PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=606783}
8,7 5 254
oceny
8,7 10 1 5254
Silent Hill
powrót do forum gry Silent Hill

Muszę przyznać że tego co przeżyłem, grając w tą grę, nie da się porównać z niczym. Nie
potrafię sobie przypomnieć absolutnie żadnej sytuacji która wywołałaby we mnie większy
strach. Czy to z życia realnego, czy tego wirtualnego.
Wciąż doskonale pamiętam ten okres. Do Silnet Hill zabrałem się mając w głowie
jedynie rekomendacje znajomego. Nie miałem zielonego pojęcia czym i o czym jest ta
gra. Jedyne co kumpel mi powiedział to ,to że ta gra jest przerażająca. Wtedy jedynie
uśmiechnąłem się z politowaniem. W końcu Residenta przewałkowałem na wszystkie
możliwe sposoby. Jakże naiwny byłem:)!
Płyta zawirowała w konsoli około 22. Chciałem stworzyć możliwe jak najlepszy klimat, bo
spodziewałem się że "straszność" tej gry jest mocno przesadzona. To co nastąpiło
potem przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Już samo intro, mimo iż nie pokazujące
żadnych drastycznych scen, wywołało u mnie dreszcze. Tam muzyka, klimat...
Granie w tą grę przypominało jakiś masochistyczny rytuał. Odpychała mnie od siebie i
niemal sprawiała fizyczny ból jednocześnie przyciągając z niesamowitą siłą. Sytuację
dodatkowo pogarszał fakt że miałem tą grę oddać za klika dni. Nie mogłem więc sobie
pozwolić na marnowanie czasu na odpoczynek od tej gry! Musiałem wiedzieć jak
wszystko dalej się potoczy i dalej chciałem przebywać w tamtym świecie. Te godziny
przed telewizorem, gdy adrenalina bez przerwy pompowana była do mojej krwi,
sprawiały że przez długi czas potem chodziłem jak na haju. Dudniło mi w głowie,
wszystko wydawało się być przytłumione a ja miałem wrażenie że rzeczywistość
obserwuję zza jakiejś zasłony. Nie potrafię dokładnie tego opisać. Można powiedzieć że
na tydzień całkowicie wsiąkłem w świat Cichego Wzgórza. Nie zajmowałem się niczym
innym, nie myślałem o niczym... Nawet ówczesna deszczowa aura sprzyjała takiemu
nastrojowi...
Wciąż doskonale pamiętam najstraszniejsze i najbardziej wstrząsające doświadczenia z
tej gry. Pamiętam gdy pod koniec,błądząc w tej plątaninie korytarzy, w pewnym
momencie usłyszałem dziecięcy śmiech. Najpierw stałem bez ruchu chyba z pięć minut
czekając aż coś się wydarzy, po czym ostrożnie ruszyłem przed siebie. Po przejściu kilku
kroków, z mroku wybiegła wprost na mnie Cheryl! Napięte nerwy sprawiły że bez
zastanowienia nacisnąłem spust, dopiero w trakcie uświadamiając sobie do kogo
strzelam. Cheryl okazała się jednak jedynie widmem, które przeniknęło przeze mnie i
zniknęło... Pamiętam również drogę do latarni morskiej i nacierające demoniczne istoty.
Na początku sukcesywnie likwidowałem jedną po drugiej, jednak po pewnym czasie
zaczęło się ich pojawiać tyle że wpadłem w panikę i po prostu zacząłem biec na oślep.
Pamiętam szalejącą kamerę, kręte kładki, ryki potworów za mną, trzeszczenie radia i
ulgę, gdy jakimś cudem udało mi się dotrzeć do latarni. I ciszę gdy już znalazłem się za
jej drzwiami.
Anie nigdy przedtem, ani potem nie przeżyłem takiej traumy jak wtedy. Grę oddawałem z
niejaką ulgą. Nie wiem czy sam byłbym w stanie przestać w nią grać. Jakiś czas potem,
gdy już ochłonąłem, pamiętam jak powiedziałem sobie "nigdy więcej".
Gdy już nadeszły czasy PS2, usłyszałem o tym że szykuje się kontynuacja SH, widziałem
jednak że nie mam ochoty znów przechodzić przez to co wtedy. Silent Hill 2 ukazało się
już oficjalnie a mi nawet do głowy nie przeszło żeby ją nabyć. Do czasu.
Przechodziłem akurat po raz kolejny Final Fantasy VIII i rozwiązując zagadki zamku
Ultimecii, trafiłem do mrocznego, niskiego korytarza w którym pod ścianą leżał jakiś
przewrócony przedmiot z kołami, chyba armata. Stałem przez chwilę przypatrując się jej i
próbując zrozumieć z czym mi się ona kojarzy i dlaczego budzi we mnie jakiś
nieokreślony niepokój. Nagle uświadomiłem sobie o co chodzi. Ona wyglądała zupełnie
jak wózek inwalidzki. To i ten ciemny korytarz zadziałały jak zapalnik przywołując
wspomnienia. Wtedy SH ponownie zagnieździło się w moim umyśle. Po raz kolejny nie
mogłem przestać myśleć o tej grze i wiedziałem że zakup kolejnej części jest jedynie
kwestią czasu. No i stało się, dwa dni później już maszerowałem do domu z grą w
plecaku, przeklinając samego siebie w myślach za to że sam się na to skazuję.
Silnet Hill 2 również okazało się straszną grą, jednak nie wywołało już we mnie tego co
pierwsza część. Głównie dlatego że już wiedziałem czego się po niej spodziewać.

Nigdy nie zapomnę pierwszego Silent Hilla. Nawet nie chciałbym już do niego wracać,
bo wiem że to już nie było by to samo. Ta gra wtedy uderzyła we wszystkie moje
najczulsze punkty.

Miał być krótki temacik a rozpisałem się jak głupi;)

ocenił(a) grę na 8
Stilnes

Miałem podobne odczucia grając pierwszy raz w SH. Im dłużej grałem w tą grę, tym bardziej czułem się wciągany w świat zardzewiałych, pełnych krwi i ciał korytarzy. Silent Hill działa odwrotnie niż wspomniany przez Ciebie Resident Evil i setki innych survival-horrorów. W RE głównym czynnikiem wywołującym strach są potwory. W SH głównym wrogiem nie są monstra, a Twoja własna wyobraźnia podsycana dźwiękami w tle. Napięcie dodatkowo podsyca praca kamery, przez którą nie można w pełni obejrzeć otoczenia lub proces ten jest znacznie spowolniony (przy okazji, kolejny dowód na to, dlaczego SH 5 jest do kitu) . Jest to kolejna z gier, o której mógłbym rozmawiać godzinami, podobnie zresztą jak o SH 2 i 3. Dlatego tak bardzo mnie boli to, co robią z tą serią "specjaliści" od Konami.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Piękna wypowiedź! Podpisuję się pod nią nogami i rękami. Moje początki z SH były podobne a moich odczuć sam bym lepiej nie wyraził niż jak Ty to zrobiłeś. Niewątpliwie to gra jedyna w swoim rodzaju. Do tej pory pamiętam ten strach jak na "hardzie" wkraczałem do szkoły podstawowej... Te mroczne, szkolne sale z tymi przerażającymi "dziećmi" i ich odgłosami... To była dla mnie najgorsza lokacja, no i kanały. Grałem jeszcze w 2 i 3 ale to już nie było to samo :(

Stilnes

tak to opisałeś, że mam ochotę zagrać, a jednocześnie cholernie boję się tego :D
więc nie wiem jak to będzie

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Moja pierwsza styczność z tą grą była jak miałem 9 lat. Do tej pory pamiętam, że nawet okładka gry robiła na mnie klimatyczne wrażenie. Serce już zaczęło szybciej bić po wciśnięciu Start New Game a potem Easy (Ten przeraźliwy dźwięk). No i potem szukanie Cheryl... Klimat był nieziemski a to za sprawą Akira Yamaoki'ego który stworzył genialny soundtrack składający się z różnych ambientów. To jedyna gra w której musiałem latać do łazienki co 15 min xD

NikoBellic91

Właśnie miałem napisać coś podobnego a propos soundtracku Akiry Yamaoki, który idealnie wstrzelił się w klimat serii (i to nie tylko osobny wyczyn, a każda część SH była idealnie adekwatna do dzwięków jego soundtracków) . Gość jest w ogóle jakimś kosmitą, podobnie jak autor scenariusza - Keiichiro Toyama. Uważam, i zawsze uważałem, że japończycy to mistrzowie psychodelii i horrorów. O zakończeniach i plotach każdej serii (oprócz tych nowych, o stokroć płytszych niestety...) można by pisać referaty naukowe z psychiatrii. Nie jest przypadkiem, ze Siren Blood Curse był tak dobrym Survival Horrorem - wszystko za sprawą jego scenariusza.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Również się pod tym podpisuję. Nie grałem ani nie widziałem nic bardziej strasznego niż Silent Hill 1. Fabularnie nie był jakimś majstersztykiem (dopiero druga części wyniosła serię na wyżyny fabularne), ale ta gra ma w sobie niesamowitą dawkę ciemności i mroku. Zła i pustki. Niezapomniane doświadczenie. Ludzie krzyczą: FEAR, Amensia, Resident, System Shock... ten gry miały klimat, ale nie miały tej siarki jaka ma tylko i wyłącznie pierwsza i druga część SH (druga część mniej). Co ciekawe, twórców zainspirowało do stworzenia tego dzieła samego szatana wiele filmów, obrazów. To tak naprawdę klimatyczny zlepek różnych elementów, który stał się niesamowicie spójnym uniwersum. Oglądaliście Drabinę Jakubowa? Zapewne każdy gracz SH pamięta scenę szpitalną. Esencja tego czegoś, tego zła. :)

Gdy za pierwszym razem grałem w SH (miałem wtedy może z 10, 11 lat.) gra wyżarła mi część duszy. A był to dopiero początek gry, choć grałem z bratem nie dotarłem nigdzie dalej niż do wyjścia z lokacji początkowej (baru). Strach niszczył, grę odłożyłem. Po paru latach przeglądając strony nt. gier komputerowych ukazał się moim oczom tytuł "Silent Hill". Skądś to znałem. Postanowiłem sprawdzić cóż to za cudo. Wspomnienia wróciły i bałem się tak samo jak wtedy. Przy późniejszych etapach grałem max 5, 10 minut dziennie. (piszę to całkowicie poważnie). Ale mimo to w końcu ukończyłem to diabelstwo. Później jeszcze parę razy wróciłem, ale strach był troszkę mniejszy (wiedziałem się czego mniej więcej się spodziewać).

Zastanawiałem się swego czasu and fenomenem tej części. Dlaczego ona gniecie jaja, a reszta gier z serii już nie (oprócz dwójki oczywiście)? Czego to zasługa? Geniuszu twórców, scenarzystów czy może... technologii? Brzydka grafika, szare barwy, nieintuicyjne sterowania, pustka. I z tego powstały potwory, które zapamiętam do końca życia. Z tego też powstały dziwne chore miejsca, które wątpię, aby udało się kiedykolwiek z taką mocą odtworzyć. Mam wrażenie że to technologia zabiła tą serię (+ głupota scenarzystów, którzy coraz większe bzdury wymyślali). Tak samo twierdzę, że nigdy już więcej nie ujrzymy podobnej choć w połowie gry, jeśli chodzi o poziom strachu.

Widziałem wiele różnych horrorów, żaden mnie nie straszył. Oglądam je dla klimatu. Ale tylko gra... Silent Hill potrafił sprawić, że zaciskałem poślady, a serce kołatało jak oszalałe.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Zgadzam się w 100%. Pozostaje mi się tylko podpisać pod Twoją wypowiedzią jak i ppaatt2'a, bo opisując swoje przeżycia, praktycznie powieliłbym Wasze wypowiedzi, choć nie w tak ciekawy sposób jak zrobił to Stilnes :)

Chociaż wspomnę może tylko o genialnym i wyjątkowym wprowadzeniu, po którym Harry budzi się w barze. O niesamowitym klimacie, który zabija nas w momencie, gdy po raz pierwszy nadciąga ciemność a my nie mamy pojęcia co tak naprawdę się dzieje, i późniejszej drodze do szkoły. Szkoła... zaczynam znowu przypominać sobie ten koszmar... Pierwsze przejście przez dziedziniec i maskaryczne dźwięki, które sprawiły, że wbiegłem w kolejne drzwi bez oglądania się za siebie. Pamiętam, że poźniej specjalnie nadkładałem drogi obchodząc to miejsce korytarzami, byle tylko nie tłoczyć bez potrzeby nadmiernych dawek adrenaliny w serce. Przemykanie się z wyłączoną latarką, by uniknąć walki. To nasłuchiwanie w bezruchu w ciemnościach, czy coś do nas podchodzi czy może jednak nie wpadło na nasz ślad i się oddala... I ta niewyobrażalna jak na grę ulga, gdy ustępują ciemności i opuszczamy szkołę - choć na ulicach wcale nie jest bezpiecznie, to spowijającą je mgłę witamy niczym dobrego przyjaciela... Nie na długo, bo oto przed nami kolejna lokacja - szpital... i piekło ukazuje kolejne oblicze... I tak do samego końca gry, niesamowitych scen można by wymieniać bez liku - Lisa (tutaj udało mi się nawet uronić łezkę;), walka z "bossem" na karuzeli, wdzierająca się nieuchronnie panika w drodze do latarni morskiej...

Gra (w nocy - bo jakżeby inaczej, i ze słuchawkami na uszach) cały czas szarpie nerwy tak mocno, że grając w nią dochodziło u mnie do w sumie zabawnych sytuacji. Czekałem niecierpliwie na nadejście nocy by zacząć grać, odpalałem konsolę, patrzyłem na menu... i to wystarczyło, rezygnowałem z myślą, że może jednak dziś sobie odpuszczę. Jedyne w swoim rodzaju uczucie, by gra była tak dobra, że myślisz o niej przez cały dzień, chcesz zagłębić się dalej w historię i chłonąć klimat a z drugiej strony mózg krzyczy: Oszczędź! :D Niezwykle sugestywne odczucia...

Silent Hill - absolutnie wyjątkowa gra, ze świetnym scenariuszem, inteligentnymi zagadkami (przypomnijcie sobie: A Tale of Birds without a Voice, jakże to było genialne w swojej prostocie;) i NIESAMOWITĄ ścieżką dźwiękową. Pierwszy prawdziwy psychologiczny horror, który w przeciwieństwie do Resident Evil nie straszył potworkami wskakującymi przez okna, lecz... Najstraszniejsze jest to czego nie widzimy... I Silent Hill robił to w idealny, niemożliwy do powtórzenia sposób. Widok atakującego nas stwora to była wręcz chwila wybawienia, bo oto w końcu widzimy coś przed czym, być może, możemy się obronić. Przed zeschizowaną ścieżką dźwiękową mistrza Yamaoki nic nas nie mogło uratować;) To było idealne połączenie wielu składników, coś co nie ma szansy na powtórkę (grałem w kolejne części SH, 2 jest wspaniała, choć już lżejsza, 3 podobała mi ze względu na bezpośrednie nawiązanie scenariusza do jedynki, a o reszcie nawet nie warto wspominać, choć dla mnie były to i tak pozycje których nie chciałem odpuścić i nie odpuściłem).
Niestety, dzisiejsze pseudo horrory to śmiech - czasy zmieniły się diametralnie, w sumie nie wiadomo czyja takiego stanu rzeczy wina. Aż dziw, że piękna grafika nie chce nam dać tego co kiedyś... Może po prostu nic nie przebije tego co było pierwsze, co dało nam możliwość doświadczyć czegoś nowego, a może są tego inne aspekty, nieważne zresztą... Najważniejsze, że jestem jednym z wybrańców, którym dane było to poczuć! ;)
Pozostaje tylko współczuć tym, którzy byli zbyt młodzi by w to zagrać, bo dziś nowe pokolenie raczej nie przełknie dawnej grafiki, a jeśli nawet, to ciężko będzie zagłebić się w to tak jak pod koniec minionego milenium - jak to brzmi, ale ja jestem stary;]

"The fear of the blood tends to create fear for the flesh" ...

Stilnes

Przeczytałem wszystkie wasze komentarze i normalnie aż ciarki mam na plecach jak to czytam i przypominam sobie tą grę :D

Zgadzam się z waszymi opiniami, jako wielki fan tej gry chciałbym również podzielić się z wami swoimi spostrzeżeniami oraz jak zacząłem grę. na wstępie zaznaczę że obecnie przeszedłem ją aż 20 razy! i chyba jeszcze nie jeden raz to zrobię. Takiej wciągającej gry nigdy jeszcze nie grałem, chyba tylko Finale na psx i medal of honor może się równać jeśli chodzi o "żywotność".
Wszystko się zaczęło od kumpla który miał tą grę i gorąco polecał, wmawiał przy tym żebym nie grał w nocy bo jest na prawdę straszna. Uśmiechnąłem się gdyż wcześniej żadna gra mnie jakoś mocno nie straszyła i wątpiłem aby SH miał to zmienić. Może gra BLOOD na PC wywoływała u mnie strach, tam klimat też jest super. W Residenty zbytnio nie grałem, nie podobało mi się w tej grze że niby to był horror a bardzo nastawiony na strzelanie i przez to nie odczuwałem jakiegoś strachu i głębszego klimatu.
Następnego dnia pożyczyłem od kumpla SH z tym że mój kumpel z osiedla chciał sobie ją na jeden dzień wypróbować, dałem mu ją i pomyślałem żeby mi opowiedział czy fajna jest a ja jutro sobie w nią zagram. Koledze bardzo się ona spodobała wpadłem na chwile do niego aby ją zobaczyć lecz jakoś nie przykuła mojej uwagi ta gra. W domu gdy ją pierwszy raz sam odpaliłem w czytniku konsoli jeszcze nie zdawałem sobie sprawy jak ta gra zmieni mój punkt widzenia gier survival-horror. Gęsta mgła, samotność i wędrówka po opustoszałym miasteczku sprawiała ze z każdą minutą gry pomału przyciągał mnie jej klimat. Ta muzyka, nigdy jej nie zapomnę do dzisiaj nie słyszałem straszniejszych utworów w żadnym filmie czy grze. Po paru godzinach grania i szukania kluczy, czytania notatek myślałem sobie że już poznałem cały poziom klimatu i strachu jaki ta gra oferuje. Jakie było moje zdziwienie gdy w szkole, przechodząc pod zegarem, słysząc w tle syrenę ukazała się wersja alternatywna świata! Ta rdza, bród, kraty, wentylatory. Ku**a!...tego nie da się opisać, trzeba to przeżyć na własnej skórze. Nie spodziewałem się że może ta gra być aż tak straszna. Gdy się tak dłużej grało i chciało się wrócić to tego "normalnego" świata z mgłą, poczułem straszną ulgę że to już minęło, a przecież dalej byłem w osamotnionym mieście pełnym mgły.
Pamiętam jak wyjechałem na wieś, zabrałem konsole, grę i gdy wieczorem sam grałem przy zgaszonych światłach, w całkowitej ciemności a na dworze tak samo było ciemno. Domy sąsiadów są bardzo oddalone od naszego co powodowało niezapomniane wrażenia płynące z gry :) nawet w dzień czasem grałem bo po prostu nie dawałem rady niektórych momentów wieczorem :D Kilka razy nawet upuściłem pada ze strachu, chyba 1 raz w momencie w szkole w którym kot wyskakuje z szafy, chyba dużo osób pamięta dobrze ten moment :)

Obecnie gram sobie w tą grę na PSP na słuchawkach, super się gra. Polecam SH każdemu kto lubi ten gatunek gier. Również uważam że właśnie jedynka zasługuje na miano najlepszej. 2 jedynie ma bardziej rozbudowany scenariusz i straszyła dodatkowymi elementami np fajnym cieniem z latarki. dzięki lepszymi możliwościami technicznymi jakie oferuje PS2, lecz nie ma tak mrocznego klimatu. Oczywiście nadal jest to gra z najwyższej półki.

Pamiętam jak godzinami rozmyślałem i czytałem na stronach internetowych różnych odniesień do tekstów w grze, mitologi, przedmiotów czy możliwości zakończeń. Podoba mi się to ze każdy przedmiot, notatka coś niesie ze sobą, jest mnóstwo mitów na temat znaku samaela, sheryl, czy tej kostki flauros. Po prostu nawet jak przejdzie się grę to wszystkiego się nie zrozumie, dużo twórcy zostawili rzeczy nie wyjaśnionych przez co każdy sam może je sobie zinterpretować, analizować i układać w całość.
Marzy mi się remake tej gry w super oprawie audio-wizualnej na PS3 to było by coś!

Pozdrawiam wszystkich fanów Silent Hill!

Stilnes

Niestety nie potrafię tak pisać jak Stilnes.
U mnie zaczęło się podobnie. Kolega mi ją zarekomendował, że niby straszna i ryjąca psychikę. Jako weteran psedo horrorów typu Resident Evil i Dino Crysis (DC reklamowali jako horror :D ) podszedłem do tego z przymrużeniem oka.
Odpaliłem gre. Na hard oczywiście (bo kolega powiedział, żebym na easy grał, bo na hard za trudna jest)
Intro - jak już napisał Stilnes, bez drastycznych scen, ale już pojawiło się uczucie niepokoju. Potem było już tylko gorzej (lepiej). Musiałem co jakiś czas do kuchni wychodzić, niby żeby sprawdzić czy jest coś na szybko do zjedzenia. Po prostu musiałem odpocząć i znaleźć się w jakimś jasnym i bezpiecznym pomieszczeniu, bo z lodówki i tak nic nie wyjąłem :).
Gdy już myślałem, że przyzwyczaiłem się do klimatu trafiłem do szkoły. Te zdeformowane dzieci z nożami, przebiegające duszki z dziecięcym śmiechem w tle i scena z kotem. Tego się nie da opisać.
Do tego dochodzi genialna ścieżka dźwiękowa, a raczej jej brak. Nawet nie wiem jak ją opisać, ale te zgrzyty potęgowały uczucie strachu, a najmniejszy trzask radia ostrą paranoję i nerwowe obracanie się we wszystkie strony w celu zlokalizowania źródła.

Na koniec dodam, że tylko dwie gry tak naprawdę wryły mi się w pamięć:
- SH1 za klimat. To nie RE gdzie jedyne co straszyło to zombie atakujące znienacka. Tutaj od początku gry towarzyszy uczucie strachu i nawet po jej skończeniu, na samo wspomnienie powraca :)
- Metal Gear Solid za fabułę. Jak ktoś nie grał to polecam. Oczywiście jedynkę z PSX'a.

Szkoda tylko, że kinowy SH nie był tak straszny.


trzype

mam jakiś błąd przy edycji więc w nowym poscie muszę to dodać:

@maniak18 - wczoraj pomyślałem dosłownie to samo. Remake SH1, ale tylko w nowej oprawie wizualnej. Audio bym zostawił. I nie bądź samolubem. Nie tylko na PS3, ale też na X360 :D .Kupiłbym w ciemno.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Cóż, tak jak dla wszystkich komentujących wyżej, tak i dla mnie SH jest najstraszniejszą grą w jaką grałem. A zacząłem w nią grać jakoś niedługo po premierze, mając lat zaledwie 13. Nie zapomnę chwil, gdy podczas gry pociły mi się ręce i pad zaczął mi się wyślizgiwać przez to z dłoni, co znacznie utrudniało grę ;) grałem w nią dość długo i odcisnęła pewne skazy na mojej psychice. wszystkie straszne sytuacje z życia zaczęły mi się kojarzyć z tą grą. Nagle ulice stały się jakieś bardziej puste, jakby ciemniejsze :) czułem się jakbym był w tej grze cały czas, jakby mnie ona pochłonęła :) ale mimo to, że mnie przerażała to i tak mnie coś do niej przyciągało i nie mogłem przestać w nią grać. a moja przygoda z SH zaczęła się dość niewinnie, gdyż przyniósł mi ją mój szwagier, a ja jeśli chodzi o gry to byłem wtedy kompletnym laikiem i nigdy wcześniej o niej nie słyszałem (co nie znaczy, że teraz jestem wielkim znawcą, ale coś się jednak w grach orientuję ;) ) wrzuciłem ją do mojego poczciwego szaraka PSX i tak się to zaczęło. przeszedłem jeszcze SH2 i SH3 ale już mnie one tak nie przeraziły jak pierwsza część. No, może jedynie SH3 i motyw w domu strachów (kto grał, ten wie o co chodzi, scarry shit!! ) Później jakoś nie śledziłem kolejnych części. Wiem, że chyba trwają pracę bodaj nad 7 czy już ósmą częścią. Ale jestem pewien, że kiedyś wrócę do tej serii, bo dla mnie to pozycja obowiązkowa.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Widzę, że żniwa zebrano obfite jeśli chodzi o Silent Hill. Też niestety byłem małym przypałowcem, a mój brat zbierając dobre tytuły, grał tylko w Finala VII, później wiadomo ruszył inne.. Nie sprawdził jednak, chyba do dziś, historii spopielonego miasteczka.. Malutki braciszek za to każdą wolną chwilę spędzał nad grami i czekał kiedy tylko pójdzie na imprezę. Powiem szczerze szacun dla tych, którzy grali w tą grę korzystając ze słuchawek, za pierwszym podejście oczywiście. Powiem tylko tyle, że porycie nie pozwoliło mi odejść od tej gry, jak zresztą od innych, dopóki bym jej nie przeszedł na wszystkie możliwe sposoby(m.in. zdobycie pistoletu laserowego).
Nie wiem czy wiecie, ale strach w tej grze brał się głównie od nas. Baliśmy się tego co może być w ciemności, we mgle, za naszymi plecami... tego czego nie widzimy. W pewnych momentach strzelałem zawierzając Harry'emu, który sam wymierzał bronią w przeciwników(np. ostatni boss). Dla tego między innymi jednym z częstych fragmentów jakie przytaczacie jest przechadzka po kanałach. Im nasza wyobraźnia pracowała bardziej, tym odczucia się potęgowały. Nasuwały się pytania typu: co się stanie teraz?? Czy muszę być czujny?? Gdzie są wszyscy?? Czy dam radę?? Niestety (moje ulubione słowo) lubiłem i lubię do dziś stawiać czoło wszelkim przeciwnościom co doprowadziło do tego ,że i na mnie ta gra odcisnęła spore piętno :/ Jeśli chodzi o Residenta, tam nie było strachu według mnie. Ograniczenie amunicji, ruchów postaci jak i kamery wywoływały odczucie presji, przytłoczenia, które z kolei rzeczy doprowadzały do nerwowego samopoczucia dla mniej wprawionych.
Dla ciekawostki dorzucę, że mgła nie była zamierzona od początku. Autorzy stworzyli ją ponieważ playstation była zbyt słaba, żeby pociągnąć silnik gry. Dopiero później stworzono z tego popiół;) Nie pamiętam już, ale wkładając płytę z playstation i otwierając pliki z płyty odpowiednim programem, można było pooglądać różnego typu niewykorzystane obrazki, które też miały swoją symbolikę.
Jeśli chodzi o wózek inwalidzki, czy nie skojarzyliście go z tym, który pojawił się już w miasteczku twin peaks ?? Moim zdaniem oba tytuły mają bardzo podobny klimat i jakby późniejszy miał wiele zapożyczeń.
SH2 też była super, już bardziej zamerykanizowana moim zdaniem, ale nadal trzymała niesamowity poziom tylko troszkę lżejszy niż SH1. Jeśli chodzi o 3 odsłonę, było ciekawie, dźwięki potrafiły zbudować klimat, ale nie na tyle ile w poprzednich częściach... Muzyka czy może dźwięki całej serii są wręcz niesamowite. Przy 3 części jak byłem w normalny holu CH potrafiłem poczuć dreszczyk emocji tylko i wyłącznie przez nią :/ Creepy stuff ....

ocenił(a) grę na 10
Stronger

Nikt, choc nie wiem jak bardzo by sie staral, nie przekona mnie ze istnieje na rynku gier jakakolwiek pozycja mogaca dorownac SH1. Nigdy wczesniej ani pozniej nie ukazal sie zaden tytul tak wbijajacy gracza w fotel tak jak SH1. Wszechogarniajacy strach i psychodeliczna muzyka. Bylo grudniowe pozne popoludnie1999 roku kiedy kolega Pawelek zadzwonil do mnie i zaproponowal napazanke w PS1. Wpadam do niego i po 2 godzinach meczenia jakiejs durnowatej, drugoligowej sciganki zapodał krazek z SH1. Nikt z ns nie slyszal wczesniej o SH wiec nie wiedzielismy czego mozna sie spodziewac po w/w pozycji. Wydac sie Wam to moze nieco infantylne lecz juz samo intro podnioslo mi cisnienie i spowodowalo szybsze bicie serca. Nie da sie opisac slowami tego co czulem prowadzac harego po przedmiesciach SH. Mimo uplywu 14 lat od pierwszego uruchomienia gry do dzis mam wyryte gleboko w pamieci dylematy przed jakimi stawal moj bohater podczas swej podrozy... zabic cybil czy moze pozwolic aby wystrzelala wszystkie naboje i darowac jej zycie.... analogiczna sytuacja z kaufmanem.... nie zapomne jak idac waskimi korytarzami szkoly w jednej z szatni zaczela "dygotac" szafka... hary podchodzi.... otwiera ja....i......no wlasnie - kto gral ten wie co bylo dalej. Im dalej w las tym wiecej drzew.... Chcialem dodac iz kolega Pawelek nie posiadal przy swej konsoli karty pamieci wiec musielismy przez gre przebrnac za jednym razem, co nie bylo takie proste gdyz od godziny 24,00 ojczulek Pawelka zaczal namawiac mnie do opuszczenia mieszkania gdyz jak to powiedzial... "przyjdziesz jutro i znow pogracie". Ja na to - "Nigdy w zyciu, musimy gre ukonczyc i to jeszcze dzis" nikt i nic nie moglo oderwac mnie od polykania kolejnych kilometrow korytarzy i eksterminacji wszystkich "niemilych"! staruszek Pawelka odpuscil.... gralismy dalej i ukonczylismy gre o 5,00 rano z zakonczeniem chyba bad +. odetchnalem z ulga po konczacym gre filmiku, lecz jak sie okazalo zbyt wczesnie. czekal mnie jeszcze dlugi powrot do domu z buta. byl przeciez sniezysty grudzien, 5,00 rano, ja sam lece z buta przez zasniezone i opustoszale ulice, - brzmi znajomo? uwierzcie mi, mialem wtedy 19 lat lecz biegnac do domu odwracalem sie za siebie chyba z 50 razy, by sprawdzic czy nikt i nic mnie nie sledzi. czulem sie jak pieprzony hary mason i jeszcze nigdy tak bardzo nie chcialem szybciutko znalesc sie w cieplym i oswietlonym pokoiku w mym mieszkanku. Moglbym rozpisac sie o tej grze dlugo dlugo dlugo.... zachecam wszystkich do zagrania.... coprawada grafika wyda Wam sie teraz nieco archaiczna lecz muzyka, klimat i fabula sa niepowtarzalne, nigdzie lepszych nie znajdziecie.

ocenił(a) grę na 9
krzeszol

Przechodząc tą grę w 2000 roku stwierdzam bez dwóch,że to było chyba najstraszniejsze i najbardziej traumatyczne doświadczenie w moim growym życiu.
Ta gra tak przerażała,że sztuką było wytrzymać dłużej niż godzinę...

ocenił(a) grę na 9
mackal83

Udało się komuś zeskoczyć na obszar morza obok latarni morskiej? Wtedy jak było tam ciemno, czylli świat alternatywny. Przypomniał mi się ten moment, jak trafiłem na artykuł o SH i się zastanawiam po latach czy odkryłem sekret, albo błąd?

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

i ja przeczytałem wszystkie wasze posty i mi sie przypomniały czasy za gówniarza...ja wracając ze szkoły już czułem to napięcie jak zaraz odpale konsole i zaczne grać w SH i wtedy niesamowicie bałem sie a podkreśle że grałem najczęściej po szkole(godz 14-15!!).. ostatnio ściągnełem sobie konwersje gry na psp i czułem ten sam klimat co wtedy..pograłem w nią 15 min i wywaliłem bo nie dałem rady przechodzić przez to wszystko po raz kolejny :D

ocenił(a) grę na 10
reginald911

zagraj w nocy polecam...

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Czyli co jest straszne czy nie ?

ocenił(a) grę na 9
snajper12331

Straszne?To jest przerażająca gra.

ocenił(a) grę na 10
Stilnes

Wiele bym dał zeby cofnac sie o te dwie dekady i zasiasc jeszcze raz po raz pierwszy przy Silent Hill,odpalic PSX i wejsc w ten chory świat zrodzony w głowie geniuszy ! tylko grupka geniuszy mogła wykreowac coś takiego co niesamowicie odzialywało na psychike i wszystkie ukryte lęki
które miales w sobie od zawsze ale poznawałes je dopiero grajac w ten masjersztyk !
Zeby zagrac w to w nocy ze sluchawkami na uszach musiales miec albo nerwy ze stali,albo pampersa w gaciach bo trzeciej opcji nie było.
10/10 !!!

Stilnes

Ta gra strasznie słaba była!

atari799927176virgin

twoja mama wczoraj też u mnie się nie popisała XD

Stilnes

Chyba najlepszy komentarz na FB ever! Człowieku po prostu byłeś dzieciakiem i ja tez pamiętam jak wszystko było takie "magiczne" itp :3 super to było
super wpis

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones