Recenzja serialu

Czarnobyl (2019)
Johan Renck
Jared Harris
Stellan Skarsgård

Zabójcze piękno ognistej łuny...

Serial "Czarnobyl" to produkcja, która była potrzebna telewizji. Nie wiem, na ile konkretne zdarzenia z filmu pokrywają się z tymi prawdziwymi, ale wiem, że została tu na pewno pokazana pewna
"Czarnobyl" to najnowszy miniserial giganta telewizyjnego HBO, składający się z pięciu odcinków. Telewizja ta przyzwyczaiła nas już do wielu ciekawych produkcji, które stały się w wielu przypadkach dziełami kultowymi. "Gra o tron", "Detektyw", czy Kompania braci" to tylko niektóre z tytułów, potwierdzających magię i potęgę telewizji nie mniejszą niż tą, reprezentowaną przez wielkie ekrany... Serial opowiada historię wybuchu słynnej elektrowni w Czarnobylu na Ukrainie w 1986 roku. Ukraina była wówczas jedną ze związkowych Republik Radzieckich. Jest to oczywiste, ale wspominam o tym, ponieważ będzie miało to znaczenie dla ukazywania rzeczywistości w tej produkcji, a także na postawy jej bohaterów... 

Jest zwykła, pogodna noc z 25 na 26 kwietnia 1986 roku, gdy nagle o godzinie 1:23 słychać i czuć potężny huk, który budzi mieszkańców ukraińskiej Prypeci.Nad okolicznym Czarnobylem unosi się z kolei piękna, ognista łuna... Huk ten budzi między innymi Ludmiłę i Wasilija Ignatenków - młode małżeństwo. Wasilij (Adam Nagaitis) jest strażakiem i zostaje wezwany do gaszenia pożaru elektrowni, w której według alarmu dojść miało tylko do zapalenia się... dachu. Ludmiła (wspaniała w tej roli Jessie Buckley) z kolei martwi się o męża, jak przed każdą akcją... Tak oto zaczyna się przebieg historii "Czarnobyla", ale żeby zbyt wiele w recenzji nie zdradzać, skupię się na merytorycznej ocenie produkcji, tak w sferze fabularnej, jak i realizacyjnej.

W kwestii fabularnej, nie jest to dzieło z tak prężnie i dynamicznie prowadzoną akcją, jak mogłoby się wydawać w typowym kinie katastroficznym, choć rzecz jasna widz absolutnie nie nudzi się przed ekranem i opowieść trzyma w napięciu. Twórcy jednak nie spieszą się tu z niczym... Stawiają raczej na dokładność i precyzję, pokazanie detali. Mamy tu doskonałe dialogi, wszystko jest idealnie wyważone i nie ma żadnego zbędnego słowa między bohaterami. Produkcja podchodzi bardzo merytorycznie do tego tematu. W pewnych momentach mamy wrażenie, że serial przestaje być fabularny, a zamienia się w fabularyzowany dokument, co niewątpliwie jest atutem. Bardzo duży nacisk położono tu na przedstawienie widzom działania aparatu systemu komunistycznego oraz jak dawny porządek świata wpływał na postawy poszczególnych bohaterów i na to, co działo się po tragedii wybuchu. Tragiczne skutki tego wydarzenia bagatelizowano i tuszowano. Dopiero z czasem świat dowiedział się, że grozi mu zagłada... Mamy tu także wiele cennych informacji nie tylko z dziedziny historii, ale również z chemii i fizyki... 

Co do fabuły, należałoby co nieco nakreślić zarys postaci, a te (poza fizykiem Ulaną Khomyuk, graną przez Emily Watson), wszystkie istniały naprawdę. Właściwie trudno określić, kto z tamtych ludzi mógł być najbardziej kluczowy, ale te najważniejsze nazwiska to: Walerij Legasov (Jarred Harris), profesor fizyki i specjalista w dziedzinie działania reaktorów jądrowych, Anatolij Diatłow (Paul Ritter), naukowiec i zastępca naczelnego inżyniera w elektrowni oraz Boris Szczerbina (Stellan Skarsgård), przewodniczący Rady Ministrów ZSRR. Jest oczywiście o wiele więcej istotnych nazwisk i ludzi, natomiast cała oś zdarzeń toczy się przede wszystkim na linii: Szczerbina (reprezentujący hermetyczne stanowisko Kremla w sprawie katastrofy) - Legasow (reprezentujący racjonalne i rzeczowe stanowisko wobec tragedii). Można powiedzieć, że obie te postaci przedstawiały skrajnie odmienny punkt widzenia. Z czasem jednak sytuacja ta zaczęła się zmieniać na korzyść przyszłości ludzkości... Tutaj słowa uznania należą się Stellanowi Skarsgårdowi, który rewelacyjnie oddał pozytywną przemianę swojego bohatera. Kapitalnie spisał się też Jarred Harris. Zagrał swoją rolę bardzo powściągliwie, oszczędnymi środkami wyrazu. Role drugoplanowe również są bardzo przyzwoicie zagrane.

Od strony fabularnej wszystko jest tu właściwie bez zarzutu (może jedynie do języka angielskiego można się przyczepić, ale też niekoniecznie). Scenariusz, aktorstwo, dialogi - to wszystko stoi na naprawdę wysokim poziomie. O ile jednak w warstwie fabularnej serial błyszczy, o tyle to w warstwie wizualno-dzwiękowej, jest prawdziwym arcydziełem. To właśnie aspekt techniczny najbardziej decyduje o geniuszu tej miniserii, już teraz okrzykniętej najlepszą produkcją wszech czasów... Co najbardziej zwraca tu uwagę? 

Po pierwsze kapitalne zdjęcia. Mrok i ponury klimat  tamtych czasów wręcz wylewa się z ekranu, a zagrożenie jest iście namacalne. Musimy bardzo usilnie przekonać samych siebie, że przecież to tylko film, a tam wszędzie stoją kamery i operatorzy... Ta szarość nieba, kłębów dymu i blokowisk bije nas po oczach i czujemy się na przemian jak w socjalistycznej przeszłości i jak w jakiejś odległej, postapokaliptycznej przyszłości. Tyle tylko iż wiemy, że to akurat przeszłość i arcyważny kawałek dziejów XX wieku... Po drugie te znakomite zdjęcia nie istniałyby tu bez doskonale dobranej do scen muzyki. Muzyki tak bardzo adekwatnej do całości, mrocznej, psychodelicznej, niepokojącej, a momentami wręcz strasznej... Bardzo ciekawe, ale i bardzo trudne, jest zastosowanie zabiegu pokazania wroga, którego tak naprawdę nie widać, ale on zabija i to bardzo powoli, a człowiek umiera w męczarniach... To właśnie najlepiej udało się twórcom serialu, a to dzięki trzeciemu czynnikowi poza zdjęciami i muzyką - fenomenalnej charakteryzacji. Nie ma tutaj żadnego tabu...

Jako ludzie jesteśmy nikim wobec zagrożenia chemicznego czy biologicznego. Twórcy mówią i pokazują tu wprost, co dzieje się z ciałem ludzkim poddanym wysokiemu promieniowaniu. Krok po kroku... Dlatego też uczciwe jest ostrzeżenie dla osób wrażliwych, które to może być jednocześnie zachętą dla osób o mocniejszych nerwach, do obejrzenia "Czarnobyla".

Serial "Czarnobyl" to produkcja, która była potrzebna telewizji. Nie wiem, na ile konkretne zdarzenia z filmu pokrywają się z tymi prawdziwymi, ale wiem, że została tu na pewno pokazana pewna prawda... Prawda o tamtym ustroju, o jego cieniach oraz przede wszystkim prawdziwa walka setek ludzi, strażaków, górników, ratowników i naukowców o ratowanie ludzkości i o niedoprowadzenie Europy do zagłady... 
1 10
Moja ocena serialu:
9
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tuż po obejrzeniu "Czarnobyla" zaczęłam, bardzo przewidywalnie, szukać dodatkowych materiałów o serialu i... czytaj więcej
Najwybitniejszy reżyser w historii kina i niekwestionowany mistrz suspensu Alfred Hitchcock powiedział... czytaj więcej
Wydarzenia z radzieckiego Czarnobyla, zapoczątkowane 26 kwietnia 1986 roku o godzinie 1:23, znane jako... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones