PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=608109}
8,6 37 997
ocen
8,6 10 1 37997
Wiedźmin 2: Zabójcy królów
powrót do forum gry Wiedźmin 2: Zabójcy królów

Jak w temacie. Byliście po stronie Iorvetha, czy rocha? Zabiliście smoka, czy go
zostawiliście? Pomogliście Triss, czy Filippie? Walczyliście z Letho, czy puściliście go
wolno? :)

ocenił(a) grę na 8
mokfa

rocha, bo iorvet to pipa i wykurzał mnie na maksa, chociaż roche też ale jak to mówił często wiedźmin, wybrałem mniejsze zło. Smoka zostawiłem. A pomóc to wtedy można rochowi lub triss i wybrałem triss, przekonała mnie scenka w podziemnej łaźni. A na koniec walczyłem z letho, bo jak można zakończyć takę gre bez epickiego pojedynku. Chyba, że zrobią jakiś łącznik z 3 częścią i nie zabijanie go będzie miało jakiś sens..............

użytkownik usunięty
fightClub

ja za sobą mam ścierzkę Iorwetha dopiero.
Zacząłem grać od nowa w 2 akcie bo choć w pierwszej chwili wybrałem Roche'a to jednak wcale nie zamierzałem z tego powodu pomagać jakiemuś zboczonemu imperialiście podbijać niewinnych ludzi. Przeszedłem więc ścierzką Iorwetha - dopiero w jej trakcie można poznać go bliżej (i polubić) i przynajmniej mam świadomość, że stałem po właściwej stronie.
gdyby ta gra była książką (a co za tym idzie byłaby w niej tylko jedna ścieżka) Geralt na pewno nie dołączyłby do armii zapyziałych rycerzyków gnębić prostych ludzi (i nieludzi).
z ważnych wyborów - nie pozwoliłem wybuchnąć tej wiedźmie co Letho ją chciał wykończyć.
Wybrałem ratowanie elfek niż pogoń za tym łysym oblechem (w perspektywie zakończenia żałuję troszkę. Ale uważam, że tak powinienem postąpić. Tamtym bucem powinien się zająć Roch i jego ekipa - banda nieudaczników niczego sami nie potrafią:/)
Letho nie zabiłem. Przechodzę grę drugi raz i w tym względzie zdania nie zmienię. Zaczynając grę miałem go za tępego drecha i prostackiego bandytę. Ten facet ma swoje powody, dobre powody, by robić to co robi. Jest wiedźminem jak nasz Geralt. I bynajmniej nie wrogim Geraltowi. Darował mu życie w pojedynku. Chronił Tris, nie tylko sam jej nie skrzywdził choć mógł ale też nie dał tego zrobić innym. Zabicie go tylko po to żeby zabić uważam za śmieszne. Choć wiadomo każdy grę przechodzi jak chce. Ja tam się cieszę wiedząc, że gdy zrobią "witcher 3" to po przeniesieniu tam save'a z dwójki gdzieś w świecie Letho będzie dalej robił swoje, nawet jak go nie spotkamy. Bo to porządny facet jest.

ocenił(a) grę na 9

Ścieżka Iorwetha sama w sobie jest jakaś ciekawsza. Przeszłam grę własnie po stronie Iorwetha iii od razu zaczęłam grac jeszcze raz [od 2 aktu], ściezką Rocha. Generalnie to teraz trochę się meeczę. Verden [tak się nazywało miasto Saskii? ;xxx bo do tej pory nie znam dobrze topografii] było ciekawsze, coś się działo, było troche ludzi, troche krasnoludów, troche elfów, była fajna karczma, różne dzielnice.... grając po stronie Roche'a jesteśmy tylko w obozie Kedweńczyków [wybaczcie mi pisownie, nie chce mi sie sprawdzać], w którym jest pełno zapitych żółnierzy i własciwie nic poza tym.
Zresztą zgadzam się z powyższym, jakby Iorweth miał znacznie więcej racji, niz wojska roche'a. Zresztą w akcie 1 przedstawiony jest jako głupi rzezimieszek, nic poza tym. Zbuntowany elf, któremu się nic nie podoba. Pamiętam, że nie podobał mi się w ogóle, ale zdecydowałam sie mu pomóc, bo w ostatniej chwili wydał mi się bardziej w porządku od popędliwego Roche'a. Nie żałowałam tej decyzji, Iorweth okazał się świetnym elfem; bardzo lojalnym, inteligentnym i odważnym. A Roche.... Roche to tylko Roche.
Poza tym to rozwaiłam shealę, bo nienawidziłam s*ki od aktu pierwszego. Pomogłam Triss, Filippie pozwoliłam szczeznąć w więzieniu. Letho równiez zostawiłam. On równiez okazał się bardzo w porządku. Zresztą sam przyznał, że wcale nie chciał Geralta zabić i nie traktuje go jak wroga. Skoro on nie traktował Geralta jak wroga, to dlaczego geralt miałby go zabijać? :)

użytkownik usunięty
mokfa

mamy podobne spostrzeżenia^^ sheele też może chętnie bym "zdetonował" aczkolwiek gdy przyszło co do czego okazałem się za miękki. Filippa też za swoje dostała, troszkę mnie ciary przeszy jak kat szedł do niej z tą łychą do robienia lodów z gałki^^ nie wiem czy puszczenie obu to dobre decyzje ale to nie jest tak, że będą żyły długo i szczęśliwie gdy poluje na nie cały świat. Zresztą to właśnie zaleta Wiedźmina. nie ma postaci kryształowych (poza może Saskią) i czarnych charakterów (poza może tym grubym łysym zbokiem z 1 aktu). Wiedźmy sporo namieszały i robiły to w dużej mierze dla własnych korzyści. Ale reszta tej miary to dobro części świata w której toczą się gry. Chciały pozbyć się słabego władcy by nie pogrążał swojej ziemi. pozostałych chiały chronić by nie osłabiać ich państw by nilfgard nie zdobył władzy nad światem.
swoją drogą ma ktoś jakieś materiały o geopolityce świata wiedźmina. te kedweny aedirny i nilfgardy - jest mapa świata jakaś z nimi naniesionymi i zaznaczonymi ich potencjałami ludzkimi żeby człowiek nie znający książek wiedział na czym stoi?^^

ocenił(a) grę na 9

Nie no, w przypadku Filippy to jednak było mi jej szkoda. Ale jednak Filippa uratowała Saskię i przez cały drugi akt była do rany przyłóż. Nawet, jeśli było to wymuszone i zakłamane, to jednak nie była taka zła, nie chciała śmierci wiedźmina. Sheala mi sie od początku nie podobała. Ja rozumiem, ze wg niej samej działała 'dla większego dobra', ale przegięła w momencie gdy chciała zabić Geralta. Suxka i tyle. Osobiście uznałam, że nie mozna jej wierzyc i jeżeli przeżyje, to może znowu sie przeciwstawi wiedźminowi..... nie nie nie, lepsza dla niej śmierć. Filippa bez oczu wyglądała przerażająco i chyba bym jej pomogła, ale jednak wybrałam Triss. Znowu - nie wiadomo, czy można byłoby jej zaufać, a Triss szczerze polubiłam od samego początku [i w grze 1, i w 2 i w książce :))]
Swoja drogą... tez Wam było szkoda, że Saskia nie oddała się Geraltowi? ;c

użytkownik usunięty
mokfa

mi bardzo. Triss mnie nie pociąga. a Saskia miała sexapil^^
nikt z romansów nie jawi mi się jako udana opcja - Ves też czegoś brakuje, raczej kumpela niż kochanka^^
ale ogólnie uważam, że w wiedźminie brakuje fajnych kobiet. tzn fajnych w sensie "chodźmy na pięterko".
Najfajniejsza chyba Saskia ale i tej jak dla mnie brakuje wiele do Morrigan z Dragon Age czy Isabelli z DA2.

ocenił(a) grę na 9

Nie nie nie, Triss niczego nie brakowało! Ale Saskia to jednak Saskia....

użytkownik usunięty
mokfa

nie mówię, że jej brakowało. jest chyba coś takiego jak "typ" chociaż i tak nie do końca, bo Saskia w moim nie jest a i tak mnie zaintrygowała^^
ja Triss lubię po prostu nie uważam jej w tej grze za atrakcyjną^^
a największy niewypał to shila tankerwil - może przez to wdzianko ale wydaje się mała, bez figury i ze zbyt dużą głową^^

użytkownik usunięty

"Choć wiadomo każdy grę przechodzi jak chce. Ja tam się cieszę wiedząc, że gdy zrobią "witcher 3" to po przeniesieniu tam save'a z dwójki gdzieś w świecie Letho będzie dalej robił swoje, nawet jak go nie spotkamy."

Spotkamy, spotkamy :)

fightClub

...i tak zrobili :) . Darowanie życia Letho owocuje w Dzikim Gonie pomocą z jego strony - w obronie Kaer Morhen.

użytkownik usunięty
fightClub

jak widać miało ;)

mokfa

Dziś skończyłem grę drugi raz, więc z tego razu pamiętam wszystkie podjęte przez siebie wybory:
- zabiłem Arjana (za pierwszym podejściem oszczędziłem);
- zabiłem Loredo, elfki się upiekły (za pierwszym razem też go zabiłem, ale nie pamiętam, z czym to się wiązało);
- sprzymierzyłem się z Iorwethem (za pierwszym razem z Roche’em);
- zabiłem Cynthię i jej przydupasa;
- uwolniłem Triss i pozwoliłem Sheali „wybuść” – za pierwszym i za drugim podejściem;
- zabiłem smoka (za pierwszym go zostawiłem, ale jak wiedziałem, że to Saskia, to ją prewencyjnie zabiłem, żebym nie musiał tej koszmarnie zdubbingowanej wsiury znosić w 3. części);
- zabiłem Letho – za obydwoma podejściami.

ocenił(a) grę na 9
Pottero

a kształtowałeś wiedźmina na szermierza, czarodzieja czy zielarza? :D

mokfa

Szermierza. Znaków i eliksirów prawie nie używałem, więc rozwinąłem tylko zasięg i moc igni :P.

ocenił(a) grę na 9
Pottero

ja tam bardzo cenię cobie quen :D natomiast igni, dopóki sie nie rozwinie maksymalnie, to nic nie daje w zasadzie. Wgl stwirdziłam, że szermierzem gra się najłatwiej, ale chyba najciekawiej. Walka jest najefektowniejsza. Znakami mozna grać, ale raz - jest trudniej [ciężko naładować pasek adrenaliny],a po drugie... no na dobrą sprawę używasz głównie igni w walce i to jest wszystko. Z drugiej strony jak już naładuje sie pasek adrenaliny w znakach, to walka staje się banałem ;) duzo lepszy, skuteczniejszy efekt niż w szermierce. Jestem tylk ciekawa jak wygląda kształtowanie postaci na zielarza. Coś mi sie wydaje, że to juz jest całkiem i trudne i nudne ;X

mokfa

Ja quen używałem rzadko, bo grałem na niskim poziomie trudności i „tankowałem” Geralta – tak dobierałem talenty, bronie i uzbrojenie, żeby był jak najwytrzymalszy i zadawał jak największe obrażenia, więc czaru ochronnego nie potrzebowałem zbyt często. Igni było przydatne – na początek trochę osłabić przeciwnika, potem silny cios, potem seria słabszych. Ale prawda – gdy już się zdobyło co najmniej pięć kresek wytrzymałości, ulepszyło siłę i zasięg igni i umiejętnie stosowało uniki, to walka stawała się dziecinnie prosta. Tak naprawdę jedyna walka, która napsuła mi krwi, to Cynthia i jej przydupas, który czitował i się roztroił, w dodatku „arena” była malutka, więc trudno ich było zdjąć. No ale udało się za siódmym razem :D.

ocenił(a) grę na 9
Pottero

ja za pierwszym razem grałam na normalnym, a za drugim na trudnym :D także quen było przydatne. Łatwy poziom to pikuś [raz zmieniłam na łatwy, jak nie mogłam pokonac letho za pierwszym razem, i zapomniałam potem ustawić z powrotem n normalny. Byłam zkoczona, że niby II akt, który powinien byc troszke trudniejszy, jest banalny - wchodziłam mieczem w potwory jak w masło; dwa ciosy i po bólu :D], nie ma wgl emocji :)

mokfa

Ja za pierwszym grałem na normalnym poziomie, bo pierwsza część była toporna i siermiężna, więc nie chciałem się wkopać, ale z czasem zmieniłem na trudny, bo jednak „Zabójcy królów” są łatwi. Ale i tutaj dobrze przypakowany Geralt radzi sobie całkiem nieźle, jeśli pamięta się o wypiciu odpowiednich eliksirów, przewrotach i znakach. Za drugim razem całą grę przeszedłem na łatwym, bo chodziło mi tylko i wyłącznie o poznanie tego, co oferuje alternatywna ścieżka Iorwetha, a nie czerpanie przyjemności z walki. Ale ta nawet na łatwym poziomie jest przyjemna, chociaż niewymagająca (nie licząc walki z Cynthią i cziterem, bo poza nimi nawet Letho, smok czy Domokrążca nie stanowili żadnego wyzwania).

Pottero

Pewnie minęło tyle czasu, ze nikt mi nie odpowie, ale spróbuję. Jak wygląda świat, głównie chodzi o Dolinę Pontaru, gdy pójdziemy ścieżką Iorwetha ale zabijemy Saskię? Bo właściwie tej drogi nie brałam pod uwagę :D.

ocenił(a) grę na 10
madrak3

Może za kilka dni do tego dojdę to odpiszę ;-)

ocenił(a) grę na 10
mokfa

Wybrałem Iorwetha bo Vergen jest o wiele fajniejszą lokacją niż obóz Kaedweńczyków. Smoka zostawiłem, bo skoro Geralt ich nie zabijał to ja mam być gorszy? Pomogłem Triss, bo Filippy nie cierpię. A z Letho walczyłem, bo byłoby bez sensu ścigać go przez całą grę, a potem puścić wolno :/

użytkownik usunięty
pawelecki96

ja właśnię kontynuuję przygodę ze ścierzką Roche'a.
nie pamiętam na ten moment żadnego ciekawego wyboru poza ostatnim (no po drodze w podziemiach darowałem życie jakiemuś najemnikowi). A mianowicie pozwoliłem Rocheowi zadźgać Henselta. Ja wiem, a raczej się domyślam, że fabularnie zrypałem. Pewnie królestwa południa będą mieć tym większego zonka. Aczkolwiek koleś miał u mnie krechę odkąd na obradach chciał wydupczyć Saskię przemocą. A jak jeszcze wywieszał drużynę Rochea i zgwałcił Ves to już pałę przegiął^^ pewnie "prawdziwy" Geralt zachowałby rozsądek (nawet cutscenka fabularna sugerowała by powstrzymać Vernona) aczkolwiek jak się pasibrzuch brodaty zaczął jeszcze nabijać z tego co zrobił Ves to doszedłem do wniosku, że jednak na 100% "ok już po tym panu".



PS: tak z innej beczki - miałem ze 2 miechy przerwy w graniu i zacząłem już po zdjęciu klątwy z króla i pozbyciu się mgły - stąd dużo szczegółów nie pamiętam. Walczyłem właśnie w obozie Saski, pomogłem Iorwethowi i powiedział coś w stylu "to koniec, nie ma już górnego Edirn, nie ma już Saskii". Czy ja coś przegapiłem? co się stało z Saskią? Ten co miał ją otruć zdechł we mgle jak się bierze ścieżkę Rochea. Potem widziałem ją w dobrym zdrowiu jak byłem po relikty. Co się jej stało? tak po prostu padła w boju w połowie bitwy?

ocenił(a) grę na 10

Po prawdzie to już od jakiegoś czasu nie miałem kontaktu z Wiedźminem 2 więc nie wiem za bardzo o co chodziło, ale SPOILER!!! Saskia jest smokiem, bossem w Akcie III więc na pewno nie padła w połowie bitwy. Może to taka przenośnia odnośnie upadku górnego Aedirn? Musiałbym wrócić do Wiedźmina, bo już szczegółów nie pamiętam.

użytkownik usunięty
pawelecki96

w akcie 3 z nią walczyłem w ścieżce Iorwetha i puściłem wolno, w razie walki to samo zrobiłbym na ścieżce Rochea...
Tu jednak mowa była o końcówce aktu II.
wkurzy mnie jeżeli nie da się tej gry przejść tak żeby dobrze było cokolwiek.
Ścieżką Iorwetha Saskia wygrała wojnę i przeżyła, ale Temeria została podzielona między sąsiadów (coś jak rozbiory Polski) a loredo świnia żyje i ma się dobrze (żeby go zabić trzeba pozwolić żywcem spłonąć kilku kobietom, to absurd, że cała jednostka specjalna Rochea gówno zdziała jak Geralt jej nie wyręczy w walce z lorkiem:/).
Ścieżką Rochea jestem na dobrej drodze by osadzić Anais na tronie (mam do wyboru ratować ją i Tris - a losy państwa ponad sprawy osobiste, no przynajmniej w tym wypadku bo tris to miłość Geralta ja tam do niej ciepłych uczuć nie żywię) a loredo prosię zdechło, ale to wszystko kosztem górnego Aedirn i życia Saskii? bezsens:/ zwłaszcza, że w bitwie o Aedirn wiesiek przecież w obu ścieżkach walczy przeciw Kedwen więc czemu w jednej musi się udać a w drugiej musi nie wypalić?

użytkownik usunięty

ja to jednak za miękki jestem... za drugim podejściem chciałem dać się rozbryzgać Sheali... no ale oczywiście i tak ją uratowałem, bo to wredna sucz ale jednak troszkę jej szkoda^^
Anais oddałem Temerczykom - co dzięki wykryciu spisku baronów i innych hrabiów pozwala wierzyć w happy end.
Letho standardowo bezpiecznie wróci do domu.
Smoka nie zabiłem bo lubię Saskię.
Demawend (dla przypomnienia) is kaput.

ocenił(a) grę na 10

Grasz w "Edycję Rozszerzoną"? Może w niej (za sprawą nowych questów fabularnych) da się przejść grę z happy endem, ale w podstawce raczej nie. To jest mniejsze zło - musisz wybierać co będzie lepsze ze świadomością, że twój wybór nigdy nie będzie miał 100% pozytywnych konsekwencji. Tak np. możesz zabić skur****na Loredo, ale przez to zginą młode elfki więzione w wieży. Jeśli uratujesz elfki, Loredo ucieknie.

użytkownik usunięty
pawelecki96

edycja rozszerzona nic tu raczej nie zmienia...

ocenił(a) grę na 10

Nie wiem, ukończyłem tylko podstawkę. Pytałem, bo ER wprowadza nowe zadania fabularne, więc mogli coś zmienić... Ale tak jak mówiłem, w "Wiedźminie" wybory są oparte o mniejsze zło - czego nie wybierzesz, i tak będzie źle. W "jedynce" było ich mniej (poprzeć Wiewiórki czy Zakon; wybrać Shani czy Triss...) ale jednak były. W "Zabójcach królów" jest tego jeszcze więcej, ale dzięki temu bardziej angażujesz się w losy bohaterów i gra bardziej wciąga. Nawet jeśli czasem potrafi przyprawić gracza o moralniaka ;)

użytkownik usunięty
pawelecki96

jest parę nowych zadań.
chyba zwłaszcza droga scoiatel zyskuje.
w 3 akcie dostała 1 duży quest z dodatkową opcją romansową (a już i tak miała ze 2 zapasu - elfka jak się jej nie da spłonąć i sukub który ma na mój gust za grube i zbyt włochate nogi^^).

pojawia się zlecenie na trolla i szansa zbadania kryjówki bandytów w 1 akcie. Do tego chyba w podstawce (przynajmniej bez jakichś nowszych dużo patchów niż te co ja miałem) nie szło - przynajmniej tak myślę - odczarować serca melitele bo języka trolla (albo innego kawałka) nie szło ani kupić ani w żaden inny sposób zdobyć...


innych różnic nie znam mało grałem w podstawkę.

ocenił(a) grę na 8
mokfa

Pierwszy raz przechodziłem z Iorwethem, zawsze wydawało mi się że w świecie wiedźmina ci nieludzie jacyś tacy pokrzywdzeni są przez wszystkich, a ja lubię być obrońcą uciśnionych :> Co prawda Roche fajniejszy ale Iorweth też daje radę osobowością. Poza tym ścieżka Rocha jest jakaś taka rozczarowująca, w połowie 2 aktu mi się nie chciało już w to grać jak z nim przechodziłem grę. A poza tym to oszczędzałem każdego kogo się dało, chociaż jak był wybór czy uratować Shaele to się mocno wahałem bo wszystkie czarodziejki to kłamliwe wredne sucze ;>

ocenił(a) grę na 10
mokfa

Wybrałam ścieżkę Iorwetha ( teraz sobie wezmę Roche'a i porównam :P ) Smoka nie zabiłam dzięki sztyletu od Filippy. Letho puściłam wolno,bo opiekował się Yennefer,nie chciał zabić Geralta,dał wódki :D

ocenił(a) grę na 10
mokfa

Jeśli chodzi o smoka, to wybór taki jak w książce. Tyle mam do napisania :)

użytkownik usunięty
mokfa

Jeśli chodzi o ważniejsze wybory to:
- Nie zabiłam Arjana.
- Stanęłam po stronie Iorwetha (W pierwszej części byłam za Wiewiurami. Szkoda mi tych nieludzi.).
- Uratowałam elfki.
- Uratowałam Filippę (ale tylko da tego, że miała sztylet do zdjęcia klątwy z Saskii).
- Pozwoliłam Sheali wybuchnąć.
- Pomogłam Saskii sztyletem od Filippy.
- Nie zabiłam Letho (Opiekował się Yennefer i Triss, życzył dobrze Geraltowi i przede wszystkim dał wódki :D).

A jak ty wybierałaś, mokfa?

ocenił(a) grę na 9

A ja sobie przeszłam wiedźmina trzykrotnie i za każdym razem podejmowałam różne decyzje :D Ot tak, żeby porównać rozwój wydarzeń. Co ciekawe, czasem jak oglądam jakieś filmiki na yb z wiedźmina 2, to widzę, że wciąż nie znalazłam wszystkich lokacji, postaci itd :D mimo iż 3 razy grałam, to wciąż pozostają elementy, które umkneły mojej uwadze :<

użytkownik usunięty
mokfa

Pospieszyłaś się z napisaniem tego komentarza, zajęło ci to tylko trochę ponad półtora roku :D
Grę zdążyłam przejść z 8 razy, więc fabułę znam z chyba każdej możliwej strony. Niestety, moich wyborów nie mogłam zaimplementować do Wiedźmina 3 (nie ma to jak zmiana systemu operacyjnego bez zachowywania danych :/). Mówi się trudno, w W3 i tak można w odpowiednim momencie dostosować swoje wybory. Pozostaje mi już tylko cieszyć się ostatnią odsłoną historii Geralta :)

ocenił(a) grę na 10
mokfa

Jak na razie grałam tylko raz ścieżką Iorvetha , jak przejdę po raz drugi to wybiorę Roche i porównam , ale postąpiłam tak:
-nie zabiłam Arjena
-uratowałem elfki (ale biorąc pod wydarzenia z zakończenie powinnam go zabić )
-nie pozwoliłam zrobić samosądu nad Stennisem (chociaż wiedząc co zdarzy się później powinnam zrobić inaczej )
-pomogłam Saskii
-pozwoliłam Shealii wybuchnąć
-Filipa mi uciekła (niestety :/)
-nie zabiłam Letho (z kilku powodów chociaż miałam na początku dylemat ale przekonał mnie )

ocenił(a) grę na 10
mokfa

Tak :)

mokfa

Za pierwszym razem przeszedłem Wiedźmina 2 na poziomie mroczny z modem FCR2 po stronie Rocha. Nie będę wymieniał wszystkich wyborów tylko te najistotniejsze dla fabuły:
- uratowałem Arjana (nie lubię zabijać bez potrzeby),
- zabiłem Loredo (należało mu się),
- pozwoliłem na zamordowanie Henselta (miałem go puścić ale po tym jak wymordował chłopaków Rocha zagotowało się we mnie),
- uratowałem Anais a następnie oddałem Natalisowi (i tu kwestia wyjaśnienia...nie wiedziałem, że to wybór wykluczający ratowanie Triss; miałem się cofnąć z save'ami ale wyczytałem, że Triss przeżyje niezależnie od podjętej decyzji więc dałem sobie spokój, gdyby wybór był okupiony śmiercią Triss chyba wybrałbym ją),
- pozwoliłem Sheali się rozpęknąć (nie miałem żadnych skrupułów i patrzyłem z satysfakcją na strach w jej oczach),
- pozostawiłem smoka samemu sobie (na ścieżce Rocha nie można mu było pomóc niestety),
- pozwoliłem Letho odejść (tzn. walczyłem z nim tylko po to żeby poznać jego potencjał ale po walce od razu wczytałem grę i puściłem go wolno, ta historia pochłonęła zbyt wiele fajnych postaci...niepotrzebna jest strata następnej).

A powiedzcie mi kochani jedną rzecz...po rzezi Henselta na niebieskich pasach kiedy Ves wyznaje, że została zgwałcona Geralt mówi, że ona kłamie. Czy ten wątek został gdzieś pociągnięty?

użytkownik usunięty
mokfa

Za pierwszym razem:

- wybrałem Iorwetha (okazało się potem, że ma dużo ciekawszy II akt).
- potem pomagałem Filippie
- zabiłem smoka
- na końcu zabiłem Letho, ale od razu wczytałem save'a żeby sprawdzić, co będzie jak go puszczę. Ostatecznie za wersję obowiązującą uznałem oszczędzenie Letho i taką przyjąłem w Wiedźminie 3 co się okazało dobrym pomysłem, bo potem się pojawił i mi pomagał.

Po przejściu Wiedźmina 3 zagrałem raz jeszcze i tym razem:
- Wybrałem Roche'a
- w akcie III poszedłem ratować Triss, a po ukończeniu gry wczytałem save'a żeby sprawdzić co się stanie jeśli wraz z Rochem pójdę uratować Anais.

mokfa

Zabiłem Arjana.
Wybrałem Roche'a.
Zabiłem Henselta.
Dałem zginąć Sheali.
Zabiłem smoka.
Puściłem Letho wolno.

XboXNosfer

No i wybrałem Triss

ocenił(a) grę na 8
mokfa

UWAGA SPOILERY :P

W Wiedźmin 1 byłem neutralny i starałem się jak na wiedźmina przystało nie zabijać nikogo bez potrzeby :)

Wg mnie ścieżka Roche'a jest interesująca dla kogoś kto lubi politykę (wiadomo, polityka zawsze była i będzie brudna i zakłamana), patriotyzm, spiski i walkę za "umierający" kraj. Dlatego może wydawać się jałowa jeśli chodzi o decyzje, ale jak mamy je podjąć to na wielką skale np. decyzja o życie Henselta, Czy ratować z Rochem Anais, a jeśli tak to komu ją przekazać?

Zgadzam się, że ścieżka Iorwetha jest bardziej "żywa" i dynamiczniejsza. Poznajemy tu kulisy wydarzeń Loży Czarodziejek. Poznajemy Filippe (po stronie Roche w ogóle jej osobiście nie spotkałem)
I poznajemy bliżej Saskie oraz fakt ze jest smokiem. Zdecydowanie wiele smaczków informacyjnych ma ścieżka Iorwetha. Po stronie Roche znamy to wszystko tylko z tłumaczeń i z trzeciej osoby np. moment wybicia "czarnych" przed mgłą wracając z włócznią. Nie znamy pomocnicy, ani maga ambasadora z Nilfgardu.

Jednakże decyzje które podjąłem do przejścia Wiedźmina 3:
- Arjan żyje (jakoś tak wyszło z dialogu)
- Podałem miecz Iorwethowi (przez co był pogrom we Flotsam, a Iorweth nie był więziony na barce)
- we Flotsam pomogłem Niebieskim Pasom zabić Bernarda Loredo, lubię takie komandosowe klimaty
- podczas oblężenia na prośbe Zoltana uratowałem Iorwetha (nic do niego nie mam, ale jak w Wiedzminie 1, nie potrafię poprzeć ideii scoia'tael - walczą w zły sposób i dążą do nieosiągalnej utopii, zawsze znajdzie sie ktoś kto tą utopie spali lub wykrozsyta np. Filippa
- Henselt żyje (wcześniej królobójcy chcieli go zabić, nie znając ich planów lepiej im nie pomagać)
- uratowałem Anais zabijając Detmolda dla Roche'a skoro Henselta nie ruszyliśmy
- Anais została oddana Radowidowi (królową jest Adda, więc lepiej wzmocnić tamtejszy dwór prawowitą królową Temerii niż zostawić ją w Wizimie gdzie Baronowie (np. Baron Kimbolt czy Maravel) chcą jej śmierci lub grać nią jak kartą czy pionkiem. Zresztą przypomina mi to unie Polsko-Litewską - dwa kraje połączone ślubem i godło podobne... ;) Szkoda że Krzyżacy (Zakon Róży) ma tam schronienie
- Zostawiłem smoka, w końcu Wiedźmin od początku powtarzał że smoków nie tyka, bo same z siebie nie atakują nikogo
- Puściłem Letho - Dziwiło mnie że wiedźmin babra się polityką (i kto to mówi, współpracując z Rochem :D). Zdałem sobie sprawę, że celem tej "opowieści" nie jest zabicie królobójcy, ale od pojedynku w akcie I, dąży się do odzyskania pamięci. Wypytałem go o wszystko. Po co te zabójstwa, co z Yennefer itd. (ps. od jedynki unikałem głębszych wyznań do Triss, wiedząc z kim Geralt jest faktycznie związany, takie tam podświadome uczucie :P ). Gadało się z nim jak ze starym kumplem, który nic do nas nie ma. Zresztą uratował Triss i opiekował się Yennefer, a nie widać by się ślinił na nią - swój chłop :)

mokfa

Najpierw chciałem przekonać Arjana La Vallette ale był taki upierdliwy że w końcu zabiłem go i jego ludzi
Stanołem po stronie Iorwetha i daem mu miecz
Uratowałem Triss
Oszczędziłem smoka
dałem Letho odejść
Wypuściłem Sheale

i przechodze grę 2 raz sciezką Roscha i zabijając Sheale

ocenił(a) grę na 9
mokfa

Niektóre moje wybory były nieco nieracjonalne, albo z przypadku, ale do rzeczy:
Arjana La Vallette przekonałem do poddania się.
Wybrałem stronę Roche'a - aczkolwiek wcześniej podczas walki rzuciłem miecz Iorweth'owi.
Pozwoiłem Roche'owi zabić Henselta.
Uratowałem Triss...... ale przypadkiem...... bo planowałem iść do Roche'a :D
Pozwoliłem uciec Sheale'i.
Dobiłem smoka.
Załatwiłem Letho - ale tylko dlatego, że chciałem skończyć grę epicką walką dwóch wiedźminów.

użytkownik usunięty
mokfa

Zabiłam Arjana, bo myślałam, że tak trzeba. :)
Pomogłam elfom, bo ludzie mnie nazywali mutantem, więc walić ich. xD ("od ludzi pochodzę, ale nie dla ludzi żyję" hehe)
Nie zabiłam smoka, bo nic złego nie zrobił (świadomie).
Fillipę uratowałam, bo myślałam, że się przyda. Jednak tyle namieszały, że czarodziejka musiała wybuchnąć.. ;)
Letho zostawiłam, bo to wiedźmin i dość honorowy, mimo że przez jego działania mieliśmy kłopoty.

mokfa

Ja wybrałam i zawsze będę wybierać ścieżkę Iorwetha...po prostu mam do niego słabość.
Co do reszty to smok przeżył, Letho również, a pomogłam Fillipie bo Triss i tak się wygrzebie sama.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones