Recenzja filmu

Czas na miłość (2013)
Richard Curtis
Domhnall Gleeson
Rachel McAdams

Love is the answer

Richard Curtis pewnie nie jest ani moim, ani Waszym ulubionym reżyserem. Nieważne, ile razy obejrzymy "Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill", "To właśnie miłość". Nieważne, ile razy jego filmy
Richard Curtis pewnie nie jest ani moim, ani Waszym ulubionym reżyserem. Nieważne, ile razy obejrzymy "Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill", "To właśnie miłość". Nieważne, ile razy jego filmy poprawią nam humor, nie będziemy jego twórczości traktować poważnie, bo przecież kręci komedie romantyczne! Cały paradoks polega na tym, że to właśnie jego najnowszy projekt "Czas na miłość", a nie na przykład wysublimowane kino europejskie, postawił mnie na nogi po beznadziejnym jesiennym dniu.  Hipokryzja? Przyznaję się do winy.

To ciekawe, bo filmy o podróżach w czasie to banały, które w kolejnych scenariuszach i kolejnych produkcjach zostały sprowadzone do marnej kliszy nudzącej publiczność. Mamy więc rudzielca z brytyjskim akcentem, który w dniu dwudziestych pierwszych urodzin dowiaduje się, że jak wszyscy inni mężczyźni w swojej rodzinie może wracać do przeszłości. Sprawdza patent, okazuje się, że działa znakomicie, zaczyna nagminnie z nowych możliwości korzystać. Film Curtisa, więc bohater na pewno w ten sposób zacznie szukać miłości. Film Curtisa, więc na pewno owa zostanie pokazana z różnych stron. Film Curtisa, więc na pewno będziecie płakać na finale.

Duet Domhnall Gleeson-Rachel McAdams na początku może wydawać się nieco egzotyczny. Średnio urodziwy Irlandczyk i dyżurna słodka Amerykanka, to nie musiało się udać. Warto było jednak zaryzykować, bo ta mieszanka ma na ekranie swój niepowtarzalny urok. Zwróćcie uwagę na scenę w mieszkaniu Mary, tuż po pierwszej wspólnej kolacji. Co tam się działo…. Zaczynam się uśmiechać nawet teraz, kiedy o tym myślę.

Poza tym... drugi plan. Bill Nighy gra pierwsze skrzypce. Wyluzowany, czuły, zabawny, gotowy kogoś przytulić w każdej chwili. Jestem pewna, że wielu widzów chciałoby mieć takiego ojca, jakiego zagrał w tym filmie Nighy. Z kolei Lydia Wilson czy ekscentryczny Harry (Tom Hollander) stanowią artystyczny nieład w tle, bez którego fabuła mogłaby stać się niebezpiecznie przesłodzona.

Ale o czym w ogóle jest "Czas na miłość"? Jak to o czym? O miłości! Znamy te historie, słyszeliśmy je, widzieliśmy tyle razy. Co z tego? Richard Curtis przypomina po raz setny publiczności, że najbardziej cenne w życiu są zwykłe chwile. Poranek u boku ukochanej osoby, mecz ping-ponga z ojcem, rodzinna herbatka. To, co czyni nas szczęśliwymi ma wymiar kompletnie niematerialny, a piękno jest wokół nas, wystarczy tylko szeroko otworzyć oczy.

Czasami nie warto niczego zmieniać, wracać do przeszłości, zastanawiać się "co by było gdyby…". Warto żyć teraźniejszością, doceniać ją i być za nią wdzięcznym. Richard Curtis uzmysławia nam siłę, jaka tkwi w rodzinie, która zawsze dla nas będzie, bez względu na sukcesy czy porażki. Miałam zły, bardzo zły dzień. Dzięki Bogu ktoś jeszcze kręci takie filmy – bez wielkich porywów, zwrotów akcji, niesamowitych komplikacji. "Czas na miłość" to opowieść o zwykłych ludziach, w zwykłym świecie, niezwykle szczęśliwych. Tego ostatniego sobie i wszystkim życzę w nadmiarze.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tytuł wskazywałby, że najnowszy film Richarda Curtisa (scenariusz m. in. do "To właśnie miłość",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones