Recenzja filmu

Dom zły (2009)
Wojciech Smarzowski
Arkadiusz Jakubik
Marian Dziędziel

Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom

Ostatnio rodzima kinematografia sprawia mi miłe niespodzianki. Jedną z nich jest film "Dom zły", który jest dobry. Wojciech Smarzowski po raz kolejny po "Weselu" wykreował boleśnie komiczną,
Ostatnio rodzima kinematografia sprawia mi miłe niespodzianki. Jedną z nich jest film "Dom zły", który jest dobry. Wojciech Smarzowski po raz kolejny po "Weselu" wykreował boleśnie komiczną, narodową wizję. Znowu mamy do czynienia z narracyjną miniaturą, która staje się metaforą całej polskiej rzeczywistości. Tym razem jest to rozrachunek z komunistyczną przeszłością, spojrzenie w ciemne kąty złego domu, jakim był PRL.

Film przez większość czasu film jest czarną komedią. Jednak pod koniec nie było mi już do śmiechu. Historia stała się tak ohydna, upiorna i makabryczna, tak doprawiona goryczą, że uśmiech niepostrzeżenie, nie wiadomo kiedy, spełzł mi z twarzy. Wydarzenia dzieją się na dwóch równoległych planach. W 1982 roku do opuszczonego domu przyjeżdża grupa dochodzeniowa MO, aby przeprowadzić śledztwo w sprawie popełnionych tam 4 lata wcześniej morderstw. Rekonstruującym wydarzenia, a jednocześnie podejrzanym jest zootechnik Środoń (Arkadiusz Jakubik), który w nocy, gdy została popełniona zbrodnia, był gościem zabitych gospodarzy (Marian Dziędziel, Kinga Preis). Wśród policjantów wyróżnia się porucznik Mróz (Bartłomiej Topa) – jedyny sprawiedliwy, gwarant uczciwości śledztwa, który samotnie staje wobec moralnej zgnilizny reprezentowanej przez zapijaczonego prokuratora (Robert Więckiewicz).

Wizja realiów PRL-u jest tak szara, bura i przaśna, jak tylko można sobie wyobrazić. Ludzkie dusze toczy choroba gnuśności, lenistwa, oportunizmu, chciwości i braku zasad. Małe zło, pozornie niewinne grzeszki powtarzane w każdej chwili i przez każdego urastają do rozmiarów zbrodni. Historia morderstwa staje się miniaturą tego, co się dzieje ze społeczeństwem. Sprawiedliwość zamienia się w narzędzie, za pomocą którego oszuści załatwiają swoje ciemne sprawki. Prawda? Nie ma takiej. W tym świecie układów i koleżeńskiego kumoterstwa, złym niczym koszmarny pijacki wid, moralność to wada skazująca na porażkę.

Reżyser zastosował wiele ciekawych zabiegów warsztatowych, pozwalających przykuć uwagę widza. Jest więc, wspomniane już, przeplecenie dwóch narracji, czyli śledztwa i retrospekcji z nocy, gdy wydarzyła się zbrodnia. Akcja jest pokazywana na kilka sposobów. Kamera zwykle zachowuje się normalnie, kinowo, statecznie i przejrzyście budując kadry. Jednak momentami staje się reporterska, ukrywa się, chwyta coś przez szczelinę w drzwiach, częściowo przesłonięte, źle oświetlone. Innym razem w obraz wplata się dokumentalne nagranie robione policyjną kamerą, nieme i czarno-białe. Nastrój to frapująca mieszanina zbrodni i groteski. Wydarzenia są potworne, zaś sytuacje i bohaterowie momentami trącą farsą. Rzeczywistość realnego socjalizmu wypunktowano licznymi absurdalnymi szczegółami. Jednym z takich elementów są pijani policjanci – mistrzowie drugiego planu, którzy w tle poważnej historii rzucają się śnieżkami czy boksują napompowaną prezerwatywę. Jest to komizm mało wyszukany, iście żołdacki, absurdalny w tym kontekście i tak mało prawdopodobny, jak cały cyrk PRL-u.

Mówiąc o estetyce, grzechem śmiertelnym byłoby nie oddać hołdu fenomenalnemu doborowi aktorów. Mamy tu istne socrealistyczne panoptikum: arogancka morda pijaka (Marian Dziędziel), szemrana fizjonomia cwaniaka (Lech Dyblik), umęczone i zrezygnowane oblicze uczciwego porucznika (Bartłomiej Topa). Są to twarze niczym z pegeerowskich obrazów Żechowicza, wyszperane w błocie, prosto z kartofliska, opuchnięte, szare i nalane. Ponury świat komunizmu kilkoma zdecydowanymi kreskami został odmalowany tak, iż niemal czuje się wiszący w powietrzu wódczano-kiełbasiany opar. Wszystko jest tak niesamowicie beznadziejne, że aż fascynuje. Ten dom naprawdę był zły.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Na "Dom zły" idzie się do kina w stanie mocnego otumanienia przeciętniactwem porażającej większości... czytaj więcej
Nowy film Wojciecha Smarzowskiego promowały głównie porównania do Tarantino i "Fargo". Pomimo wielu prób... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones