takie odnoszę wrażenie.
Niby jest coś wokół nich, jakaś oprawa ale jest cisza - nic się nie dzieje, lot samolotem bez gwaru, pracy silnika - typowa sztuka teatralna w ubogo "urozmaiconej" scenerii.
Pomimo, że nie ma akcji do jakiej jesteśmy przyzwyczajeni to czas zleciał mi szybko, nie wynudziłam się, uwielbiam Winone i Keanu, dialogi były nawet sympatyczne i zabawne, nie dostrzegłam żadnego narzekania i marudzenia, rozczarowanie, brak zaufania i dystans w ich sytuacji jest normalny.
Wątek z dzikim kocurem i szarża Keanu zaskakująca ;) lecz nie wiem czemu w obsadzie brak "kociaka" ;P
Mam podobne odczucia, jakbym oglądała teatr w plenerze. Wydaje mi się, że film zrozumie jednak widz bardziej dojrzały bo w dialogach jest sporo z doświadczeń życiowych i młodszej widowni wyda się po prostu nudny. Bardzo podobały mi się poszczególne sceny gdzie byli wszyscy goście ale tak naprawdę pokazana była tylko relacja między Lindsay i Frankiem. Scena seksu na wzgórzu i dialogi podczas niej - hahahah. No i scena końcowa kiedy otwierają się drzwi i wyraz twarzy bohaterów, bez zbędnych dialogów - perełka.
Niedawno trafiłam na ten film przypadkiem na Netflixie i się nie zawiodłam. Mimo iż jest 30 letnią kobietą uważam że ten film był świetnie przedstawiony. Główna zasługa: Reeves i Ryder, wielkie gwiazdy, a przy tym fajni normalni ludzi.