Jeśli byliście wczoraj w internecie, wiecie doskonale, że
Martin Scorsese nie ma zbyt dobrego zdania o produkcjach z filmowego uniwersum Marvela. A co o jego słowach sądzi jeden z filarów tegoż uniwersum,
James Gunn (
Strażnicy Galaktyki")?
Getty Images © Dominique Charriau
Scorsese przyznał, że spędził z superbohaterami Marvela kilka chwil i próbował przekonać się do MCU, jednak dla niego "nie jest to kino", a raczej - nawet uwzględniając precyzyjną machinę realizacyjną oraz zaangażowanie utalentowanych aktorów - współczesny "park rozrywki":
nie mamy do czynienia ze sztuką o prawdziwych ludziach próbujących przekazać pewne emocje, psychologiczne doświadczenia innym ludziom. Na Twitterze zawrzało. Scenarzysta
"Doktora Strange'a" C. Robert Cargill nazwał Scorsesego geniuszem, ale ze smutkiem skonstatował:
każdy, kto uważa, że próbujemy stworzyć coś na kształt przejażdżki w parku rozrywki jest niesprawiedliwy i cyniczny. W nieco lżejsze tony uderzył wspomniany
Gunn:
Byłem oburzony, kiedy ludzie oceniali "Ostatnie kuszenie Chrystusa" bez oglądania filmu. Bardzo mnie smuci, że teraz mój film też jest oceniany w podobny sposób. I dodał:
Nie zmienia to oczywiście tego, że zawsze będę kochał kino Scorsese, że będę wdzięczny za jego wkład w rozwój sztuki filmowej. Nie mogę doczekać się "Irlandczyka". A Wy, co sądzicie o słowach reżysera? Potraktował filmowców z MCU niesprawiedliwie? A może trafił w punkt? Które filmy powinien nadrobić, żeby zmienić zdanie? Albo utwierdzić się w swojej racji?