Po doświadczeniach związanych z grą młodego Herkulesa
Ryan Gosling bronił się rękami i nogami przed podobnymi rolami w kinie. Ale już wkrótce może ulec. Hollywood przypuściło na niego zmasowany atak i w zasadzie każda wytwórnia kusi go ofertami udziału w wysokobudżetowych widowiskach.
Przedstawiciele Marvel Studios spotkali się z nim, by zaproponować mu rolę tytułowego bohatera w megaprodukcji
"Doctor Strange". Jest to rola, do której wskazywane są wszystkie wielkie (i nieco mniejsze) gwiazdy z Hollywood. Pierwotnie miał go zagrać Joaquin Phoenix - inny aktor, który jak ognia unika seryjnych widowisk. Rozmowy z nim zakończyły się fiaskiem.
Z kolei Summit chciałoby, aby
Gosling zagrał tytułowego bohatera w filmie
"The Secret Life of Houdini: The Making of America's First Superhero". Będzie to widowisko przygodowe, które uczyni ze słynnego iluzjonisty bohatera przygodowego kina akcji, godnego następcę Indiany Jonesa. Swego czasu rolą w tym filmie był ponoć zainteresowany
Johnny Depp, ostatecznie wybrał jednak piątą część
"Piratów z Karaibów".
Tymczasem Warner Bros. kusi aktora jedną z głównych ról w widowisku
"Suicide Squad". Studio chce zrobić z film obraz z naprawdę imponującą obsadą. Oprócz
Goslinga, którego łączą dość silne więzi ze studiem, propozycje gry otrzymali również:
Tom Hardy (który z Warnerem już współpracował chociażby przy
"Mroczny Rycerz powstaje"),
Margot Robbie i
Will Smith (czyli gwiazdy przyszłorocznej komedii Warnera
"Focus").
Gosling najbliżej widowiskowych produkcji hollywoodzkich był kilka lat temu, kiedy zgodził się zagrać w
"Logan's Run". Obraz miał wyreżyserować autor
"Drive" Nicolas Winding Refn. Z tego projektu nic jednak nie wyszło.