Recenzja wyd. DVD filmu

Koizora (2007)
Natsuki Imai

Wszystko dla miłości

"Koizora" jest tym typem filmów, którego raczej nie zobaczymy w polskiej telewizji. Większość dobrych, azjatyckich filmów zostaje pominięta, przez co polscy koneserzy kina Wschodu mają spore
"Koizora" jest tym typem filmów, którego raczej nie zobaczymy w polskiej telewizji. Większość dobrych, azjatyckich filmów zostaje pominięta, przez co polscy koneserzy kina Wschodu mają spore problemy z odnalezieniem - i zapoznaniem się - tego, co lubią.

Skupmy się jednak na samym filmie. "Koizora" to z całą pewnością film o miłości, o dojrzewaniu, o pierwszych dorosłych problemach. Nasza główna bohaterka, zagrana doskonale przez Yui Aragaki, w ciągu kilku miesięcy zmienia się z nieśmiałej, nie mającej chłopaka dziewczynki w doświadczoną przez los, dojrzale myślącą, rezolutną osóbkę. A to wszystko ma miejsce za sprawą "tego jedynego" - Hiro. I tu należą się kolejne brawa, tym razem dla Harumy Miury. Młody - bo wówczas siedemnastoletni - Haruma wspaniale przedstawił nam postać buntownika, który pod skorupą twardziela ukrywa dojrzałość, delikatność i romantyzm. Jako pierwszej - i jedynej - udaje się to z niego wyciągnąć właśnie Mice.

Historia oparta została na prawdziwych doświadczeniach pewnej Japonki imieniem Mika. Na komórkowej stronie internetowej opublikowała ona opis swoich przeżyć i doświadczeń, które potem zostały przelane na kartki i sprzedane w milionach egzemplarzy. Niedługo po adaptacji pełnometrażowej przyszedł czas na serial, który jednak - bynajmniej moim zdaniem - nie jest tak dobry jak jego pierwowzór. Nie zapominajmy jednak o drugoplanowych postaciach. Bardzo dobrze w swoich rolach spisały się Karina, grająca starszą siostrę Hiro, a także Asami Usuda, która wcieliła się w rolę "tej złej", czyli eks-dziewczyny Hiro, Saki.

Cały film przepełniony jest zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi uczuciami. Pokazuje nam prawdziwe życie, tak różne od sielankowych poczynań gwiazdek hollywoodzkich komedii romantycznych. W życiu nie zawsze los da nam szansę na "happy end"; niekiedy, aby odkryć sens naszego istnienia, musimy przejść przez rzekę cierpienia i bólu, a potem stracić jeszcze najbliższe nam osoby. Często dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę, jak wiele dla nas znaczyły, i jak potoczy się życie bez ich wsparcia.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones