Puszczają, gdzieś od tygodnia leci codziennie na Comedy Central :) Niestety puszczają na raz po 4 odcinki, więc szybko się skończy. Ale leci! :D

Fajnie że leci. Tak z innej beczki, nie wiem jak was, ale mnie na początku wnerwiało te marudzenie Malcolma nad tym do jakiej klasy chodzi. Ale jak kolejny raz obejrzałam serial, to było mi go raczej żal. Decyzja Lois przewróciła życie Malcolma do góry nogami a ona miała to w nosie.

Oglądam! Na CC często są powtórki więc tak szybko nie zakończą. I dobrze :-)

A pamiętasz może dlaczego Francis został wysłany do tej szkoły? Bo nie mogę sobie za nic w świecie przypomnieć.

Hm, bo był niegrzeczny? Nie wiem czy to było gdzieś dokładnie przedstawione. Z tego co pamiętam to w pierwszym odcinku on już tam był :D

No tak, ale na pewno w jakimś odcinku było wymienione konkretne przewinienie ;)

Tak myślisz? To nie wiem :D

Z tego co pamietam to faktycznie Francis trafił tam, bo sprawiał za duże problemy wychowawcze i rodzice nie mogli sobie z nim poradzić.

A co sądzisz o Malcolmie, tym że mimo młodego wieku jest nieco zgorzkniały i tym jego marudzeniu itd?

Dojrzewa, hormony buzują i zaczyna się u niego okres młodzieńczego buntu. Tak myślę :)

Ja myślę trochę inaczej, ale by to opisać musiała bym ci zrobić dłuższy wywód a nie wiem czy chce ci się czytać :)

Nie krępuj się ;)

OK. Uważam, że to nie hormony, tylko konsekwencje wydarzeń z pierwszego odcinka. Malcolm, został wtedy przeniesiony ze zwykłej klasy, do klasy na geniuszy. Ta decyzja została podjęta, przez nauczycielkę, Hala i Lois, bez Malcolma. Nikt nie pytał go o zdanie, ani czy tego chce. Nie miał też wsparcia. Lois powiedziała że ci którzy się z niego śmieją stoczą się na dno i skończą harując za grosze na stacji benzynowej. I na tym koniec. Nikogo nie obchodziło przez co wtedy przechodził Malcolm. Z dnia na dzień stał wyrzutkiem. Pamiętam, że dzieciaki z klasy geniuszy miały przezwisko "Klerboyn". Klerboyni stali na samym dnie szkolnej hierarchii, byli pośmiewiskiem całej szkoły. Nikt ich nie lubił, nikt nie chciał się z nimi zadawać. Przez chodzenie do tej klasy, Malcolm stracił wszystkich dawnych przyjaciół. Ludzie z którymi kumplował się i uczył w jednej klasie od wielu lat, nagle zaczęli udawać, że go nie znają. Wszyscy omijali go szerokim łukiem, nikt nie chciał nawet usiąść z nim przy jednym stoliku na przerwie obiadowej. Była wtedy taka scena, że Malcolm siedział na przerwie przy stoliku. Wokół niego w okręgu stało pół szkoły i kiedy Malcolm trochę przysuwał się do nich raz w jedną, raz w drugą stronę, to dzieciaki od niego się odsuwały. Skwitował tę scenkę zdaniem "W tej szkole, bycie mądrym jest jak bycie radioaktywnym". Poza tym ogromną frustrację budziła w nim, większość uczniów z klasy Klerboynów. Bo tak bardzo się od niego różnili. Klerboyni w większości byli ciotami, stereotypowymi kujonami, którzy mają alergię na wszystko, łącznie z powietrzem. Którzy nie mają własnego życia, ani normalnych zainteresowań i 99% dnia spędzają z nosem w książkach. Włażą nauczycielom w odbyt a za wysoką ocenę, dosłownie dali by się pociąć. Pamiętasz pewnie że kilka razy Malcolm odwracał się od nich i ich olewał np. kiedy poszedł grać w sztuce Szekspira, albo kiedy poszedł do liceum i zaczął olewać dawnych kumpli by zadawać się z licealistami i mówił wtedy że strasznie się cieszy, bo wreszcie ma normalnych przyjaciół. I myślę, że dla tego tak marudził. Chciał by było jak dawniej. Chciał chodzić do przeciętnej klasy, mieć normalnych przyjaciół i by nikt nie traktował go jak odmieńca. I chyba też dla tego kumplował się ze Steviem. Tak z braku laku, bo był inny, niż reszta Klerboynów. Gdyby nie Stevie, Malcolm nie miał by normalnych przyjaciół...a właściwie, to nie miał by w ogóle żadnych przyjaciół

Wywód skończony. Teraz czekam na twoją opinię. Pozdrawiam :)