Sokół Millennium ma nowego pilota. Został nim
Ron Howard. Tym samym potwierdziły się informacje portalu Deadline, który dwa dni temu, ogłaszając zwolnienie reżyserów
"Hana Solo", podawał, że następcą
Christophera Millera i
Phila Lorda będzie właśnie
Howard. Teraz strona podaje, że wbrew innym doniesieniom był jedynym kandydatem na stanowisko.
LucasFilm oficjalnie potwierdził angaż reżysera w czwartek. A sam
Howard wrzucił następującego tweeta:
Przypomnijmy, że
Miller i
Lord zostali zwolnieni w momencie, kiedy 3/4
"Hana Solo" było już nakręcone. Zgodnie z planami główne zdjęcia miały potrwać jeszcze tylko 3 i pół tygodnia. Po przygotowaniu pierwszej wersji planowano, że ekipa wróci na plan na 5-tygodniowe dokrętki.
Howard zajmie się teraz przejrzeniem materiału, jaki pozostawili po sobie
Miller i
Lord i dopiero wtedy zdecyduje, co trzeba zrobić. Możliwe więc, że obecny harmonogram prac zostanie zmieniony. W najbliższym czasie spotka się też z aktorami, by ich uspokoić i nawiązać z nimi relacje niezbędne do kontynuowania pracy przy
"Hanie Solo". Pierwszy klaps pod jego kierownictwem padnie 10 lipca.
Angaż
Rona Howarda gwarantuje, że wizja
Kathleen Kennedy i
Lawrence'a Kasdana zostanie w pełni zrealizowana.
Howard jest bowiem dobrym znajomym
George'a Lucasa. Wystąpił w jego
"Amerykańskim graffiti", a w 1988 roku wyreżyserował jego ukochany projekt
"Willow". Howard miał już raz ofertę wyreżyserowania "Gwiezdnych wojen".
Lucas zaproponował mu bowiem nakręcenie
"Mrocznego widma".
Nie jest jednak jasne, czy nazwisko
Howarda pojawi się w napisach filmu
"Han Solo". O tym zadecyduje Gildia Reżyserów, która na razie milczy w całej sprawie. Związek zapewne zaczeka z decyzją na końcową wersję widowiska, by sprawdzić, ile materiału pochodzi od
Howarda. Może się więc okazać, że do kin
"Han Solo" wejdzie jako film wyreżyserowany przez
Millera i
Lorda.