...najlepszy tytuł z genialnej serii Monkey Island.

Jedynka mogłaby być lepsza, gdyby utrzymała poziom pierwszej wyspy do końca gry. Jednak druga wyspa jest
bardzo irytująca, zarówno w swoim zalewie absurdalnymi zagadkami, jak i w sposobie przemieszczania się po
wyspie- ciągłe nużące i dużo za długie podróże łodzią bezlitośnie zabijały fun gry. Jedynka miała też nieco
sztampowy happy end.

Trójka była świetna i również mogłaby być lepsza od dwójki, gdyby tylko tak drastycznie nie zmieniono szaty
graficznej. Jest oczywiście cudowna, ale kreskówkowy rys odbiera tej grze to, co bardzo ceniłem w jej
poprzedniczkach- awanturniczy , brawurowy klimat. Trójka, mimo tysiąca zalet, nie posiadała już tego, co zdążyłem
w tej marce pokochać najbardziej. Przy okazji, trójka również grzeszy słodkim happy endem.

Czwórka to już oczywiście zupełnie inna liga. Przejście w 3d bynajmniej nie wyszło serii na dobre. Ogromna
infantylizacja wszystkiego. Najboleśniej ten zabieg odczuła fabuła- ta przypominała bardziej jakiś losowy odcinek
kreskówki niż piracką przygodę. Na infantylizacji oberwało się również postaciom, dialogom, żartom. Gra wciąż miała
dużo zalet i przezabawnych momentów, jednak stawia to ją jedynie na pozycji produkcji "dobrej".

Tales of Monkey Island, czyli piąta gra z serii, to już kompletnie nie to samo. Odejście od tradycji przygodówkowych
tak dalekie, że ciężko mi identyfikować ten tytuł jako część kochanej przeze mnie serii. ZERO ZABAWY KONWENCJĄ
Aczkolwiek co do ostatniego zarzutu mogę się mylić, ponieważ gra była na tyle odpychająca iż jej nawet nie
ukończyłem!


Dwójka natomiast ma wszystko jak trzeba. Na najwyższym poziomie zagadki, dialogi, pomysły, muzykę, lokacje,
zabawę konwencją, genialne zakończenie, i TONY ŚWIETNEGO KLIMATU. Produkcja doskonała.