PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671049}

Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Star Wars: The Last Jedi
6,8 149 451
ocen
6,8 10 1 149451
6,8 43
oceny krytyków
Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi

Przeglądając fora bardzo często spotykam się z krytyką pomysłu Lucasa z prequeli, który rzekomo zniszczył koncepcję Mocy z Oryginalnej Trylogii midichlorianami. Natomiast "The Last Jedi" z powrotem przywraca jedynie słuszną wizję. Moc to nie midichloriany, ale mistyczna siła, której nie można mieć.

Zaraz zaraz... ale chyba ktoś nie rozumie Gwiezdnych Wojen. Nie można stawiać znaku równości między midichlorianami a Mocą, jeżeli ktoś to robi, to proponuję mu jeszcze raz obejrzeć Mroczne Widmo. Midichloriany są jedynie fizycznym narzędziem umożliwiającym poznanie Mocy, która nie przestaje być mistyczną siłą znaną z OT. "Polem energii, z którego Jedi czerpią siłę". Nie bytem racjonalnym podejmującym decyzje, nie Bogiem, ale energią. Jednostka posiadająca więcej midichlorianów ma większy potencjał w poznaniu i wykorzystaniu Mocy, a jako że są one we krwi, to znaczy, że potencjał Mocy jest dziedziczny, stąd "Moc jest silna w mojej rodzinie" Luka Skywalkera. Nie każdy może zostać Jedi. Wizja ta jest jednak sprzeczna z "postępowym" światopoglądem Kennedy - no bo jak to, że NIE MOŻNA zostać tym, kim się chce, bo coś się we krwi nie zgadza?! Toż to niepoprawne politycznie! Koncepcję Mocy trzeba więc wywrócić do góry nogami.

U Lucasa posiadania midichlorianów jednak nic nie znaczy samo w sobie. Jednostka z ich ogromną liczbą nie zostanie sama w sobie Jedi. Musi wyrzec się wygodnego życia i przejść wieloletnie szkolenie pod okiem rygorystycznego zakonu mnichów. Tak jak Anakin. Dopiero szkolenie umożliwia wykorzystanie tkwiącego w jednostce potencjału Mocy. Potencjału zależnego od midichlorianów. Dlaczego Anakin był potężniejszy niż Obi-Wan? Właśnie z powodu krwi, odziedziczonej po przodkach (lub też od samej Mocy, jeżeli przyjąć jedną z teorii z EU). Ta krew bez szkolenia byłaby jednak bezużyteczna.

Koncepcja Mocy u Disneya jest zniszczeniem tego założenia. Luke Skywalker twierdzi, że "Mocy nie można MIEĆ", co spotyka się z brawami ultrasów. "Taak, właśnie, wreszcie koniec z midichlorianami!" Tylko że, jak już wyżej wykazałem, prequele wcale nie są przeciwko temu założeniu, bo potencjał Mocy nie jest z nią tożsamy. Słowa Luka są logiczne i wpasują się w sagę. Ale reszta nie. Ponieważ Rey, przypadkowa kobieta z kosmicznego za*upia, tę Moc POSIADA. Po prostu. Bez szkolenia, bez wiedzy potrafi ją wykorzystywać. Jest to dla niej proste, wszystko jej wychodzi. Ona tę Moc ma w sobie. Moc przestaje być mistyczną siłą, której poznanie jej zależne od potencjału krwi i treningu. Staje się czymś, co się MA. Czymś, co się w jednostce "przebudza", więc ta jednostka może z tego przebudzenia korzystać. Rey ma Moc, bo tak.

Ale nie tylko ona. Chłopiec z zakończenia TLJ również po prostu MA Moc, bez szkolenia, bez jej wcześniejszego poznania. Bo owa Moc się w nim "przebudziła". Wizja Lucasa zostaje złamana. Celem ideowym jest pokazanie, że nie trzeba być wielkim Skywalkerem, potomkiem samej Mocy, przechodzić szkolenia, bo Moc może być w każdym, nawet biedaku-niewolniku. I ten niewolnik potrafi ją wykorzystywać... mimo, że Jedi nie istnieją. Ostatni Jedi zginął. "Powrót Jedi" został zniszczony i stracił sens. A kim jest Rey? Nikim. Ona NIE JEST Jedi, bo żeby być Jedi, trzeba przejść próbę i szkolenie. Luke w zakończeniu TLJ po prostu pie*doli głupoty. Umiejętności Rey nie zostały wyjaśnione w TLJ, mimo że po nielogicznym TFA wszyscy tego oczekiwali. Dziura fabularna jeszcze się powiększyła.

Lucas chciał stworzyć coś wielkiego. Disney tworzy rozrywkową trylogię dla prostego ludu w duchu marvelozy. Wychodzi mu to przednio, lud bije brawo. Tylko że to już nie są prawdziwe Gwiezdne Wojny, bo podkupują ich fundamenty.

Szczęśliwego Nowego Roku.

szymon0018

Pipieram !

ocenił(a) film na 4
szymon0018

Pięknie ujęte. Naprawdę, propsy. :)

szymon0018

Sequele od Disneya... dla ludzi rozdrażnionych tymi filmami polecam rozpatrywać je bardziej w kategoriach reboota. Bo niestety jako kontynuacja niszczą sens tego co było wcześniej. Miałam ogromne zarzuty do TFA w tym przypadku. Liczyłam, że TLJ to naprawi... Ale niestety się nie udało. Jedyne co uważam za dobre to kilka twistów fabularnych i całkiem ciekawe rozwinięcie postaci Rena, podobały mi się też sceny bitewne w kosmosie. Jednak to za mało by uznać TLJ za pełnoprawną kontynuację... Zwłaszcza, że teoretycznie sama zaprzecza temu co było w epizodach 1-6. Jedna z takich rzeczy, które się przeczą jest pojęcie Mocy, co idealnie wyjaśniłeś. Inne to charakter Hana czy Luke'a. :( Ale w sumie lepiej robić z tym tak jak polecił sam Hamill. Ten Luke od Disneya jest już innym bohaterem niż Luke z OT, to samo jest z Hanem. To samo jest z samą Mocą. A sama historia jaka się toczy jest alternatywną, fanowską fikcją. Da się ją oglądać w przyjemny sposób jako coś osobnego, nawet można z niej coś wynieść... Ale przez wywracanie do góry nogami praw jakie już zostały utworzone w tym uniwersum... Ciężko uznać to za "te" star wars z jakimi się wychowaliśmy (przynajmniej mówię tu o tego rodzaju fanach). Ktoś mi powie, że najwidoczniej mam alergię na nowości, ale to bzdura. Co poniektóre nowości w TLJ bardzo doceniam, ale niestety nowości zawsze powinny się liczyć z tym co było dawniej. Tu tego nie ma i wątpię by było w epizodzie 9.

ocenił(a) film na 6
cloe4

Moja rada jest taka: nie zamykać się w przeszłości (btw jeśli coś nie wyjdzie to i tak starych filmów nikt Ci nie zabroni oglądać ;p możesz nowe odłożyć na bok, zostawiając status quo sprzed okresu ich nakręcenia - tak jak ja się nie nastawiam, że mi się spodoba bardziej niż OT) oraz zaakceptować, że to coś nowego w świecie SW i będzie mieć niektóre wady obecnych blockbusterów. Trudno. Jednak wolę takie "Gwiezdne Wojny" niż żadne i zamierzam się nimi cieszyć - raz bardziej, raz mniej, to nieuniknione. Na tej zasadzie można było kiedyś polubić prequele :D

sundayborn

Teoretyczne właśnie tak robię. Albo się staram. xD Dlatego doceniam plusy TLJ, które niewątpliwie ta produkcja posiada. :)

użytkownik usunięty
cloe4

Poszukaj sobie artykułu "Gwiezdne wojny: Ostatni Jedi - Mark Hamill wyjaśnia dlaczego nie zgadzał się z wizją reżysera odnośnie Luke'a " - filmweb mi nie pozwala wrzucić linka. Manipulacja zawsze na propsie a ludziki dają się niczym baranki.

Lucas też początkowo zjechał TFA w pewnym osławionym wywiadzie przez co został mocno skrytykowany jako "ten co lepiej niech siedzi cicho, bo sam nie umie kręcić", a potem nagle oświadczył że się pomylił i jednak film uważa za cudny. xD Przecież obowiązują pewne kontrakty i nawet Hamill czy Lucas nie mogą powiedzieć "za dużo" swojego zdania, natomiast jeśli im się to uda to się wycofują, bo tak muszą. Showbiznes.

użytkownik usunięty
cloe4

O ile w przypadku Lucasa jestem w stanie uwierzyć, że mu się nie podobało i powiedział co faktycznie myśli a to było nie po drodze Disneyowi więc coś tam od niego wymusili, o tyle w przypadku Hamilla nie wierzę w to, że tak było. Z resztą od samego początku nie odbierałam tego tak, jak przedstawił to np. filmweb i dla mnie na kilometr śmierdziało manipulacją. W jego słowach o Luke`u przebijało to o czym była mowa w filmie - o legendzie, która przysłaniała prawdziwego Luke`a i doprowadziła do tego co się stało. A Tobie to pasuje bo cały czas piszesz, że ta postać została zniszczona. Choć tak nie jest. Wręcz przeciwnie - Luke w 8-ce został przedstawiony jako ktoś mądry i świadomy swoich słabości ale jednocześnie tak ambitny, że trudno było mu podnieść się z kolan "no bo przecież ja jestem ten zaebisty Luke". Ta legenda, ta zaebistość bardzo tej postaci ciąży. Leia spokorniała bo 1. przeżyła jakieś tam niefajne rzeczy a 2 po prostu dojrzała.
A w ogóle czytałaś ten artykuł czy napisałaś komentarz li tylko według tytułu, który prosiłam abyś przeczytała?

ocenił(a) film na 6

Nie zgodzę się z twoją opinią o Luku.

Luke był kimś wyjątkowy na tle Yody czy Obi-Wana. Dlaczego? Ponieważ oni założyli, że Anakin zginął i został nieodwracalnie pochłonięty przez Dartha Vadera. Tak mówi Yoda w RotS, a podobny dialog możemy usłyszeć w RotJ: "Nie mogę zabić własnego ojca!" - "W takim razie Imperator już zwyciężył". Co to oznacza? Że Darth Vader musi zostać fizycznie zabity przez Jedi, jeżeli Imperator ma zostać pokonany. Luke postąpił inaczej - wiedział, że w Vaderze jest jeszcze dobro, że może się nawrócić. I ten sam Luke wpadł na pomysł, aby... zamordować swojego ucznia i krewnego, Bena, bo był niestabilny i mógł zbliżyć się do ciemnej strony. To jest zupełna zmiana postaci :/

Luke, który za cel postawił sobie zniszczenie Imperium i przywrócenie Republiki razem z Rebelią, tym razem się poddaje - chowa się na wyspie i pozwala swoim przyjaciołom ginąć za sprawę, mimo że wcześniej ryzykował życie, żeby ich ratować w TESB. Pozostawia mapę (po co?), a potem nie chce szkolić Rey. To nie ma sensu.

Przed seansem jedną z moich największych obaw było to, że Luke przez cały film nie opuści Ach Too, tak samo, jak Yoda nie opuścił Dagobah. No i... stało się. Luke umarł. Jedyne, do czego się przysłużył to pomoc w ucieczce grupce "rebeliantów" :( I to wszystko. Zmarnowanie potencjału postaci.

szymon0018

Ale mi sie wydaje, ze Luke wcale nie chcial zabic Bena, on nie przyszedl tam z takim zamiarem, z zimna krwia, tylko wlasnie szukal rozwiazania, a przez to, ze jednak jest emocjonalny wbrew naukom zakonu, jak swoj ojciec, po przesondowaniu Bena, kiedy w niego uderzylo to co zobaczyl, kiedy zobaczyl, ze nie ma nadziei, ze chlopiec pragnie mordowac i niszczyc, pod wplywem tego, pod wplywem impulsu pojawila sie w nim mysl o tym, ze nalezy to zakonczyc w jedyny mozliwy sposob. I byl w tym podobny do Anakina, ktory tez dal sie pochlonac wizjom. Ale trwalo to chwile, opanowal sie, powsciagnal te chec, te emocje, zawstydzil sie takich mysli i tego, ze mogl tak myslec jak mroczny, tak wiec wyszedl zwyciesko z wewnetrznego pojedynku. Przeciez nie chodzi o to, ze Jedi jest jak skala, ale o to, ze potrafi sie oprzec roznym mrocznym emocjom i zadzom. Niestety Ben sie obudzil, pomyslal co pomyslal, w nim nie bylo juz miejsca na jasne watpliwosci i zareagowal jak podpalony lont, ruszyla lawina samospelniajacych sie zdarzen. A Luke byl nieprzytomny i nie mogl probowac ratowac... Szkoda tylko, ze zaraz potem sie zalamal, zgorzknial i nie probowal odszukac Bena i doprowadzic do konfrontacji z nim lub Snokiem. Ale prawdopodobnie w tym momencie uderzyla w niego swiadomosc tego, ze sam sie przyczynil i ze kazdy Jedi koniec koncow popelnia ten blad, tak wiec zaniechanie dzialania bylo wg niego mniejszym zlem niz dzialanie. Jako interesujaca sie Azja moge zrozumiec taka koncepcje w polaczeniu nawet z zachodnim spojrzeniem na swiat i rozne filozofie czy mentalnosc. Dla mnie wazne jest to, ze Luke tak szybko zdusil w sobie te mysl i pomyslal, ze tak nie wolno, ze trzeba inaczej. Przeciez zawsze byl na emocjach, zawsze w zderzeniu z moca, Jedi czy Vaderem dawal sie poniesc na jakis czas mrocznej stronie, a potem sie opanowywal, tutaj po prostu zrobil to szybko, ale szkoda, ze miecza nie wylaczyl. Chociaz pewnie nic by to nie zmienilo, bo Ben zgaduje i tak by zareagowal agresja nawet jakby Luke nastepnego dnia po prostu sprobowal z nim porozmawiac o tym co widzial.

szymon0018

No nie, dodatkowo przyjal swiadomie na swoje barki role legedny, ikony i dal zielone swiatlo nowemu poczatkowi, a mam wrazenie, ze wczesniej buntowal sie przeciwko temu, zeby tak go traktowac, ze jest to zlo, ze zawiodl, ze nie zasluzyl. Nie wiedzial, ze przyjaciele gina, przecie Leia i Han dozyli sedziwego wieku, a to, ze Ben zabil ojca, co Luke mogl z tym zrobic? Tez jedynie zabic Bena. To rodzice Bena tez zawnili, bo powinni zadac od Luka wyrwania z Bena mocy, odciecia go od wiezi i naklepania mu po tylku. A Snoka to wybaczcie, kazdy moze zabic, nie rozumiem, czemu jest przekonanie, ze tylko ktos wladajacy moca. Luka mozna zabic laserami, a Palpatina juz nie? To tylko kwestia sily ognia. Obi wan nie lubil broni palnej, na takiej samej zasadzie jak w sredniowieczu kusz, bo mozna bylo z niej zabic wyszkolonego rycerza, beda szkolonym kilka dni chlopem. Moze i Kylo umial zatrzymac w powietrzu strzal, ale prawda jest taka, ze kazdy z mistrzow mogl zginac od normalnego ciosu lub strzalu czy... upadku w przepasc :P

Zachowal mape do swiatyni i chyba raczej spekulowano, ze tam moze byc. On chyba jednak chcial chronic pozostalosci Zakonu w takiej formie, ale uwazal, ze zywo rycerze i umiejetnosc uzywania mocy powinna zaniknac. I nie mial serca zniszczyc takze materialnych dowodow i pozostalosci, ze kiedys istnialo cos takiego jak Jedi i Zakon. A w koncu do tego dojrzal, ze nie warto tego chronic, ze nalezy pogrzebac i wyrwac. Chociaz jest to cokolwiek naiwne w obliczu wyrastania jak grzyby po deszczu uniow ciemnej strony... Nie wiem, sadzil, ze sami sie wybija, wygina poprzez swoje podejscie do sukcesji i uczenia?
Ale jezeli zmienili dzialanie mocy na taka, ze w kazdym moze sie przebudzic, to jest to daemny trud... LOL troche to wszystko zaczyna przypominac gabule Naruto i ich podejscie do czakry i powodow wiecznych konfliktow wsrod ninja. To po prostu pokazuje kto od kogo sciagal od samego poczatku, wlasnie z filozofii wschodu i kwesti czi. Lucas cos tam pewnie slyszal i sklecil po swojemu, a motyw przewija sie po swiecie od zarania dziejow.
Luke rozniecil tez na nowo wsrod mlodych chec buntu przeciwko zlemu stanowi rzeczy, aczkolwiek wciaz mnie zadziwia dlaczego to niewolnictwo, wyzyska od stuleci istnieje w tej glaktyce... i nikt nic z tym nie robi normalnie, bez jakiejs tam mocy.
Nie chce sie zapedzac, ale nie wiem czy nie probowano dodac Lukowi jakiegos mesjanizmu i wiary glownie w niego, a nie Jedi i moc.
W Buffy byl podobny zabieg, najpierw byly potencjalne, ktore stawaly sie pogromczyniami po smierci poprzedniej, a w ktoryms momencie wywalono od kosza ten system, uaktywniono wszystkie potencjlane i zaczeto sie bic :)
Chyba duzo osb wysmiewa i lekcewazy symboliczne znaczenie koncowej sceny dziecmi i chlopcem oraz fakt, ze obie czesci sa wyraznym przygotowywaniem pola dla mlodego pokolenia i odejscia starych. W tym znaczenu Snoke tez jest starym, czym co musi odejsc, stara forma zla i zlego przeciwnika...

Artykuł na movies room czytałam. Ale to i tak nie zmieni mojego zdania. Bardziej jestem skłonna zgodzić się z Hamillem z wywiadu sprzed kilku dni z pewnym YouTuberem. Te słowa są dobitne i mocne.
"Powiedziałem Rianowi: „Jedi się nie poddają”. Chodziło mi o to, że nawet gdyby miał jakiś problem, straciłby rok, by podjąć próbę i się przegrupować. Ale jeśli popełnił błąd, spróbowałby go naprawić. Więc mamy tu fundamentalną różnicę, ale to nie jest już moja historia. To historia kogoś innego i Rian potrzebował mnie, by w dosadny sposób zakończyć film. To jest sedno mojego problemu. Luke nigdy by tak nie powiedział. Przepraszam, ale mówię teraz o wersji George'a Lucasa. To jest nowe pokolenie „Star Wars”, ale miałem wrażenie, że Luke jest zupełnie inną postacią. Może jakimś Jakem Skywalkerem. To nie jest mój Luke Skywalker, ale musiałem zrobić to, o co prosił mnie Rian, dla dobra historii." (...) "Ciągle do końca tego nie akceptuję. Ale to tylko film. Mam nadzieję, że ludziom się spodoba. Mam nadzieję, że nie będą zdenerwowani, a biorąc w nim udział, wierzyłem, że Rian jest odpowiednią osobą na odpowiednim stanowisku."

Luke z OT, a Luke z TLJ to zupełnie inne postaci wg mnie. I tak! Mocno doceniam kreację Hamilla w TLJ, zagrał swoją postać świetnie na poziomie oskarowym... Ale ja zwyczajnie nie wierzę, że ten sam Luke fabularnie co był w stanie nawrócić ojca stworzyłby sobie potwora z chęcią zabicia. Tyle...

To, że teraz aktor z reżyserem się zgadzają nie znaczy zbyt wiele. Dżej Dżej i Lucas też sobie słodzili.

cloe4

Hamill do konca zycia bedzie zalowal, ze zagral w tym filmie. Mogl odmowic, byli tacy co po przeczytaniu skryptu odmowili.
Teraz probuje po prostu wyjsc jakos z twarza.

użytkownik usunięty
cloe4

Luke bardzo dokładnie wyjaśnił to kim i dlaczego się stał. Bardzo dokładnie i to ma ręce i nogi. Luke`a zniszczyła jego własna legenda to przede wszystkim. A poza tym po raz kolejny (jak już ktoś w jakimś wątku zauważył) z każdym razem gdy on podnosi miecz przegrywa (czyli zbytnio daje ponieść się emocjom). Wygrywa wtedy, gdy panuje nad nimi.
Tutaj mamy Luke`a, który znów daje się podszeptom CSM. On zobaczył przyszłość ale jak wiemy z wcześniejszych epizodów - ona może lecz nie musi się wydarzyć bo w ciągłym ruchu jest. Zobaczył ciemność w Kylo i zamiast wyciągnąć do niego pomocną dłoń tak jak to zrobił dla ojca, chciał go zabić by nie powtórzyła się historia. Zrobił to co jego ojciec wobec Padme. Obaj chcieli do czegoś nie dopuścić ale swoim zachowaniem i decyzjami pod wpływem emocji (i podszeptów CSM) do tego doprowadzili. Samosprawdzająca się przepowiednia.
SW zawsze (mniej lub bardziej łapotologicznie) mówi o tym by panować nad emocjami. Nie, żeby ich się wyzbyć ale aby być ich świadomym i nad nimi panować. Takie jest jedno z przesłań tej serii.

ocenił(a) film na 8
cloe4

Bo to jest inny Luke Skywalker. Starszy, bardziej złożony, skomplikowany, lepiej zagrany - i o wiele ciekawszy.

"Ale ja zwyczajnie nie wierzę, że ten sam Luke fabularnie co był w stanie nawrócić ojca stworzyłby sobie potwora z chęcią zabicia. Tyle..."

A to właśnie bardzo pasuje. Luke nawrócił ojca bo wierzył w niego i widzia - jak to młodzi ludzie wierzący w swoje idee. A potem minął czas... Z wiekiem, niestety, się zmieniamy.. ;)

ocenił(a) film na 8
Rozgdz

*widział

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

To jest najgorszy Luke, mniej złożony, kompletnie zmieniony na potrzeby polityczne lewackiej propagandy jaka w dzisiejszych czasach jest promowana w USA. Słyszałeś o toxic masculiniy? Manspreading? Mansplaining?
Najpierw Luke zostawia po sobie mapę, żeby w razie czego odnaleźć go w razie potrzeby. Znaleziony oznajmia, że przyszedł na tą wyspę, by umrzeć. I już mamy idiotyzm. Chyba że Luke chciał być największym trollem świata i że w razie potrzeby znajdziesz wyspę beznadziei.
Latająca Leia w kosmosie też jest godna pożałowania. Poza tym niemożliwym idiotyzmem, który odwaliła w kosmosie, zakładając, że nie wybuchły jej płuca od nagłej dekompresji, nie umarła od zimna, braku tlenu itd. to Leia NIC w tym filmie nie zrobiła, zero. A umarła se między filmami.
Cała akcja z poświęceniem się tej fioletowowłosej feministki, która z nieuzasadnionych powodów nie powiedziała Poe swojego planu, przez co wywołała niepotrzebny przewrót na statku jest bez sensu i PSUJE CAŁE GWIEZDNE WOJNY! Tak, rozwaliła kompletnie zasadę w tym filmie, że podróż z prędkością większą od światła służy jedynie do przemieszczania się, co kompletnie psuje całe 6 (7 z Rogue One a The Force Awakens nie liczę) poprzednich filmów. Bo w takim razie po kiego wała wysyłali X-Wingi do walki z Gwiazdą Śmierci?! Nie wystarczy, że zacznie się stosować te statki jak pociski z prędkością ponadświetlną? A co śmieśniejsze ta głupia fioletowa lafirynda nawet nie musiała się poświęcać - czy każdy jest tam idiotą i nie potrafi ustawić autopilota (chyba że nie doszli do jeszcze TAK zaawansowanej technologii) tudzież od czego są roboty?! Na to też nie wpadli?
NIE! To reżyser nie wpadł i wszystko schrzanił. A Mark Hamil powiedział, że zniszczyli jego postać, że to nie jest kim jest Luke i po prostu Disney odstrzela wszystko to, co lubiliśmy w Gwiezdnych Wojnach, czyli Hana, Luke'a, Leię otruli (just kidding), jeszcze muszą przetopić na stal R2-D2 i C3PO i jakiś badguy upolować Chewiego i jego skórę rozwiesić w swoim pałacu.
Z nowych bohaterów nie podoba mi się dosłownie nikt!!! Oprócz może Poe, bo jako jedyny by racjonalny, poza początkiem filmu TLJ.
Ten film to syf a scena z mlekiem i cycami była odzwierciedleniem wszystkiego, czym stało się to uniwersum - cash cow'em.

ocenił(a) film na 8
Slutcore

"A Mark Hamil powiedział, że zniszczyli jego postać, że to nie jest kim jest Luke i po prostu Disney odstrzela wszystko to, co lubiliśmy w Gwiezdnych Wojnach,"
Mark Hamill wskoczył w rolę rękami i nogami a dostał rolę w której się mógł wykazać aktorsko -i dał z siebie wszystko. Jeśli wierzysz w to co napisałeś - wierzysz też w Świętego Mikołaja :P

"To jest najgorszy Luke, mniej złożony"
MNIEJ ZŁOŻONY ?????
:D:D:D
No niezły z ciebie żartowniś, dobra - teraz wiem że ten post nie jest na serio :P
Za jakiś czas dam tutaj na forum jakiś tekst o moich wrażeniach z filmu, będziesz mógł przeczytać.

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Możesz się śmiać. Ja Ci mogę zapodać, jeśli parlasz po angielsku dokładną recenzję tego badziewia, w 3 częściach, wymieniającą krok po kroku wszystko, co jest w tym filmie nie tak, a krótko mówiąc jest nim sam film.
Choć sądząc po sposobie Twojego pisania, sądze że sam nie do końca wiesz, jak obronić ten film bądź po prostu bawisz się na forum.
Moje wrażenie - nuuuuuuuuuuuudy - ilość liter "u" odpowiada temu jak bardzo się nudziłem na tym filmie. Stąd jedynka. Efekty specjalne są boskie ale one filmu nie czynią.

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Poza tym co tam Luke!
Rose, to jest dopiero złożona postać - /watch?v=cpj2pyUnR5Q
Muahahaha, spowodowała śmierć ludzi zabierając duży statek, by udać się z Finem do kasyna, a ludzie uciekający na planetę do ukrytej bazy rebeliantów mogliby użyć tego statku. W dodatku używa paralizatora do usmażenia tyłków dezerterów a potem najlepsza sentencja: "Trzeba ratować to co kochamy a nie walczyć z tym czego nienawidzimy". Hmm... Podchodzi mi to pod jakiś problem z podłożem psychicznym, dezerterów spoko można paraliżować ale trzeba ratować to co kochamy pozwalając wielkiemu działu uderzyć w bazę rebeliantów...
To jest dopiero "skomplikowana" postać i nie waż się mówić, że Łukasz z wyspy z cycatymi kosmitami z zielonym mlekiem jest bardziej skomplikowany.
Rose to wielowymiarowa postać, raz ma mózg, czasami jej wypada uszami i musi go szukać. A Łukasz to co, pije mleko by być wielkim i tyle, dba o dobry stan swych kości i midichlorianów. Po co ma ćwiczyć jakąs tam laskę, która godzinę temu myślała że Jedi to legendy a potem w 3 minuty uczy się manipulować umysłem, w 8 minut walczyć a w 12 pokonać kolesia, który otrzymywał nauki najpierw od Łukasza a potem od Snoka. Może takie same, też mówili, że nie chce im się go uczyć, trollowali go i stąd porażka.
Łukasz wiedział, że przyjechała do niego półbogini, która potrafi naprawić wszystko, latać wszystkim, strzelać wszystkim i walczyć lepiej niż on sam. Dlatego popadł w deprechę, że nie jest już najlepszy i poszedł żłopać mleko, by być może kiedyś dorosnąć jej do kiecki.

ocenił(a) film na 8
Slutcore

"Muahahaha, spowodowała śmierć ludzi zabierając duży statek, by udać się z Finem do kasyna, a ludzie uciekający na planetę do ukrytej bazy rebeliantów mogliby użyć tego statku. "

Przecież wszyscy się pomieścili, więc w czym problem?

"najlepsza sentencja: "Trzeba ratować to co kochamy a nie walczyć z tym czego nienawidzimy""

A wiesz że to jest najważniejsza sentencja Star Warsów? i po tym, między innymi rozpoznaję że Wujek George maczał solidnie palce w TLJ. Dokładnie o tym jest Stara Trylogia, prequele i sequele. Niby taka popularna marka -a nikt tego nie rozumie :)

" Ja Ci mogę zapodać, jeśli parlasz po angielsku dokładną recenzję tego badziewia, w 3 częściach, wymieniającą krok po kroku wszystko, co jest w tym filmie nie tak, a krótko mówiąc jest nim sam film.
Choć sądząc po sposobie Twojego pisania, sądze że sam nie do końca wiesz, jak obronić ten film bądź po prostu bawisz się na forum."

Mnie naprawdę nie interesuje co wymodlił na temat tego filmu na YT jakiś pacan którego bym rozniósł na strzępy w bezpośredniej dyskusji.

Dokładniej, to mam zamiar zamiar napisać i zamieścić tutaj i w innych miejscach tematy z linkiem do tekstu na moim blogu - "O co chodzi w Star Wars George'a Lucasa", TLJ -słów kilka, oraz "To całe Reylo". myślę że to pierwsze będzie dzisiaj.

Rey nigdy nie pokonała Kylo, tak naprawdę - i nie jest od niego silniejsza - a o co chodzi Luke'owi to napisałem już w innej dyskusjji w tym temacie -trochę niżej ;)

ocenił(a) film na 1
Rozgdz

Nie zamieniaj mi prostego filmu o walce dobra ze złem w pseudofilozoficzne wywody, bo nie uwierzę.
Star Wars nigdy od tego nie był, Star Wars to czysta rozrywka w najprostszej postaci i nie jest to film o głębokim przesłaniu.
Ale zawsze znajdzie się ktoś taki, kto znajdzie w filmie więcej niż w nim jest.
Jak bym chciał to zacząłbym doszukiwać się Jackassie filozoficznych bełkotów i niepotrzebnych nadinterpretacji.
Tak się do właśnie nazywa - nadinterpretacja i pogódź się z tym. Fim jest bezmózgą rozrywką pełną błędów logicznych, technicznych a na dokładkę ani Rose ani Finn ani Rey nie byli przez cały swój czas na ekranie na tyle interesujący ani wiarygodni. Snoke zniszczył ich w tym krótkim czasem jakim występował na ekranie w sali tronowej.
Poza tym w First Order są ciekawsi bohaterowie, czas by wygrało Imperium, bo skoro rebelianci przegrali, tzn. że wcale nie byli tacy wspaniali, a może nawet dobrzy. Znasz powiedzenie "One man's terrorist is another man's freedom fighter"? Dlatego czas najwyższy, by wygrali Imperialiści/Pierwszoporządkowcy ;)

"Mnie naprawdę nie interesuje co wymodlił na temat tego filmu na YT jakiś pacan którego bym rozniósł na strzępy w bezpośredniej dyskusji."
Czyli nie umiesz obronić filmu.
Radosny jesteś; nie obchodzi mnie, czy Cię interesuje czy nie, daję argumenty, Ty masz sie obronić, a nie ma że Ci się nie chce. Jak nie chce, to nie odpowiadaj i nie pisz swoich farmazonów.
Pierwszy koleś: /watch?v=lowZyUdzsnY
Drugi koleś: /watch?v=vw7pcCj0ORk
i w bezpośredniej dyskusji byś z nimi wymiękł, bo to są ludzie, którzy znają także EU które Disney postanowiło w swej wspaniałości zdekanonizować. Cóż, dla mnie opinia Disneya jest tyle samo warta, co twoje wywody.

Przygotuj się na kilka godzin detal po detalu wnikliwej destrukcji przez tych gości Twojego kochanego filmu. Albo nie, don't care.

Konkludując: jeśli Tobie ten film podoba się przez Twoją nadinterpretację pseudofilozoficzną, a nie luki w scenariuszu, nielogiczności i kretyńskie postaci to spoko.
Czy nie od tego jest przypadkiem Blade Runner 2049?
Większości fanów nie podobają się kretynizmy i nawet Ci wściekli dla jaj wymyślają teorie mądrzejsze i ciekawsze niż większość tego, co tu czytam.

ocenił(a) film na 8
Slutcore

"Star Wars nigdy od tego nie był, Star Wars to czysta rozrywka w najprostszej postaci i nie jest to film o głębokim przesłaniu."

Powinieneś to powiedzieć George'owi Lucasowi a nie mnie -bo akurat Wujek George zrobił filmy o czymś (i to nawet na kilka sposobów bo prequele są też o upadku demokracji:)

"Tak się do właśnie nazywa - nadinterpretacja i pogódź się z tym."

"Dlatego czas najwyższy, by wygrali Imperialiści/Pierwszoporządkowcy ;)"

O, w Starej Trylogii kibicowałem Imperium :D

Cóż -przedstawię treść i możesz mi wytknąć błędy ^^

ocenił(a) film na 8
Slutcore

Obiecany pierwszy temat :

https://www.filmweb.pl/film/Gwiezdne+wojny%3A+Ostatni+Jedi-2017-671049/discussio n/O+co+chodzi+w+Star+Wars+George%27a+Lucasa,3070145

użytkownik usunięty
szymon0018

Świetnie napisane. Gratulacje!

ocenił(a) film na 7
szymon0018

Midichloriany miały wyjaśnić dlaczego pomimo tego że moc jest każdej żywej istocie nie każdy może się nią posługiwać( według mnie było to nie potrzebne ) owszem moc jest "energią życia" która w jakiś sposób jest jednak świadoma dąży do równowagi czyli dobra ( ale prawda Bogiem nie jest) . Ciężko określić czy moc jest dziedziczona bo oprócz Skywalkerów nie mamy innej rodziny ( Jedi obowiązywał celibat co dodatkowo utrudnia określenie wpływu przodków ) , ciężko to określić . Owszem nie każdy , jak napisałeś : trening , wyrzeczenie , próba , mądrość to te elementy tworzą Jedi . Anakin był potężniejszy( dlatego że był wybrańcem mocy i został poczęty przez moc ) od Obi Wana ale właśnie trening , opanowanie i doświadczenie sprawiły że Obi Wan Kenobi wygrał . Tutaj masz racje , nie wiemy skąd nabyła te umiejętności potrzebne jest wyjaśnienie ( nie wieże w to że jest nikim , bo to jak napisałeś jest nie logiczne ) na które wciąż czekamy ( niestety ) . Nie przywiązywał bym do tego chłopaka dużej uwagi ( chociaż nigdy nic nie wiadomo :) ) ot podał sobie miotłe ( taki symbol że nadzieja w młodości , że jedni umierają ale inni są nadzieją na przyszłość ) i tylko tyle ( może się nauczył to mógł zrobić sam w przeciwieństwie do umiejętności Rey ) . Rey wg Skywalkera jest Jedi ( wskazuje na to szkolenie u Luke'a i oparcie się propozycji Kylo ( jako próba ) ) . Ale zakonu to ona raczej nie odnowi , powstanie coś Jedi podobne ( pewnie na bazie tego balansu mocy zło =dobro ) .
Wzajemnie i Wesołych Świąt ( w końcu jeszcze trwają : ) ) .

ocenił(a) film na 3
Pallando

Dla mnie midichloriany były idealnym rozwiązaniem, pokazywały czyjś potencjał. Masz ich mało nie będziesz Jedi, masz ich dużo możesz władać mocą, masz ich ogromnie dużo, możesz stać się naprawdę potężny.
Inaczej Palpatine nie polowałby na Anakina, a później na Luke. Dodam że w książkach Jedi mają dzieci i zazwyczaj są one wrażliwe na moc i zostają Jedi, Sithami albo też osobami władającymi mocą ale nie związanymi z żadnym zakonem
Syn Luka, 3 dzieci Lei oraz jej wnuczka, syn Corrana Horna.
W ogóle książkowy świat SW żyje, zaś filmy są jakieś puste

ocenił(a) film na 7
fastbyte

Według mnie powinno to się utrzymać w fazie " braku wyjaśnienia " to znaczy dokładnie nie wiadomo dlaczego niektórzy potrafią władać mocą , ale osoby które posiadły tą sztukę potrafią wyczuć osoby wrażliwe oraz ich potencjał , midichloriany to takie za bardzo wyjaśnienie naukowe , a moc to bardziej aspekt duchowy niż fizyczny ( dla Jedi ) . Ja opierałem się na obecnym kanonie który jest bardzo ubogi przez nieprzemyślane kasowanie ( przykład , wojny klonów 2003 , co tam jest niekanonicznego , czy coś się nie zgadza z filmami i serialami które uważa się za kanon , nie , a mimo to dla Disneya są niekanoniczne , a według mnie powód jest jeden , kasa . ) bo rzeczywiście w dzisiejszych legendach są przykłady dziedziczności .

ocenił(a) film na 3
Pallando

Dokładnie zmienili kanon aby w jego miejsce wprowadzać swoje nowe filmiki

ocenił(a) film na 7
fastbyte

Nie chodzi tu o filmy a o inne dzieła , w tej firmie nie pracują idioci , to co dla nas fanów jest nieprzemyślanym kasowaniem dla nich jest czystym biznesem , oni wiedzieli że jeśli pozostawią ( choć uporządkowany ) stary kanon to żadnej kasy za to nie dostaną , a teraz jest pustka którą inni twórcy będą chcieli zapełnić , tyle że od każdej książki , komiksu , bajki czy serialu i gry Disney będzie pobierać określony procent za użycie marki , i tak oprócz filmów Disney ma zarobek na lata , a to że fani będą czekać latami na nowy kanon chyba nie za bardzo w tej firmie kogoś interesuje .

ocenił(a) film na 3
Pallando

Dokłądnie, choć tu nie wiem czy tak łatwo będzie dorzucać jakieś ciekawe nowe ksiażki, skoro Disney wszystko niszczy. Wszystkich bohaterów, cała spójność.
Teraz nie będzie już zbytniego sensu umieszczanie czegoś między VI, a VII. Nie będzie miejsca na legendarną serię X-wingi

ocenił(a) film na 7
fastbyte

No tutaj w ocenie jakości się różnimy bo ja uważam Nową trylogie za taka średnią która przy najmniej na razie zmierza w kierunku oceny dobrej dającą nam obraz galaktyki i dający swój " kamień " do tej historii , który to kamień ma swoje jasne i ciemne strony : np Przebudzenie mocy której jest ogólną kopią ale dobrze wykonaną według mnie jak na początek Trylogii to całkiem dobrze ( ale nie pozbawione błędów ) podobnie oceniam Hana Solo ( dobry ale z błędami ) gorzej jest już z Rogue , jest takim dla mnie średniakiem , a Ostatni Jedi to mocno Kontrowersyjna Ironia z oczekiwań która nie jest już kopią ale fabularnie nie zmienia wiele , ale ma dobrych bohaterów pozytywnych( świetny Mark Hamill i dobra Daisy Ridley ) ( tylko brak antagonistów Snoke nie żyje , Hux to klaun który Tarkinowi , Thrawnowi czy Grievousowi buty tylko może czyścić ( Chyba nawet Krennic był poważniejszym dowódcą ) , no a Kylo w tylko kilku scenach wydawał się być antagonista który ma potęgę ale i tak wrócił do emocjonalnego dziecka lub nawet idioty ) potężną dawkę emocji tych pozytywnych i negatywnych ( oczywiście nie tylko na ekranie ale i w odbiorze filmu ) no i jak przebudzenie cierpi na małą ale jednak ilość głupoty i nieznośniej dla mnie poprawności ( Han Solo też ) która u mnie powoduje tylko zażenowanie . Ale podkreślam to moja opinia i moja ocena która nie zgadza się z opiniami wielu w tym i Twoją , ale je szanuje i nie będę się wykłócał o ocenę bo każdy ma prawo do własnej opinii która to nie podlega ocenie , film i jego aspekty powinny stanowić element dyskusji a nie to czy ocena danej osoby jest dobra czy zła według naszego spojrzenia , a wielu ludzi z tego co widzę nie potrafi rozróżnić tych 2 osobnych czynników przez co mamy wojnę domową w Fandomie .

ocenił(a) film na 3
Pallando

W ocenie bohaterów w pełni się zgadzam(no może Daisy Ridley oceniłbym jako średnią, a raczej jej postać... Daisy gra całkiem nieźle)
Właśnie przez brak antagonistów, film jest wybrakowany
Do tego brakowało mi walk na miecze świetlne, a także przeszkadzały mi idiotyczne sceny typu skok w nadświetlną, rozwalający kilka razy większy okręt, latająca Leia czy bombowce grawitacyjne w kosmosie.

ocenił(a) film na 1
fastbyte

Ja wychodzę z założenia, że jeśli coś mi się przestaje podobać, to nie trafia to do "mojego" kanonu. Dlatego dla mnie zawsze będą tylko 1-6, Rouge One i Expanded Universe.

ocenił(a) film na 6
szymon0018

Domyślam się, że jak ktoś wychował się na PT, to dla niego tak to wygląda od początku, ale jeśli wcześniej znało się OT, to Moc miała bardziej mistyczną otoczkę. No ale miałem prawie dwie dekady, by się z midichlorianami oswoić i już mnie tak nie rażą, ale jednak jestem zwolennikiem bardziej "duchowego" pojmowania Mocy, a nie "fizycznego" - coś jakbyś mierzył kto ma większy potencjał (bo wiem, wiem, że to nie wszystko i nie równa się ostatecznym poziomem - tak jak Anakin nigdy nie osiągnął pełni swoich możliwości itd.) do bycia szachistą...przecież to nie powinno być takie jednoznaczne. Na dodatek mnożyło pełno śmiesznych teorii typu: Vader był słabszy od młodszego Anakina, bo...bez kończyn miał mniej krwi, więc i midichlorianów (wciąż mnie to bawi xD) albo rozważania czy jakby dokonać transfuzji to zwiększy ona czyjeś możliwości...plus doprowadziło do zbytnich uproszczeń w ocenie bohaterów po jakichś statach, jak w grach komputerowych :-/ Potem występują opinie, że A nie mógł zwyciężyć B w pojedynku, bo ma większe stężenie Mocy we krwi. Kompletnie pomijając inne przymioty, które mogły czynić np. Obi-Wana lepszym wojownikiem od młodego Anakina! Czy Disney przywraca tamtą koncepcję? Nie wiem. Ale nie wspomina o midichlorianach :D
Co do dziedziczności: jakoś było te 10 tys. Jedi w Starej Republice, chociaż nie mogli mieć dzieci, więc nie było konieczności mieć rodziców silnych Mocą, by samemu jej używać :P

użytkownik usunięty
sundayborn

Jestem rówieśniczką sagi więc nie jestem z tych co wychowali się na PT. Ale totalnie nie rozumiem bardzo wielu zarzutów wobec PT oraz bezgranicznego i ślepego zapatrzenia w OT - obie sagi mają zalety i wady. Lubię obie trylogie i wg mnie koncepcja midichlorianów absolutnie w niczym nie obdarła Mocy z jej tajemniczości. Absolutnie w niczym. Koncepcja ta jedynie tłumaczy podatność czy może nazwijmy to talent do władania Mocą - bo niby czemu taki Yoda, Kenobi, Luke mogli nią władać a jakiś tam galaktyczny kowalski nie? . Ale samej Mocy nie tłumaczy. Ona dalej jest tym co powiedział Kenobi w ANH, Yoda w TESB czy teraz Luke w TLJ.
"Potem występują opinie, że A nie mógł zwyciężyć B w pojedynku, bo ma większe stężenie Mocy we krwi. Kompletnie pomijając inne przymioty," - jeśli ktoś tak to tłumaczy to bardzo mu się myśleć nie chce i tak właśnie łopatologicznie tłumaczy sens całej sagi (wcale bym się nie zdziwiła, gdyby taka osoba widziała w tym filmie tylko pif paf i takie tam piedoły). Takim osobom bardzo współczuje bo tracą naprawdę wiele z seansów tej sagi.

ocenił(a) film na 6

Ależ ja to doskonale rozumiem, tylko jest to dla mnie trochę zbyt toporne i uproszczone w ten sposób, zwłaszcza poprzez dokładne podanie konkretnej wartości liczbowej. Staram się o tym po prostu nie myśleć :D
Tak samo jak pojawiające się głosy, że Snoke był frajerem, bo zabił go słabszy od niego Kylo, bo "jak to tak? ktoś potężniejszy ginie z ręki nie ukształtowanego jeszcze wojownika? 1/10", ręce opadają. Na przykład w takim "Wiedźminie" fajnie widać na przykładzie różnych zgonów, że "bycie najlepszym szermierzem" nie gwarantuje zwycięstwa w potyczce, a nawet największy kozak może zginąć z ręki byle wieśniaka ;)

użytkownik usunięty
sundayborn

Bardzo sorry, że odpowiadam Ci teraz dopiero :D
No zostało w pewien sposób uproszczone bo czy się to komuś podoba czy nie, ta seria jest skierowana głownie do dzieci (a Lucas o tym wielokrotnie mówił). Liczba midichlorianów miała podkreślić wyjątkowość Wybrańca i tylko tyle. Zbytnio bym nie brała tego tak za hmm poważnie? I w sumie (tak jak to przedstawił Luke w TLJ choć może nie dosłownie), midichloriany miały też podkreślić to, że ówcześni Jedi (czyli z czasów prequeli i troszkę wcześniej) odeszli do tego czym jest Moc. Zaczęli ją traktować zbyt naukowo, że tak powiem. To był element, który miał pokazać ich zepsucie i to, czemu zostali zniszczeni. Przynajmniej ja tak to rozumiem. Dlatego też ja akceptuję koncepcję midichlorianów i uważam, że ma ona sens (o czym wspomniałam wcześniej na przykładzie statystycznego kowalskiego).

ocenił(a) film na 6

Spoko :D
Rozumiem co masz na myśli, ale wciąż uważam, że w ten sposób podkreślono wyjątkowość Wybrańca z gracją słonia w składzie porcelany. Sam fakt "policzalności" wrażliwości na Moc jest dla mnie ciężki do przełknięcia >_<

ocenił(a) film na 3
sundayborn

Może i tak ale ten zabieg był niezbędny aby był sens polowania na Anakina przez Palpatine.
Przecież gdyby nie istniało coś takiego jak potencjał, to Palpatine mógł wziąć jakieś żebrzące dziecko na ucznia zamiast Anakina

ocenił(a) film na 6
fastbyte

Ale nie w postaci tak łopatologicznej jak cyferki...

ocenił(a) film na 3
sundayborn

Ale co jest złego w midichlorianach..? Mam wrażenie, że jest to problem trochę na wyrost...

Owszem, w starych SW moc miała zerowe wytłumaczenie poza formułkami przytoczonymi przez Yodę i Kenobiego, jednak samo OT było bardzo... rustykalne. Mieliśmy ograniczoną ilość użytkowników mocy do minimum, żeby tylko był jakiś konflikt na jej tle. Życie tworzy moc, moc wpływa na życie - między materią a energią zachodzi symbioza. Co w tym dziwnego, że rozwinęły się organizmy, które są szczególnie podatne na działanie mocy? W końcu prequele było stać pokazać rozmach i świat przedstawiony przed rządami Palpatine'a, kiedy życie kwitło w galaktyce a rycerzy Jedi były tysiące.

Aby pokazać, że ród Skywalker jest wyjątkowy na tle innych random Jedi, trzeba było jakoś to wytłumaczyć. To tak, jak z badaniem inteligencji - to nie jakieś tam natchnienie sił wyższych, ale policzalny poziom IQ.

ocenił(a) film na 6
sznapsiarz

O ile mi wiadomo to IQ nie potrafimy mierzyć poprzez badania krwi :D i z danym poziomem nie rodzimy się, czyli jest zależny od większej ilości czynników niż sama biologia. Poziom liczbowy kojarzy mi się ze statystykami gier komputerowych, a sama "policzalność" talentu do czegokolwiek w ogóle do mnie nie przemawia. To tak jakbyś mierzył talent do malarstwa u nowonarodzonego dziecka - wiadomo, że nie każdy potrafi ładnie rysować, ale zmierzenie tego przy pomocy jednej liczby byłoby bezsensowne.

ocenił(a) film na 3
sundayborn

twój komentarz wogóle nie odnosi sie ,do tematu o tlj .

ocenił(a) film na 6
Gokussb

Odnosi się do tematu o koncepcji Mocy, o którym tu jest dyskusja. Za to Ty widzę, że czujesz się w obowiązku wypowiedzieć się w każdym temacie pod filmem, nawet jeśli nie masz nic do dodania ;p

ocenił(a) film na 3
sundayborn

''Za to Ty widzę, że czujesz się w obowiązku wypowiedzieć się w każdym temacie pod filmem, nawet jeśli nie masz nic do dodania ;p ''
To czemu dałeś mi odzew jeśli nie spostrzegłeś że NIE mam nic do dodania ??

ocenił(a) film na 6
Gokussb

Żeby Ci powiedzieć, że spamujesz większość tematów, przez co giną ciekawe wypowiedzi, które wnoszą cokolwiek nowego do dyskusji.

Bez odbioru.

ocenił(a) film na 3
sundayborn

''Żeby Ci powiedzieć, że spamujesz większość tematów, przez co giną ciekawe wypowiedzi, które wnoszą cokolwiek nowego do dyskusji. ''

Odsyłam cie tu bo najwidoczniej nie znasz znaczenia czym jest forum dyskusyjne .
https://pl.wikipedia.org/wiki/Forum_dyskusyjne

Zapoznaj sie i wróć mądrzejszy . I następnym razem mi nie zarzucaj spamu bezpodstawnie

ocenił(a) film na 3
sundayborn

A po czym mieli poznać że Anakin jest wybrańcem, po napisie na koszulce "Kiss Me, I'm the Chosen One" ? XD

Tak jak mówiłem wyżej, energia i materia przenikają się wzajemnie, jedno tworzy drugie i na odwrót, czego najdobitniejszym dowodem jest właśnie Anakin... organizm stworzony z woli mocy nosi w sobie ślady "boskiej interwencji" mocy, właśnie w postaci modichlorianów...

Trzeba było jakoś udowodnić rolę rodu Skywalkerów w całej mitologii Star Wars, i Bogu dzięki tak się stało - od kiedy Di$ney dostał LucasFilms w swoje łapy, równie dobrze rościłby sobie prawa do demolowania uniwersum jeszcze głębiej niż do tej pory, a tak kwestia midichlorianów zablokowała to skutecznie, dzięki czemu wybrańcem mocy pozostaje koleś który jest od początku związany z uniwersum, a nie jakaś dziewczynka dorzucona na siłę do niepotrzebnych sequeli ;P

ocenił(a) film na 6
sznapsiarz

Kpinami daleko nie zajedziemy :P

A jak Morfeusz poznał, że Neo to Wybraniec? Nie potrzeba do tego żadnych głupot jak mierzenie tego, ani mędrca szkiełko i oko.

Żeby być utalentowanym w Mocy nie trzeba od razu być Wybrańcem, bo on jest tylko od przywrócenia równowagi, a nie od bycia jedynym talentem w galaktyce...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones