17 października w polskich kinach zadebiutuje nowy film Magdaleny Piekorz
"Senność". Jedną z głównych ról w obrazie gra
Joanna Pierzak. Zapraszamy Was do przeczytania krótkiego wywiadu z aktorką.
Po czterech latach od czasu realizacji "Pręg" znów pojawiasz się w filmie Magdy Piekorz, tym razem w dużo większej roli. Jakie uczucia towarzyszyły Ci przy realizacji tego filmu? Byłam przede wszystkim szczęśliwa, że Magda zaproponowała mi rolę ponieważ praca z taką reżyserką to dla aktora ogromny zaszczyt, a do tego zachwycił mnie scenariusz
Wojtka Kuczoka. Zdarza mi się pracować z wieloma ludźmi, ale rzadko kiedy spotyka się kogoś tak oddanego i zaangażowanego w to, co robi, jak Magda. Podziwiam ją za jej siłę i determinację. Jej energia i zapał są zaraźliwe. Magda namawiała mnie na zmianę wizerunku, chciała żebym grała w rudych, krótkich włosach. Ponieważ zaczęłam już zdjęcia do filmu
"Zwerbowana miłość", gdzie gram główną rolę, nie było to możliwe. Byłam więc skazana na perukę i nie ukrywam, że miałam pewne obiekcje. Ale Magda jako reżyser dokładnie wie, czego chce i mimo moich początkowych obaw, cieszę się z tej zmiany. Przestałam być sobą, a stałam się postacią.
Żona to kobieta neurotyczna. Co w jej zachowaniu, charakterze okazało się dla Ciebie najtrudniejsze do zagrania? Jej kompletny brak zrozumienia męża i sytuacji, w jakiej się znalazła. Chciałam pokazać żonę nie tylko jako osobę, która potrafi kompletnie zatruć życie swojemu mężowi, ale jako kobietę głęboko nieszczęśliwą, która z samotności ucieka w choroby i natręctwa. Czasami ludzie spotykają się i wybierają niewłaściwą drogę życiową, być może ta kobieta dla innego mężczyzny byłaby idealna. Film opowiada o moim pokoleniu, o życiu trzydziestolatków, o ludziach, którzy już mają rodziny, coś w życiu osiągnęli i spędzili trochę czasu razem.
"Senność" była dla mnie impulsem, by zastanowić się, czy sama zmierzam w dobrym kierunku i czy czegoś ważnego w życiu nie przespałam. Trudność mojej roli polegała też na oddaniu specyficznego, rytmicznego języka, jakim posługuje się żona. Jej sposób mówienia i rozwibrowanie były dla mnie najtrudniejsze w pracy nad tą rolą.
Jak według Ciebie należy interpretować tytułową senność? To jest dla mnie moment, kiedy jesteśmy w letargu, półśnie. Żyjemy, ale nie żyjemy naprawdę. Śnimy, ale to nie jest sen. Senność kojarzy nam się z czymś magicznym, ulotnym, dającym ukojenie, lecz w filmie owa senność powoli wkrada się w nasze życie powodując uśpienie i wytrącając nas z tego, co jest w życiu najważniejsze. Nic nie dzieje się ani w pełni na jawie, ani we śnie. Wojtek fantastycznie oddał to, co się dzieje z ludźmi z różnych środowisk, o różnych potrzebach i o różnych orientacjach. Przez nasz dzisiejszy tryb życia senność wkrada się w naszą rzeczywistość w zastraszającym tempie i nawet nie wiemy kiedy sprawia, że przestajemy żyć pełnią życia. Pozytywne w filmie jest jednak to, że od tej senności bohaterom udaje się w końcu uwolnić.
Rozmawiała Joanna Sawicka