Recenzja filmu

50 pierwszych randek (2004)
Peter Segal
Adam Sandler
Drew Barrymore

Anty - "Dzień świstaka"

Czas – pojęcie przyjmujące rozmaite definicje w zależności od dziedziny, w której jest przywoływane. A jest w każdej. W fizyce rozumiemy przez nie po prostu czwarty wymiar, w ekonomii pieniądz,
Czas – pojęcie przyjmujące rozmaite definicje w zależności od dziedziny, w której jest przywoływane. A jest w każdej. W fizyce rozumiemy przez nie po prostu czwarty wymiar, w ekonomii pieniądz, a w historii oś współrzędnych porządkującą nam chronologicznie wydarzenia. Ucieka nam niezauważalnie w chwilach szczęścia, dłuży się niemiłosiernie w okresach bólu i smutku, natomiast nigdy nie zawraca – to jest jedyną pewną rzeczą w naszej rzeczywistości. Ale już nie koniecznie w świecie filmu, czego dowodem jest… Zaraz, zaraz... Rozpędziłem się chyba za bardzo w tych filozoficznych dywagacjach, mogących sugerować film zgłębiający istotę czasu w życiu człowieka. Zabrałem się co prawda za recenzowanie tytułu dotykającego kwestii zamknięcia umysłu pewnej dziewczyny w 24 godzinnej pętli czasu, lecz dodając "drobny szczegół", że opisuję film z Adamem Sandlerem i Robem Schneiderem, rozwiewam wszelkie wątpliwości co do dostarczanej nam rozrywki pod postacią "50 pierwszych randek". Muszę pamiętać, aby wrócić do tego tematu będącego niewyczerpalnym źródłem refleksji nad ludzkim, niepowtarzalnym istnieniem w kontekście czasu przy okazji recenzji fenomenalnego "Dnia Świstaka". Teraz zaś przedstawię tak doniośle rozpoczętą prezentację głupiej, z kiepsko dobraną obsadą, komedii romantycznej "50 pierwszych randek". A mogła powstać całkiem urocza opowiastka, gdyby nie Adam Sandler, Rob Schneider, no i w zasadzie też Drew Barrymore. Dostaliśmy natomiast niewybredne wygłupy wspomnianych błaznów (nie piszę, oczywiście, o Drew w tej chwili), którym króluje Adam Sandler. Człowiek ten nie potrafi stworzyć stonowanych emocjonalnie kreacji. Raz jest obrzydliwie dosadny, innym razem nie przetrawialnie mdły i ckliwy. Takie zachowanie rozwala od środka fabułę filmu, która oparta jest o ciekawy koncepcyjnie kręgosłup. Opowiada nam przypadek dziewczyny, która wskutek wypadku samochodowego utraciła pamięć krótkotrwałą. Od tego momentu jej umysł rejestruje zdarzenia na zasadzie kasety 24-godzinnej, która po pełnym nagraniu jest od nowa zapisywana, traci tym samym dotychczasową zawartość. W ten sposób Lucy (Drew Barrymore) wpadła w pułapkę czasową, analogiczną do tej z "Dnia świstaka", jednak z jedną zasadniczą różnicą. W komedii z Billem Murrayem o tej 24-godzinnej powtórce wiedział jedynie główny bohater, który samemu musiał się zmagać z nieoczekiwanym kaprysem sił nadprzyrodzonych. Wszyscy dookoła nie mieli świadomości niewoli czasowej Billa. Z przeciwną sytuacją mamy do czynienia w przypadku "50 pierwszych randek". Tutaj o blokadzie psychicznej bohaterki wie jej całe otoczenie. Sama zaś poszkodowana nie zdaje sobie sprawy z własnego położenia, przeżywając codziennie te same, zainscenizowane wydarzenia z równie wielką przyjemnością. Wydawać by się mogło, że przytaczane przeze mnie filmy stanowią znakomite uzupełnienie. Taka sytuacja miałaby miejsce, gdyby nie ich drastyczna różnica jakościowa (oczywiście na korzyść "Dnia świstaka"). Niestety, jedynym ich elementem wspólnym pozostaje pomysł na scenariusz. Pozostaje nam żałować, że realizacji filmu na bazie scenariusza zbliżonego do "50 pierwszych randek" nie podjął się Harold Ramis. Mogłaby wówczas powstać znakomita dwuczęściowa całość, dotykająca problemów, jakie człowiek napotkałby, gdyby czas nagle zaczął biec tak jak zacinająca się płyta gramofonowa.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Komedia romantyczna będąca skrzyżowaniem „Memento” z „Pretty woman”. To brzmi niezwykle interesująco.... czytaj więcej
Są filmy, które trudno jest zrecenzować, czy choćby opisać, bo po prostu nic po nich nie zostaje w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones