Recenzja filmu

Karioka (1933)
Thornton Freeland
Dolores del Rio
Raul Roulien

Król i królowa Karioki

Największym plusem zdecydowanie są Rogers i Astaire. Bardzo dobrze się uzupełniają, chociaż ciężko oprzeć się wrażeniu, że tym filmem wyznaczyli sobie typ postaci, który grali już do końca
W 1933 roku w filmie "Tańcząca Wenus" u boku Joan Crawford Clark Gablei Clarka Gable Ulica szaleństw (1933)zadebiutował gwiazdor Broadwayu, Fred Astaire. W tym samym roku powstały musicale "Ulica szaleństw" i "Poszukiwaczki złotaThornton Freeland". W obu pojawiła się młoda gwiazda Ginger Rogers. Obydwoje otrzymali wspaniałe recenzje, więc studio RKO, które miało z nimi podpisane kontrakty, zaangażowało ich do nowego obrazu, "Karioka". Co prawda Rogers i Astaire nie zagrali głównych ról, ale tak bardzo spodobali się krytykom i widzom, że studio zaangażowało ich do kolejnych ośmiu filmów. Tym samym stali się jedną z najsłynniejszych par w historii kina.

Jeśli chodzi o fabułę, w "Karioce" właściwie nie ma czego opisywać. Mamy tu tylko nudny romans szefa hotelowego bandu (Gene Raymond) z córką właściciela kurortu (Dolores del Rio).

Thornton FreelandFred Astaire, reżyser, nie za dobrze poradził sobie ze swoim zadaniem. Akcja niemiłosiernie się ciągnie, postacie są niczym powycinane z papieru, a aktorzy nijacy. Fabuła co prawda nie jest jakaś odkrywcza, ale uważam, że lepszy reżyser mógłby z tej historyjki wykrzesać coś więcej. Film po prostu jest nudny.

Największym plusem zdecydowanie są Rogers i Astaire. Bardzo dobrze się uzupełniają, chociaż ciężko oprzeć się wrażeniu, że tym filmem wyznaczyli sobie typ postaci, który grali już do końca "wspólnej" kariery. Bo przecież ona zawsze grała wyniosłą damulkę z ciętym językiem, której serce topnieje pod wpływem miłości, a on zawsze grał eleganckiego, czasem trochę fajtłapowatego, a przede wszystkim zbyt nachalnego dżentelmena. Co ciekawe, jest to jedyny film duetu, w którym Ginger została umieszczona w napisach przed Fredem. Nic dziwnego - dla niej był to już dwudziesty film, dla niego dopiero drugi.

Dolores del Rio była w tamtym czasie już dość znaną aktorką. Gene Raymond miał już na koncie występy u boku takich gwiazd jak Bette DavisJean Harlow, Clark Gable Ulica szaleństw (1933)czy Jean Harlow. Mimo to żadne z nich nie spisało się za dobrze w tym filmie. Obydwoje są nudni, sztuczni i sztampowi. Nie mają w sobie w ogóle życia. Żywiołowi Rogers i Astaire kradną im każdą scenę.

Muzyka w tym filmie jest na średnim poziomie, Świetny jest przeszło dwunastominutowy utwór "Carioca", którego zwieńczeniem jest genialny taniec Ginger i Freda na fortepianach. Oprócz tego Astaire ma swoje taneczne solo, a obydwoje śpiewają po jednej piosence: ona żywiołową "Music Makes Me", a on bardziej refleksyjną "Flying Down To Rio". Świetna jest też scena z dziewczętami tańczącymi na skrzydłach samolotów. Nudne i bezbarwne są natomiast piosenki wykonywane przez del Rio i Raymonda. Oprawa wizualna filmu, scenografia i kostiumy, są dobre. Ciekawy jest też bardzo dynamiczny montaż.

Obejrzałam ten film tylko ze względu na Rogers i Astaire'a, i również ze względu na nich tak wysoko go oceniłam. Jeśli lubicie ten duet, to radzę przewinąć sceny, w których oni nie występują, jeśli natomiast nie jesteście fanami stepowania i nie przepadacie za Ginger i Fredem, to z dobrego serca mówię: odpuśćcie sobie ten film.
1 10
Moja ocena:
3
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones