Recenzja filmu

Ile waży koń trojański? (2008)
Juliusz Machulski
Ilona Ostrowska
Maciej Marczewski

Powrót do przeszłości

Na tle innych polskich współczesnych komedii romantycznych w stylu "Porady na zdrady", "Kochaj" czy "Narzeczony na niby", "Ile waży koń trojański?" jest zupełnie przyjemnym, lekkim,
"Ile waży koń trojański?" to kolejna z dziesiątek komedii stworzonych przez Juliusz MachulskiJuliusza Machulskiego, "króla polskich komedii". Od poprzednich produkcji mistrza gatunku odróżnia ją m.in. feministyczna perspektywa (po raz pierwszy główną bohaterką jest kobieta), oryginalny motyw podróży w czasie (po raz pierwszy u Machulskiego, w kinie amerykańskim oklepany już ponad 20 lat temu u Zemeckisa i w słynnym "Peggy Sue wyszła za mąż") oraz reprezentowany podgatunek komedii romantycznej. O ile ów podgatunek ogólnie nie cieszy się dobrą sławą, jeśli chodzi o kunszt artystyczny (zwłaszcza w polskiej kinematografii), tak "Konia trojańskiego…" nie można jednoznacznie określić mianem "koszmaru krytyka".

Główna bohaterka, Zosia Albrecht-Radecka (Ilona Ostrowska) pozornie ma wszystko, o czym marzy, bowiem wiele lat temu uwolniła się od toksycznego męża (Robert Więckiewicz) i związała się ze wspaniałym mężczyzną (Maciej Marczewski), z którym wychowuje córkę. Nie może jednak uwolnić się od poczucia wielu zmarnowanych lat przed poznaniem obecnego wybranka. Pochopnie wypowiedziane nad grobem zmarłej tragicznie babci życzenie cofnięcia się w czasie nieoczekiwanie spełnia się w noc sylwestrową 1999/2000. Na skutek tego bohaterka budzi się w 1987 roku w PRL-u u boku swojego pierwszego męża, dostając szansę na zmianę losu swojego i swoich bliskich. 

Niewątpliwym plusem filmu jest dobra gra aktorska Ilony Ostrowskiej, Danuty Szaflarskiej w roli babci głównej bohaterki, Mai Ostaszewskiej w roli byłej żony Kuby oraz świetna rola Roberta Więckiewicza jako odpychającego, ale i komicznego były mąż Zosi. Film bardzo dobrze oddaje również atmosferę okresu dogorywającego PRL-u, kiedy powoli kiełkują nadzieje na upadek komunizmu, w czasach bez kart kredytowych i telefonów komórkowych. Jako że akcja rozgrywa się w innej epoce, nie mamy też na szczęście nachalnego lokowania produktów (może z wyjątkiem "Wizy na 48 godzin", GW oraz epizodów Donalda Tuska i Roberta Kubicy). Do minusów można zaliczyć powielenie schematów z pamiętnego "Peggy Sue wyszła za mąż", a więc brak stuprocentowej oryginalności, jak również brak fantastycznych dialogów i scen, które pozwoliłyby filmowi urosnąć do rangi produkcji na miarę "Seksmisji", "Vabanku" czy "Kilera". Uważam również, że mogło się obyć m.in. bez całkowicie zbędnej moim zdaniem sceny z późniejszym premierem w pociągu do Sopotu, która właściwie nic nie wniosła do fabuły, a jedynie wydłużyła film. 

Bez wątpienia jest to film nie do zapamiętania na wiele lat i jeden z najsłabszych w całym dorobku Juliusza Machulskiego. Mimo to na tle innych polskich współczesnych komedii romantycznych w stylu "Porady na zdrady", "Kochaj" czy "Narzeczony na niby", "Ile waży koń trojański?" jest zupełnie przyjemnym, lekkim, bezpretensjonalnym filmem dla wszystkich widzów. Podsumowując całość jednym prostym zdaniem – bez szału, ale i bez tragedii.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Podróż w czasie. Któż z nas nie chciałby jej odbyć, żeby naprawić własne błędy, kilka "tak" zamienić na... czytaj więcej
"Ile waży koń trojański?" to nowy film Juliusza Machulskiego, uznanego reżysera kultowych komedii takich... czytaj więcej
Nie ukrywam, że rzadko oglądam filmy serwowane wieczorami przez TVN. "Ile waży koń trojański?" to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones