Recenzja filmu

Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie (2016)
Gareth Edwards
Waldemar Modestowicz
Felicity Jones
Diego Luna

Łotr wylądował

Cofnijmy się na chwilę niemal o 40 lat. Jest rok 1977. Nieznany szerzej reżyser George Lucas kręci film science fiction, gatunku, który nie cieszy się zbyt wielkim uznaniem producentów. W sukces
Cofnijmy się na chwilę niemal o 40 lat. Jest rok 1977. Nieznany szerzej reżyser George Lucas kręci film science fiction, gatunku, który nie cieszy się zbyt wielkim uznaniem producentów. W sukces filmu nie wierzyła również wytwórnia 20th Century Fox, której wymagania opóźniły premierę o kilka miesięcy. Lucas jednak nie rezygnował i ostatecznie ustalono datę premiery na środę - 25 maja 1977 r. Film miał być pokazywany tylko w 40 kinach w kraju. Wszyscy byli przekonani, że przeminie niezauważenie. Była to jednak jedna z największych pomyłek w historii kinematografii. Wchodzący do kin sądzili, że zobaczą kolejny film, wychodzili urzeczeni, a dzieło, które zostało tak źle potraktowane, przyniosło wytwórni 37 mil $ zysku, swemu stwórcy sławę, a światu jeden z najbardziej dochodowych cykli. Mowa tu o filmie "Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja".

Zapewne nawet sam Lucas nie przewidywał, że film ten doczeka się do dnia dzisiejszego 3 kontynuacji i 3 prequeli. A w tym roku do gwiezdnej rodziny dołącza "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" w reżyserii Garetha Edwardsa.  



Jego akcja rozgrywa się na krótko przed wydarzeniami przedstawionymi w opisanym wyżej filmie. Imperium rządzi całą galaktyką. Główną bohaterką jest Jyn Erso, która jako dziecko była świadkiem śmierci matki i porwania ojca. Obecnie jest już dorosłą kobietą, mającą problemy z prawem. Pewnego dnia zostaje uwolniona z więzienia przez grupę rebeliantów i przewieziona do ich bazy. Tam dowiaduje się, że jej ojciec Galen Erso (Mads Mikkelsen) zbudował dla Imperium niebezpieczną broń, natomiast  niedawno wysłał do swojego dawnego przyjaciela - Sawa Gerrera (Forest Whitaker) jednego z pilotów Imperium - Boodhiego Rooka (Riz Ahmed) z ważną wiadomością. W zamian za pomoc sojusz obiecuje dziewczynie wolność. Jyn wyrusza do dawnego opiekuna w towarzystwie nieco gburowatego pilota Cassiana Andora (Diego Luna) i cynicznego robota K-2SO. Wiadomość od Galena wstrząśnie wszystkimi.



Głównym tematem jest dążenie garstki rebeliantów do zdobycia planów Gwiazdy Śmierci i wykrycia defektu, który umożliwi jej zniszczenie. 

W jednej z części zostaje wspomniane, że za zdobycie planów poległo wielu  rebeliantów. Film ma być hołdem złożonym ich ofierze, która w żadnym z poprzednich dzieł z uniwersum GW nie zostało pokazane. Jest jeszcze coś co odróżnia ten film od poprzednich. W trylogii jasno jest zaznaczone kto jest dobry, a kto zły. W Łotrze pojawiają się już jednak odcienie szarości: nie każdy pracownik Imperium jest zły, wielu jest zmuszanych do działania na jego rzecz i jest zmuszany do złych czynów. Tak samo jest wśród rebeliantów: nie stronią od przemocy i okrucieństwa, wielu z nich boi się i myśli o poddaniu. Każdy jednak tłumaczy swoje działania "wyższym dobrem".


Postaci jednoznacznie dobrych lub złych jest tutaj niewiele. Wśród tych dobrych na czoło wysuwa się osoba głównej bohaterki, która początkowo pragnie jedynie przeżyć pod jarzmem Imperium, jednak zawsze wie jak postąpić. Ma silny kręgosłup moralny, który nie pozwala jej odmówić walki, nawet jeśli nie jest jej. Z czasem stanie się naprawdę świetną liderką, a jej postawa będzie wzorem do naśladowania dla pozostałych. 

Natomiast prawdziwymi czarnymi charakterami stają się tutaj generał Tarkin (Guy Henry) i Krennic (Ben Mendelsohn). Ten pierwszy to bezwzględny terrorysta, dla którego najważniejsze jest wykonywanie rozkazów i nie liczy się ze stratami w ludziach. Ten drugi to współtwórca Gwiazdy Śmierci, którą uważa za własność i traktuje jako odskocznię dla kariery. Z czystym sumieniem zgadza się na niszczenie planet, jeśli tylko dzięki temu zyska uznanie w oczach Imperatora, a kiedy tylko się przekona jak niewiele znaczy dla Imperium, złość wyładuje na innych. 



Na duży plus wychodzi tu również fakt, że epizodycznie mamy możliwość zobaczenia jednej z najbardziej rozpoznawalnych postaci kina - Darth Vadera. Chociaż pojawia się tylko w kilku scenach, to okazują się one prawdziwymi perełkami. Kolejnym strzałem w dziesiątkę jest postać robota K-2SO. Łączy w sobie brutalność Chewbacki i czarnowidztwo C3PO, dokładając do tego cyniczne odzywki (np. na stwierdzenie, że mogą wszyscy zginąć w próżni, odpowiada "Wy zginiecie, mnie tam próżnia nie rusza"). Dzięki niemu w filmie nie brak zabawnych elementów i pozwala na chwilę oddechu od częstych tu batalii.



Akcja jest prowadzona logicznie, aktorzy spisują się bez zarzutu i byli w stanie oddać cześć starej trylogii. 

To czego mi zabrakło, to słynnych żółtych literek i dźwięku wprowadzającego, które fani GW tak kochają, a które stały się znakiem rozpoznawczym całej serii. Kolejnym co mnie zasmuca to to, że samobójcza misja rebeliantów okaże się faktycznie samobójcza. Tym samym "Łotr 1. Gwiezdne wojny - historie" staje się rzeczywiście filmem wojennym, w którym nie ma miejsca na cuda. 



Niemniej, najnowsze "Gwiezdne Wojny" można zaliczyć do udanych. Czas i pieniądze wydane na ten ponaddwugodzinny seans nie będą marnowane. Jednocześnie pokarze nam, że wojna to nie tylko walka o wolność ale również z samym sobą i nie raz trzeba będzie postąpić w sposób nie do końca uczciwy i dobry. 
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nadzieja. Na niej od początku budowana była saga "Gwiezdnych Wojen". Kiedy w 1973rokuGeorge Lucaszaczął... czytaj więcej
Pochód "Gwiezdnych Wojen" przez kinowy ekran trwa. Rok temu fani nerwowo obgryzali paznokcie przed... czytaj więcej
Mimo ogromnego sukcesu kasowego "Przebudzenie Mocy" rozczarowało wielu widzów niemal całkowitym... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones