"Hellbound" - nasza recenzja serialowego hitu

Filmweb autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Hellbound%22+-+nasza+recenzja+serialowego+hitu-144690
"Hellbound" - nasza recenzja serialowego hitu

Korea nie zwalnia tempa. Po zaskakującym sukcesie "Squid Game" najnowszym hitem serwisu Netflix okazał się serial "Hellbound". Produkcję, która skradła serca widzów i bije rekordy oglądalności, recenzuje dla nas Marcin Stachowicz





Recenzja serialu "Hellbound"



"Z piekła, na żywo"

Trzy są one, ale to nie świnki - postura małpia, groźne miny, pięści wielkie jak płyty chodnikowe. Przypominają skrzyżowanie Hulka i polskiego smogu. Albo koszmarny sen fachmana od CGI - miał być realistyczny klip na Środę Popielcową, tymczasem wyszedł jakiś Marvel. Potwory z "Hellbound" - nowego koreańskiego serialu, który ma szansę zdeklasować "Squid Game" w rankingach oglądalności - przychodzą znikąd. Dopadają ludzi w kawiarniach lub przed telewizorami, biją jak mięso na schabowe, a na końcu - spopielają ogniem piekielnym. Ofiary znają termin swojej śmierci z dokładnością do jednej minuty, bo wcześniej nawiedziła je straszliwa lewitująca głowa. Tak, dobrze przeczytaliście: w powietrzu materializuje się łeb - na oko jakiś inkaski bożek albo Thor w stanie nietrzeźwości - i obwieszcza grobowym głosem: "Michale, o 21.37 umrzesz!". Wokół tych niewytłumaczalnych przypadków błyskawicznie rozwija się (nie tak znowu gęsta) sieć racjonalizacji: od teorii spiskowych i kanałów patostreamerskich, aż po globalny ruch religijny, który tę ewidentną manifestację niskiego budżetu na efekty specjalne umieszcza w samym centrum boskiego planu. Pamiętajcie, nie próbujcie tego robić w domu. Takie rzeczy udają się tylko w Korei Południowej, mekce niemożliwych popkulturowych krzyżówek. 


Nie pamiętam już, czy taka scena pojawia się w Netfliksowym "Hellbound", natomiast bez wątpienia otwiera internetowy komiks Choia Gyuseoka i Yeona Sang-ho, na którym ten ostatni - reżyser znany z dobrze przyjętego "Zombie Express" - oparł fabułę serialu. Grupka kumpli siedzi w knajpie i ogląda na smartfonie wideo z "objawienia anioła" (czyli wspomnianej lewitującej głowy), robiąc sobie jaja z "okropnych efektów specjalnych", dochodowych "sieciowych szwindli", płaskoziemców i pseudonaukowych kanałów na YouTubie. Dalej komiks i Netflix są już zgodne: kolesiom śmiech więźnie w gardle, bo za ich plecami gorylopodobne istoty mordują klienta kawiarni. Na telewizyjnym ekranie prezes Jung Jinsu (frapująco anielski Yoo Ah-in), lider ruchu Nowa Prawda, peroruje, że gwałtowna śmierć jest "demonstracją" wiecznych katuszy piekielnych: demony zabierają duszę grzesznika prosto do piekła, a boski sygnał, w literalnej interpretacji radykałów, brzmi: "Poprawcie się albo gińcie!". Świat dosłownie staje na głowie: kolejne relacje live z paranormalnych interwencji zmieniają lokalne (i globalne) układy sił, diakoni nowej religii polują na grzeszników, paramilitarna bojówka Grot - zainspirowana przez szalonego patostreamera i złożona głównie z nastolatków z kijami baseballowymi - bije i porywa heretyków, inspektor seulskiej policji Jin Kyunghun (Yang Ik-june) szuka swojej córki, a prawniczka Min Hyejin (Kim Hyun-joo) broni interesów „nawiedzonych”, chociaż nic z tego wszystkiego nie rozumie. Oto rzeczywistość, w której pojawili się komiksowi złoczyńcy, zabrakło natomiast superbohaterów. 

Całą recenzję Marcina Stachowicza przeczytacie TUTAJ

"Hellbound" to opowieść rozgrywająca się we współczesnym Seulu. Gdy miasto staje się obiektem inwazji tajemniczych, piekielnych sił, które karzą ludzi za grzechy, członkowie sekty Nowa Prawda robią wszystko, by bezwzględnie egzekwować plan swoich nowych panów. Czy ktoś zdoła im się przeciwstawić? 

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones