Twórcy spin offu
"Gwiezdnych Wojen" -
"Rogue One: A Star Wars Story" - robią wszystko, by zapewnić sobie oglądalność w kinie. Jeśli plotki się potwierdzą, rzeczywiście możemy nie mieć wyjścia, jak tylko zobaczyć film na wieeeeelkim ekranie.
Po sieci krążą niepotwierdzone na razie informacje, że studio planuje nakręcić
"Rogue One" w formacie Ultra Panavision i na taśmie 70mm, co w skrócie będzie oznaczało, że optymalne doświadczenie filmowe zapewni wizyta w Imaksie.
W tej chwili w takim samy formacie swój film kręci
Quentin Tarantino, który w ogóle nie lubi kamer cyfrowych. Jego
"The Hateful Eight" powstanie w takich samych obiektywach, jakich używano podczas realizacji m.in.
"Ben-Hura" z 1959 roku czy
"Buntu na Bounty" z 1962. Prawdopodobnie do zaszczytnego grona dołącza właśnie
Gareth Edwards, reżyser
"Rogue One".
Wygląda na to, że jeśli twórcy widowiskowych filmów pójdą drogą
Tarantino i
Edwardsa, będzie to jeszcze większa rewolucja w kinie niż format 3D (który podobnie wrócił do łask po kilkudziesięciu latach). I tak nie będzie już mowy o oglądaniu filmów na małych ekranach w domu.