18 najlepszych filmów 2015 roku zdaniem redakcji Filmwebu

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/18+najlepszych+film%C3%B3w+2015+roku+zdaniem+redakcji+Filmwebu-115061
18 najlepszych filmów 2015 roku zdaniem redakcji Filmwebu
Rok 2015 przeszedł do historii. Pora na podsumowanie. Przedstawiamy Wam więc naszą listę 18 filmów 2015 roku, które uważamy za najlepsze. Opublikowane przed tygodniem zestawienie 22 filmów, na które najbardziej czekamy w 2016 roku, wywołała gorące emocje. Czy podobnie będzie i tym razem?


Lista została sporządzona na podstawie głosów oddanych przez członków zespołu Filmwebu: Michała Walkiewicza, Marcina Pietrzyka, Łukasza Muszyńskiego, Jakuba Popieleckiego, Dorotę Kostrzewę, Julię Taczanowską, Maćka Łukę i Krzysztofa Michałowskiego. Każda z osób przygotowała własną listę zawierającą 10 tytułów, które uznała za najlepsze. Na podstawie tych indywidualnych typów sporządziliśmy zestawienie, które znajdziecie poniżej.

Pod uwagę braliśmy wyłącznie te filmy, które weszły do dystrybucji kinowej w Polsce między 1 stycznia a 31 grudnia 2015 roku (odrzucając reedycje i wznowienia). Z tego też powodu w naszym zestawieniu pojawiają się tytuły nie tylko z 2015 roku, ale i z lat wcześniejszych. Nie ma z kolei obrazów, które widzieliśmy na festiwalach i za granicą, a które wciąż czekają na wejście do kin w Polsce.

Oczywiście zachęcamy Was do komentowania naszych wyborów i dzielenia się z nami swoimi typami do miana najlepszych filmów roku.

1. "Mad Max: Na drodze gniewu"
George Miller za jednym zamachem udowodnił, że "Mad Max" może obejść się bez Mela Gibsona, a kino akcji jest nie tylko domeną młodziaków. "Na drodze gniewu" to napędzany paliwem rakietowym oszałamiający spektakl, który oczarował zarówno bywalców multipleksów, jak i nobliwych krytyków filmowych. Ocean eksplozji, tornado kul, przyprawiające o palpitację popisy kaskaderskie oraz apokaliptyczna sceneria ze snu szaleńca stapiają się w niezapomniany poemat ruchu i destrukcji. Przed seansem dwa razy sprawdźcie, czy zapięliście pasy. Ekranowa przejażdżka, na którą zaprasza Was Miller, to dwugodzinna jazda po bandzie.
2. "Sicario"
Znakiem rozpoznawczym reżyserskiej metody Denisa Villeneuve'a jest umiejętność łapania widza za twarz i nie puszczania aż do końca. Tutaj doprowadza on swoją taktykę do perfekcji. Może reżyser nie jest mistrzem wnikania w głąb problemu, ale jak mało kto potrafi hipnotyzować obrazem, przykuwać do ekranu i wciskać w fotel (oczywiście przy pomocy niezawodnego operatora Rogera Deakinsa). Oglądając "Sicario", jesteśmy więc jak Emily Blunt, której bohaterka może tylko z bezradnością - ale i fascynacją - obserwować, jak otwierają się przed nią kolejne kręgi piekła. A scena z konwojem jadącym ulicami Juárez to prawdziwe mistrzostwo świata.
3. "Whiplash"
Kto by pomyślał: gra na perkusji to bardzo filmowy materiał. Reżyserowi Damienowi Chazelle'owi gratulacje należą się już za to, że potrafił zrobić niesamowity spektakl z tego, że Miles Teller wali w bębny a J.K. Simmons stoi nad nim z ponurą miną. Ale "Whiplash" nie kończy się na perkusyjnych solówkach, montażowych perełkach i aktorskich popisach. Chazelle intrygująco pyta: czy na polu sztuki jest miejsce na iście sportową rywalizację, gdzie leży granica w relacji nauczyciel-mentor i jak blisko jest od poświęcenia do obłędu. No i - co wcale nie jest takie oczywiste w przypadku filmów o muzykach - nie zapomina o samej muzyce. 
4. "Coś za mną chodzi"
Na taki horror czekaliśmy długie lata. Gęsty klimat, świetnie poprowadzeni, nieopatrzeni aktorzy oraz intrygujący koncept. "Coś za mną chodzi" sprawdza się zarówno jako stylowy poemat grozy, kino inicjacyjne, traktat egzystencjalny, jak i dekonstrukcja gatunku. Dla każdego coś strasznego.
5. "W głowie się nie mieści"
Pixar wraca na tron! Najnowsza animacja Pete’a Doctera to piękna opowieść o dorastaniu i jeden z najinteligentniejszych filmów o emocjach - nie tylko tych kłębiących się w głowach najmłodszych. Ryzykowny, ambitny koncept plus wspaniała realizacja, a do tego mnóstwo absurdalnego humoru, świetne żarty sytuacyjne i rewelacyjny dubbing. Arcydzieło. 
6. "Body/Ciało"
Małgorzata Szumowska zawsze była autorką ciekawą, ale żaden z jej filmów nie był do końca "spełniony". Do czasu "Body/Ciała" - tutaj udaje się wszystko. Są świetne role: godnie zmęczony Gajos, odświeżająco autoironiczna Ostaszewska, intrygująco debiutująca Suwała. Są nawiązania do polskiej tradycji - zarówno romantycznej (duchy), jak i moralnie zaniepokojonej - oraz "prasówka" ze współczesnej Polski, ale jest też spuszczanie powietrza z napuszonych balonów filmowego efekciarstwa. Szumowska zgrabnie manipuluje między kinem wielkiego konceptu a kinem w skali ludzkiej, po mistrzowsku równoważy powagę z humorem i przede wszystkim dowodzi, że osiągnęła reżyserską dojrzałość.
7. "Ex Machina"
Hipnotyzujący dreszczowiec science fiction, w którym nacisk kładzie się na "science", a nie demolkę w futurystycznym sosie. Debiutujący jako reżyser ceniony scenarzysta Alex Garland ("W stronę słońca", "Dredd 3D") stawia kluczowe dla gatunku pytania o istotę człowieczeństwa, rozwój sztucznej inteligencji oraz zagrożenia związane z postępem technologicznym. Efekty specjalne, choć olśniewające, są tu ledwie środkiem do celu, a nie gwoździem programu. Jak pisze nasz recenzent: Lem, Asimov i Kubrick byliby dumni. Michael Bay – niekoniecznie. Plus Alicia Vikander w roli tyleż pięknego co przerażającego w swej perfekcji androida.
8. "Turysta"
Jeśli po kryzys, to tylko do Szwecji. "Turysta" to na pozór zgrabny komediodramat o rozpadzie i próbach naprawy związku. W istocie jednak, to ważny głos w dyskusji o płci kulturowej, rozprawa o maskach i tożsamościach, które przyjmujemy na co dzień. Ruben Ostlund, twórca równie udanej "Gry", jest mistrzem filmowego rzemiosła, a polot, z jakim łączy tony wysokie i niskie, dramatyczne i komediowe, musi budzić uznanie.

9. "Sekrety morza"
Propozycja dla wszystkich, którym przejadły się bite od sztancy hollywoodzkie animacje. Film Tomma Moore'a to zaskakująco dojrzała i wzruszająca przypowieść o przepracowywaniu traumy związanej z utratą bliskiej osoby. Inspirując się celtyckimi legendami oraz twórczością mistrzów pędzla, reżyserowi udało się opowiedzieć historię, która w równym stopniu może zachwycić małych i dużych. Ze swoim nieśpiesznym tempem narracji i baśniową aurą "Sekrety" są jak najlepsza opowieść na dobranoc, jaką usłyszeliście w dzieciństwie z ust mamy lub babci.
10. "Dzika droga"
Po oscarowym "Witaj w klubie" Kanadyjczyk Jean-Marc Vallée odświeża kolejny amerykański mit - skłóconego z życiem tułacza próbującego z dala od cywilizacji znaleźć balsam dla pokiereszowanej duszy. Wędrówka głównej bohaterki (wyborna Reese Witherspoon) przybiera jednocześnie formę pokuty, terapii i ucieczki od nawarstwiających się problemów. Wreszcie staje się doświadczeniem inicjacyjnym. Oparta na faktach historia została opowiedziana przy użyciu gęstej mikstury obrazów i dźwięków. Oddziałują znacznie silniej niż słowa – potrafią szarpać emocje, pieścić zmysły bądź uwodzić melancholijnym nastrojem. Uczta dla oka i ucha.

11. "Amy"
Tegoroczny oscarowy pewniak w kategorii "Najlepszy dokument". Dzięki brawurowemu połączeniu archiwalnych nagrań z wywiadami twórcy "Senny" udało się stworzyć rzetelną, a przy tym wciągającą biografię tragiczne zmarłej diwy popu. W naszej recenzji możemy przeczytać: Praca dokumentacyjna reżysera robi imponujące wrażenie: nagrania z domowej kolekcji, filmy z wakacji, wideoklipy, sesje muzyczne, fotografie, koncerty, backstage. Wszystko idealnie zestrojone ze świetnymi kompozycjami Antonio Pinto oraz kawałkami samej Winehouse, skontrastowane ze wspaniałymi metaforami rosnącej sławy (...) Amy zasługiwała na podobne kino: porządkujące fakty, rozszerzające perspektywę, odklejające figurę medialną od człowieka, słowem: zaglądające za parawan mitu
12. "Aferim!"
Film Radu Judego prowokuje szereg porównań: jedni mówią, że to odpowiedź na "Django", inni, że rumuńska "Ida" albo rumuńska "Róża". Fakt, reżyser bierze tu na tapetę gatunek westernu - jak Tarantino albo Smarzowski - i obnaża wstydliwy epizod z historii własnego kraju - jak Pawlikowski (a w zasadzie wszyscy trzej twórcy). Ale ma on własny unikalny pomysł na ogranie tematu. "Aferim!" to przede wszystkim ciąg imponujących czarno-białych ujęć i unikalne połączenie humoru z horrorem. Film zarazem rubaszny i okrutny, który najpierw nas rozbawia, a chwilę potem sprawia, że śmiech więźnie nam w gardłach. Wciąga, drażni i zmusza do refleksji. 
13. "Foxcatcher"
Czy Steve Carell może być nowym Jimem Carreyem i odniesie sukces również w dramacie? Czy Channing Tatum jest w ogóle dobrym aktorem? Jeszcze nie tak dawno odpowiedź na powyższe pytania mogłaby nastręczać sporo problemów. Jednak po wejściu do kin "Foxcatchera" wszelkie wątpliwości zostały rozwiane i odpowiedzi brzmią: "tak" i "zdecydowanie tak". Inspirowany prawdziwą historią "Foxcatcher" to mistrzowskie studium ludzkiej psychiki. Reżyser Bennett Miller po raz kolejny udowodnił, że w mrocznych zakamarkach duszy czuje się jak ryba w wodzie.

14. "Kingsman: Tajne służby"
Największy komiksowy odlot tego roku. Doskonały pastisz filmów szpiegowskich i zarazem angażująca wszystkie zmysły, bezkompromisowa rzeźnia. Kochamy duet Colin Firth-Taron Egerton, kochamy scenę masakry w kościele, eksplodujące głowy, pozbawioną nóg i wywijającą ostrzami Sofię Boutellę oraz czarny jak smoła, angielski humor. Wspominamy "Money for nothing" w prologu, wybaczamy "analny" żart w finale. Matthew Vaughn nigdy nie był w tak dobrej formie. 
15. "Szybcy i wściekli 7"
Apogeum kina czysto rozrywkowego. Przed rozpoczęciem seansu trzeba jedynie "wyłączyć" myślenie i rozsiąść się wygodnie w fotelu. Tylko wtedy niewiarygodne wyczyny bohaterów będą w stanie sprawić czystą przyjemność. Zasady fizyki mogą się schować. Dla twórców "Szybkich i wściekłych 7" liczy się tylko jedno prawo: do zabawy za każdą cenę. Latające samochody, bieganie po spadających autobusach i The Rock "zdejmujący" sobie gips - takich scen, które pamiętać się będzie przez lata, jest w tym szalonym widowisku wiele. A przecież "Szybcy i wściekli 7" to również jedno z najpiękniejszych i najbardziej wzruszających pożegnań zmarłego aktora, jakie powstały w kinie.
16. "Duke of Burgundy. Reguły pożądania"
Peter Strickland to jeden z najbardziej oryginalnych twórców brytyjskiego kina ostatnich lat. Jednak do tej pory nie mieliśmy okazji przekonać się o tym w Polsce, ponieważ jego filmy nie trafiały do naszych kin. Na szczęście "Duke of Burgundy. Reguły pożądania" można było doświadczyć na dużym ekranie. I jest to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Film Stricklanda to kino organiczne, które ma przede wszystkim oddziaływać na emocje i pobudzać do myślenia. Ale nie czyni tego poprzez spójną narrację, lecz podąża mniej uczęszczaną ścieżką oddziaływania bezpośredniego. Hipnotyczne zdjęcia, atmosfera tajemnicy, pytania bez odpowiedzi - Strickland kusi widza, podrzuca tropy, lecz nie podaje rozwiązań. "Duke of Burgundy. Reguły pożądania" podzieli widzów, ale nie zostawi ich obojętnymi.
17. "Plemię"
Jeśli szukacie w kinie lekkiej fabuły, niezobowiązującej rozrywki i impulsów do poprawy nastroju, to powinniście trzymać się jak najdalej od "Plemienia". Ukraiński film jest bowiem jednym z najbardziej ponurych i wstrząsających dzieł, jakie powstały na świecie w ciągu ostatnich kilku lat. Reżyser usunął wszelkie amortyzatory i wrzucił widza na głęboką wodę, pokazując brutalny świat młodych ludzi pozbawionych złudzeń. Jakież spustoszenie sieje w ludziach brak nadziei na lepsze jutro, ten się dowie, kto obejrzy "Plemię". Mocna rzecz!
18. "Pan Turner"
Trudno uwierzyć, że to dopiero drugi w karierze Mike'a Leigha dramat kostiumowy i że dopiero teraz reżyser takiej klasy wziął się za "samograj" w postaci życiorysu J.M.W. Turnera. Płótna malarza ożywają na ekranie, Timothy Spall gra rolę życia, a drugi plan to znów kopalnia aktorskich perełek (Ruth Sheen!). Pominięcie Spalla w oscarowym wyścigu nie boli tak bardzo jak brak nagrody dla operatora Dicka Pope’a (wybacz, Emmanuelu Lubezki). To jeden z najbardziej imponujących formalnie filmów roku. 

Powyższa osiemnastka nie wyczerpuje listy tytułów wymienianych przez członków zespołu Filmwebu. W sumie wytypowanych zostało 36 filmów. Trzy z nich, które nie znalazły się w głównym zestawieniu, ponieważ nie zdobyły wystarczającej liczby punktów, otrzymały po dwa głosy. Są to:

"Steve Jobs"
"Dzikie historie"
"Dar"

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones