceta do kupy".
Faktycznie słyszałem kiedyś w jakimś wywiadzie, jak żołnierz w Iraku mówił, że postrzały w głowę są mniej groźne, niżby się mogło wydawać. No ale w walce pewnie więcej jest sytuacji, kiedy kula uderza w głowę pod kątem, rykoszetem, no i jeszcze jest hełm.

Więc nie mówię, że nie masz racji. Ale jak ktoś wspomniał, w tym serialu to się raczej nie kończyło na jednym strzale. Śmierć Bobby'ego chociażby.

ocenił(a) serial na 9
Ottiss14

Nie ma znaczenia czy to jest mit, czy nie. Ważne, że w filmie uznali, że tak jest i do tego nawiązali w zakończeniu.

ocenił(a) serial na 10

Sprawy zaszly za daleko miedzy New Jersey a Nowym Yorkiem, dlatego podczas ostatniej narady miedzy dwoma rodzinami poszlo zielone swiatlo w strone Phila. Pod uwage nalezy wziac fakt iz Carmine Lupertazzi,stary burak, co do trwalosci wspolnych interesow nie mial watpliwosci, co wiecej, jak tylko John wychylil sie z tematem Ralpha, od razu poruszyl temat usuniecia Johna wspolnie z tonym (biznes byl najwazniejszy). Ostatnia narade zoorganizowal dziadzia emeryt z NY - tym wiekszy nacisk na tradycje i przywyczajenia.
Czy T. zginal na zlecenie NY? nie jest to na pewno jasne...do tego dobre relacje z FBI pod koniec .....
scena symbolizuje na pewno koniec, ale czy smierc? cala rodzina zeszla sie w komplecie, wiadomo ze Carlo bedzie zeznawal.....schylek, koniec czegos wielkiego....ale czy smierc? Forget about it

ocenił(a) serial na 10

Muszę Cię rozczarować, cała interpretacja bierze w łeb :(
http://www.nydailynews.com/entertainment/tv-movies/david-chase-reveals-truth-beh ind-sopranos-ending-article-1.231236
http://www.huffingtonpost.com/2012/12/17/sopranos-david-chase_n_2317801.html

użytkownik usunięty
Pan_Don

w którym miejscu? aktor grający agenta harrisa powiedział, że w scenariuszu było to jeszcze bardziej (może za bardzo i dlatego zmienili?) zasugerowane (""Sopranos" finale - Cast Reactions" na YT). na pewno celem scenarzystów było nakierowanie właśnie na taką interpretację, ale warto też zwrócić uwagę, że następnym utworem w szafie grającej po "Don't Stop Believing" jest "Any Way You Want It" :)

ocenił(a) serial na 9

Pierwszy link który wrzucił Pan_Don - David Chase (twórca serialu) mówi wprost, że Tony nie zginął w finałowej scenie. Chyba wszystkie inne teorie i domysły czy też wypowiedzi innych osób są niższe rangą wobec samego autora ;)

użytkownik usunięty
Dxxx

przecież z żadnej przytoczonej wypowiedzi chase'a nic takiego nie wynika, więc nie wiem skąd ich wniosek. zresztą teraz wygooglowałem cytat, która niemal wprost sugeruje, że tony zginął.

There are no esoteric clues in there. No Da Vinci Code. Everything that pertains to that episode was in that episode. And it was in the episode before that and the one before that and seasons before this one and so on. There had been indications of what the end is like. Remember when Gerry Torciano was killed? Silvio was not aware that the gun had been fired until after Gerry was on his way down to the floor. That's the way things happen: It's already going on by the time you even notice it. [...] I'm not saying anything. And I'm not trying to be coy. It's just that I think that to explain it would diminish it.

ocenił(a) serial na 9

No fakt, że w artykule który mówi wprost, że Tony nie zginął, nie ma cytatu potwierdzającego dokładnie te słowa... A w przytoczonym przez Ciebie czegoś nie rozumiem (może z powodu niezbyt dobrego poziomu angielskiego) - najpierw gość mówi, że wszystko dotyczące ostatniego odcinka było w nim zawarte i nie ma żadnych zagadek / ukrytych wskazówek, a w kolejnym zdaniu że były tropy we wcześniejszych epizodach jaki będzie koniec... i opis zabójstwa Torciano (jak dobrze kojarzę, było to w jakiejś restauracji, siedzieli przy stoliku z Silvio i dwiema dziewczynami), w którym nie było dźwięku wystrzału tylko rozbryzg krwi, więc tak jak mówię, albo czegoś nie rozumiem, albo facet sam sobie zaprzecza.

ocenił(a) serial na 10

Wydaje mi się że niemożność zaakceptowania tak oczywistego zakończenia (zabicie Tonyego) przez niektórych ludzi wynika z ich chciejstwa. Zżyli się z postacią serialu i teraz trudno im zaakceptować inny jego koniec, niż sami sobie wymarzli.
Podobna sytuacja była już na tym forum gdy ktoś napisał że Tony to zły człowiek. Nagle podniosły się głosy oburzenia, a przecież to że Tony był zły to raczej oczywista sprawa.

użytkownik usunięty
MishaPl

"Zżyli się z postacią serialu i teraz trudno im zaakceptować inny jego koniec, niż sami sobie wymarzli.
Podobna sytuacja była już na tym forum gdy ktoś napisał że Tony to zły człowiek. Nagle podniosły się głosy oburzenia, a przecież to że Tony był zły to raczej oczywista sprawa."

Wczoraj w komentarzach na onecie dało się wyczytać, że postać Tony'ego była dla kogoś wzorem do naśladowania w kwestii radzenia sobie z różnymi codziennymi sprawami, ktoś inny napisał, że dzięki T. zmienił swoje życie, stał się twardszy itp. Trochę to... przerażające. Ludzie biorą sobie za wzór postać bandyty i mordercy i nawet ośmielają się o tym pisać.

James już wie, jak to jest umierać. Szkoda gościa, młody był...

ocenił(a) serial na 10

Rzeczywiście jest w tym coś niepokojącego. A mianowicie nie to że ktoś polubił tą postać (Tony naprawdę da się lubić) ale to że nie dostrzegają że był złym człowiekiem.
Co do samej sympatii do Tonego to akurat w tym nie widzę nic dziwnego. Czarne charaktery od wieków były bardzo pociągające. Być może są jakąś podświadomą formą upustu nagromadzonych zły emocji? Coś w tym jest. W każdym bądź razie ja nie widzę w tym nic złego. Tak samo nie widzę nic złego jeżeli ktoś preferuje w grach komputerowych wcielać się w czarne charaktery (niektórzy próbują doszukiwać się w tym jakiś zależności). Dla mnie jest to jak najbardziej normalna forma odreagowania. Nie wspominając o tym że czarne charaktery są po prostu ciekawsze. Szczególnie widać to na przykładzie filmów. Zazwyczaj są bardziej złożone, mniej oczywiste, silniejsze.
Natomiast czerpanie wzoru z Tonego to już w ogóle jakaś abstrakcja. "postać Tony'ego była dla kogoś wzorem do naśladowania w kwestii radzenia sobie z różnymi codziennymi sprawami" Akurat tutaj sytuacja jest jeszcze dziwna z praktycznego punktu widzenia. Chodzi mianowicie o to że Tony nie był dobrym przywódcą. Podejmował niekiedy dobre decyzje ale często jego czynami rządziły emocje. Był egoistą i strasznym cholerykiem, przez co sam sobie szkodził. Wiele kłopotów z serialu mógłby uniknąć gdyby rozsądniej zarządzał swoimi ludźmi. Z praktycznego punktu widzenia (nie moralnego) zrozumiałe byłoby czerpanie przykładu z np. Vito Corleone.

ocenił(a) serial na 10
MishaPl

a w którym wątku to było? poczytałabym sobie.

ocenił(a) serial na 10

dla mnie sprawa jest dość oczywista
nie ma ciała nie ma zbrodni

użytkownik usunięty

Ciekawa interpretacja. Według mnie Tony ginie (wskazują na to wiele czynników, np. wymienione przez Ciebie), jednak nie zgadzam się co do zleceniodawcy zabójstwa (domniemanego). Moim zdaniem zabójcę wynajął Paulie (wiem, że wielu fanów serialu się strasznie oburza na taką propozycję, ale mam dziwne przeczucie że to on). Paulie to postać dwulicowa, zachłanna, interesowna, egoistyczna, wielokrotnie podkreślał że Tony nie traktuje go z należytym szacunkiem i narzekał na niską pozycję w hierarchii . Wykorzystując zamieszanie z Philem zlecił zabójstwo, a winą za nie mógł obarczyć ludzi z Nowego Yorku. Poza tym najwięcej skorzystał na śmierci Tonego, stanął na czele rodziny, zyskał szacunek wśród młodszych gangsterów, oraz zaczął zarabiać duże pieniądze(co było dla niego niezwykle istotne!).

ocenił(a) serial na 10

Wlasciwie to to jest az za proste. Ja tez uwazam, ze Tony zginal. Zbyt czesto przewijala sie ta rozmowa z Bobbym, ze jak ktos strzela ci w glowe, to nie jestes na to przygotowany tylko jest po prostu koniec. Ten typ co wchodzil do lazienki go sprzatnal. Meadow parkowala na 3 razy - 2 razy nie udalo sie zabic Tonny'ego, za trzecim razem w koncu tak. No i to, ze gdyby szybciej zaparkowala mogloby nie dojsc do zabiojstwa.

Potem jednak przeczytalem, ze rezyser wcale nie myslal o tym, krecac to zakonczenie. Chcial zostawic otwarte, ale nie sadzil, ze az tak ludzie beda kminic co tam sie wlasciwie stalo. Jak czytalem koniec ze slowami "Don't stop believin" mial byc dopelnieniem, ze niezaleznie od tego kiedy bedzie koniec, trzeba wierzyc.

Potem pomyslalem, ze w sumie to moze wlasnie tak mialo byc - ludzie mysla, ze stalo sie cos zlego, a wcale tak nie bylo. Ze cala ta scena dotyczyla tego, ze Tonny nie mogl sie jeszcze do konca pewnie czuc, ale zagrozenia juz nie ma i to co sie mu wydaje, ze kazdy jest podejrzany to tylko jego projekcja.

No a potem jednak pomyslalem, ze w sumie halo to rezyser, wiec musi namieszac, zeby jak najwiecej ludzi mowilo o tym zakonczeniu najdluzej jak sie da :))) Wracam wiec wracam do poczatkowej mysli - Tonny dostal kulke w glowe

ocenił(a) serial na 10

Dopiero teraz wpadłem na tą wypowiedź, a dziwne bo już sporo czasu obserwuje ten film i wypowiedzi tu udzielane :) Interpretacja że Tony ginie, dla mnie jak najbardziej rozsądna bo tak jak w Twoim poście jest pełno aspektów które na to wskazują. Jednak wolę zostać przy Otwartej Interpretacji ale nie dlatego że taka istnieje, może masz rację - nie istnieje ale dla mnie taka możliwość sprawia że to dzieło staje się jeszcze większe w moich oczach. Jeszcze mogę jedynie rzucić takie światło z kilku przemyśleń, pewnie błahych no ale... Może jednak zakończenie jest otwarte i to tylko kilka kwestii które mają rzucić pomysłem że Tony ginie ale są też kwestie że mógłby nie zginąć - choćby nawet to że nie ma ciała, nie ma zbrodni - nie widzieliśmy tego. A jedynie takim potwierdzeniem tego mógłbym dać to że miała wyjść kolejna część The Sopranos - nie wiem czy 7 sezon czy może jakieś odstępstwo ale miały być to dalsze losy rodziny i Gandolfini był w obsadzie :) Niestety nie wiem czy jako postać żyjąca czy może wracająca we wspomnieniach. Dlatego tak jak napisałem dla siebie wolę pozostawić w takim mniemaniu że jednak istnieje otwarte zakończenie i jest ich wiele i jedną z nich jest śmierć głównego bohatera :)

ocenił(a) serial na 8

A ja nie czytajac zadnych "podpowiedzi" odebrałem to tak ze teraz cały czas oczy dookoła głowy bo kazde wyjscie gdziekolwiek kazda osoba ktora idzie w jego kierunku moze byc potencjalnym zamachowcem.Zycie w ciagłej niepewnosci i strachu?

ocenił(a) serial na 8
monia_tomaszek

Dokładnie tak samo sobie pomyślałem. Zresztą twórca przyznał, że tu nie chodzi oto czy został zabity czy nie bo chodzi o coś zupełnie innego. Właśnie oto, że jest cała rodzina, niby normalne życie ale jednak nie- wieczna niepewność nawet chwili. Scena tego parkowania po prostu specjalnie miała tą niepewność pokazać- bo wydaje się jakby miała mieć jakieś znaczenie wręcz wzbudzała emocje mimo, że to było zwykłe parkowanie. Świetnie rozegrane. Ile ludzi potem robi wokół tego teorie spiskowe.

ocenił(a) serial na 10

Przyczepię się "I jeszcze raz odnośnie zakończenia. Tony ginie. Tam nie ma żadnych możliwości dowolnej interpretacji. Szkoda, że nie wszyscy to kumają."
Jak oglądałem to te X lat temu, też przyszlo mi to do głowy. W sumie od razu podczas oglądania. Ale proszę, jeśli nie ma jasno pokazanego, to jest do dowolnej interpretacji. Właśnie dzięki temu, że nie ma pokazanego co się stąło, jeden interpretuje to jako śmierć Tonego (od początku wyemitowania tego odcinka były te teorie, więc nie wime skąd ta 'genialność' Twojej interpretacji, chociaż propsy za rozpisanie tego), drugi jako to że rodzina się zebrała i koniec zmartwień, koniec serialu. Inny jeszcze coś. Jest otwarty na interpretację, w sumie najbardziej otwarty na interpretację odcinek i zakończenie jakie widziałem ze wszystkim filmów czy seriali. Szkoda że nie wszyscy to kumają, też odpuść.. bo trochę wąskie widzenie masz i otwartość na inne zdania. Właśnie cała genialność tej końcówki polega na tym, więc jej nie ujmuj i nie przyklejaj nakleji 'oczywistości'

ocenił(a) serial na 8

Sporo fajnie rozpisanej teorii...ale jednak tylko teorii.
By położyć argumenty, które podnosisz wystarczy jeszcze raz obejrzeć końcówkę. Choćby twierdzenie, że montaż został poprowadzony specjalnie tak, by pokazać twarz Tonego oraz to co on widzi (point of view). No niestety nie do końca. Owszem, są rzuty na twarz, na rozmówców, ale także od boku stolika, także na jakąś parkę itp. Tylko sceny dialogowe są kręcone z wyminą twarzy na ujęciach ale to zwykły zabieg.
Montaż scen jedynie podnosi napięcie. Widz czeka aż coś się stanie, bo musi się stać, co nie? Bo sielska muzyka, bo kolacyjka z rodziną - no coś zaraz się stanie, po prostu musi. Pewnie go zabiją na końcu, albo chociaż będzie zamach...ale nie - na pasku pozostało mało czasu, więc pewnie go zabiją. Ciągle wchodzą do knajpy, jakieś podejrzane typy - i to ile! Każdy jest podejrzany!
i......i właśnie o to chodzi. Właśnie to jest teraz przekleństwem Tony'ego, po tym wszystkim co przeszedł, oraz co sam zrobił przez te wszystkie lata. On nie myśli o niczym innym jak tylko o tym że sam też jest następny w kolejce.
Łatwo również położyć argument, że Tony po wszystkim jest rozkojarzony i nieostrożny - własnie nie jest. To od razu mi sie rzuciło w oczy. On cały czas siedzi jak na szpilkach. Ciągle unosi wzrok, ciągle rzuca spojrzenia dookoła, ledwo skupia się na rozmowie, bo ciągle jest na czuwaniu. Każdy inny klient nawet nie zauważa dzwonka przy wchodzeniu do baru, a Tony patrzy na drzwi za każdym razem gdy ktoś wchodzi. Czy oczekuje Meadow? Może tak,,, a może nie.
I to według mnie pokazuje końcówka. Że życie Tony'ego tak będzie teraz wyglądać. Przy rozmowie z Pauliem zostają wyliczeni wszyscy kapo, którzy zginęli, ponadto zamordowani zostali, także konkurencyjni bossowie i nieposłuszni żołnierze, ogólnie trup ścielił się gęsto i to chodzi Tony'emu po głowie, to juz do końca dni będzie mu towarzyszyło. Mimo że wygrał, mimo że przeżył to jedynie takie życie mu pozostało...
Ale to także kolejna teoria. To jednak pokazuje, że zakończenie jest jednak otwarte, bo można dowolnie przerzucać się argumentami. A to, że teoria o śmierci była napisana gdzieś po angielsku nie znaczy, że jest to słowo wyroczni. Po prostu ktoś widział to w ten sposób. Ja to widzę w inny bo to co opisałem wymyśliłem sam.
Pozdrawiam

ocenił(a) serial na 8
air87

Zgadzam się z tobą. Niektórzy tutaj zwrócili uwagę na to, jak sobie przypominał rozmowę z Bobbym o tym, że podobno nie słyszy się strzału, jak dostaje się kulkę. Myślę, że przypominał sobie tę rozmowę z innego powodu. To właśnie Bobby, jako szwagier miałby być jego prawą ręką i przepustką do spokojnej emerytury po tym, jak Chris po raz kolejny udowodnił, że nie można na nim polegać i w końcu Tony go zabił. W momencie śmierci Bobbye'go ta perspektywa również stała się nierealna. Jedyne, co mu zostało, to rządzić rodziną i w każdej chwili oczekiwać zabójców.

ocenił(a) serial na 10

Finał tego serialu to majstersztyk, jak i sam serial.

ocenił(a) serial na 9

Dobrze to wszystko opisałaś, ale ja i tak zostanę przy swoim i napiszę, że wolałbym zobaczyć śmierć Tonego na oczach jego najbliższych niż myśleć jak rzeczywiście to wyglądało. Ja po prostu lubię mocne zakończenia. O tym za tydzień zapomnę.

ocenił(a) serial na 10
SzopeN_PL

Pytanie kto byl zleceniodawca zamachu na Tonego? Skłaniam sie ku NY, Tony od pewnego czasu byl tam tak nie lubiany ze nawet do medow przypierniczal sie gosciu nie szanujac wartosci rodzinnych, do tego okolicznosci zamachu na leotardo jeszcze bardziej zbulwersowaly brooklyn dlatego tez podjeto decyzje o smierci soprano na oczach rodziny

ocenił(a) serial na 9
kaczmelk

też tak myślę, ale prawda jest taka że ta śmierć (i koniec serialu zarazem) przyszła dla Tonyego w samą porę - szykował się proces po odwróceniu Carla i wątpię by Tony się z tego wygrzebał.. zakończenie jest ciekawe, a serial nie powinien trwać ani minuty dłużej.

ocenił(a) serial na 8

David Chase miał takie ucięte zakończenie w planach już niecałe 3 lata przed tym sezonem.

Tutaj dobrze zobrazowane wyjaśnienie (wymaga obejrzenia m.in. całej końcowej sceny w restauracji):

https://www.youtube.com/watch?v=Cd9OsHsLJ28&t=71

ocenił(a) serial na 8
Jaromaz

Twórca "Rodziny Soprano" przez lata odmawiał brania udziału w dyskusjach na temat tego, co się stało w ostatniej scenie serialu (choć sugerował, że uważny widz powinien to wiedzieć). Wygadał się przypadkiem, przy okazji wywiadów na 20. rocznicę serialu, które przeprowadzali Matt Zoller Seitz i Alan Sepinwall do książki "The Sopranos Sessions".

Alan Sepinwall, obecnie krytyk "Rolling Stone", i Matt Zoller Seitz, który pracuje w "New York Magazine", rozpoczynali kariery dziennikarskie w gazecie "Star-Ledger" w New Jersey. Tej samej, którą Tony czytał w serialu. Obaj zaczynali od pisania o "Rodzinie Soprano" i to raczej nie przypadek, że to właśnie w rozmowie z nimi David Chase wygadał się na temat finału. A dokładniej rzecz biorąc nazwał ostatnią scenę serialu "sceną śmierci".

Sepinwall i Zoller Seitz od razu zwrócili Chase'owi uwagę, że użył określenia "scena śmierci". Na co ten zrobił chwilę przerwy i wypalił: "Pi*przcie się, panowie". Ale słowa padły, a ponieważ USA to nie Polska – nikt tam nie słyszał o autoryzacji wywiadów – wszystko poszło do druku. Chase zaś powiedział jeszcze więcej na temat finału. "Nie chciałem robić bezpośredniej sceny śmierci".

David planował przez dwa lata scenę śmierci Tony'ego, tylko nie chciał, żeby była dosłowna. Ci z nas, którzy wierzyli, że dla Tony'ego był jakiś cień nadziei, raczej już zostali tej wiary pozbawieni.

ocenił(a) serial na 9

Właśnie obejrzałem ten odcinek i faktycznie trzeba przyznać że ta możliwość by mogłaby zaistnieć. Dlaczego by? Ponieważ postać Toniego Soprano jest postacią fikcyjną a więc historia toczy się od momentu pierwszego ujęcia do ostatniego. Jest co prawda garść scen gdzie Tony opowiada swoją przeszłość, ale nie ma wyjaśnienia co się zdarzyło po ostatnim ujęciu. Myślę że reżyser z premedytacją wywołał dyskusje co się zdarzyło, a tak naprawdę taka dyskusja nie ma o tyle sensu, że biorąc pod uwagę fikcyjność postaci można co najwyżej dyskutować nad tym co by się mogło wydarzyć dalej. To taka kwantowa superpozycja filmowa HAHAHA. Można tylko co najwyżej dyskutować o prawdopodobieństwie nie o rzeczywistości.

ocenił(a) serial na 9

Kwestia interpretacji. Dla mnie zakończenie to tylko mrugnięcie okiem do widzów by po ostatniej scenie mieli co rozkminiać. Nie przekonuje mnie pomysł zamachu na Tony'ego. On rozliczył się z Leotardo, a ludziom tego drugiego nie zależało na eskalacji konfliktu. Inna sprawa to federalni, którzy mogli go zapuszkować w każdej chwili. Autor serialu specjalnie budował napięcie ostatniej sceny by na koniec pokazać widzom figę z makiem. To trochę wyglądało tak jakby chciał powiedzieć "zakończenie wymyślcie sobie sami". Dziś to by nie przeszło, a stacja i twórcy serialu zostaliby rozszarpani w mediach podobnie jak twórcy GoT za ostatni sezon.

ocenił(a) serial na 10
siLk_2

Już wtedy zakończenie było odebrane jako kontrowersyjne. Bo wielu go nie zrozumiało i chwilę po premierze myśleli, a że transmisja padła. I racja, dzisiaj są inne czasy i widzowie w większości przypadków to tępaki, którym wszystko trzeba pokazać. Zresztą widać to po poziomie seriali, który drastycznie spadł.

Odnośnie zakończenia, to sam Chase niedawno wspominał, że taki pomysł był zawsze. Czyli nie pokazywać wprost, ale dać do zrozumienia, że stało się coś niepokojącego. Np jeden z pomysłów był taki, że Tony jedzie do Brooklynu, ale miało być zasugerowane, że już stamtąd nie wróci.
Tonego mógł sprzątnąć każdy, nawet Paulie (którego sam chciał zabić), albo Patsy za śmierć brata, o czym na pewno nie zapomniał. Wojna to idealny moment na przejęcie władzy i nowe rozdanie, kiedy zaufanie do bossa spada za doprowadzenie do konfliktu. Najbardziej prawdopodobne, że to zlecenie Nowego Jorku. Butchie nigdy za Tonym nie przepadał i dla nich to też była okazja na oczyszczenie atmosfery i przejęcie tego co zostało. Poza tym Phil został zabity na oczach żony i wnuków, do tego skończył ze zmiażdżoną czaszką, nie sądzę by ktoś akceptował taką formę egzekucji.

No i nie zapominajmy o Carlo. Nawet gdyby nic się nie stało, to zgodził się zeznawać, a to już nie podchody w informatorów, więc nie ma tutaj mowy o happy endzie.

ocenił(a) serial na 9
giant enemy crab

Owszem scenariusze o których piszesz są możliwe, ale wątek zamachu jest dla mnie naciągany. To by miało sens gdyby Tony poszedł na współpracę z FBI, albo zostałby jakiś mocny gracz w Nowym Yorku. Dla mnie Chase wymyślił sobie zakończenie, które chyba tylko on rozumiał, a miliony fanów szukały potem rozwiązania.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones