Rok 1989. Dziewięcioletnia wojna radziecko-afgańska dobiega końca. Związek Radziecki rozpoczyna wycofywanie się z Afganistanu. Po katastrofie sowieckiego samolotu do niewoli u mudżahedinów trafia jego pilot. Okazuje się, że jest on synem generała Wasiliewa. W rezultacie powrót do domu żołnierzy 108. zmotoryzowanej dywizji piechoty zostaje wstrzymany. Dostają do wykonania ostatnią misję. Mają odnaleźć syna generała.
Mało patosu , dużo głupoty wojny , trochę akcji . Ogólnie na tle innych filmów o Afganistanie wygląda dość dobrze.
Najlepszy, jak dotąd rosyjski film o Afganistanie, już powstał. To "Afganski Izlom" z 1991 roku - film diamencik, a dosyć mało znany. Mam wrażenie, że "Braterstwo" chce powtórzyć tamten wyczyn - w sumie bardzo podobna fabuła, klimat itp. Ale cóż - z piasku bicza nie ukręcisz...
Mimo irytujących momentów i tak wyszło...