Recenzja filmu

Ziarno prawdy (2015)
Borys Lankosz
Robert Więckiewicz
Jerzy Trela

Ballada o żółci

Nie istnieje słowo bardziej przesycone polskością niż żółć, tak jak nie istnieje drugi pisarz lepiej oddający realia naszego kraju niż Zygmunt Miłoszewski. Czy tym razem adaptacja sprostała
"Nie istnieje słowo bardziej przesycone polskością niż żółć" - mówi jeden z bohaterów filmu, tak jak nie istnieje drugi pisarz lepiej oddający realia naszego kraju niż Zygmunt Miłoszewski. Czy tym razem adaptacja sprostała swojemu książkowemu pierwowzorowi? Czy "oklepany" Sandomierz jest w stanie zaskoczyć nieznanymi zakątkami? I czy Borysowi Lankoszowi udało się stworzyć film zasługujący na miano "dobrego kryminału", czy też tytułowe "ziarno" zostanie dorzucone do wypełnionego po brzegi worka z etykietką "złe polskie filmy" ?

Zadanie oddania atmosfery mrocznego kryminału, które stanęło przed reżyserem, niewątpliwie nie było łatwe. Ku mojemu zadowoleniu, tajemniczy klimat uderza jednak od samego początku. Już sam Sandomierz, w którym rozgrywa się akcja "Ziarna prawdy", zdecydowanie różni się od tego znanego z pocztówek. Jest dokładnie taki, jaki powinien być - szary, zimny i pełen zagadek. Jedną z tych zagadek staje się brutalne morderstwo kobiety, która naga i z podciętym gardłem zostaje odnaleziona w pobliżu tamtejszej biblioteki. Okoliczności sprawiają, że  rozwikłaniem morderstwa musi się zająć "ktoś z zewnątrz", rola ta przypada więc prokuratorowi Szackiemu, granemu przez Roberta Więckiewicza. Początkowo dobór aktora nieco mnie zniechęcał, jednak już po chwili zapomniałam o wszelkich uprzedzeniach. Więckiewicz bowiem jest Szackim - oschłym, bezpośrednim, brutalnym, ale i w dziwny sposób czarującym. Dominuje każdą scenę, niemal czyniąc film "teatrem jednego aktora". Towarzyszący głównemu bohaterowi w śledztwie Leon (Jerzy Trela) i Barbara (Magdalena Walach), choć na żadnej płaszczyźnie nie dorównują prokuratorowi, tworzą dla niego świetne tło. Zbrodnia, nad którą przychodzi im razem pracować, szybko okazuje się skomplikowana i "delikatna", a stopniowo odkrywane fakty coraz bardziej zbliżają ich do "czułego punktu" mieszkańców miasta - Żydów i legend, które są nierozłączalnie związane z nimi i tym miejscem. Historia podlana jest antysemityzmem, ale przede wszystkim polskością - tematem grząskim i dyskusyjnym. Dyskusyjnym, ponieważ według Miłoszewskiego, nieodzowny element tej polskości stanowi żółć. Im głębiej w fabułę, tym więcej wylewa jej się z każdego możliwego zakamarka i tym bardziej ujawnia się ona jako esencja wydarzeń, by ostatecznie wybuchnąć, odkrywając swoje pochodzenie w osobie mordercy.

Jednak nawet żółć da się lubić, szczególnie gdy zaserwowana jest w takiej oprawie - "Ziarno prawdy" nie cierpi bowiem na większość technicznych bolączek nękających nasze rodzime kino. Dobrze dobrana obsada, ciekawe lokacje, specyficzne, szare kadry, muzyka - wszystko to składa się w spójną, intrygująca całość, którą po prostu chce się oglądać. Tak, udało się. Jest to moim zdaniem jedyna słuszna odpowiedź na zadane wyżej pytanie. "Ziarno" przerosło bowiem moje oczekiwania i według mnie zasługuje na miano najlepszego polskiego filmu kryminalnego ostatnich lat.
1 10
Moja ocena:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Romanse polskiej kinematografii z kinem gatunkowym, nie są zjawiskiem częstym. Dlatego informacja o... czytaj więcej
Sandomierz z jego mroczną przeszłością i tajemniczością stał się już stolicą polskiego kryminału. To tam... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones