Recenzja filmu

Pitbull. Ostatni pies (2018)
Władysław Pasikowski
Marcin Dorociński
Krzysztof Stroiński

Powrót starej gwardii

Najnowsza odsłona "Pitbulla" to ukłon twórców w stronę fanów serialu. Powrót starej gwardii okazał się zbawienny dla serii, gdyż bohaterowie świetnie czują historię i w mojej ocenie w swoich
American Pit Bull Terrier to rasa psów, która jest powszechnie uważana za agresywną i trudną w ułożeniu. Mało kto pamięta, że ponad sto lat temu, były wykorzystywane jako psie "niańki" i sprawowały się w tej roli znakomicie. Średnia długość życia pitbulla to dziesięć lat. Jednak ten, o którym dzisiaj będzie mowa, liczy już sobie trzynaście wiosen. Jeszcze parę lat temu groziło mu uśpienie, gdyż jego poprzedni właściciel traktował go nieczule. Na szczęście z pomocą przyszedł Władysław Pasikowski i nasza poczciwa psina prezentuje się o wiele lepiej niż w ostatnich latach.



"Pitbull: Ostatni Pies" to powrót bohaterów znanych z kultowego serialu Patryka Vegi, który już chyba na zawsze pozostanie jego opus magnum. Kiedy zostaje zamordowany jeden z warszawskich gliniarzy, policja postanawia znaleźć sprawcę i przy okazji zniszczyć od środka dwie największe grupy przestępcze — Pruszków i Wołomin. Z pomocą starych przyjaciół Desperskiemu (Marcin Dorociński) udaje się, przeniknąć w najbliższe otoczenie wpływowego gangstera Gawrona (Cezary Pazura) i jego brata Juniora (Adam Woronowicz). Niestety im bardziej Despero wikła się w kryminalną intrygę, tym więcej wpływowych osób okazuje się powiązanych z organizacją przestępczą.

Władysław Pasikowski to bez wątpienia król polskiego kina akcji. Jego "Pitbull" nie jest pozbawiony wad, ale nie powiela tak podstawowych błędów obrazów Vegi, jak: chaotyczna narracja, epatowanie prymitywnymi żartami dla pryszczatych gimnazjalistów oraz ilość wątków realizowanych po łebkach. Dodatkowo reżyser "Psów" nadał historii powagi i realizmu, który był znakiem rozpoznawczym kultowego serialu. Sceny akcji jak na nasze realia zrealizowane są bardzo sprawnie i trzymają w napięciu. "Ostatni pies" nie jest jednak zlepkiem efekciarskich strzelanin i wybuchów, gdyż twórcy równie wiele uwagi przykładają do intrygi kryminalnej. Choć znajdziemy tu kilka skrótów fabularnych i kilku sztampowych bohaterów to historia trzyma w napięciu, szczególnie że pod koniec mamy intrygujący plot twist.



Najnowsza odsłona "Pitbulla" to ukłon twórców w stronę fanów serialu. Powrót starej gwardii okazał się zbawienny dla serii, gdyż bohaterowie świetnie czują historię i w mojej ocenie w swoich rolach wypadają lepiej niż trzynaście lat temu. Marcin Dorociński stanowi klasę samą dla siebie i jest protagonistą jakiego "Pitbull" potrzebował od dawna. Co do Rafała Mohra jestem pozytywnie zaskoczony zmianą tej postaci. Nie był moim ulubieńcem w serialu, gdyż zawsze kojarzył mi się z roszczeniowym gnojkiem, którego tatuś robił karierę w telewizji. Na szczęście po Nielacie nie ma już śladu i jako doświadczony gliniarz Quantico aktor prezentuje się świetnie. Ostatnim członkiem starej gwardii jest Metyl, który wciąż stara się uporać z demonami przeszłości. Krzysztof Stroiński w duecie z Dorocińskim jest niezawodny. Co do reszty obsady to delikatnym zawodem okazała się dla mnie rola Cezarego Pazury. Dawno nie wiedzieliśmy tego aktora w dobrej dramatycznej roli, tym bardziej oczekiwania były spore. Niestety mam wrażenie, że scenarzyści potraktowali jego bohatera zbyt schematycznie, jego relacje z żoną, bratem i światem przestępczym są bardzo sztampowe. Wielkim aktorskim atutem jest natomiast występ Adama Woronowicza, który zdecydowanie rzadziej powinien grać duchownych a częściej wcielać się w rolę czarnych charakterów. To jego najciekawsza kreacja od czasu "Chrztu".



Choć w najnowszym "Pitbullu" znajdziemy wielu znakomitych aktorów, to jednak największe emocje wzbudzał występ celebrytki Dody. Na początku, kiedy wciela się w młodą kelnerkę, mieszkającą kątem u babci to wypada komicznie, ale to po części wina scenarzystów, którzy zupełnie nie poradzili sobie z jej wątkiem. Na szczęście, kiedy jej bohaterka po śmierci męża dochodzi do władzy, to celebrytka prezentuje się zdecydowanie lepiej. Momentami miałem wrażenie, że Doda nie gra a po prostu jest sobą.

"Pitbull: Ostatni pies" to godne zwieńczenie historii o stołecznych policjantach, którzy od lat walczą z przestępczością zorganizowaną. Pasikowski udowodnił, że król polskiego kina sensacyjnego jest tylko jeden i wydaje mi się, że przez najbliższy czas długo to się nie zmieni. Pamiętajmy wszak, że prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym, jak zaczynają a po tym, jak kończą.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Stary pies, nowy pan. Władysław Pasikowski przejmuje stery po Patryku Vedze, a na froncie gangsterskiej... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones