Recenzja filmu

Circle (2015)
Aaron Hann
Mario Miscione

Raz, dwa, trzy, odpadasz ty

"Circle" okazuje się wyjątkowo zaskakujący, głównie z tego względu, że przy wykorzystaniu skromnych środków i prostych zabiegów z sukcesem osiąga zamierzony efekt. Trwająca półtorej godziny
Choć zdawać by się mogło, że thriller jest gatunkiem całkowicie już niemal wyeksploatowanym, co jakiś czas trafiają się filmy z tego nurtu, które niosą ze sobą oddech świeżości. Tak właśnie jest w przypadku "Circle", który zręcznie i niezwykle inteligentnie łączy różne inspiracje, a przy tym stanowi zbiór celnych obserwacji z pogranicza socjologii i psychologii, podanych bez moralizowania i w sposób niemal niezauważalny.
Fabuła jest tak prosta, iż można streścić ją w jednym zdaniu - pięćdziesiąt osób budzi się w ciemnym pomieszczeniu, zaś urządzenie pośrodku co kilkadziesiąt sekund emituje promień, który zabija jedną z nich, wskazaną przez pozostałych w głosowaniu. Uczestnicy tej koszmarnej gry na ogół nie znają się wzajemnie, ani nie wiedzą, dlaczego znaleźli się w pułapce. Czy to rodzaj naukowego eksperymentu? Sprawka armii? A może zostali porwani przez kosmitów? Wkrótce okazuje się, że ważniejsze pytanie, niż kto za tym wszystkim stoi, brzmi - kto przeżyje.
Nietrudno się domyślić, że walka o przetrwanie staje się bodźcem do odnowienia wszelkich postaw ludzkich, o których większość najchętniej wolałaby zapomnieć. O przeżycie będą walczyć młodzi ze starymi, czarni z białymi, prawi z bandytami. Wraz z coraz mniejszą liczbą osób w grze dylematy stają się coraz większe, a decyzje - coraz bardziej arbitralne. Widz tymczasem zostaje postawiony w roli świadka przypominającego teleturniej show, w którym nie da się przewidzieć, kto odpadnie następny.
"Circle" nie jest bez wątpienia jednym z tych filmów, które mrożą krew w żyłach dynamiczną akcją. Całość wydarzeń rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, nasuwając przez to naturalne skojarzenia z podobnie zrealizowanym klasykiem Sidneya Lumeta, tj. "Dwunastoma gniewnymi ludźmi". I choć trudno powiedzieć, by oba filmy były tej samej klasy, to zostały nakręcone z równą wprawą i oba próbują powiedzieć coś ważnego o człowieku. Rzecz jasna, zadanie duetu Hann/Miscione jest ułatwione, bo gniewnych ludzi jest pięćdziesięciu, a nie dwunastu, przez co znacznie łatwiej stawiać ich przez oskarżycielskim okiem kamery tak, by uniknąć monotonii. I nawet jeżeli stanowią oni galerię spranych niekiedy typów, to ich umiejętna eliminacja pozostawia widza w niepewności do samego końca.
Omawiany film okazuje się wyjątkowo zaskakujący, głównie z tego względu, że przy wykorzystaniu skromnych środków i prostych zabiegów z sukcesem osiąga zamierzony efekt. Trwająca półtorej godziny projekcja mija błyskawicznie i pozostawia w głowie coś więcej niż tylko wrażenie rozrywki na niezłym poziomie. Co jak co, ale "Circle" to mimo wszystko film wysokiej próby, który broni się świetną reżyserią, dobrym scenariuszem i nutą cynizmu, która czyni go jeszcze bardziej autentycznym.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones