Recenzja wyd. DVD filmu

Crash: Niebezpieczne pożądanie (1996)
David Cronenberg
James Spader
Holly Hunter

Betonowa pustynia

Kiedy "Crash" wchodził na ekrany kin w 1996 roku, towarzyszyła mu atmosfera skandalu obyczajowego. W Wielkiej Brytanii "The Daily Mail" prowadził agresywną kampanię, mającą na celu całkowity
Kiedy "Crash" wchodził na ekrany kin w 1996 roku, towarzyszyła mu atmosfera skandalu obyczajowego. W Wielkiej Brytanii "The Daily Mail" prowadził agresywną kampanię, mającą na celu całkowity zakaz jego dystrybucji na Wyspach. Nieskuteczną, gdyż film Cronenberga ostatecznie wprowadzono do kin w wersji nieocenzurowanej. Odzew krytyki był raczej chłodny. Przeważały wówczas opinie, że to jeden z gorszych filmów kanadyjskiego reżysera. Znaczna część krytyków była zniesmaczona, twierdząc, że Cronenberg poszedł w stronę taniej sensacji i erotyki. Byli jednak i tacy, którzy wystawili filmowi wysoką notę, wskazując na trafność diagnozy chorób, które trapią współczesną wysoko stechnologizowaną i zurbanizowaną cywilizację.

O dziwo, po piętnastu latach od premiery, "Crash" nadal wzbudza niezdrowe emocje i skrajne opinie. Wiele barier obyczajowych zostało przez ten czas przełamanych, widzowie uodpornili się, a twórcy mają świadomość, iż mogą pokazać więcej, śmielej i dziwaczniej. Mimo wszystko adaptacja powieści J.G. Ballarda nadal pozostaje dziełem kontrowersyjnym. Czy słusznie?

Żar namiętności ostygł w małżeństwie Jamesa Ballarda (James Spader). Producent telewizyjny i jego żona Catherine (Deborah Kara Unger) poszukują podniety i ożywienia związku w przygodnych kontaktach seksualnych. Bez powodzenia. Podczas powrotu z pracy James staje się sprawcą wypadku samochodowego, w którym ginie mężczyzna, a jego żona (Holly Hunter) ulega obrażeniom. Wspólne przeżycie kraksy łączy sprawcę i obcą kobietę. Oboje trafiają do zgromadzenia osób, które czerpią perwersyjną seksualną przyjemność z uczestnictwa w wypadku samochodowym lub bycia jego świadkiem. Nieformalny przywódca grupy - Vaughan (Elias Koteas), osobnik całkowicie opętany przez swą dewiację - wciąga do perwersyjnej gry również żonę Jamesa. Śmierć Vaughana (a jakże - w kolizji) otwiera zupełnie nowy rozdział w życiu małżeństwa. Odtąd ich życie seksualne będzie nierozłącznie związane z balansowaniem na granicy śmierci.

Łączenie sfery seksualnej z popędem autodestrukcyjnym nie jest niczym nowym w kulturze. Z tego typu współistnieniem seksu (libido) i śmierci mamy do czynienia w tekstach kulturowych od zarania dziejów. Nie to wydaje się w dziele Davida Cronenberga szokować i odpychać. Szokuje wplecenie w tradycyjny motyw elementu zasadniczego dla całej twórczości reżysera, a mianowicie technologii. Technologia, która ingeruje w ludzkie ciało przekształcając je w twór z pogranicza obu porządków, to chyba największa obsesja Kanadyjczyka. Mieliśmy z nią do czynienia w "Musze", "Nierozłącznych", "eXistenZ" i pośrednio w "Videodrome". W "Crash" porządek technologiczny reprezentowany jest przez samochód. Krew i sperma mieszają się z olejem silnikowym, a zniekształcone w kolizji ciała splatają się z powykręcanymi blachami karoserii. Fetyszami są potworne blizny powypadkowe, stelaże ortopedyczne, protezy, ale także zmiażdżone nadwozia i rozpłatane elementy poszycia samochodu. Sam wypadek drogowy staje się punktem kulminacyjnym, w którym wyzwalają się potężne siły podświadomości i zmuszają do kopulacji. Jedynie śmierć może przynieść prawdziwe spełnienie.

Seks pojawiający się na ekranie jest chłodny i wyrachowany. Podobnie jak bohaterowie - niemal wyzbyci emocji. Cronenberg nie buduje między nimi i widzami żadnej więzi. Każe nam raczej obserwować ich poczynania, niczym przedstawicieli gatunku skazanego na wymarcie. Precyzyjna i zimna kamera Petera Suschitzky'ego estetyzuje brzydotę i okaleczenia, sprawiając, że wypadek samochodowy nabiera nowego fotogenicznego i patologicznie pięknego w swym dramatyzmie wymiaru. Ujęcia szalonej plątaniny węzłów autostradowych, które kontempluje z balkonu swego mieszkania główny bohater, ukazują apokaliptyczny pejzaż nowoczesnej, zurbanizowanej cywilizacji. Ta betonowa pustynia jest zarazem odzwierciedleniem ponowoczesnej świadomości - umysłu spacyfikowanego przez technologię i media.

James G. Ballard dał się poznać jako mistrz odmalowywania wizji schyłku cywilizacji i rozpadu postmodernistycznej osobowości. Tego typu apokaliptyczne obrazy odnajdujemy w "Wieżowcu", "Wyspie" oraz "Kraksie" - literackim pierwowzorze dzieła Cronenberga. Zaś główny nurt twórczości kandyjskiego reżysera niezmiennie obraca się wokół podobnych problemów. Filmy Cronenberga bywają, ze względu na swą estetykę, odpychające, lecz nie sposób odmówić im głębszego sensu. "Crash" wpisuje się doskonale w paradygmat kina postmodernistycznego, skłaniając jednocześnie do smutnej refleksji nad kondycją człowieka ponowoczesnego. Alienacja, zagubienie oraz patologicznie fetyszystyczny stosunek do cielesności i technologii, to cechy dominujące w erze "schyłku czasów".
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wydana w 1973 roku powieść Jamesa Ballarda o wymownym tytule "Crash" wywołała w momencie publikacji... czytaj więcej
David Cronenbergnigdy nie bał się ryzyka w kinie, co więcej chętnie to ryzyko podejmuje. Wiąże się ono... czytaj więcej
Małżeństwo Ballardów tkwi w dwuznacznej konfiguracji: Catherine (Deborah Kara Unger) zabawia się w... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones